Piórkowski SJ o 9 wypaczeniach i nadużyciach popełnianych przez wierzących. "Mamy ogromne braki w duchowym rozeznawaniu"
"Najbardziej niepokojącym fenomenem w naszej religijności jest wzrost popularności objawień prywatnych, świadectw z egzorcyzmów (…) Egzorcyści stają się większymi znawcami teologii i autorytetami niż święci i teologowie. Mają bowiem dostęp do szczególnej wiedzy pochodzącej od diabła i złych duchów" - pisze jezuita.
Dariusz Piórkowski SJ odniósł się do reakcji i komentarzy, jakie pojawiły się po jego dwóch poprzednich wpisach dotyczacych m.in. "Wojowników Maryi" oraz świadectw egzorcystów (Jezuita o przysiędze Wojowników Maryi: macza w tym palce diabeł oraz "Belzebub nagle staje się źródłem objawienia". Piórkowski SJ komentuje działania ks. Chmielewskiego). Na profilu facebookowym jezuity czytamy:
Dużo ciekawych rzeczy można się dowiedzieć z komentarzy pod moimi ostatnimi tekstami. Piszę o tym na poważnie i widzę, jak wiele jeszcze pracy przed nami w Kościele w Polsce. Musimy wracać do źródeł, ewangelizować na nowo. Wymienię parę spraw, które mnie szczególnie uderzyły.
1. Duża nieumiejętność rozmowy, wymiany argumentów bez wzajemnego obrażania się, poniżania, pogardy. Mimo tego, że niektóre osoby deklarują się jako wierzące i walczące w obronie wiary, nie widzą związku między byciem wierzącym a zachowaniem podstawowej kultury i szacunku do drugiego człowieka.
2. Niektórzy w ogóle nie widzą różnicy między sferą publiczną a prywatną. Jeśli ktokolwiek wypowiada się w internecie, prasie, w Kościele na kazaniu, konferencji, jego przekaz nie jest czymś niepodlegającym dyskusji. Można z nim dyskutować. Niektórzy uważają, że jeśli się ma obiekcje do czyichś słów wypowiedzianych publicznie, należy z nim w duchu Ewangelii rozmawiać w cztery oczy i upomnieć go po bratersku. Niestety, to nie ta bajka. Ileż to grzechów musiał wobec tego popełnić św. Tomasz z Akwinu, który publicznie dyskutował z wieloma, często przeciwnymi sobie poglądami innych zakonników czy teologów... Nikogo nie upominał w cztery oczy. Natomiast gdyby mi ktoś uczynił coś złego prywatnie, to rzeczywiście nie powinienem tego wywlekać na forum publiczne.
3. Są ludzie, którzy nie widzą różnicy między krytyką a atakiem. Powód jest często prosty. Nasze ego grzeszne (moje też) nie lubi i nie przyjmuje łatwo żadnej krytyki, upomnienia, więc broni się nazywając ją atakiem. Krytyka może być słuszna i niesłuszna, rzecz jasna. W ataku używa się argumentów ad personam, wyśmiewa się człowieka, zarzuca mu złą wolę i złe intencje. W krytyce na tapetę bierze się czyjeś poglądy, nie uznając go za debila, wariata czy coś podobnego. Krytyka może pomóc, atak nigdy. Atak jest osądem, czyli wypowiadaniem się nie na temat czyichś słów i gestów, lecz jego intencji, których się często nie zna, chyba że ktoś o nich jawnie powie. Krytyka odnosi się do słów i czynów, czyli tego, co wiadomo. Mogę skrytykować jakiś gest, ale nie mogę wypowiadać się na temat intencji drugiego, bo jej nie znam.
4. Najbardziej niepokojącym fenomenem w naszej religijności jest wzrost popularności objawień prywatnych, świadectw z egzorcyzmów, odcinanie się lub nieznajomość Tradycji, czyli nauczania Ojców Kościoła i Magisterium Kościoła. Takie autorytety jak doktorzy Kościoła dla wielu dzisiaj praktycznie nie istnieją. Pismo święte wypierane jest przez objawienia prywatne, bo jest w nich więcej szczegółów, bo Pismo św. (rzekomo) to my już znamy i często jest takie skąpe i pozbawione sensacji. Egzorcyści stają się większymi znawcami teologii i autorytetami niż święci i teologowie. Mają bowiem dostęp do szczególnej wiedzy pochodzącej od diabła i złych duchów. Skupienie na diable jest równie wielkim zwycięstwem szatana co negowanie jego istnienia.
5. Wielu wierzących nie widzi różnicy między objawieniami prywatnymi a Objawieniem publicznym. Dla niektórych są one tożsame. Podobnie niektórzy nie wiedzą, co to jest Tradycja. Przypuszczam, że bierze się to także z dużych braków katechezy dla dorosłych. Usłyszałem taki argument, że jeśli katolik nie uznaje objawień prywatnych, to jest jak protestant. Dlaczego? Bo objawienia prywatne rzekomo są częścią Tradycji, a protestanci uznają tylko Pismo święte a odrzucają Tradycję. A więc problemem są najpierw protestanci i my dlatego eksponujemy objawienia prywatne, żeby się od nich odróżnić. To jest nieprawda i nadużycie. Żadne objawienie prywatne nie jest częścią Tradycji. Kościół nie zobowiązuje żadnego katolika do wiary w objawienia prywatne, ale zachęca do korzystania z tych uznanych, jeśli pomagają mu bardziej wierzyć, kochać Boga i bliźnich. Jeśli jednak będzie się trzymał tylko Ewangelia, niczego więcej nie potrzebuje. Objawienia prywatne wskazują na szczególną aktualność jakiegoś aspektu Ewangelii w konkretnych historycznych okolicznościach. Nic więcej nie dodają.
6. Prawdziwym katolikiem jest również ten, kto nie obszedł i nie obchodzi pierwszych piątków miesiąca czy pierwszych sobót, które Papieże wprowadzili na podstawie objawień prywatnych, a nie Objawienia publicznego. Na podstawie tego drugiego można wywnioskować, że istotą praktyki pierwszych piątków czy sobót jest zachęta do częstszej komunii świętej, do pokuty. Kościół Katolicki ma jednak do dyspozycji bardzo wiele form pokuty. Każdy wierny może więc wybrać, co jemu bardziej odpowiada.
7. W opozycji do protestantów, którzy rzeczywiście mają problem z kultem maryjnym, niewłaściwie wyolbrzymia się rolę Matki Bożej w naszej drodze do Boga. W centrum chrześcijaństwa pozostaje jednak Chrystus. I na większości obrazów i ikon Maryja zawsze wskazuje na Jezusa. Nie zostaliśmy ochrzczeni w imię Maryi, lecz Ojca, Syna i Ducha Świętego. Żaden sakrament nie jest udzielany w imię Maryi. Nie oznacza to, że nie mamy czcić Maryi i zaprzestać modlitwy do Niej. Jest ona naszą Matką z woli Chrystusa, ale jest też tylko świętym człowiekiem, nie Bogiem. Wszystko co przez Jej ręce otrzymujemy, pochodzi od Trójcy świętej.
8. Mamy ogromne braki w duchowym rozeznawaniu. Nie dziwię się, bo to jest niełatwa sztuka i dar Ducha Świętego. Większość kłótni i podziałów bierze się z kompletnej bezradności wobec subtelnego działania złego ducha w Kościele.
9. Niepokojący jest też subtelny wpływ starożytnej herezji manichejskiej i gnostyckiego dualizmu w Kościele. Polega to także na wspomnianym wyżej rosnącym zainteresowaniu diabłem wśród wierzących bardziej niż Duchem Świętym czy Zmartwychwstaniem. Lęk przed złem zwycięża pokój Ducha w sercu, chociaż w każdej mszy otrzymujemy pokój Pana w darze. Ponadto, wielu wierzących bardzo łatwo i szybko dzieli ludzi na złych i dobrych. Tak sobie porządkuje świat. Manicheizm zasadniczo miał problem ze złem w świecie. Gnoza także jest formą ucieczki od zła. Tworzy wtedy wybranych, lepszych i złych, potępionych. Skutek? Demonizuje się innych. Wydaje się, że zło jest tylko poza nami, a w nas samo dobro. Nie potrafi się zobaczyć ziaren prawdy nawet w poglądach ludzi nieprzychylnych Kościołowi. Na przykład, odrzuca się wiele słusznych poglądów i działań ekologów, bo się ich szufladkuje jako lewicowych, a wszystko co mówi lewica, jest złe - tak twierdzą niektórzy. Takie dualistyczne podejście do człowieka i świata powoduje, że kompletnie wypaczona jest misja chrześcijanina. Już nie po to jestem chrześcijaninem, by iść do świata, ale od niego uciec. Najważniejsze odciąć się od złych, których sobie sami definiujemy, np. nie zgadzają się z nami w czymś ważnym. Mogą jednak mieć rację w innych sprawach.
Dużo ciekawych rzeczy można się dowiedzieć z komentarzy pod moimi ostatnimi tekstami. Piszę o tym na poważnie i widzę,...
Opublikowany przez Dariusz Piórkowski SJ Czwartek, 13 czerwca 2019
Bp Czaja: Powstanie ogólnopolskie centrum kształcące egzorcystów>>
Skomentuj artykuł