„Playlista na kwarantannę” – subiektywny przegląd filmów na czas wielkopostnego odosobnienia
O tym, po jakie typowe i mniej znane filmy warto sięgnąć podczas przymusowej wielkopostnej kwarantanny - mówi w rozmowie z KAI ks. Piotr Grudzień, misjonarz saletyn, katecheta, organizator Międzynarodowych Saletyńskich Spotkań Młodych i absolwent zarządzania kulturą.
- Przede wszystkim, nie wiem, czy klucz "nadrabianie zaległości" zarówno jeśli chodzi o filmy jaki i książki jest dobry. Wydaje mi się z góry skazany na porażkę. Wybrałbym po prostu dobre filmy, nawet te, które już w przeszłości widziałem, ale do których warto wracać, i pogodził się z tym, że wielu nie uda się zobaczyć – zachęca ks. Piotr Grudzień MS, w rozmowie z KAI.
Opierając się m.in. na swoim doświadczeniu współpracy z młodzieżą, proponuje refleksyjną „ filmową playlistę na kwarantannę”, w której znajdują się nie tylko tzw. „filmy religijne”. – Oczywiście jest to wybór subiektywny, ale skłaniający do refleksji, także w kontekście obecnych wydarzeń i pokazujący piękno kinematografii – podkreśla kapłan.
EWANGELIA NA EKRANIE
- Zapewne nie będzie to zaskoczeniem, ale pierwszym filmem, jaki proponuję, w kategorii „filmów religijnych” jest „Pasja” w reżyserii Mela Gibsona. Ten film, to rekolekcje same w sobie. Każdy kadr tego dzieła został naprawdę przemodlony. A dla osób, które szukają ekranizacji Ewangelii, zrealizowanej w mniej dosłowny, bolesny sposób, proponuję „Ewangelię według św. Mateusza”, chwalony przez wielu krytyków film z 1964 r., autorstwa Piera Paola Pasoliniego i zadedykowany papieżowi Janowi XXIII – poleca nasz rozmówca. Zwraca uwagę, że włosko-francuska produkcja znajduje się też na interesującej, choć wymagającej aktualizacji watykańskiej liście „45 wartościowych i ważnych filmów”, opublikowanej w 1995 r. przez ówczesną Papieską Radę ds. Środków Społecznego Przekazu.
- Polecam też współczesny film „Zmartwychwstały” Kevina Reynoldsa. To naprawdę dobra opowieść o rzymskim żołnierzu, prowadzącym śledztwo w sprawie „zniknięcia” ciała Jezusa. Pokazana z punktu widzenia agnostyka, stoika, który ściga Apostołów.
Ks. Grudzień przestrzega jednak, by oglądaniem ekranizacji nie próbować zastąpić osobistej lektury Ewangelii. „We wszystkich filmach są nieścisłości i interpretacje autora. Dlatego najważniejsze jest mimo wszystko spotkanie z tekstem Pisma Świętego” – mówi.
O WIERZE I ŚWIĘTYCH
Oprócz filmów, których fabuła zaczerpnięta jest z Pisma Świętego, ks. Grudzień wymienia też kilka innych filmów, podejmujących refleksję na temat wiary i Kościoła.
- Pierwszym jest „Milczenie” Martina Scorsese, o którym on sam mówi, że to film jego życia. Dla mnie jest to małe arcydzieło. Film, który zmienia sposób myślenia nt. męczeństwa. To trudny film, są momenty, że chciałoby się, żeby już był koniec. Ale podobnie jak „Pasja”, także jest rodzajem rekolekcji. Porusza w nas temat walki z wątpliwościami w wierze. Kolejny film, to znana wielu osobom opowieść o trapistach z algierskiego klasztoru, „Ludzie Boga” w reżyserii Xaviera Beauvois. To niesamowita, oparta na faktach opowieść o sile wiary. Oglądamy ostatnie tygodnie życia zakonników przed ich męczeńską śmiercią. Ludzi, których z jednej strony moglibyśmy nazwać świętymi, a z drugiej pełnych ludzkich dylematów, bojących się – mówi ks. Grudzień – Kolejny film, który proponuję, to „klasyka gatunku”: „Misja” Rolanda Joffé z 1986 r. Jako misjonarz mogę powiedzieć, że nie przypominam sobie innego filmu, który tak dobrze opowiadałby o roli misjonarza. No i do dziś nie wiadomo, czemu Ennio Morricone nie otrzymał Oscara za muzykę! Ten wybór zamykam filmem starszym, bo z 1966 r., ale takim, który nie powinien zawieść odbiorców. „Oto głowa zdrajcy” Fredda Zinnemanna opowiada historię św. Tomasza Morusa. Niby to film o świętym męczenniku, ale z dużą dawką humoru z którego słynął św. Tomasz.
Pytany o faworytów wśród ekranizacji żywotów świętych i tzw. filmów ewangelizacyjnych, saletyn podkreśla, że osobiście nie przepada za amerykańskimi produkcjami utrzymanymi w konwencji protestanckiej.
- Być może dlatego, że w ich formie jest coś nieautentycznego, przerysowanego. Moi uczniowie to wyczuwają. Zdecydowanie bardziej wolę niektóre filmy biograficzne, poświęcone świętym: dramat „Święty Filip Neri” Giacoma Campiottiego, z muzyką kompozytora muzyki liturgicznej ks. Marka Frissiny, czy „Ojca Pio” Carla Carleiego. Problem w tym, że wiele filmów, zwłaszcza polskich, poświęconych świętym, są dobrze opowiedziane od strony aktorskiej i… co z tego? Czy wiemy, co chciał powiedzieć o tym świętym reżyser? Film powinien w nas coś zmieniać, zadawać pytania, wzruszać, denerwować… Tego często brakuje. Tym niemniej, z polskich produkcji polecam „Brata naszego Boga” Krzysztofa Zanussiego – zachęca.
ŚWIAT PIĘKNA I WARTOŚCI - NIE WPROST
- Gdybym miał wybrać dla siebie jeden tytuł, do obejrzenia w Wielkim Poście, to zdecydowanie byłby to „Dekalog” Krzysztofa Kieślowskiego. Nie wiem, czy mamy w polskim kinie bardziej wartościową produkcję poświęconą wnętrzu człowieka. Do dziś pamiętam, jakie wrażenie zrobił na mnie ten cykl, gdy oglądaliśmy go w nowicjacie, właśnie w Wielkim Poście – mówi ks. Grudzień. Podpowiada też kilka tytułów dla widzów w różnym wieku i o różnych zainteresowaniach.
- Z filmów tzw. „wojennych”, polecam „Cienką czerwoną linię” Terrenca Malicka i „Przełęcz ocalonych” Mela Gibsona. To filmy o wyraźnym rysie chrześcijańskim. Z kolei z gatunku katastroficznych – „Księgę Ocalenia” Alberta i Allena Hughes. Natomiast dobrym „filmem dla mężczyzn” jest według mnie „Gran Torino” Clita Eastwooda. Nie wiem, na ile inspirował się chrześcijaństwem, ale to kino o ewangelicznym przesłaniu na temat przemiany życia i poświęcenia. Amatorom filozoficznych analiz świata, polecam też filmy kanadyjskiego reżysera Dennisa Villeneuve: „Pogorzelisko”, „Labirynt”, „Nowy początek”. To mocne, ambitne i nieco mniej znane kino.
Pytany o propozycje kina familijnego, ks. Grudzień proponuje powrót do filmowych adaptacji „Opowieści z Narnii” C. S. Lewisa. – Przeprowadziłem kilka serii rekolekcji na bazie tych filmów. Ewangelia przełożona na baśń, dzieci w lot „łapią” o co chodzi. Z kolei starszej młodzieży polecam „Dawcę pamięci” Philippe’a Noyce’a. To zaskakujące, że wysokobudżetowy amerykański film może mieć przesłanie pro-life. Za to paniom chciałbym przypomnieć „Monsunowe wesele”, pięknie opowiedzianą historię o miłości i wierności. Dla mnie to kolejne małe arcydzieło – podsumowuje.
Skomentuj artykuł