Pokój to coś więcej niż brak wojny!
Horror działań wojennych na Ukrainie to kolejne gorzkie przypomnienie, że świat nie radzi sobie z nagromadzonymi problemami. Dziś potrzebujemy czegoś więcej. W wielu polskich domach na ścianie wisi obraz Jezusa Miłosiernego, dla wielu z nas koronka do Bożego Miłosierdzia jest naturalnym ratunkiem i naturalnym duchowym odruchem w sytuacjach trudnych. Słowa Jana Pawła II, wygłoszone w Sanktuarium Bożego Miłosierdzia w krakowskich Łagiewnikach w roku 2002, stają się dziś szczególnie aktualne.
Pokój to coś więcej niż brak wojny – głosi „Konstytucja Duszpasterska o Kościele w świecie współczesnym – Gaudium et spes”. Pokój to prawdziwe braterstwo i solidarność. Może się zdarzyć, że nie ma wojny w sensie technicznym, ale wisi ona w powietrzu, ludzie na siebie warczą, całe narody czują się upokorzone, sfrustrowane i zdesperowane. Taka sytuacja nie jest pokojem w rozumieniu katolickiej nauki społecznej. To byłby sztuczny pokój – udawany, niestabilny, chwilowy – a więc nie-pokój. Prawdziwy pokój jest dziełem sprawiedliwości.
Sprawiedliwość
Nie da się realizować przykazania miłości gwałcąc zasady sprawiedliwości: „miłość domaga się sprawiedliwości” a jednocześnie „przewyższa sprawiedliwość i uzupełnia ją zgodnie z logiką daru i przebaczenia” (Caritas in veritate, 6). Jakżeż mogę dać komuś coś więcej, jeżeli wcześniej nie dałem mu tego, co mu się słusznie należy? Miłość domaga się uwzględnienia innego w konkretnym działaniu. Od czasów pontyfikatu Pawła VI w katolickim nauczaniu społecznym przyjęta jest teza, że drugim imieniem pokoju jest rozwój.
Prawdziwy pokój to zadbanie o równomierny rozwój w skali globalnej, troska o minimum socjalne i o zdrowe środowisko naturalne, ale to również autentyczne uczestnictwo we wspólnocie i odpowiedzialność. Człowiek jest podmiotem, gdy jest dopuszczony do głosu, gdy może współdecydować, gdy czuje się współgospodarzem ważnych dla siebie spraw, gdy realizuje prawo do ojczyzny i do obrony jej niepodległości. Tego domaga się sprawiedliwość oparta na naturalnych prawach, które wynikają z niezbywalnej godności każdego człowieka.
Wokół nas jest wiele dobrych inicjatyw i reform, wielu mężów stanu, odpowiedzialnych generałów i strategów, wielkodusznych działaczy społecznych, rzetelnych dziennikarzy, głębokich humanistów, wybitnych ludzi pióra, którzy poświęcają swój czas i energię na rzecz pokoju. A mimo to na świecie toczą się wojny – prawdziwe – ludzie walczą na śmierć i życie na naszych oczach. I nie da się tego zbyć łatwym sloganem, że rzecz dotyczy najczęściej odległych czy egzotycznych krajów. Prawdziwy pokój to sprawa wszystkich ludzi na całym świecie, bo każdy z nas jest zdolny do zabijania słowem, obojętnością, szyderstwem, murem milczenia, zawłaszczaniem tego, co nieswoje czy przyzwoleniem na niesprawiedliwość strukturalną – jednym słowem – każdy z nas może być źródłem nie-pokoju.
Miłość
Świat potrzebuje czegoś więcej niż polityczna stabilizacja i jurydycznie pojmowana sprawiedliwość. Świat potrzebuje miłości, która uzdalnia do tego, by czuć się dłużnikiem innego. Sprawiedliwość (podobnie jak Złota reguła) powinna być interpretowana w duchu miłości, by nie przerodzić się w czysto pragmatyczną kalkulację plusów i minusów. Od dwóch tysięcy lat wiadomo, że świadkowie Ewangelii potrafią zmienić dłoń zaciśniętą w pięść w dłoń otwartą do zgody i do współpracy.
Sanktuarium z obrazem Jezusa Miłosiernego i relikwiami św. siostry Faustyny - Zygmunt Put Zetpe0202, CC BY-SA 4.0 www.creativecommons.org, via Wikimedia CommonsKiedy w roku 1982 w Libanie toczyła się wojna izraelsko-arabska i trwało oblężenie Bejrutu, obie walczące strony zgodziły się na zawieszenie broni i pozwoliły na ewakuację szpitala tylko dlatego, że poprosiła o to nieuzbrojona siostra zakonna – Matka Teresa z Kalkuty - wraz z zastępem sióstr i działaczami Czerwonego Krzyża. To właśnie świadectwo życia Misjonarek Miłości sprawiło, że niemożliwe stało się możliwe.
W minionym stuleciu pewna mało znana siostra zakonna usłyszała od samego Jezusa Chrystusa: "Nie znajdzie ludzkość uspokojenia, dopokąd się nie zwróci z ufnością do miłosierdzia mojego" (Dzienniczek, nr 300). I świat usłyszał głośne wołanie: Zwróćcie się do miłosierdzia mojego! Jakiś czas później inny nasz rodak – św. Jan Paweł II – napisał w encyklice „Dives in misericordia”: „Przebaczenie świadczy o tym, że w świecie jest obecna miłość potężniejsza niż grzech”. W swoim pontyfikacie nieustannie przypominał, że pokój wymaga pojednania, a nie da się pojednać bez przebaczenia. Czyż potrzebujemy więcej drogowskazów?
Jezu, ufam Tobie!
Horror działań wojennych na Ukrainie to kolejne gorzkie przypomnienie, że świat nie radzi sobie z nagromadzonymi problemami. Nie potrafimy zadbać o sprawiedliwy rozwój w skali całego świata i nie potrafimy zbudować świata bez agresji, przemocy i dominacji. Nie radzą sobie z tym ci, którzy mają władzę, ci którzy dysponują środkami materialnymi, ani ci którzy zostali wyposażeni w ludzki autorytet. Dziś potrzebujemy czegoś więcej. W wielu polskich domach na ścianie wisi obraz Jezusa Miłosiernego, dla wielu z nas koronka do Bożego Miłosierdzia jest naturalnym ratunkiem i naturalnym duchowym odruchem w sytuacjach trudnych. Słowa Jana Pawła II, wygłoszone w Sanktuarium Bożego Miłosierdzia w krakowskich Łagiewnikach w roku 2002, stają się dziś szczególnie aktualne. Niech one pomogą nam zwrócić się do Bożego Miłosierdzia w solidarnym geście zawierzenia i w głośnej modlitwie o pokój na Ukrainie i na całym świecie:
„Boże, Ojcze miłosierny,
który objawiłeś swoją miłość
w Twoim Synu Jezusie Chrystusie,
i wylałeś ją na nas w Duchu Świętym, Pocieszycielu,
Tobie zawierzamy dziś losy świata i każdego człowieka.
Pochyl się nad nami grzesznymi,
ulecz naszą słabość,
przezwycięż wszelkie zło,
pozwól wszystkim mieszkańcom ziemi
doświadczyć Twojego miłosierdzia,
aby w Tobie, trójjedyny Boże,
zawsze odnajdywali źródło nadziei.
Ojcze przedwieczny,
dla bolesnej męki i zmartwychwstania Twojego Syna,
miej miłosierdzie dla nas i całego świata! Amen”.(Jan Paweł II, 17.08.2002)
Skomentuj artykuł