Polityczna poprawność czy Boże Narodzenie

PAP / psd

W ramach promocji politycznej poprawności przedszkole w Greenvale w australijskim stanie Wiktoria zakazało dzieciom i ich wychowawcom publicznego odwoływania się do religijnych treści świąt Bożego Narodzenia. Zakazany jest nie tylko św. Mikołaj, choinka czy szopka betlejemska, ale i typowe świąteczne dekoracje. Powód: mogłoby to urazić uczucia niechrześcijan.

W zamian za ciszę wokół święta – pamiątki narodzin Chrystusa – dyrekcja szkoły proponuje inkluzywne podejście do innych grup kulturowych i religijnych.

Dyrektorka Montessori Marvels Preschool wyjaśnia, że właśnie na tym polega otwarta postawa wobec „pory świątecznej”. Przy okazji podkreśla, że sama jest chrześcijanką.

O całej sprawie donieśli mediom rozżaleni rodzice. „Mój syn jest coraz bardziej sfrustrowany, ponieważ nie może śpiewać kolęd, które ja śpiewam. Śpiewają tam kolędy, ale ze zmienionymi słowami. Nie może być w ich mowy o religii” – żaliła się na antenie jednej ze stacji radiowych.

DEON.PL POLECA

Dyrektorka zaznacza, że o Bożym Narodzeniu można rozmawiać z dziećmi, ale tylko indywidualnie.

Niedawno premier stanu Wiktoria Ted Baillieu, ostrzegł władze tego regionu, że polityczna poprawność może zniszczyć dzieciom radość z Bożego Narodzenia.

Tworzymy DEON.pl dla Ciebie
Tu możesz nas wesprzeć.

Skomentuj artykuł

Polityczna poprawność czy Boże Narodzenie
Komentarze (2)
Piotr
8 grudnia 2010, 16:51
poprawnośc polityczna jest głupia! a jej przestrzeganie prowadzi to stwarzania sytuacji irracjonalnych. dowód powyżej.
H
Henryk
8 grudnia 2010, 16:36
Takich chrześcijan czyli ludzi tylko ochrzczonych i zapisanych w księgach chrztów mamy dziesiątki tysięcy, również w Polsce. Ale to nie są jeszcze ludzie wierzący, gdyż wierzący nie stawia jakiegoś bożka wymślonego przez ludzi, przed Bogiem. Gdyby tę "nauczycielkę" zapytać co dla niej znaczą słowa Jezusa Chrystusa: "Ja jestem Prawdą, Drogą i Życiem", to zapewne odpowiedziałaby, że nic. Bo jest tylko ochrzcona, a nie mając wiary, boi się  ludzi i lęka się o to ziemskie życie, dlatego idzie na lep swoich lęków i politycznej poprawności. Kto nie wierzy w Boga zawsze wierzy w jakiegoś bożka, którego stawia przed prawdziwym Bogiem. Taki też potrzebuje czasu na dojrzewanie, więc go od Boga ma. Szkoda tylko tych dzieci, które prowadzi się do kłamstwa, a nie do Prawdy! Gdyby ci rodzice wierzyli na serio w Boga inaczej by załatwili tę sprawę - mało to jest szkół i w Australii?!