Praga modliła się za ofiary NKWD i UB
O uratowanie miejsc męczeństwa tysięcy Polaków zamordowanych przez NKWD i UB w katowniach praskich w latach 1944-1954 oraz przekazanie pamięci o tamtych wydarzeniach następnym pokoleniom zaapelował abp Henryk Hoser. W intencji ofiar modlono się wieczorem 13 września w katedrze św. św. Floriana w Warszawie.
Uroczystej Mszy św. przewodniczył biskup warszawsko-praski abp Henryk Hoser ale w liturgii wziął także udział biskup polowy WP Józef Guzdek.
Nawiązując w kazaniu do zwycięskiej Bitwy Warszawskiej 1920 roku abp Hoser zastanawiał się "czy zbrodnia katyńska nie była zemstą Stalina za Cud nad Wisłą?" oraz "czy działalność aparatu represji nie była logicznym następstwem tamtych wydarzeń ukazując jednocześnie bezmiar ludzkiej podłości i przebiegłości?".
- Gdy po 14 września 1944 roku Niemcy systematycznie równali z ziemią lewobrzeżną cześć stolicy, która stała się pustynią, z drugiej strony Wisły Armia Czerwona nie tylko z satysfakcją oglądała niszczenie, grabież i zacieranie wszelkich śladów po Warszawie ale jednocześnie przystąpiła do jeszcze większej zbrodni, jaką była fizyczna zagłada jej mieszkańców - zaznaczył abp Hoser zwracając uwagę, że prawda o ludobójstwie docierała do świadomości społeczeństwa w miarę jak niewyobrażalne zbrodnie diabelskiego systemu stawały się rzeczywistością".
Biskup warszawsko-praski przypomniał, że w ciągu dziesięciu lat funkcjonowania Wojewódzkiego Urzędu Bezpieczeństwa Publicznego zaaresztowano 17 tys. osób. Z tego, jak zauważył, do dziś jeszcze nie wiemy ile tysięcy zostało zamordowanych. - Większość z nich stanowili członkowie organizacji niepodległościowych. - Ginęli oni w anonimowości, ukryciu, od zabójczej kuli lub stryczka. Następnie byli chowani pod powierzchnią podwórek i miejsc kaźni - mówił abp Hoser.
Większość była oskarżona o współpracę z okupantem, czy organizacjami konspiracyjnymi - przypomniał kaznodzieja zwracając jednocześnie uwagę, że przecież w czasie okupacji niemieckiej konspirowało prawie całe społeczeństwo. - Te absurdalne oskarżenia, tłumaczył - były z góry przygotowaną tezą, aby pod byle pretekstem dokonać fizycznej zagłady zaaresztowanych.
Odpowiadając na stawiany często zarzut wobec tego typu tragedii: gdzie był Bóg?, biskup warszawsko-praski podkreślił, że - Ten, który mówił, by nieść wraz z Nim krzyż, był z katowanymi. Jego łzy i krwawy pot mieszały się ze łzami, krwią i potem ofiar. Jego biczowane ciało było biczowane w osobie tych wszystkich, którzy byli torturowani - odpowiadał hierarcha.
Abp Hoser zaapelował także o uratowanie miejsc męczeństwa tysięcy Polaków zamordowanych przez NKWD i UB w katowniach praskich w latach 1944-1954. Jak podkreślił, są to "miejsca święte, które trzeba oglądać w skupieniu i przed którymi należy klękać". - Naszym obowiązkiem jest nie tylko ujawnienie wszystkich potwornych zbrodni dokonanych na tysiącach Polaków ale także przekazanie prawdy o tamtych wydarzeniach kolejnym pokoleniom - apelował.
Po Mszy św. złożono wieńce w trzech miejscach, gdzie przetrzymywano i katowano Polaków - przy ulicy Cyryla i Metodego, Liceum Władysława IV oraz przy ulicy Sierakowskiego.
Pomysłodawcą i organizatorem uroczystości był Instytut Pamięci Narodowej.
Skomentuj artykuł