Przed wizytą papieża Franciszka w Turcji

(fot. D-Stanley / Foter / CC BY)
KAI / kn

W dniach 28-30 listopada papież Franciszek złoży wizytę apostolską w Turcji, gdzie odwiedzi stolicę - Ankarę i Stambuł. Przybędzie tam na zaproszenie patriarchy Bartłomieja I, prezydenta kraju Recepa Tayyipa Erdoğana i przewodniczącego Konferencji Biskupów Turcji, abp Ruggero Franceschiniego.

Obok rozmów politycznych z najwyższymi władzami kraju najważniejszym punktem tej podróży będzie spotkanie z patriarchą Konstantynopola Bartłomiejem I i udział 30 listopada w uroczystościach ku czci św. Andrzeja Apostoła. Papież spotka się też z uchodźcami z Iraku, Syrii i Afryki Północnej.

Franciszek będzie czwartym biskupem Rzymu czasów współczesnych, który uda się do Turcji. Przed nim byli tam kolejno: Paweł VI w 1967, Jan Paweł II w 1979 i Benedykt XVI w 2006. Dwaj ostatni papieże odwiedzili dzielnicę Stambułu - Fanar, gdzie mieści się siedziba patriarchy, wkrótce po rozpoczęciu swych pontyfikatów. Zdaniem Bartłomieja I jest to znak, że Rzym widzi w Patriarchacie Ekumenicznym "klucz do dobrych stosunków między Kościołami prawosławnym i katolickim". Od czasu wizyty Pawła VI co roku wysokiej rangi delegacje z Rzymu i Konstantynopola uczestniczą w świętach patronalnych obu Kościołów: w Rzymie jest to uroczystość św. Piotra i Pawła - 29 czerwca, w Konstantynopolu - św. Andrzeja, 30 listopada.

Ojciec Święty odwiedzi kraj, w którym znajdują się najgłębsze korzenie chrześcijaństwa. Tylko Nowy Testament wymienia 160 razy miejsca położone na terenie dzisiejszej Turcji. To tutaj, według tradycji, w Efezie znajduje się Domek Maryi - miejsce zaśnięcia Matki Jezusa, do którego pielgrzymują zarówno chrześcijanie, jak i muzułmanie. Tutaj działali święci: Paweł Apostoł, Jan Ewangelista, wielcy Ojcowie Kościoła jak św. Grzegorz Teolog i św. Jan Chryzostom tworzyli tradycję apostolską, a pierwsze Sobory niepodzielonego Kościoła podjęły historyczne decyzje z zakresu określenia prawd wiary chrześcijańskiej.

DEON.PL POLECA

Wizyta krótka i intensywna

Samolot z Ojcem Świętym na pokładzie wyląduje na lotnisku Esemboğa w Ankarze wczesnym popołudniem 28 listopada. Następnie papież odwiedzi Mauzoleum Atatürka, skąd papieski orszak wyruszy do pałacu prezydenckiego, gdzie odbędzie się oficjalna ceremonia powitania. Franciszek złoży wizytę kurtuazyjną prezydentowi Republiki Erdoğanowi i spotka się z najwyższymi przedstawicielami władz. Będzie on pierwszym oficjalnym gościem nowego pałacu prezydenckiego w Ankarze. Obiekt, oddany niedawno do użytku, ma ok. tysiąca pomieszczeń a jego budowa, ze względu na poniesione koszty - ok. 400 mln euro, czyli dwa razy więcej niż zakładano - wywołała ostrą krytykę. Przeciwnicy Erdoğana zarzucają mu też, że pałac wzniesiono na terenie rezerwatu przyrody i nawet apelowali do papieża, by nie zgodził się na wizytę w tym miejscu. Dyrektor Biura Prasowego Stolicy Apostolskiej ks. Federico Lombardi w odpowiedzi na te głosy oświadczył, że papież, jak każdy gość, idzie tam, gdzie gospodarze go zapraszają.

Po spotkaniu z głową państwa Franciszek spotka się z premierem Ahmetem Davutoğlu i odwiedzi przewodniczącego Komitetu ds. Religijnych (Diyanet) - Mehmeta Görmeza.

Nazajutrz wczesnym przedpołudniem Ojciec Święty odleci samolotem do Stambułu. Nawiedzi tam muzeum Hagia Sophia, Meczet Sułtana Ahmeda (tzw. Błękitny) i odprawi Mszę św. w katedrze katolickiej pw. Ducha Świętego, gdzie wygłosi homilię. Tego dnia odbędzie się też modlitwa ekumeniczna w patriarszym kościele św. Jerzego i spotkanie prywatne z Bartłomiejem I w pałacu patriarchy ekumenicznego w Fanarze.

Niedzielę, 30 listopada, papież rozpocznie poranną Mszą św. w siedzibie delegatury apostolskiej, a następnie uda się do Fanaru, gdzie weźmie udział w Boskiej Liturgii w uroczystość św. Andrzeja Apostoła. Zakończy się ona ekumenicznym błogosławieństwem i podpisaniem wspólnej deklaracji. Po liturgii Franciszek z patriarchą zje obiad.

Przed opuszczeniem Stambułu papież spotka się jeszcze z grupą młodych uchodźców z ogarniętych wojną krajów Bliskiego Wschodu, którymi opiekują się w Turcji salezjanie. Po południu Franciszek z lotniska im. Atatürka w Stambule uda się w drogę powrotną do Rzymu.

Turcja coraz bardziej islamska

Choć konstytucyjnie Turcja jest nadal krajem świeckim i uznaje wolność wyznania, w rzeczywistości preferuje ona islam sunnicki, gdzie prawa zarówno innych odłamów islamu, jak i innych religii nie są przestrzegane. Od czasu przejęcia rządów w 2002 r przez Partię Sprawiedliwość i Rozwoju Erdoğana kraj ulega coraz większej islamizacji. "Turcja nie mówi już, że jest jej blisko do Europy, lecz zdecydowanie zwraca się bardziej na Wschód i do świata islamu. Oczywiście z jednej strony stara się o przystąpienie do Unii Europejskiej, ale nastroje społeczne, a także to, co dzieje się obecnie na granicach Turcji, świadczą o tym, że w sensie politycznym bliższy jest jej świat muzułmański" - powiedziała KAI dr Agnieszką Ayşen Kaim, turkolożka.

Społeczeństwo jest podzielone na świecką, demokratyczną, prozachodnią inteligencję, stanowiącą mniejszość oraz na promuzułmańską, konserwatywną i tradycjonalistyczną większość. Przez dziesięciolecia krajem rządziły elity powstałe wraz z rządami założyciela Republiki Tureckiej, Mustafy Kemala Atatürka. Teraz do władzy doszli ludzie z anatolijskich prowincji. Nową grupę tureckich biznesmanów nazywa się tu "anatolijskimi tygrysami".

Oficjalnie Turcja nadal jest wierna Mustafie Kemalowi Atatürkowi, czyli Ojcu Turków. To on po I wojnie światowej, po upadku Imperium Otomańskiego, jest twórcą obecnego państwa tureckiego. Obalił ostatniego sułtana, który był zarazem kalifem - najwyższym autorytetem duchowym muzułmanów. W 1923 r. narzucił Turcji nową obyczajowość, kulturę prawną, a nawet ubiór obywateli, kalendarz i zreformował język turecki, opierając go na dialektach anatolijskich. Zrywając z liczącą prawie pięć wieków otomańską przeszłością wprowadził alfabet łaciński. Narzucił krajowi zachodni model rozwoju i ogłaszając republikę uczynił z Turcji świeckie państwo, w którym islam i wyznawanie innych religii jest sprawą prywatną, a duchowieństwo jest zależne od państwa.

Zadanie strażnika nowego państwa Atatürk powierzył armii, która przez całe dziesięciolecia wywierała wielki wpływ na życie kraju. Od kilku lat to się zmienia poniekąd na życzenie Unii Europejskiej, która uważała, że wojsko ma zbyt duży wpływ na politykę i zagraża demokracji. "Te obawy nie były bezpodstawne, Turcja przeżyła wcześniej kilka wojskowych zamachów stanu. Erdoğan przeprowadził gruntowne zmiany w strukturach zbrojnych po pojawieniu się podejrzeń, że grupa najwyższych dowódców wojskowych chciała dokonać kolejnego przewrotu. Zostali oni aresztowani i w ten sposób turecka armia została, w pewnym sensie, poskromiona w swych przywódczych zapędach kontrolowania polityki kemalistowskiej. W tej chwili siły zbrojne są całkowicie podporządkowane prezydentowi" - mówi dr Ayşen Kaim.

Problem wolności religijnej

Konstytucja turecka zapewnia wolność religijną, lecz w praktyce nie jest ona realizowana. Jest to nadal jeden z niewypełnionych dotychczas przez Turcję warunków wstąpienia do Unii Europejskiej. W 2002 w memorandum do państw członkowskich UE Stolica Apostolska wskazała na istotne braki na tym polu; przede wszystkim chodzi o zapewnienie prawnego statusu Kościołom chrześcijańskim, podobnego do prawnego umocowania Greckiego Kościoła Prawosławnego, Ormiańskiego Kościoła Apostolskiego i wspólnoty żydowskiej. Kościoły w Turcji nie są uznane za stowarzyszenia prawa publicznego, a prowadzone przez nie wyznaniowe szkoły, szpitale, jak również świątynie mają jedynie prawne umocowanie w tzw. "pobożnych fundacjach" (Vakiflar). Ponadto w latach trzydziestych XX w. państwo skonfiskowało wiele majątków tych fundacji i dopiero teraz są one bardzo powoli zwracane lub refundowane.

Zdaniem przedstawicieli różnych Kościołów chrześcijańskich, odkąd premierem tureckiego rządu został Erdoğan, będący obecnie prezydentem, na wielu polach ich sytuacja znacząco się poprawiła, mimo że w swym najnowszym sprawozdaniu okresowym z października 2013 Komisja Europejska zwraca uwagę, że mniejszości niemuzułmańskie nadal nie mają niezależnej osobowości prawnej. Oznacza to m.in., że papież w Ankarze, zgodnie z obowiązującym obecnie protokołem dyplomatycznym, zostanie powitany nie jako zwierzchnik Kościoła katolickiego, ale jako głowa Państwa Miasta Watykańskiego.

W liczącej 75 mln mieszkańców Turcji 99 proc. to - według oficjalnych danych - muzułmanie-sunnici. Statystyki oficjalne nie wyróżniają wywodzących się z islamu alewitów, których wierzenia są mieszanką islamskiego imamizmu i pierwotnego turkmeńskiego szamanizmu. Ocenia się, że stanowią oni 20-30 proc. ludności kraju. Całe życie religijne kontrolowane jest przez państwowy urząd ds. religii (Diyanet), który jest także najwyższym autorytetem islamskim w Turcji. Sprawuje on kontrolę nad ponad 70 tys. meczetami. Wszyscy imamowie mają status urzędników państwowych.

Coraz mniej chrześcijan

Jeszcze na początku XX w. chrześcijanie w ówczesnym Imperium Otomańskim byli znacząca mniejszością i stanowili 30 proc. ówczesnego społeczeństwa. Po ludobójstwie Ormian w 1915 r. i wymianie ludności greckiej i tureckiej w następstwie traktatu w Lozannie z 1923 r., a także w wyniku antyreligijnej polityki rządów Atatürka, liczba chrześcijan zmniejszyła się do 150 tys. Stanowią oni obecnie zaledwie 0,2 proc. miejscowego społeczeństwa. Są to dane oficjalne, ale ekumeniczna fundacja Pro Oriente z Wiednia, powołując się na zamordowanego w 2010 roku wikariusza apostolskiego Anatolii bp. Luigiego Padovese, twierdzi, że w Turcji żyje 10-12 milionów chrześcijan różnych wyznań.

Przez wieki najliczniejszą grupę chrześcijan stanowili prawosławni Grecy. Obecnie w samym Stambule żyje ich tylko 2 tys., podczas gdy na początku XX w. było ich pół miliona. Do systematycznych czystek etnicznych i religijnych, wymierzonych przede wszystkim w wyznawców Chrystusa zaczęło dochodzić pod koniec XIX wieku. Swoje apogeum osiągnęły one w wymordowaniu 1,5 mln Ormian w latach 1915-18. W tym czasie wysiedlono bądź wypędzono z kraju także inne wspólnoty chrześcijańskie, głównie asyryjczyków.

Wojna turecko-grecka w 1922 r. doprowadziła do dalszego zmniejszenia się ludności greckiej w tym kraju. W 1923 r. oba państwa zawarły układ w Lozannie, który - obok wymiany ludności greckiej z terytorium Turcji i tureckiej z terenów dzisiejszej Grecji - gwarantował prawa mniejszości, która pozostała w Turcji. W Stambule pozostało wtedy 150 tys. Greków. Jednak układ ten cały czas był łamany i prześladowania nie ustały. W 1955 r. w następstwie konfliktu o Cypr doszło do dalszego exodusu prawosławnych Greków z Turcji. Dziś ocenia się, że jest ich zaledwie 5 tysięcy.

Obecnie najliczniejszą grupą chrześcijan w Turcji są wyznawcy Ormiańskiego Kościoła Apostolskiego, który liczy ok. 70 tys. wiernych. Na jego czele stoi ormiański patriarcha Konstantynopola Mesrob II (Mutafian), który od 2008 zmaga się z chorobą Alzheimera i jest utrzymywany przy życiu dzięki aparaturze wspomagającej oddychanie i zapewniającej sztuczne odżywianie. Na początku lipca 2010 wybrano więc "współpatriarchę", który ma na co dzień rządzić wspólnotą ormiańską - został nim Dotychczasowy przewodniczący Rady Religijnej Patriarchatu ormiańskiego, 60-letni obecnie abp Aram (Ateszian).

Ormianie, żyjący w Turcji od wieków, wielokrotnie padali ofiarami pogromów i rzezi ze względów narodowościowych i dlatego, że byli chrześcijanami, szczególnie pod koniec XIX wieku. Jednakże rozmiary masakry, zgotowanej im przez "postępowy" rząd młodoturecki, kierowany przez Atatürka, nie miały odpowiednika w nowożytnych dziejach świata. Dopiero Holokaust narodu żydowskiego w latach II wojny światowej przewyższył rozmiarami to, co stało się udziałem Ormian. Wiele krajów uznało już oficjalnie zagładę Ormian za ludobójstwo, co każdorazowo budzi ostre sprzeciwy i protesty Ankara, która nadal mówi wyłącznie o tragedii wojennej i znacznie zaniża liczbę ofiar.

W przyszłym roku 24 kwietnia będzie obchodzona 100. rocznica rozpoczęcia ludobójstwa Ormian. Ten kontrowersyjny temat na pewno pojawi się podczas wizyty Franciszka. Nowy ambasador Turcji przy Stolicy Apostolskiej Mehmet Paçaci mówi, że papież stale podkreśla wagę dialogu, który jest tak ważny w debacie z Ormianami na temat przeszłości. Dyplomata ma nadzieję, że będą go wspierać również instytucje religijne i Watykan.

Sprawa ludobójstwa Ormian pojawiła się niedługo po rozpoczęciu pontyfikatu Franciszka, co doprowadziło do dyplomatycznych napięć między Ankarą a Watykanem. Na początku czerwca 2013 r. Franciszek podczas spotkania z katolickim patriarchą ormiańskim Cylicji Nersesem Bedrosem XIX Tarmounim w Watykanie nawiązał do tragicznych losów Ormian w Turcji i nazwał masową ich zagładę "pierwszym ludobójstwem dwudziestego wieku". Wywołało się to ostrą reakcję rządu tureckiego, który stanowczo zaprzeczył, jakoby ludobójstwo miało miejsce i wyraził rozczarowanie papieską wypowiedzią. Odnośne noty otrzymali dyplomaci watykańscy w Ankarze i Rzymie.

Nie była to zresztą pierwsza wypowiedź obecnego papieża na temat tej zbrodni. Jeszcze jako arcybiskup Buenos Aires kard. Jorge M. Bergoglio, w 91. rocznicę tragicznych wydarzeń (2006) określił je jako "największą zbrodnię osmańskiej Turcji przeciwko Ormianom i całej ludzkości". Jak wiadomo Franciszek ma uczcić setną rocznicę ludobójstwa Ormian 12 kwietnia 2015 r. odprawiając z tej okazji Mszę św. w bazylice św. Piotra.

Także w samej Turcji od niedawna zmienia się stosunek do rzezi Ormian. W kwietniu br. Recep Tayyip Erdoğan jako pierwszy premier tego kraju przesłał "kondolencje" potomkom Ormian za ich "cierpienia w trudnym okresie" I wojny światowej. "Jest to wspólny ból nas wszystkich" - zapewnił szef rządu w orędziu rozpowszechnionym w 9 językach, m.in. po ormiańsku. Wypędzenie Ormian nazwał "nieludzkim" i zachęcił do utworzenia wspólnej komisji historyków tureckich i ormiańskich, która zajęłaby się wydarzeniami sprzed 100 lat.

"Ostatnio sytuacja pod rządami Erdoğana poprawiła się, zwrócono część majątku kościelnego, ale na pewno nie na tyle, aby życie naszego Kościoła stanęło na mocnych nogach" - powiedział wspomniany "współpatriarcha" Aram i wyraża nadzieję na dalszy postęp we wzajemnych stosunkach.

Obecnie Ormiański Kościół Apostolski prowadzi 13 szkół i jeden szpital w Stambule oraz wydaje trzy czasopisma. Do dyspozycji 70 tys. wiernych są 42 świątynie. Jest to niewiele w porównaniu z sytuacją sprzed 100 lat, gdy Ormianie mieli 2170 kościołów i 2 tys. szkół. Niektórzy jego przedstawiciele mówią o dziesiątkach tysięcy tzw. Kryptoormian, którzy nie okazują swojego chrześcijaństwa. Ponadto w Turcji żyje mała wspólnota Ormiańskiego Kościoła Katolickiego, licząca ok. 3 tys. wiernych.

Inną znaczącą grupę chrześcijan stanowią wierni Powszechnego Syryjskiego Kościoła Prawosławnego, zamieszkujący Stambuł i tereny południowo-wschodniej Turcji. Kościół ten należy do tzw. niechalcedońskich wspólnot wschodniochrześcijańskich, które niegdyś odrzuciły uchwały Soboru Chalcedońskiego z 451 r., potępiające monofizytyzm, czyli naukę o jednej tylko naturze - boskiej - w Chrystusie. Podobnie jak inne Kościoły wschodniochrześcijańskie, również ten sięga czasów apostolskich, a za jednego ze swych założycieli uważa św. Piotra. Obecnie w Turcji żyje 13 tys. chrześcijan syryjskich (w tym 10 tys. w Stambule i 3 tys. w regionie Tur Abdin na południu kraju), podczas gdy jeszcze przed 1975 r. było ich tam 150 tys.

Od kilkudziesięciu lat doświadczają oni systematycznych prześladowań tak ze strony Turków, jak i Kurdów. Metropolita Philoxenos Yusuf Çetin ze Stambułu podkreśla, że jego Kościół utrzymuje bardzo dobre i serdeczne stosunki ekumeniczne z katolikami. Katolicy i prawosławni Syryjczycy udostępniają sobie nawzajem świątynie na nabożeństwa. Syryjska wspólnota prawosławna w Stambule jest "młoda". Większość rodzin pochodzi ze Wschodniej Anatolii, gdzie w 1960 r. rozpoczął się wielki exodus chrześcijan, zahamowany dopiero w ostatnim okresie.

Obecnie chrześcijanie syryjscy, którzy do dzisiaj odprawiają swoje liturgie po aramejsku - w języku Pana Jezusa, cierpią szczególne prześladowania ze strony islamskich ekstremistów w Syrii i Iraku. Podobnie jak Ormianie liczą na spotkanie z papieżem. "Chcę spotkać się osobiście z papieżem i prosić go o błogosławieństwo" - powiedział metropolita.

Wyznawcy Chrystusa mają też problemy z nauką religii w tureckich szkołach. Obowiązuje tam zasada, że również uczniowie niemuzułmańscy muszą obowiązkowo uczyć się islamu. Można się wprawdzie zwalniać indywidualnie z tych lekcji, ale traci się wówczas punkty za przedmiot, co wpływa później na ogólną ocenę maturalną. Żadna ze szkół państwowych nie może też nauczać po aramejsku, państwo zezwala jedynie na popołudniowe dodatkowe zajęcia prowadzone w klasztorach mniejszości chrześcijańskich.

Chrześcijanie w Turcji skarżą się na jeszcze jedno istotne utrudnienie, jakim jest wpisywanie przynależności religijnej w tamtejszych dowodach osobistych, co pozostaje w sprzeczności z konwencjami międzynarodowymi. Według mniejszości taki wpis jest m.in. przeszkodą w karierze zawodowej na stanowiskach państwowych.

Chrześcijańska wyspa w muzułmańskim morzu

Najważniejszym punktem papieskiej wizyty będzie jego udział w prawosławnych uroczystościach św. Andrzeja w Patriarchacie Ekumenicznym, otoczonym murem i pilnie strzeżonym przez policję, w stambulskiej dzielnicy Fanar. Na jego czele stoi 269. następca św. Andrzeja Apostoła, 74-letni obecnie Bartłomiej I - honorowy zwierzchnik prawosławia i "pierwszy wśród równych" wśród biskupów prawosławnych na świecie; ocenia się, że liczba prawosławnych sięga obecnie ok. 300 mln wiernych.

Sam Patriarchat nie jest państwem jak Watykan. Mimo swojego międzynarodowego znaczenia władze tureckie do niedawna traktowały go jako obce ciało. Patriarcha był dla nich jedynie zwierzchnikiem małej, kilkutysięcznej wspólnoty prawosławnych Greków. Jeszcze kilka lat temu każde wspomnienie Bartłomieja I o swojej roli jako honorowego zwierzchnika światowego prawosławia wywoływało protesty władz w Ankarze i jeszcze większe oburzenie tureckich nacjonalistów i fundamentalistów islamskich. Również ta kwestia zmienia się pod rządami Erdoğana. Od niedawna Bartłomiej w państwowych dokumentach tureckich jest określany jako "patriarcha ekumeniczny", co spowodowało, że na oficjalnych uroczystościach i imprezach, zgodnie z protokołem, może zasiadać na honorowym miejscu, co jeszcze kilka lat temu było nie do pomyślenia.

Sytuacja Patriarchatu mocno powiązana jest z całością stosunków turecko-greckich, szczególnie w aspekcie praw mniejszości. Bartłomiej I zawsze powtarza, że tureccy obywatele narodowości greckiej nie żądają żadnych przywilejów, ale chcą tylko należnych im praw.

Mówiąc o obecnej sytuacji Kościoła w Turcji patriarcha podkreśla, że wprawdzie polityka rządu prezydenta Erdoğana przyniosła znaczne postępy chrześcijanom w tym kraju, to jednak nadal jest jeszcze daleko do równouprawnienia religijnego. Kościół prawosławny odzyskał w ostatnich latach niektóre obiekty, a władze przyznały obywatelstwo tureckie kilku zagranicznym metropolitom. Jest to o tyle istotne, że w myśl przepisów tureckich urząd patriarchy może sprawować tylko obywatel tego kraju. W tej sytuacji tylko przyznanie obywatelstwa może zapewnić wybór odpowiedniego następcy patriarchy.

Bartłomiej od lat wyraża też ostrożny optymizm, gdy chodzi o szanse ponownego otwarcia prawosławnego seminarium duchownego na wyspie Chalki koło Stambułu, zamkniętego przez władze w 1971. Jednocześnie w ostrych słowach skrytykował fakt, że jako warunek wstępny władze stawiają teraz sytuację muzułmanów w Grecji. Niedawno prezydent ponownie oświadczył, że jako "ekwiwalent" za otwarcie uczelni na Chalki, domaga się budowy nowego meczetu bądź remontu starego w Atenach. Patriarcha podkreśla, że nie ma nic przeciwko świątyni islamskiej w stolicy Grecji, ale też nie może mieć wpływu w tej sprawie. "Jako obywatele tureccy pragniemy mieć w kraju te same prawa, co wszyscy inni i nie chcemy być traktowani jako zakładnicy trudnych stosunków turecko-greckich" - stwierdził i dodał: "Nie chcemy być obywatelami drugiej kategorii".

Seminarium Duchowne i Wyższa Szkoła Teologiczna na wyspie Heybeliada (grecka Chalki) koło Stambułu są jedynym ośrodkiem kształcenia teologicznego w Turcji. Zamknięto je na mocy decyzji tureckiego Sądu Konstytucyjnego w 1971 roku. W następstwie tego kroku Kościół prawosławny nie może kształcić nowych kadr. W tej sytuacji Patriarchat obawia się o przyszłość swoją i swych wspólnot w Turcji. Zwraca uwagę, że tak czy owak placówka ta jest sprawą przeżycia dla Patriarchatu i przypomina, że on sam kształcił się tam duchowo i teologicznie w duchu Kościoła otwartego, zaangażowanego w dialog ekumeniczny i międzyreligijny.

Osobista przyjaźń Bartłomieja i Franciszka

Bartłomiej nie kryje optymizmu i radości z powodu przyjazdu Franciszka w Turcji wskazując na osobistą przyjaźń, łączącą go z papieżem. "Zbliżająca się wizyta papieża w Stambule na święto św. Andrzeja Apostoła będzie ważnym znakiem łączności między Kościołem katolickim i prawosławnym" - uważa patriarcha. Zapowiedział, że wprawdzie w czasie pobytu Franciszka nie będzie żadnych spektakularnych gestów, ale deklaracja, jaką obaj hierarchowie podpiszą, będzie ważnym wskazaniem drogi w stosunkach między obu Kościołami. Spotkanie obu zwierzchników Kościołów będzie czwartym od początku pontyfikatu Franciszka.

Przyjaźń Bartłomieja z Franciszkiem sięga inauguracji pontyfikatu nowego papieża w 2013 r. Patriarcha podkreśla, że była to "historyczna premiera". Jednocześnie bardzo pozytywnie ocenia swe spotkanie z Ojcem Świętym w maju br. w Jerozolimie. Przyznaje też, że nie wahał się ani sekundy również w czerwcu br., gdy papież zaprosił go do wspólnej modlitwy z prezydentami: Izraela - Szimonem Peresem i Palestyny - Mahmudem Abbasem w Ogrodach Watykańskich w intencji pokoju.

Mówiąc o dialogu katolicko-prawosławnym patriarcha zwraca uwagę, że trwającego od niemal tysiąca lat podziału nie da się przezwyciężyć "z dnia na dzień". Przypomina, że minęło niespełna 60 lat od czasu, gdy oba Kościoły zaczęły się traktować jak bracia, a nie jak wrogowie. Dodał, że na tej drodze w ciągu ostatnich dziesięcioleci wydarzyło się wiele pozytywnego, ale nadal potrzebny jest jeszcze postęp w podstawowych sprawach.

Katolicy w Turcji zapomniani przez Kościół?

Według danych Watykanu w Turcji żyje 55 tys. katolików, co stanowi 0,04 proc. ludności tego kraju. Większość wiernych pochodzi z zagranicy. Istnieje siedem katolickich jednostek administracyjnych (diecezji i wikariatów apostolskich), w których skład wchodzą 54 wspólnoty parafialne i 13 ośrodków duszpasterskich. Opiekę duszpasterską nad wiernymi sprawuje 6 biskupów, 58 księży, 7 zakonników, 54 siostry zakonne i dwóch stałych diakonów. Do święceń kapłańskich przygotowuje się 4 seminarzystów. W duszpasterstwie działa też 2 członków instytutów świeckich, 7 misjonarzy świeckich oraz 68 katechistów. W kraju tym pracują m.in. franciszkanie, dominikanie, kapucyni, asumpcjoniści, misjonarze (lazaryści), salezjanie, siostry Notre Dame.

W samym wikariacie apostolskim Stambułu działa 12 parafii, część z nich należy do Kościołów narodowych. Swoje świątynie mają: Niemcy, Austriacy, Francuzi i inne narodowości. W prowadzonym przez Włochów kościele św. Antoniego w niedzielę odprawiane są Msze św. również po hiszpańsku, angielsku, polsku i turecku. Polski kościół pw. Matki Bożej Częstochowskiej znajduje się w słynnej polskiej wiosce Polonezköy (Adampol), obecnie wchłoniętej przez rozrastający się Stambuł. Jest to chyba najbardziej znana na świecie osada polskich emigrantów. Do dzisiaj jej mieszkańcy zachowali w niezmienionej formie polskie obyczaje.

Obecna sytuacja Kościoła katolickiego jest nadal trudna, gdyż nie ma on osobowości prawnej i tym samym nie może być właścicielem świątyń, szpitali i szkół. Do Kościoła nie należy nawet położona w pobliżu centralnego placu Taksim w Stambule katedra Ducha Świętego, w której Franciszek będzie sprawował Mszę św.

Mimo że niewielki, Kościół katolicki zaznacza wyraźnie swoją aktywność w życiu społecznym. Prowadzi 29 placówek oświatowych, takich jak przedszkola, szkoły podstawowe i średnie, szkoły specjalne, trzy szpitale, dwie kliniki oraz pięć domów seniora i dla niepełnosprawnych.

Oczekiwania

Duże oczekiwania z papieską wizytą wiążą nie tylko politycy tureccy, prawosławni, ale również inne Kościoły chrześcijańskie. Ich przedstawiciele z goryczą mówią, że jest za krótka. Nawet spotkanie z miejscowymi katolikami ograniczy się do Mszy św. w katedrze Ducha Świętego w Stambule. "Mimo wszystko wizyta papieża doda odwagi Kościołowi katolickiemu w Turcji" - uważa o. Ruben Tierrablanca, wikariusz generalny katolickiego wikariatu Stambułu. Jego zdaniem papieska pielgrzymka przede wszystkim doda znaczące bodźce dialogowi ekumenicznemu w tym kraju a Kościoły będą jeszcze ściślej ze sobą współpracować.

Wikariusz apostolski Stambułu bp Louis Pelâtre ze zrozumieniem patrzy na napięty program wizyty Franciszka. "Krótkie wizyty to jest w jego stylu" - podkreśla biskup, który wraz z o. Nicolą Masedu, proboszczem katedry, będzie podejmował papieża 29 listopada. Martwi się jednak, że w świątyni nie zmieszczą się wszyscy chętni, którzy zechcą uczestniczyć w papieskiej Mszy św. "Zainteresowanie papieżem wśród wiernych jest bardzo duże, również wielu uciekinierów z Iraku chce zobaczyć papieża. Dla nich ta wizyta jest także znakiem nadziei i wsparcia" - zaznacza biskup.

Na pewno Franciszek w rozmowach z przedstawicielami państwa poruszy sprawę sytuacji setek tysięcy uciekinierów z Syrii, Iraku, którzy znaleźli tam schronienie przed atakami terrorystów z Państwa Islamskiego. Wsparcie, jakie uchodźcy otrzymują w Turcji, ostatnio dobrze ocenił Komisja Europejska.

Niestety nie spełnią się nadzieje wikariusza patriarszego abp. Arama (Atesziana), który chętnie pokazałby papieżowi znajdującą się w stambulskiej dzielnicy Kumkapi ormiańską katedrę. Aram zaprosił Franciszka, lecz niestety napięty program nie pozwoli gościowi spotkać się z przedstawicielami największego Kościoła chrześcijańskiego w Turcji.

Również Kościół syryjsko-prawosławny wiąże duże oczekiwania z tą wizytą. "Mamy nadzieję, że będzie ona orędziem, które przyniesie nową nadzieję chrześcijanom żyjących w tym kraju" - uważa syryjski metropolita Stambułu Çetin. "Wizyta będzie sygnałem pokoju dla całego Bliskiego Wschodu. Chcę spotkać się osobiście z papieżem i prosić go o błogosławieństwo" - mówi.

Patriarcha Bartłomiej pomógł mi utrzymać konieczny dialog teologiczny między Kościołem prawosławnym a Kościołem katolickim. W tym sensie wizyta ta może pogłębić wzajemne stosunki - uważa przewodniczący Papieskiej Rady ds. Popierania Jedności Chrześcijan kard. Kurt Koch.

Mówiąc o dialogu ekumenicznym między obu wyznaniami podkreślił, że wizyta papieża może znacznie posunąć naprzód dalsze rozmowy, zwłaszcza gdy chodzi o istniejące rozbieżności teologiczne. "To jest bardzo trudny dialog, gdyż teraz dyskutujemy o prymacie w Kościele, a więc przede wszystkim o prymacie biskupa Rzymu" - przypomniał purpurat. Dodał, że ze względu na podziały historyczne proces dążenia do jedności jest ogromnym wyzwaniem.

Szwajcarski kardynał kurialny podkreślił także znaczenie dialogu z muzułmanami. Dla jego konstruktywnego prowadzenia umiarkowani wyznawcy islamu muszą uczynić jasne rozróżnienie między nimi samymi a grupami ekstremistycznymi. Może to pomóc chrześcijanom i innym prześladowanym mniejszościom w obecnych, trudnych czasach. "Myślę, że bardzo ważne jest, by nie zaprzepaścić dialogu z muzułmanami, ale muszą się oni zadeklarować, po której stronie stoją. Sądzę jednak, że najważniejsze jest to, byśmy mieli wspólne przesłanie, iż przemoc nie jest siostrą religii" - powiedział kard. Koch.

Tworzymy DEON.pl dla Ciebie
Tu możesz nas wesprzeć.

Skomentuj artykuł

Przed wizytą papieża Franciszka w Turcji
Komentarze (1)
Paweł Tatrocki
24 listopada 2014, 11:17
Jeszcze około dwa i pół roku i będzie dobrze. Imperium szatana przestanie istnieć. Trzeba będzie budować cywilizację od nowa.