Przedmiot "edukacja zdrowotna" w opinii eksperta: Piła łańcuchowa, która ma zniszczyć dobrą przyszłość naszych dzieci

DEON.pl / mł

Plany MEN są jasne: nieobowiązkowy do tej pory przedmiot "Wychowanie do życia w rodzinie" będzie od września 2025 roku zastąpiony obowiązkowym przedmiotem "Edukacja zdrowotna". Jak się jednak okazuje, profilaktyka zdrowotna ma być w programie nauczania tylko opcją, a kluczowe są w niej treści związane z osiąganiem seksualnej przyjemności i zaprzeczanie wartości miłości i trwałych, szczęśliwych związków - wyjaśnia dr Zbigniew Barciński, prezes Stowarzyszenia Pedagogów NATAN.

Dr Barciński wyjaśniał zasadnicze różnice między treściami zawartymi w nieobowiązkowym dotąd przedmiocie "Wychowanie do życia w rodzinie" i planowanej obowiązkowej "Edukacji zdrowotnej" podczas konferencji "Edukacja zdrowotna i inne zmiany wprowadzane przez MEN".

DEON.PL POLECA

Taki jest główny problem z przedmiotem "Edukacja zdrowotna"

Ekspert przedstawił krytyczną analizę projektu rozporządzenia dotyczącego edukacji zdrowotnej, podkreślając różnice w podejściu do kwestii zdrowia i seksualności oraz ich społeczne konsekwencje.

- Pierwsza rzecz to zmiana ramowania kwestii tematyki seksualności. Teraz ramą tej tematyki jest rodzina, MEN proponuje, żeby ramą było zdrowie. To jest podwójny przekaz: pierwszy, wprost, że najważniejszą wartością w sferze seksualności jest zdrowie, a drugi, nie wprost - że jeśli chodzi o seksualność, rodzina nie ma znaczenia, jest poza polem widzenia. To jest przekaz deprecjonujący rodzinę - mówił dr Barciński. Jak podkreślał, z tekstu rozporządzenia wynika, że ważne informacje zdrowotne są przesunięte do działu wiadomości fakultatywnych, a w obowiązkowym materiale brakuje istotnych informacji dotyczących zdrowia, które rzeczywiście mogłyby pełnić funkcję profilaktyczną.

MEN zamierza zmienić przyjęte społecznie wzorce wychowania

- Tak naprawdę dla MEN zdrowie nie jest główną wartością - podsumował eskpert. - Co takiego nią jest? Wniosek: główną ramą dla MEN jest przyjemność. Koncepcja zawarta w tym roporządzeniu mówi, ze seksualność ma służyć przyjemności. Nie małzeństwu, nie rodzinie, nie miłości. To jest przesłanie: seks jest tylko i wyłącznie dla przyjemności, więc rodzina, małżeństwo, miłość to jest opresja. Blokada, którą trzeba odrzucić - mówił w mocnych słowach dr Barciński, który przeanalizował dokumenty dotyczące nowego przedmiotu.

W swojej analizie dr Barciński porównuje wzorce wychowania, które są kluczowe w przedmiocie "Wychowanie do życia w rodzinie" do wzorców, które mają być promowane w nowym obowiązkowym przedmiocie, planowo wchodzącym do szkół od września 2025 roku. Wymienia pięć obszarów, w których przedmioty te są radykalnie różne.

W nowym przedmiocie małżeństwo przegrywa z przelotnymi związkami

Pierwszy z nich to relacje. - W wychowaniu do życia w rodzinie jest jasno wskazane: wzorcem jest małżeństwo, rodzina, stabilna i pełna szacunku i miłości. W edukacji zdrowotnej słowo "małżeństwo" pojawia się tylko w kwestii prawnej i jest na marginesie, w centrum są związki nieformalne, rozumiane jako przelotne uczucie - mówi dr Barciński. jak dodaje, podstawą do takiego wzorca są idee środowiska LGBT i promowane przez nie różnorodne związki seksualne, także kilkuosobowe.

Drugi obszar to kryterium oceny aktywności seksualnej. - W przedmiocie "Wychowanie do życia w rodzinie" to jest miłość oraz trwały związek między kobieta a mężczyzną. W edukacji zdrowotnej kryterium oceny aktywności seksualnej jest świadoma zgoda. Jeśli jest świadoma zgoda, seks jest akceptowany, jeśli nie ma zgody, seks jest zły - mówi ekspert. Jak dodaje, logiczną konsekwencją zastosowania takiego kryterium jest uznanie pedofilii i prostytucji za akceptowalny i dobry seks - bo tu także może być zgoda stron.

Seksualność wymaga panowania nad sobą, ale tym nikt nie będzie mówił młodzieży

Trzeci obszar, w którym oba przedmioty bardzo się różnią, to stosunek do płodności. - Wychowanie do życia w rodzinie zakłada akceptację płodności, a dziecko jest wartością. W edukacji zdrowotnej jest akcent na antykoncepcję i aborcję, a dziecko jest zagrożeniem. Można wywnioskować, że wzorzec, który będzie promowany, to aborcja - mówił dr Barciński.

Jak wyjaśniał, jeśli chodzi o antykoncepcję, w edukacji zdrowotnej jest z góry przyjęte, że to jest coś, czego dzieci i młodzież mają się nauczyć. W wychowaniu do życia w rodzinie jest informacja na temat różnych, naturalnych i sztucznych metod zarządzania swoją płodności i zachęta do rozważenia plusów i minusów tych różnych metod.

Kolejny obszar to kierowanie sferą seksualną. Wychowanie do życia w rodzinie daje wyraźny sygnał: seksualność to sfera, w której trzeba nad sobą panować, potrzeba w niej samowychowania, świadomości własnej seksualności. - W edukacji zdrowotnej w ogóle tej tematyki nie ma. Jest "zniknięta". MEN nie widzi potrzeby, żeby dzieci dostawały sygnał, że jest to sfera, w której trzeba ćwiczyć panowanie nad sobą.

Akceptacja własnej płci jest w edukacji zdrowotnej pominięta

Piąty obszar to bardzo ważna kwestia akceptacji własnej płci. Wychowanie do życia w rodzinie podkreśla, że w życiu bardzo ważna jest akceptacja własnej płci, stawanie się mężczyzną i kobietą. - W dokumencie MEN słowa "mężczyzna" i "kobieta" się nie pojawiają, pojawia się za to sygnał, ze MEN chce, żeby młodzież omawiała elementy transpłciowości czy cispłciowości, co niesie za sobą przesłanie destabilizujące płeć. Czyli MEN firmuje dokument, którego intencją jest destabilizacja płci i koncepcja, że płeć to jest coś, co jest oparte na trwałym odczuciu, a nie coś zakorzenione w biologii - podkreśla ekspert.

Ten przedmiot ma być przymusowy, co jest złamaniem Konstytucji

- MEN chce zmusić dzieci i młodzież, żeby brały udział w tego typu zajęciach. Chce użyć aparatu państwa, by tego typu przekaż do dzieci i młodzieży trafiał i odebrać prawo decyzji rodzicom. Teraz to rodzice decydują: MEN chce tę decyzję rodzicom odebrać - mówił dr Barciński.

Ekspert w mocnych słowach ocenił treść nowego przedmiotu.

- Po pierwsze jest to potężne uderzenie w dobro rozwojowe dziei i odzieży, które będzie prowadzić do wielu osobistych tragedii dzieci. To niszczenie w świadomości młodzieży tego, że rodzina i miłość są wartością. To projekt antyrodzinnej edukacji seksualnej, w tej koncepcji jest ukryte potężne antyrodzinne ostrze, łańcuchowa piła anytrodzinna, która ma zniszczyć w dzieciach i młodzieży przekonania ważne do założenia w przyszłości stałej, stabilnej, pełnej miłości rodziny. Jest to też przekaz antyzdrowotny. Ważne informacje np. o ubocznych skutkach stosowania antykoncepcji nie są obecne, nie ma takich informacji. Nie ma informacji o konsekwencjach różnych stylów życia seksualnego. MEN nie chce dopuścić, żeby dzieci znały te konsekwencje. Rodzina jest podstawą narodu, dobrej gospodarki, silnego Kościoła. To jest uderzenie w dobrą przyszłość we wszystkich obszarach. Ten projekt nie może wejść do polskich szkół.

Wystąpienie dr Barcińskiego miało miejsce podczas konferencji prasowej Koalicji na Rzecz Ocalenia Polskiej Szkoły pt. "Edukacja zdrowotna
i inne zmiany wprowadzane przez MEN", która odbyła się 12 listopada.

Do 20 listopada trwają konsultacje społeczne

Na opiniowanie projektu m.in. przez rodziców, ale także wszystkich obywateli jest czas do 20 listopada. Opiniowanie projektu podstaw programowych dwóch planowanych od września 2025, obowiązkowych przedmiotów: edukacja zdrowotna i edukacja obywatelska jest możliwe na dwa sposoby. Można wysłać swoją opinię na adres kancelaria@men.gov.pl, sekretariat.dko@men.gov.pl lub skomentować treść rozporządzenia za za pomocą formularza znajdującego się na stronie z projektem rozporządzenia: https://legislacja.rcl.gov.pl/projekt/12391102/katalog/13091744#13091744

Źródło: DEON.pl / mł

Tworzymy DEON.pl dla Ciebie
Tu możesz nas wesprzeć.

Skomentuj artykuł

Przedmiot "edukacja zdrowotna" w opinii eksperta: Piła łańcuchowa, która ma zniszczyć dobrą przyszłość naszych dzieci
Komentarze (2)
AZ
~Alicja Z
13 listopada 2024, 08:51
Skąd ten strach przed nowym przedmiotem?
EZ
~Edyta Z
12 listopada 2024, 22:24
Nie rozumiem dlaczego połowa Polaków jest taka, że chcą pozbawić dzieci zdrowia treściami wulgarnymi i przemocą? Nie rozumiem dlaczego rodzice dzieci nie reagują, nie protestują??? Przecież już od dawna wiemy, że sfera seksualna wymaga delikatności. To wymaga orotestu każdego zdrowomyślącego człowieka!