"Przewodnik Katolicki": tego zabrakło w liście biskupów
"Czego zabrakło w liście biskupów?" - pyta Paweł Stachowiak w najnowszym wydaniu "Przewodnika Katolickiego".
"Dobrze, że pasterze Kościoła w Polsce zabierają głos w chwili, gdy dokonujemy bilansu stu ostatnich lat naszych dziejów" - pisze autor "Przewodnika Katolickiego". "Słowa dziś wypowiadane mają nadzwyczajną wagę i mogą zostać dostrzeżone nie tylko wewnątrz Kościoła, ale również poza nim. Oczekiwania wobec listu, którego wysłuchaliśmy, były zatem duże, a wyzwanie dla autorów tekstu - niełatwe" - podkreśla politolog i historyk.
Zdaniem Stachowiaka "biskupom coś umknęło" i "nie wykorzystali okazji do wypowiedzenia ważnych słów", których potrzebuje Kościół w Polsce.
Pomimo okazji, biskupi "nie podjęli próby oczyszczenia pamięci", które podążałoby za przykładem Jana Pawła II, który 12 marca 2000 roku w bazylice św. Piotra mówił: "Przebaczamy i prosimy o przebaczenie". Prócz "wyliczenia niewątpliwych zasług", które ma miejsce w liście Episkopatu, "zabrakło choćby słowa refleksji nad tym, co w ostatnim stuleciu chwały Kościołowi nie przynosi".
Jako przykład Stachowiak wspomina silne zaangażowanie polityczne części duchownych, którzy przed wojną sympatyzowali "ze skrajną, nacjonalistyczną, antysemicką prawicą". "Lektura tekstów z «Małego Dziennika» czy «Rycerza Niepokalanej», słowa księży takich jak osławiony Stanisław Trzeciak, czytane dziś mogą być wręcz wyzwaniem dla naszej wiary w świętość Kościoła" - podkreśla autor "Przewodnika Katolickiego" i nawołuje: "czy nie warto byłoby na stulecie Rzeczypospolitej powiedzieć wreszcie: przepraszamy, bo taki słów i postaw nie da się usprawiedliwić".
Gdy ze strony Kościoła padały słowa potępienia dla nacjonalizmu, rasizmu czy ksenofobii, to jednak "nie zawsze wybrzmiewały dostatecznie głośno i wyraźnie". Do wiernych mogły nie trafiać takie przełomowe i ważne dokumenty, jak choćby "Chrześcijański kształt patriotyzmu", który nie był odczytywany w świątyniach. Tym lepszą okazją do przekazu tych treści jest stulecie niepodległości.
Stachowiak ceni wezwanie biskupów do odśpiewania dziękczynnego "Te Deum laudamus", ale zwraca uwagę, że w niedzielnym liście powinno znaleźć się jeszcze jedno wezwanie do modlitwy - nie tylko za młodych Polaków, którym wielka wojna odebrała życie czy zdrowie, ale także Niemców, Rosjan i wszystkich ofiar konfliktu, którego owocem jest niepodległość Polski.
Pominięcie innych narodów w podkreślaniu sukcesu wyzwolenia jest zdaniem politologa pewnym "etycznym egoizmem", który pomija fakt, że niepodległość jest zbudowana na nieszczęściu innych. Słowa biskupów o Bożej Opatrzności, która doprowadziła do odrodzenia Polski mogą niebezpiecznie prowadzić "do wniosku, że owa Opatrzność darzy nas jakimiś szczególnymi względami dlatego wyłącznie, iż jesteśmy Polakami".
Skomentuj artykuł