Przyjdź do Namiotu Spotkania i poznaj ubogich. Zostały 3 dni
- Jestem brzydki i brudny i zwykle nikt nawet mnie nie zauważa, tylko Rysiek i Adam, bo są tacy jak ja. Nie wszystko udało nam się tak jak chcieliśmy i nie umiemy sobie z tym poradzić. Tutaj jest nam dobrze - mówi Krzysztof z Krakowa.
Po obejrzeniu tego filmu inaczej spojrzysz na ludzi, których mijasz na ulicy >>
W Namiocie Spotkań, który znajduje się na Małym Rynku, zastosowany został system no logo, po to, aby nie było podziału na wolontariuszy i ludzi korzystających z pomocy. Jak podkreślają wolontariusze, wielu bezdomnych przychodzi tutaj nie po to, aby zjeść posiłek czy otrzymać świeże ubranie, ale po to, aby pobyć z ludźmi i po prostu porozmawiać.
Jestem brzydki i brudny
- Jestem brzydki i brudny i zwykle nikt nawet mnie nie zauważa, tylko Rysiek i Adam, bo są tacy jak ja. Nie wszystko udało nam się tak jak chcieliśmy i nie umiemy sobie z tym poradzić. Tutaj jest nam dobrze.
Ta kuchnia, która tu jest, zapach, przypomina dom, szukam takich miejsc, bo nigdy nie miałem takiego domu - mówił Krzysztof z Krakowa. - Tutaj czuję się dobrze, bo wszyscy jesteśmy równi. To jest Rysiek czy Andrzej, a tam ci, którzy nam tu pomagają: Marysia, to jest Adam i Grzesiek, dobrzy ludzie - mówił.
Wolontariusze wraz z ubogimi szyją polarowe czapki, które później zostaną przekazane bezdomnym i potrzebującym. W akcję włączają się także mieszkańcy Krakowa. Niektórzy zabierają uszyte czapki i osobiście ofiarowują je osobom ubogim, spotkanym na ulicach miasta.
Zrób to chociaż raz, a zmienisz nie tylko swoje życie >>
- Osoby ubogie chętnie tutaj przychodzą, ale nie tylko po to, aby coś zjeść czy otrzymać ubranie. Widać, że oni potrzebują drugiego człowieka. Przychodzą by rozmawiać, razem oglądają filmy, grają w gry - mówi br. Gabriel, albertyn.
- Dziś miałem taką sytuację, że szedłem zaprowadzić jednego z panów do pielęgniarek, ponieważ potrzebował pomocy lekarskiej, a taka udzielana jest w pobliżu naszego Namiotu. Nagle z samochodu Telewizji Polskiej wysiadł pracownik i przekazał mu swoją kurtkę - opowiadał.
Ludzie przychodzą rano i zostają do wieczora
S. Teresa Pawlak, albertynka, rzecznik prasowy obchodów Światowego Dnia Ubogich przyznaje, że jest zaskoczona tym, że ludzie przychodzą rano i są w Namiocie do wieczora. - To pokazuje, że oni potrzebują ciepłego miejsca. Wiele osób korzysta z pomocy prawników, pytają o pracę, idą do spowiedzi. Ogromny zainteresowaniem cieszą się metamorfozy, czyli kosmetyczka i fryzjer - mówi.
W Namiocie ubodzy czują się jak w domu, ponieważ kuchnia, która tutaj działa, stwarza taką namiastkę domu, którego większość z nich nie ma. - Oni tutaj przychodzą, ponieważ potrzebują przede wszystkim drugiego człowieka, spotkać się i nie czuć się problemem - podkreśla albertynka.
Jej zdaniem, Namiot Spotkań to takie miejsce, które może otworzyć potrzebujących na pomoc, która już jest w Krakowie, dzięki różnym fundacjom i stowarzyszeniom, które pomagają im na co dzień. - Teraz jesteśmy na Małym Rynku do niedzieli, ale przecież to wszystko co się dzieje nie jest jednorazowe. To wszystko dzieje się w Krakowie tylko w różnych punktach, a to jest dobre miejsce, żeby o tym poinformować, gdzie otrzymać pomoc, jeśli tylko ktoś chce i ma chęć wyjścia z sytuacji, w której się znalazł. Tutaj potrzebujący mogą dostać szansę i nadzieję, żeby się odbić od tego swojego dna - wyjaśnia albertynka.
Darmowe badania i ezgystencjalne rozmowy
W Namiocie Spotkań ubogich z wolontariuszami i mieszkańcami Krakowa znajdują się wspólnoty i placówki dobroczynne, m.in. Towarzystwo Pomocy im. Brata Alberta, MOPS, Caritas, Fundacja Dzieło Pomocy św. Ojca Pio, L’Arche, Sant’Egidio czy Zupa na Plantach.
- Tutaj stworzyła się taka przestrzeń spotkania i rozmowy z drugim człowiekiem. Wolontariusze mogą usiąść, wymienić doświadczenia z osobami ubogimi, ponieważ to są ludzie o bardzo ciekawych osobowościach, opowiadają nam o swoim życiu.
To dla mnie osobiście jest takie największe doświadczenie, że mogę tych ludzi poznać. A z kolei samotni też mogą poznać tych, którzy mają zwyczajne domy i nie mają większych, egzystencjalnych problemów, ale mimo to są z nimi, przyniosą im herbatę czy przygotują posiłek - mówiła Magdalena Kula, wolontariuszka.
Cieszę się, że nie jestem im obojętna
Natomiast w siedzibie Arcybractwa Miłosierdzia, które znajduje się w pobliżu Namiotu Spotkań, osoby potrzebujące korzystają z doraźnej pomocy medycznej. Pomocy ubogim udzielają lekarze, pielęgniarki i ratownicy medyczni, którym towarzyszą studenci kierunków medycznych.
- Nie stać mnie na wykonanie podstawowych badań. Cieszę się, że są ludzie, którym nie jesteśmy całkiem obojętni, są tutaj i chcą pomóc. Jest tu wielu młodych lekarzy, wrażliwych na ludzką biedę, to cieszy - mówiła pani Zofia Cholewa z Krakowa.
W niedzielę w Namiocie Spotkań o godz. 14 osoby potrzebujące usiądą do wspólnego posiłku.
Skomentuj artykuł