Publicyści komentują decyzję papieża ws. mszy trydenckiej
Liczne komentarze i wnioski padają po dokumencie papieża Franciszka w którym zdecydował on o ograniczeniu możliwości odprawiania mszy trydenckiej.
Decyzją papieża Franciszka odprawienie mszy trydenckiej będzie wymagało od teraz zgody biskupa miejsca. Przepis ten został wprowadzony Motu proprio "Traditionis Custodes" i zmienił decyzję Benedykta XVI, która została sformułowana w liście "Summorum Pontificum" z 2007 roku.
Papież Franciszek podkreślił, że że księgi liturgiczne ogłoszone po Soborze Watykańskim II są "jedynym wyrazem lex orandi rytu rzymskiego". Dlatego zezwolenie na używanie przedsoborowego Mszału z 1962 roku zależeć będzie od decyzji biskupa diecezjalnego, kierującego się wskazaniami Stolicy Apostolskiej.
Zmiana Stolicy Apostolskiej wywołała liczne komentarze duchownych i publicystów związanych z Kościołem
Decyzję papieża skomentował Tomasz Terlikowski, który napisał: "Trudno też nie zadać pytania, jak się ma decyzja ta do wciąż powracających wezwań Franciszka do różnorodności, do cierpliwego czekania na owoce czy do decentralizacji"?.
"I piszę to, choć mam świadomość, że pewna (nie jestem w stanie ocenić jak liczna) grupa tradycyjnie nastawionych katolików popadała w mentalność sekciarską, ostro i jednoznacznie krytykowała nie tylko Franciszka, ale także jego poprzedników, odrzucała nauczanie Soboru Watykańskiego II czy prawomocność nowego rytu" - zwrócił uwagę publicysta.
"Nie ulega wątpliwości, że nie da się mówić o starej Mszy bez kontekstu nowej. Te relacje mogą być różne: wzajemne wykluczenie, uzupełnienie, alternatywność. Czy użytkownicy nowej Mszy mają jakąś krytyczną wizję starej - nie wiem. Większość jednak - tak mi się zdaje - użytkowników starej ma jakąś krytyczną wizję tej nowej. Tę relację opisałbym na dwóch poziomach" - napisał ks. Andrzej Draguła w swoim wpisie na Facebooku.
Duchowny zwrócił także uwagę na fakt możliwości przenikania się dwóch rytów.
"Jeśli swoją katolicką tożsamość definiuje się poprzez negowanie reform ostatniego Soboru i przeczekanie obecnego papieża jak możliwy jest dialog, który nie jest maskowaniem ukrytej niechęci u niektórych będącej już jawną wrogością? Jeśli decyzja Franciszka jest porażką, to jest porażką wszystkich stron, ale pomimo tego to on jest papieżem" - napisał na Facebooku jezuita, Jacek Prusak.
Duchowny w innym wpisie dodał, że: "Problem nie jest w liturgii trydenckiej tylko w tradycjonalistach i nie jest to wyłącznie opinia samego papieża. Wygląda na to, że dana im wolność (przestrzeń) w Kościele stała się pretekstem do tworzenia alternatywnego Kościoła (Kościoła w Kościele)".
Na historię nadzwyczajnej formy rytu rzymskiego zwrócił uwagę franciszkanin, Kasper Kaproń. "Trudno więc mówić, że mamy do czynienia z jakąś mszą wszechczasów, w znaczeniu, że jest to forma obowiązująca od początku Kościoła. Ani bowiem Apostołowie, ani Ojcowie Kościoła, ani nikt w Pierwszym Tysiącleciu tak nie odprawiał" - pisze zakonnik.
"To smutne, że musiało dojść do podjęcia decyzji ogłoszonych w motu proprio Traditionis custodes. Zasmucają też pierwsze reakcje różnych środowisk. Zarówno te, które przedstawiają postanowienia Franciszka jako uderzenie w różnorodność w Kościele i sugerują przeczekanie pontyfikatu Franciszka, jak i te, które pachną triumfalizmem, że oto pewne grupy w Kościele zostały pognębione. Myślenie w kategoriach my i oni w Kościele zawsze się źle kończy" - napisał na łamach DEON.pl ks. Artur Stopka.
Skomentuj artykuł