Rozwodnicy nie chcą przystępować do komunii?

(fot. Catholic Church England and Wales / flickr.com)
Radio Watykańskie / pz

Odpowiedzi na kwestionariusz rozesłany przed Synodem pokazały, że w większości krajów rozwodnicy żyjący w nowym związku nie mają względem Kościoła żadnych oczekiwań. W wielu krajach jest czymś rzadkim, że chcą przystępować do komunii - powiedział kard. Péter Erdő w wywiadzie dla szwajcarskiego dziennika Giornale del Popolo.

Węgierski purpurat będzie relatorem generalnym na najbliższym synodzie. Ubolewa on, że często zapomina się o pełnym brzemieniu tematu zgromadzenia synodalnego, a mianowicie: "wyzwania duszpasterskie związane z rodziną w kontekście ewangelizacji". Jego zdaniem kluczowy jest ów kontekst ewangelizacji. Chodzi bowiem o to, by Ewangelia przeniknęła życie rodzinne, by wartości Ewangelii stały się atrakcyjne dla współczesnych ludzi i dały im szczęście.

W związku z tym kard. Erdő zaznaczył, że kwestia rozwodników żyjących w związkach niesakramentalnych nie powinna się stać głównym tematem obrad. Zastrzegł, że podejście do tej kwestii zależy od regionu świata. W wielu krajach w ogóle nie dostrzega się tego problemu. W innych natomiast osoby rozwiedzione nawet nie wiedzą, że nie mogą przystępować do niektórych sakramentów - powiedział węgierski kardynał.

DEON.PL POLECA

Tworzymy DEON.pl dla Ciebie
Tu możesz nas wesprzeć.

Tematy w artykule

Skomentuj artykuł

Rozwodnicy nie chcą przystępować do komunii?
Komentarze (55)
S
s.krzof
16 marca 2018, 10:22
Czytając komentarze nasuwa się fundamentalny wniosek: nasz katolicka religia nie jest po to, aby dostosowywać ją do naszej natury, naszych wymagań, naszych wyobrażni, widzimisi, ....nie po to Bóg dał nam Syna Chrystusa. To jest religia wymagań, trudów, pokory, religia ustawicznego wysiłku w któym to dopiero człowiek wewnętrznie dojrzewa. Jedyna na świecie, która mówi: bez względu na to czy  masz lat 20, 30, 50, 80, bez względu na to kim dotychczas byłeś, co uczyniłeś zawsze możesz zacząć od nowa, ale zgodnie z nauką Chrystusa, a nie swoim widzimisie, czy fobii.
P
protestant
7 października 2014, 10:03
"Mówicie i postępujcie jak ci, którzy mają być sądzeni na podstawie Prawa wolności. Nad tym, kto nie okazał miłosierdzia, odbywa się sąd bez miłosierdzia" (List Św.Jakuba 2,13)
5 października 2014, 10:34
Rozwód co do zasady jest efektem odrzucenia Boga i Kościoła. Jeżeli strona powodowa rozwodu (albo obie strony, gdy rozwód był zgodną decyzją małżonków) nie zdąży się nawrócić, zginie w ogniu piekielnym, zwiększonym ze wzgledu na krzywdę wspołmałżonka, dzieci, rodziców, wnuków. Nawrócenie, to jest pełne uznanie swoich win i błaganie o wybaczenie przez skrzywdzonych. Kto z rozwodników ma na to szczerą ochotę? Częściej słychac fałszywy płacz, jak to "biednego" krzywdziciela małżeństwa krzywdzi Kościół, pozbawiając prawa do sakramentów. Dramatem jest, iż przez rozwód wiele osób jest faktycznie skrzywdzonych. Choćby młodzi ludzie zmuszeni do wyboru samotnosci z Bogiem, lub zycia niezgodnego z nauką Kościoła. Tyle że wina za taki stan rzeczy obciąża tego, kto spowodował rozwód, a nie Kościół.
6 października 2014, 21:43
Obiecałem sobie nie komentować Twoich wypowiedzi, gdyż moja wiara, że cokolwiek zrozumiesz nie jest tak wielka. Wierzę, że góry można przenosić, ale to zbyt mała wiara, aby uwierzyć w Twoją jakąkolwiek przemianę. Ktoś kiedyś napisał, że jesteś nieprzemakalny - to i prawda. Jesteś najbardziej skrajnym katotalibem - współczesnym inkwizytorem i nawet, kiedy Kościół zmieni zdanie (nie daj Boże synod przyniesie jednak zmianę) to wtedy podejrzewam z taką samą zaciekłością będziesz zwalczał papieża, albo zaczniesz zwalczać tych, którzy będą bronić nierozerwalności małżeństwa.. To było ad personam, teraz ad rem. Primo - Kościół w swoim nauczaniu nikogo nie potępia, w przeciwieństwie do Ciebie "Jeżeli strona powodowa rozwodu (albo obie strony, gdy rozwód był zgodną decyzją małżonków) nie zdąży się nawrócić, zginie w ogniu piekielnym..." Secundo - nie wiem jakie jest natężenie ognia w piekle, aczkolwiek nie spodziewam się, aby w związku z kryzysem w Rosji Gazprom udostępnił większe łącze dla piekła. "zginie w ogniu piekielnym, zwiększonym ze wzgledu na krzywdę wspołmałżonka.." - to ironia, bo z tym też masz problem. Tertio - nieważne jakie są aktualne kanony prawa, bo jak zapewne pamiętasz z Ewangelii sam Jezus wielokrotnie sprzeciwiał się Prawu (uzdrawianie chorych w Szabat, usprawiedliwienie uczniów zrywających kłosy zboża w Szabat). Pamiętasz słowa samego Jezusa - to Szabat jest dla człowieka, a nie człowiek dla Szabatu (Mk 2,23-3,6). Parafrazując samego Jezusa - kanony prawa zostały ustanowione dla człowieka, a nie człowiek dla kanonów prawa. Tyle mojego wyjaśnienia, aczkolwiek nie liczę, abyś cokolwiek z tego zrozumiał.
5
500
6 października 2014, 22:01
Z całą pewnością zostatniego zdania zrozumie, że chesz go obrazić. W zasadzie ostatnie zdanie znaczy: Proszę nie czytać tego co napisałem bo jetem chamem. primo: brak nawrócenia prowadzi do potępienia się przez grzesznika secundo: nie wiem czy gazprom dostarcza gaz do piekła, ale eksport z Rosji spadł w ostatnim czasie... być może gaz idzie na "ogrzanie" winnych cierpienia innych ludzi tertio: jesli pamiętasz Jezusa, to wypowiedział się jasno - rozwód wasza fanaberia i wzięcie rozwiedzonej za żonę to cudzołóstwo. Litera literą, a grzech pozostał
6 października 2014, 22:26
Jesteś chamem? - cóż, skoro tak się określasz to trudno się z tym nie zgodzić. Wracając do tematu - primo - skoro jest tak jak uważasz, to dlaczego Kościół nikogo nie  potępia?  Przecież powinien jasno powiedzieć, kto jest zbawiony a kto potępiony. A jednak tego nie robi. secudno - być może własnie tam kierowany jest gaz, bo pewno stal już się skończyła na wykucie mieczy dla Inkwizycji i tępienie niewiernych w imię Jezusa. tertio - nieśmiało przypomnę tylko zmianę w kwestii śmierci samobójców. Jeszcze w latach 50-tych chowano ich pod płotem cmentarza i oczywiście bez księdza (Kościół niby nie potępiał, a jednak chyba wyraźnie dawał do zrozumienia). Dzisiaj jest zupełnie inaczej, choćby dlatego, że psychologia się rozwija i coraz więcej dowiadujemy się o człowieku. Litera literą a grzechu jednak nie ma.
7 października 2014, 07:21
Z tym piekłem napisałem nieprawdę?  Możesz wskaząć w któym miejscu? "nieważne jakie są aktualne kanony prawa, bo jak zapewne pamiętasz z Ewangelii sam Jezus wielokrotnie sprzeciwiał się Prawu" Zastanawia mnie, czy wiesz o czym piszesz. Bo takie stwierdzenie jest herezją.  Co do szabatu dla katolików: 3.Pamiętaj, abyś dzień święty święcił. PK. 1. W niedzielę i inne nakazane dni świąteczne wierni są zobowiązani uczestniczyć we Mszy św. i powstrzymać się od prac służebnych. Ale ciekawe, czy wiesz dlaczego niedziela, a nie sobota jest "dniem wolnym od pracy"?
7 października 2014, 08:41
Sprawdzasz moją wiedzę? Więc odpowiem, choć nie powinenem - tak, wiem dlaczego niedziela jest świętowana a nie sobota - Kościół przeniósł dzień świętowania z uwagi na m.in Zmartwychwstanie i zesłanie Ducha Św, które wydarzyło się własnie w niedzielę. I choć tu pojawia się mała nieścisłość z opisem biblijnego stworzenia świata, gdyż Bóg najpierw stworzył świat a potem odpoczywał (sobota) a nie odpoczywał pierwszego dnia (niedziela) a potem tworzył. Niemniej tak wielkie wydarzenia w historii sprawiły, że Kościoł postanowił swiętować w niedzielę - mam nadzieje, że jesteś usatysfakcjonowany. Wracając do piekła - to Ty wskaż,  kiedy ogień jest zwiększony a kiedy się zmniejsza? Rozwodników spala się we większym ogniu, a złodziei w mniejszym? Czyż nie rozumiesz, że tak naprawdę piekło to nie miejsce a stan? Stan, w którym nie ma żadnej nadziei. Co do herezji - wielokrotnie w historii coś co okazywało się herezją po iluś tam latach tą herezją nie było. Więc mam zdecydowanie więcej pokory do prawa stanowionego przez ludzi (ludzi Kościoła niemniej nadal tylko ludzi).
7 października 2014, 08:53
Co do ognia piekielnego: KKK 1034 Jezus często mówi o "gehennie ognia nieugaszonego" (Por. Mt 5, 22. 29; 13, 42. 50; Mk 9, 43-48). przeznaczonej dla tych, którzy do końca swego życia odrzucają wiarę i nawrócenie; mogą oni zatracić w niej zarazem ciało i duszę (Por. Mt 10, 28). Jezus zapowiada z surowością, że "pośle aniołów swoich: ci zbiorą z Jego Królestwa wszystkie zgorszenia i tych, którzy dopuszczają się nieprawości, i wrzucą ich w piec rozpalony" (Mt 13 41-42). On sam wypowie słowa potępienia: "Idźcie precz ode Mnie, przeklęci, w ogień wieczny!" (Mt 25, 41). "Co do herezji - wielokrotnie w historii coś co okazywało się herezją po iluś tam latach tą herezją nie było." Głoszenie, iż "sam Jezus wielokrotnie sprzeciwiał się Prawu" jest oczywistą herezją skoro przyszedł to Prawo wypełnić. 
7 października 2014, 09:07
Rozumiem, że podałeś mi cytaty obrazowego stanu piekła - jako ogień nieugaszony. Tylko gdzie jest napisane, że ogień jest zwiększony dla rozwodników? Rozumiem, że zgadzasz się w końcu ze mną, że sam Jezus był heretykiem dla Starego Prawa. A więc i teraz powinniśmy mieć więcej tolerancji dla praw stanowionych przez omylnych ludzi. Zaskoczyłeś mnie mile, gdyż nie podejrzewałem, ze jednak potrafisz przyjmować argumenty.
7 października 2014, 09:09
I rozumiem, że pomimo podanych plastycznych opisów piekła, jako ogień nieugaszony i piec rozpalony potrafisz sam stwierdzić, że to tylko obrazowy opis piekła... Chyba nie wyobrażasz sobie, że piekło to taki wielki piec krematoryjny? Piekło to stan - stan, w którym nie ma żadnej nadziei. - taka jest interpretacja dla ludzi dorosłych.
7 października 2014, 09:19
"Rozumiem, że zgadzasz się w końcu ze mną, że sam Jezus był heretykiem dla Starego Prawa" Czemu piszesz takie bzdury? Z braku wiedzy, czy z potrzeby trolowania? Rozumiesz, co znaczy wypełnienie Prawa Sarego Przymierza, i to wypełnienie idalne, jakiego nigdy wcześniej i nigdy poźniej nikt nie dokonał? "A więc i teraz powinniśmy mieć więcej tolerancji dla praw stanowionych przez omylnych ludzi." Od kiedy Prawo Starego Przymierza było stanowione przez ludzi?  "Tylko gdzie jest napisane, że ogień jest zwiększony dla rozwodników?" A ja coś takiego napisałem? Przekręcasz moje słowa, nie wiem tylko czemu to robisz. 
7 października 2014, 09:20
"Piekło to stan - stan, w którym nie ma żadnej nadziei. - taka jest interpretacja dla ludzi dorosłych." Skad to wiesz? Byłeś w piekle i stamtąd wrociłeś?
7 października 2014, 09:24
Nie, to oficjalna interepretacja Kościoła. Zapytaj swojego księdza z parafii.  Zadziwiasz mnie czasami.
7 października 2014, 09:32
Hmm... Ty naprawdę masz jakiś problem. - przepraszam, że znowu ad personam, ale nie wiem jak z Tobą dyskutować. Przecież Ty nie przyjmujesz żadnych argumentów. Czy Jezus Twoim zdaniem łamiąc żydowskie nakazy, był zapalonym wyznawcą starego przymierza? Przykłady mogę mnożyć (uzdrawianie w Szabat, tolerowanie zrywania kłosów przez uczniów, zadawanie się z wykluczonymi i z kobietami, rozgonienie kupców ze świątyni, itp) Bóg dał ludziom Dekalog, Żydzi przygotowali kilkaset przykazań - sam przywołujesz KKK, albo Kodeks Prawa Kanonicznego - to dokumenty przygotowane przez ludzi, a  nie objawione przez Boga - więc nie rozumiem o co Ci chodzi Przekręcam Twoje słowa? Czy masz problem z zapamiętywaniem własnych tekstów? "Jeżeli strona powodowa rozwodu (albo obie strony, gdy rozwód był zgodną decyzją małżonków) nie zdąży się nawrócić, zginie w ogniu piekielnym, zwiększonym ze wzgledu na krzywdę wspołmałżonka, dzieci, rodziców, wnuków." - to moje słowa? Czy Twój tekst?
PI
Piotr i Paweł
4 października 2014, 20:48
Fakt - macie zupełną racje ale nie dokońca. Wszystkich rozwodników wrzucacie do jednego worka. A co powiecie o kobiecie po rozwodzie, która była przez lata maltretowana przez swojego męża fizycznie i psychicznie. Rozwód był bezwzględną koniecznością bo jak można żyć i kochać tak zwanego mobera, psychola. Jej życie ułozyło się w ten sposób, że poznała i pokochała normalnego męższczyzne i znim żyje. Jenocześnie jest osoba bardzo, bardzo wieżącą i nie przyjmowanie komunii jest dla niej zakazem Kościoła, którego przestrzeba. Sprawia jej to wielki ból, że nie może karmić sie chlebem, który daje życie wieczne, które daje siłę na cały tydzień, sprawia, że jesteśmy szcześliwi i ogarnięci Miłością. Co zrobić w tym przypadku? Czy Kościół powinien wrzucać tych katolików do jednego worka i traktować jak grzeszników na banicji?
R
rady
4 października 2014, 21:15
Jeżeli przed ślubem wiedziała o naturze męża (psychola) to widziały gały co brały, ale gdy ukrywał kim jest i dopiero po ślubie pokazał prawdziwe oblicze to powinna wystąpić o unieważnienie. Jeżeli przestrzega zaleceń Kościoła to na dziś może żyć z drugim mężczyzną w białym małżeństwie i wtedy będzie się mogła karmić chlebem, który daje życie wieczne.
PI
Piotr i Paweł
5 października 2014, 10:23
A co faktem , gdy mober ukrywał kim jest w rzeczywistości i po zawarciu małżeństwa pokazał  kim jest naprawdę a Kościół mimo rozwodu świeckiego nie daje unieważnienia małżeństwa? To co piszę jest faktem autentycznym. Co ma zrobić ta kobieta i tak skrzywdzona przez los?
5 października 2014, 10:36
Rozwód swiecki nie ma nic wspólnego z uznaniem ważności zawarcia małżeństwa. Prawo cywilne przewiduje także instytucje nieważności zawarcia małzeństwa w odróznieniu od rozwodu.
PI
Piotr i Paweł
5 października 2014, 12:17
       Twoja odpowiedź na moje pytanie,  jest nie na temat niestety. Ponawiam pytanie i dodatkowo objaśniam.        Na jej drodze Bóg postawił w młodym dość wieku(19 lat) mobera, który, będąc starszy zaciągnął ją do ołtarza. Ukrył charakter mobera, potem już w związku  znęcał sie nad nią i dziećmi.  Zniweczył miłość do granic możliwości ( ciągły strach, depresja, szpital, itp, itd. , długo by pisać.        Obecnie po kilku latach samotności poznała męższczyznę stanu wolnego, z którym czuje się bezpiecznie. W ich zwiazku zapanowała Miłość. Celowo napisałem "Miłość" z wielkiej litery, gdyż obaj żyją w Bogu ale na banicji,  tak jakby poza Kościołem.  Są pomijani przy dzieleniu się chlebem żywym a Sakrament Małżeństwa jest nieosiągalny dla nich.        Uczęszczają na Mszę Świete, ona dodatkowo jest członkiemwe wspólnoty różańcowej, generalnie uczestniczy z obecnym partnerem  w życiu Kościoła.        Jej receptą na życie,  na szczęście jest komunia duchowa w Eucharystii, w której szuka ukojenia, cierpliwości, sprawiedliwości, Nadzieji i Miłości.         Taki stan ducha jest wielkim darem.  Mimo to zewnątrznie wygląda to tak, że nie mogą fizycznie przyjąć Komunii Świętej co skazuję ten związek na dalsze cierpienia. Jedna z drugą siedzące często, gęsto w pierwszych ławkach w kościele potrafi skomentować, np. cytuję" ... zobacz ta, z tym żyją w grzechu, nie mogą przyjąć Komuni Świętej..., ona jest rozwódką i wzieła sobie nowego, chciała by iść do komunii ale nie może - to jej dobrze, ha, ha ... " .         I jeszcze jedna sprawa - ktoś tu wspomniał o " białym małżeństwie" . To nastepna fikcja literacka, że tak powiem i należy ją sobie wsadzić między bajki.      
5 października 2014, 16:53
"I jeszcze jedna sprawa - ktoś tu wspomniał o " białym małżeństwie" . To nastepna fikcja literacka, że tak powiem i należy ją sobie wsadzić między bajki." Posynodalny dokument wydany przez Świętego Jana Pawła II nalezy włożyć między bajki? Pewnie tak samo, jak Ewangelie, a MT 5.27-32 to przecież tylko fikcja literacka. Czy między bajki wkładasz takze dane dobrowolnie, bez przymusu i bez żadnych warunków uroczyste, wobec Boga i Kościoła dane słowo, iż nie opuszczę cie aż do smierci? "Jedna z drugą siedzące często, gęsto w pierwszych ławkach w kościele potrafi skomentować, np. cytuję" ... zobacz ta, z tym żyją w grzechu, nie mogą przyjąć Komuni Świętej..., ona jest rozwódką i wzieła sobie nowego, chciała by iść do komunii ale nie może - to jej dobrze, ha, ha ... " ." Czyli problemem sa ludzkie jezyki. Gdyby nie one, to tak pięknie by się życie układało.  Tolerancja, cicha akceptacja każdego, nawet grzesznego wyboru.  Uczęszczają na Mszę Świete, ona dodatkowo jest członkiemwe wspólnoty różańcowej, generalnie uczestniczy z obecnym partnerem  w życiu Kościoła. Niestety wątpię, aby faktycznie w zyciu Kościoła uczestniczyli. Religijność, szczegolnie ta zewnętrzna to tylko  pewna życiowa poza. Wynikająca z potrzeby duchowego samouwielbienia, byc może zagłuszenia wyrzutów sumienie, czesto też pokazania innym, iz sie jest religijnym. Tyle że to jest pusta poza.   Bo aby faktycznie w pęłni zyć w Kosciele, trzeba akceptować cała Jego naukę. Takze tę najtrudniejszą w tym wypadku, czyli o nierozerwalnosci małżeństwa. Życie z innym mężczyzną niż mąż wprost pokazuje sprzecznosc pomiędzy formami religijności, a realnym zyciem. Tak samo jest np w wypadku ksiedza, majacego kochakę czy kochanka. Też często staraja sie być az nadto religijni. Ale ta ich religijność jest pusta i peka jak bańka mydlana.
PI
Piotr i Paweł
5 października 2014, 21:19
          Widze, że koncentrujesz sie na słabościach mojej wypowiedzi, na sprawach drugorzędnych,  które zresztą z umysłem użyłem bym mógł sie przekonać o twoim rzeczywistym podejściu do tego problemu. W dalszym ciagu już poraz trzeci odbiegasz od tematu.           Muszę cię zapewnić, że ta nowa rodzina, o której tutaj mowa,  wierzy dla siebie , nie dla ludzi co udawadnia na codzień. I nie jest to wiara na pokaz. Jestem  obserwatorem tego związku, znam perypetie i wszystkie detale tej rodziny i mogę zaświadczyć o ich walce i własciwych intencjach w kontekście wiary chrześcijańskiej.           Musze stwierdzić, że bardzo, ale to bardzo prostolinijnie podchodzisz to nauki Chrystusowej w sprawie nierozerwalności małżeńskiej. Interpretujesz naukę Pisma Świetego  tak, jak by Pan Jezus godził się na małżeństwo z najgorszym bydlakiem, dewiantem, zobeczeńcem, pedofilem, homoseksualista, itp, itd. .  Twierdzisz, że skoro padło sakramentalne TAK to już nie ma odwrotu - klamka zapadła. Muszę ci powiedzieć, że jesteś w błędzie. Przytoczę cytat z Katechizmu Kościoła Katolickiego (2382) : " małżeństwo zawarte i dopełnione nie może być rozwiązane żadną ludzką władzą i z żadnej przyczyny, oprócz śmierci" .             Proszę zwróć uwagę na słowo " i dopełnione" . Małżeństwo by stało się nierozerwalne musi być zawarte i dopełnione, powtarzam raz jeszcze dopełnione ! Samo zawarte to za mało - musi być dopełnione - wówczas staje sie nierozerwalne wobec Boga.            Niedopełnione małżeństwo jest patologia nad, którą Bóg może jedynie ubolewać  a my w Kościele winniśmy tym niedopełnionym, oszukanym, cierpiącym eks małżonkom pomóc a nie nie dalej maltretować z czego Pan Bóg zapewne nie jest zadowolony i sie pod tym nie podpisuje !           Jestem o tym przekonany i mam nadzieje, że Sługa Boże Papież Frańciszek ureguluję tą materie w naszym Kościele.
O
ola
5 października 2014, 21:41
Trochę dziwi mnie to co piszesz. Sądy biskupie bez wiekszych problemów stwierdzają nieważność małżeństwa, jeśli jeden z małżonków jest, jak to określasz :"dewiantem, zboczeńcem, homoseksualistą, czy innym psychopatą, znęcającym się nad rodziną". Trudno uwierzyc, ze Twoja znajoma nie uzyskała takiego stwierdzenia. Może nie znasz całej prawdy?
PI
Piotr i Paweł
5 października 2014, 23:03
       Niestety jednak, to prawda, ale nie do końca, gdyż  po orzeczeniu Sądu Biskupiego w pierwszej instancji trwa odwołanie od pierwszego orzeczenia. Cała sprawa trwa  kilka lat, a niektóre przypadki ponoć idą w kilkanaście lat. Nie jeden człowiek po pierwszym orzeczeniu poddaje się i z pokorą uznaje co zostało orzeczone w pierwszej instancji jako rzecz święta.  Niestey praktyka Sądów Biskupich jest taka a nie inna. Taką a nie inną mamy rzeczywistość. Ludzie po takich decyzjach mają wrażenie, że żyją w grzechu i są skazani na męki piekielne.      Sługa Boży Papież Franciszek mam nadzieje, że zmieni w tej materii stanowisko Kościoła, gdyż te obecne prowadzi do samo zagłady, oddala, anieżeli przybliża. Linia Pisma Świętego wyraźnie wskazuję na to, że Apostołowie w owych czasach otrzymali prawo stanowienia o ważności np. związku sakramentalnego, a więc " co kolwiek zwiążecie na ziemii, będzie związane i w niebie, a co rozwiążecie na ziemii, będzie rozwiązane i w niebie" . Co prawda słowa te nie nawiazują jedynie do związków sakrementalnych ale maja i w nich swoje zastosowanie.         Tak więc rolą Kościoła jest należyte sprawowanie władzy zgodnie z linią Pisma Świętego, które nie skazuje na potępienie tych ludzi. Mamy być dalecy od osądzania.         Ostateczny mój apel : Rodzice ! Nie ubiegajcie sie o zbyt rychłe, a broń Boże za waszą namową małżeństwo swoich nie świadomych zagrożeń dzieci. Raczej  dajcie im się poznać na tyle by mogły zawrzeć z pełna świadomością tak ważny związek Sakramentu Małżeństwa. Wszelka ingerencja w ich związek , a więc namowa o przyspieszenie ślubu może okazać się zgubna dla ukochanej córki, czy syna. Dajcie im dorosnąć do tej decyzji.
6 października 2014, 06:30
Jakieś pomieszanie z poplątaniem. Dopełnienie małżeństwa następuje przez tzw. akt małżeński. Skoro piszesz, iz mąż znęcał sie nad dziećmi, to znaczy, iz małzeństwo zostało dopełnione, albo żona zdradziła męża, albo miała dzieci jeszcze przed małzeńśtwem. Jeżeli Sąd Biskupi uznał małżeństwo za waznie zawarte, to znaczy iż było dopełnione.
6 października 2014, 06:33
"Sługa Boży Papież Franciszek" O ile mi wiadomo Papież Franciszek żye. "Linia Pisma Świętego wyraźnie wskazuję na to, że Apostołowie w owych czasach otrzymali prawo stanowienia o ważności np. związku sakramentalnego," O ile mi wiadomo w czasach apostołów nie istniało pojęcie "związek", ani tym bardziej taka współczesna nowomowa, jak "związek sakramentalny".
ON
offeeeti New
6 października 2014, 07:39
A więc dalej z uporem maniaka jesteś sceptycznie nastawiony do tych ludzi po przejściach, w twoich oczach są naznaczeni. Poprzedni ich związek uważasz za pełnoprawny i wartościowy, aż do śmierci? Powiem ci tak, tam, gdzie nie ma Miłości, nie ma też Boga. Tam, gdzie jest Miłość tam,  jest i Bóg. Bóg jest Miłością. Związek bez Miłości, czy jest dopełniony?
6 października 2014, 08:02
Zastanawia mnie, po co w dyskusji posługujesz się mową szatana, czyli kłamstwami. „A więc dalej z uporem maniaka jesteś sceptycznie nastawiony do tych ludzi po przejściach, w twoich oczach są naznaczeni.” Nie, osoby takie jedynie wybrały, zapewne w pełni dobrowolnie swoją drogę i niestety ponoszą konsekwencje wyborów, już to pisałem, także wyborów swoich współmałżonków. Są jednym ciałem i jak choruje np. noga, to konsekwencje choroby nogi ponosi cale ciało. „Poprzedni ich związek uważasz za pełnoprawny i wartościowy, aż do śmierci?” Tak, o ile był zwarty ważnie. „Powiem ci tak, tam, gdzie nie ma Miłości, nie ma też Boga. Tam, gdzie jest Miłość tam,  jest i Bóg. Bóg jest Miłością.Związek bez Miłości, czy jest dopełniony?” Dopełniony, znaczy iż współżyli ze sobą. O ile nie był to gwałt, to zapewne takie współżycie wynikło z ich wzajemnej, dobrowolnej miłości. Zresztą fakt iż „się odkochali”, nie oznacza, iż kobieta i mężczyzna nagle stali się dziewica i prawiczkiem.
PI
Piotr i Paweł
6 października 2014, 10:30
        Widzę, że jesteś niereformowalny w tej materii. Mówisz cały czas o wzorowym związku małżeńskim, tym już dopełnionym, w którym zapanowała harmonia i Miłość.          O tych wynikających z patologii (może byc ich wiele), nie potrafisz już wskazać recepty i rozwiązania ich tragizmu życiowego.  Poprostu wrzucasz wszystkich rozwodników do jednego worka i nazywasz ich grzesznikami. Muszę cie pouczyć - nie masz do tego prawa, no chyba, że nie jesteś chrześcijaninem i Prawdy Wiary są ci obojętne. Cały czas wciskasz nam, że ci rozwodnicy, o których tutaj mowimy są sobie winni, stworzyli sobie taki los i niech teraz cierpią. Pięknie, cudowna interpretacja, gdzie tu Miłość do bliźniego?
A
Artur
6 października 2014, 10:44
Piotr i Paweł - bredzisz, że az przykro :( Zresztą podwójny nick świadczy, że masz jakies problemy ze soba.
L
Lenke
6 października 2014, 11:11
Co za BZDURA I OBŁUDA - lekką rączką radzić komuś "białe małżeństwo i będzie ok"...widać, że nie masz zielonego pojęcia o czym się wypowiadasz...
6 października 2014, 11:11
"Mówisz cały czas o wzorowym związku małżeńskim, tym już dopełnionym, w którym zapanowała harmonia i Miłość." Mówię o każdym zawartym ważnie małżeństwie oczywiście dopełnionym. Uchwyciłeś się tego słowa nie rozumiejąc co ono znaczy, ale na 100% jeżeli Twoja znajoma miała dzieci ze swoim mężem, to ich małżeństwo było dopełnione. Co zresztą sama zapewne potwierdziła nie występując z wnioskiem o uznanie małżeństwa za niedopełnione. "O tych wynikających z patologii (może byc ich wiele), nie potrafisz już wskazać recepty i rozwiązania ich tragizmu życiowego." Jedyną droga jest wiara, w tym również wiara w nierozerwalność węzła małżeńskiego. Co oczywiście nie oznacza cierpiętnictwa i trwania w bierności wobec np męża sadysty, czy pedofila. Ale bez względu na sytuacje nie można szukać pocieszenia w ramionach innego mężczyzny, czy innej kobiety. "oprostu wrzucasz wszystkich rozwodników do jednego worka i nazywasz ich grzesznikami. Muszę cie pouczyć - nie masz do tego prawa, no chyba, że nie jesteś chrześcijaninem i Prawdy Wiary są ci obojętne. Cały czas wciskasz nam, że ci rozwodnicy, o których tutaj mowimy są sobie winni," Prawo do głoszenia, iz życie na wzór małżeński z inną osobą niż maż/ żona oczywiście mam z racji choćby uczynków miłosierdzia. Co do życia grzesznego, w przykładzie tutaj przez ciebie przytoczonym, o ile jest w pełni prawdziwy i obiektywny, największa winę ponoszą dwaj panowie - mąż i obecny konkubent. Pierwszy, bo odpowiada za cudzołóstwo żony. Drugi, iż żyje z cudzą żoną, a więc także odpowiada za jej cudzołóstwo. Czy winna jest kobieta - odpowiedź uzyska na swojej spowiedzi.
PI
Piotr i Pawel
6 października 2014, 14:49
          Już drugi raz wspominasz o panach lecz nie rozmawiamy tutaj o związkach homoseksualnych a o kobiecie , a racyej kobietach doświadczonych znęcaniem przez męższczyz w związku sakramentalnym, która to kobieta w tym przypadku ale nie odosobnionym  przeszła kilkunastoletnie tortury psychiczne z oszołomem, który wcześniej zaciągnął ją do ołtarza i zostal jej mezem. Robiła wszystko by ocalić ten związek, dzielnie znosiła maltretowanie dopóki jej zdrowie nie wygasło. Wylądowała z silna depresja, paraliżującą całe ciało w szpitalu. Rehabilitacja trwała dwa, trzy lata. Została uznana za wariatke przez swojego męża - mobera. W dalszym ciągu twierdzi, że nad nia się nie znęcał, że to jej wina, ze jest glupia i tyle.         Powiem tak - wiesz, że dzwony bija, tylko nie wiesz w którym kościele. Nie wiem ile masz lat ale o życiu wiesz jeszcze za mało.  Cały czas lawirujesz by zdezkredytować moje wypowiedzi, mniej lub więcej słuszne w przytoczonych fragmentach ale laik nawet czytając moje posty wychwyci ogólny sens tego o czym piszę, ty, zaś z nagminną upartością nie przynosisz żadnej ulgi, tym skrzywdzonym kobietom w ich nieszczęśliwych związkach sakramentalnych. Twierdzisz, że mówie językem szatana, że te kobiety, rozwódki pewnie też są pod wpływem szatana.         Twoj poglad na te sprawy jest arcy skrajnie klerykarny ale pamietaj, Koscilol to rowniez my ludzie siwieccy. Chcemy by caly Kosciol zrozumial ten problem i nie traktowal wszystkich podobnie jak ty to czynisz.        
PI
Piotr i Paweł
6 października 2014, 16:03
Tutaj trochę poczytaj - przyda się. http://teologia.wyklady.org/wyklad/1033_zgoda-malzenska.html
PI
Piotr i Paweł
6 października 2014, 16:11
Nie ponosi winy moralnej za rozwód cywilny ten współmałżonek, który go nie pragnął. „Może zdarzyć się, że jeden ze współmałżonków jest niewinną ofiarą rozwodu orzeczonego przez prawo cywilne; nie wykracza on wówczas przeciw przepisowi moralnemu.” (KKK 2386)
6 października 2014, 17:26
"Nie ponosi winy moralnej za rozwód cywilny ten współmałżonek, który go nie pragnął [...]." Oczywiscie, ale rozwód cywilny nigdy nie kończy katolickiego mazeństwa zawartego w Kościele.  Stąd wejście z relacje ala małżeńskie z inną osobą niż małzonek jest zawsze cudzołóstwem. O rozłożeniu win już pisałem, winnym cudzołóstwa maltretowanej żony jest jej maż oraz "nowy mąż" Na ile winna jest ta kobieta okaze się podczas jej spowiedzi. "Powiem tak - wiesz, że dzwony bija, tylko nie wiesz w którym kościele. Nie wiem ile masz lat ale o życiu wiesz jeszcze za mało." Poważnie? "ały czas lawirujesz by zdezkredytować moje wypowiedzi, mniej lub więcej słuszne w przytoczonych fragmentach ale laik nawet czytając moje posty wychwyci ogólny sens tego o czym piszę, ty, zaś z nagminną upartością nie przynosisz żadnej ulgi, tym skrzywdzonym kobietom w ich nieszczęśliwych związkach sakramentalnych." A co ze skrzywdzonymi mężczyznami w ich małżeństwach. I nie ma czegoś takiego jak zwiazki sakramentalne. "Twoj poglad na te sprawy jest arcy skrajnie klerykarny ale pamietaj, Koscilol to rowniez my ludzie siwieccy. Chcemy by caly Kosciol zrozumial ten problem i nie traktowal wszystkich podobnie jak ty to czynisz." Kościół aż nadto rozumie ten problem. Od 2000 lat (i zdecydowanie wczesniej).  A przy oakzji, wiesz w ogóle, co to jest klerykalizm? 
L
lena
6 października 2014, 19:15
"Białe małżeństwo" to zwyczajna obłuda. Ono jest "białe" do tzw. wpadki, potem spowiedź i obietnica życia w czystości, rozgrzeszenie, aż do kolejnej "wpadki". I można tak sobie powtarzać.
PI
Piotr i Paweł
6 października 2014, 21:22
       Proszę oto cytat:  "Rozróżnia się zwykle klerykalizm duchownych i klerykalizm świeckich. Klerykalizm duchownych polega na postawie: „my wiemy najlepiej, co jest dobre dla naszych wiernych i dla Kościoła, władzą się nie podzielimy”. Klerykalizm świeckich dzieli się na dwa zasadnicze nurty: Pierwszy, to klerykalizm „lenników” – to dobrowolna zgoda na roszczenia klerykalizmu duchownych. Drugi, to klerykalizm „klientów” i jego postawę można sformułować tak: „księża są od załatwiania naszych spraw religijnych, a my chcemy jedynie korzystać z ich usług”.        Klerykalny katolik „lennik” lęka się wolności, własnej i innych, męczy go pluralizm kulturowy, ma ubogą wizję rzeczywistości, którą słabo rozumie, bardziej kocha bezpieczeństwo i chleb, niż wolność. Źle znosi napięcia religijne, duchowe i metafizyczne, dlatego dąży do ideologicznej prostoty katolicyzmu i wyraźnej hierarchii kościelnej, która będzie za niego decydować o różnych sprawach. Ponieważ ma niewielki kontakt z Bogiem w głębi swego serca, albo jest to kontakt z Bogiem zredukowanym do groźnego ojca, w klerykalnym katoliku nie ma dość pewności sumienia i rozumu, aby stawać się zdecydowanym podmiotem moralnym, intelektualny i eklezjalnym w Kościele.          Ubogie i bezrefleksyjne życie duchowe oraz brak kompetencji intelektualnych lub społecznych sprawiają, że katolik jako klerykalny „lennik” posiada feudalną strukturę umysłową: orientuje się w świecie nieomal jedynie dzięki wyraźnym wskazaniom autorytetów, a niezdolny od własnej niezależnej i krytycznej opinii, pozwala się ubezwłasnowolnić zwłaszcza na obszarze religijnym. Następuje tabuizacja, a nierzadko sakralizacja duchownych, ze szkodą dla autentycznego spotkania z nimi w Duchu Świętym.           
PI
Piotr i Paweł
6 października 2014, 21:31
Tutaj coś w temacie, o tym jak Papież Franciszejk zmienia obecne prawo: http://wyborcza.pl/1,75477,15849337,Papiez_Franciszek_do_zony_rozwodnika__mozesz_przyjac.html
7 października 2014, 07:17
Ciekawy cytat z Tezeusza. "księża są od załatwiania naszych spraw religijnych, a my chcemy jedynie korzystać z ich usług" Dziś bym napisał tak: "biskupi zgromadzeni na Synodzie są od załatwienia naszych spraw zwiazanych z uregulowaniem naszego życia na wzór małzeński, bo my chcmy korzystać z ich usługi jaką jest Komunia św" Idąc dalej - Papież Franciszek jest od załatwienia zmian w Kosciele. I jeszcze jedna opinia - gdyby nie ksieża, to nie byłoby problemu z Komunią św dla rozwidzionych, żyjących w cudzołożnych zwiazkach. Widzisz ten skrajny klerykalizm w roszczeniach wielu tzw. katolików. Stąd było moje pytanie, czy wiesz, co to jest klerykalizm.  I przy okazji, to jest doskonały fragment dla tych, co tak obecnie stawiają na piedestale autorytet Papieża Franciszka, niektórych biskupów, czy niektórych ksieży: "Ubogie i bezrefleksyjne życie duchowe oraz brak kompetencji intelektualnych lub społecznych sprawiają, że katolik jako klerykalny „lennik” posiada feudalną strukturę umysłową: orientuje się w świecie nieomal jedynie dzięki wyraźnym wskazaniom [pasujących - dopisek] autorytetów,"
7 października 2014, 07:18
Potwierdzasz swoej klerykalne oczekiwanie? Papiez ma rozwiazać problemy życia Twojego i Twoich bliskich?
PI
Piotr i Paweł
3 października 2014, 12:09
U nas w kraju rozwodnicy niejednokrotnie chcą przystepować do komuniii ale nie mogą. Co z tym zrobić? Taki stan rzeczy oddala ich od Kościoła.
3 października 2014, 12:13
"U nas w kraju rozwodnicy niejednokrotnie chcą przystepować do komuniii ale nie mogą. Co z tym zrobić? Taki stan rzeczy oddala ich od Kościoła" Czyli rozerwanie nierozrywalnego, jawne sprzeciwienie sie Słowu Objawionemu poprzez zawieranie zycie z inną osobą niż małzonek na wzór malzeństwa w Twojej opinii przybliza do Kościoła?  
K
ka
3 października 2014, 12:13
Sami się odddalili, bo jesli cudzołożą i nie chcą zerwać z grzechem, to Kościół na siłę nie będzie ich nawracał.
B
brat
3 października 2014, 10:20
A po co rozwodnikom Komunia? Im wystarczy, że o. Łusiak błogosławi ich Najświętszym Sakramentem (patrz art. żeby się nie rozwiedli drugi raz). Trzeba podrzucić ten pomysł Kasperowi i Synodowi i może zaakceptują taką praktykę?
Z
zakochany
3 października 2014, 07:47
Ale jezuicki deon właśnie takie rozsiewa wrażenie że Synod jest głównie o tych rozwodnikach. Stąd pesymizm najemnika Wyborczej i TP Sawickiego i stąd pisanina kolejenego deonowego "wynalazku" - ks. Siepsiaka.  Ale czego mozna się spodziewac po dysydenckim deonie?
Paweł Tatrocki
2 października 2014, 21:54
Dobrze by było jakby hierarchowie wypracowali metodę wspólnej modlitwy rodzinnej i katolickiego wychowania potomstwa lub tę naukę przypomnieli. Byłby z tego duży pożytek.
Janusz Brodowski
3 października 2014, 08:45
Metodę wspólnej modlitwy rodzinnej to ma wypracować każda rodzina. Nie ma co tutaj zasłaniać się hierarchami. Podobnie jeżeli chodzi o katolickie wychowanie dzieci. Ksiądz proboszcz lub biskup ma wychowywać dzieci, które dostałem w "dzierżawę" od Boga? Bóg przekazał je mi, a nie hierachom. Proszę nie traktować tego jako atak, ale Pańskie poglądy w tej sprawie to skrajny klerykalizm.
Jadwiga Krywult
3 października 2014, 08:54
Skrajny klerykalizm jest bardzo rozpowszechniony. niedawno pewien świątobliwy katolik dowodził tutaj, że rodzice nie potrafią wychować religijnie dziecka, za to religia w szkole to zagwarantuje w 100%.
3 października 2014, 09:04
Jeżeli pijesz do mnie, to po pierwsze nie jestem "świątobliwym katolikiem". A po drugie warto by nie przeinaczać moich wypowiedzi, bo napisałem wyraźnie, iz dzieci powinny sie uczyć w szkole w tym także przedmiotu szkolnego, jakim jest religia. Niestety brak podstawowej wiedzy o nierozerwalności małżeństwa jest ewidentną przyczyną plagi rozwodów. A ten brak wiedzy jest oczywistym wynikiem olania lekcji religii i czczego gadania o wychowaniu religijnym dzieci w rodzinach. Szczególnie tych patologicznych, bo po rozwodach. Dzieci wychowanych religijnej przez przybranego ojca czy matkę, gdzie z jednej strony dziecko słyszy o nierozerwalności małżeństwa, a widzi zupełnie coś innego.
Jadwiga Krywult
3 października 2014, 10:06
Jak to nie wiedzą o nierozerwalności małżeństwa ? Wiedzą. Kiedy mają już dość, to wiedzą, że trzeba iść do sądu biskupiego i okaże się, że żadnego małżeństwa nierozerwalnego nie było. Jeżeli nie zależy im na nowym ślubie kościelnym, to wiedzą, że można iść do wiadomego duszpasterstwa i tam usłyszą, że są wspanialsi od innych.
A
aaa
2 października 2014, 20:19
Dowcipny ten kardynał: w niektórych krajach cudzołożnicy (bo o nich pewnie chodziło) nie wiedzą, że nie mogą przystępować do sakramentów. To znaczy, że w tych krajach kaplani i biskupi nie głoszą już wiary katolickiej, ale jakąś inną.
3 października 2014, 09:41
To nie kardynał jest dowcipny, tylko stan świadomości w tych niektórych częściach świata jest zdumiewający.
B
b
3 października 2014, 10:37
a tam nie mają kapłanów, biskupów, co by ten stan świadomości skorygowali ? To co oni tam w ogóle robią
3 października 2014, 11:12
Doskonałe pytanie.