Sekielski: większość hierarchów uważa, że należy grać na czas, do niczego się nie przyznawać i próbować jak najwięcej zamiatać pod dywan
„Władze PiS-u ugięły się pod naporem argumentów kościelnych i dla świętego spokoju, by Kościoła nie drażnić, aby być może spłacić dług wdzięczności za wybory prezydenckie, postanowiono, że w tej komisji nie znajdzie się nikt, kto by tych hierarchów mógł zdenerwować, a nie daj Boże, próbować ich rozliczać” – mówi reżyser „Zabawy w chowanego” i „Tylko nie mów nikomu” o nominacjach do sejmowej komisji ds. pedofilii.
Tomasz Sekielski w rozmowie z „Gazetą Wyborczą” komentuje brak nominacji dla ks. Tadeusza Isakowicza-Zaleskiego. Duchowny był jednym z konsultantów realizowanego przez dziennikarza filmu. „Można mieć na jego temat rozmaite zdanie, ale przez lata udowodnił, że w dążeniu do odkrywania ciemnych stron Kościoła jest zdecydowany, nieugięty. Tak było w sprawie lustracji” – mówi Sekielski o duchownym.
„Od lat też ma kontakt z ofiarami przestępstw seksualnych, których dopuszczają się duchowni. I do tego jest zdeterminowany, aby z tą przestępczością w szeregach Kościoła walczyć, a ponieważ nie jest możliwa jakakolwiek kontrola nad nim, tego się obawiali hierarchowie” – twierdzi dziennikarz.
Wybrana 15 lipca komisja ma się zajmować wyjaśnieniem przypadków pedofilii. Jednym z kandydatów był ks. Tadeusz Isakowicz-Zaleski, ale większość posłów była przeciwko temu wyborowi.
Sekielski, komentując taką decyzję posłów, twierdzi, że „obawiali się, że [ks. Isakowicz-Zaleski] zacznie zbyt dogłębnie szukać, szperać i nie tylko wskazywać tych, którzy dokonywali przestępstw, ale co gorsza powtarzać, co konsekwentnie robi już od lat, że rozliczeniu podlegać muszą również biskupi, hierarchowie”.
Dziennikarz w stosunku do samej komisji nie ma szczególnie wywindowanych oczekiwań, bo sądzi, że „ta komisja nic dobrego nie zrobi”. Podobnego zdania był ks. Isakowicz-Zaleski, który kilka dni temu mówił, że prace komisji sprowadzą się do „zamiatania pod dywan”.
„Chcę się mylić, naprawdę, bo to jest tak ważna sprawa, sprawa niemająca barw politycznych, że naprawdę czas, aby państwo polskie zaczęło działać. Nie może być tak, że ofiara pedofila prosi o to, aby ułaskawić go i aby mógł się z nią kontaktować, bo nie ma za co żyć” – mówi Sekielski, który domaga się tego, by państwo zaczęło działać w ochronie ofiar.
Pytany o to, czy za odrzuceniem kandydatury ks. Isakowicza-Zaleskiego stoi Episkopat, odpowiada, że nie przypuszcza żeby „przyszedł do władz PiS-u wysłannik, który by powiedział: ja w imieniu całego Episkopatu przychodzę”.
„To musiał być jakiś emisariusz czy kilku posłańców, którzy przyszli w imieniu grupy hierarchów, tak sobie to wyobrażam. Być może jakiś hierarcha bezpośrednio się spotykał z politykami PiS. Swoją drogą warto by było dopytać posła Girzyńskiego, jak te naciski, jak ta presja wywierana na polityków PiS-u wyglądała dokładnie” – dopowiada Sekielski, przywołując słowa posła PiSu, który na antenie radia WNET twierdził, że „gdyby nie to, że były groźby ze strony hierarchów kościelnych w stronę kierownictwa Prawa i Sprawiedliwości, żeby ks. Isakowicz-Zaleski nie był do tej komisji powoływany decyzja w jego sprawie byłaby inna”.
„To pokazuje jedno, że w polskim Episkopacie wciąż moim zdaniem większość hierarchów uważa, że należy grać na czas, że należy przeczekać. (…) I wciąż moim zdaniem to jest dominujący pogląd wśród hierarchów. Do niczego się nie przyznawać, grać na czas, grać na zwłokę i próbować jak najwięcej zamiatać pod dywan. Dlatego obawiano się między innymi takiej osoby jak ks. Isakowicz-Zaleski” – podsumowuje Sekielski.
***
Skomentuj artykuł