Czy papież Franciszek odprawi Mszę w "gejowskim" ornacie? [WYJAŚNIAMY]
Katolicka Agencja Informacyjna w ostatni czwartek podała wiadomość, że papież Franciszek na najbliższym Światowym Spotkaniu Rodzin będzie nosił szaty liturgiczne z Polski. Ta informacja wywołała liczne, zaskakujące kontrowersje.
Ornaty zaprojektowała i uszyła rodzinna firma Haftina z Piotrkowa Trybunalskiego. Oprócz papieża założą je także biskupi koncelebrujący z Franciszkiem Mszę św. w dublińskim Phoenix Park 26 sierpnia. Znajduje się na nich celtycki symbol w postaci potrójnej spirali, spotykanej na staroirlandzkich manuskryptach. Właśnie ten symbol wywołał szczególne kontrowersje - zwłaszcza wśród polskich publicystów i działaczy prawicowych, ale także wiernych.
Na facebookym profilu KAI pod postem informującym o ornatach, możemy przeczytać m.in. takie komentarze: "Co to za szaty? Brzydkie!!! Bez symboliki i emblematów chrześcijańskich!!! Dno!!!", "Celtyckie symbole na ornatach? To może na polskich umieśćmy Światowida? Porażka!" czy "Jakieś gejowskie pidżamy w sam raz dla bp Paetza lub kard McCarrica".
Szaty zbulwersowały także ks. Tadeusza Isakowicza-Zaleskiego, który dopytuje na Facebooku, gdzie znajdują się na nich symbole Jezusa, takie jak krzyż. Wtórują mu internauci śledzący jego profil w mediach społecznościowych, którzy doszukują się na ornatach ying yang, albo znaków zagłady, jakimi miałoby być "mieszanie ras i kultur" czy po prostu działań masonerii w Kościele.
Ornaty przykuły uwagę Tomasza Terlikowskiego, dla którego szaty wpisują się w trend zapraszania przez niektórych irlandzkich biskupów rodzin homoseksualnych na spotkanie z papieżem.
Na Facebooku publicysta podejmuje się także refleksji estetycznej, pisząc że "kolory raczej nie liturgiczne, a takie bardziej ciepłe. (…) Smutne to w sumie, bo dobroludzizm i brak gustu nawet w Kościele bierze górę".
W sprawie szat zabrali głos także Robert Winnicki czy Kaja Godek.
Prezes Ruchu Narodowego zapytuje, czy to "nie są jakieś szaty z planu filmowego, rekwizyty do kolejnej części Harrego Pottera", zaś przedstawicielka inicjatywy Zatrzymaj Aborcję dzieli się opinią o tym, że szaty są "celowym upokorzeniem Polaków", bo świat dowie się, że to właśnie nad Wisłą zaprojektowano ornaty, które jej zdaniem "nawiązujące stylistyką do ubrań noszonych przez uczestników homoparad".
Aby dokonać oceny szat wypada rozpocząć od poznania i zrozumienia zawartej w nich symboliki, która zresztą pochodzi z oficjalnego logo dublińskiego Światowego Spotkania Rodzin z Ojcem Świętym. Jednym z elementów jest trójelementowa spirala, która znalazła się na środku ornatów. Na oficjalnej stronie internetowej wydarzenia, czytamy, że:
"W adhortacji Amoris Laeititia papież Franciszek kilkukrotnie mówi o małżeństwie i rodzinie jako "żywej ikonie" Świętej Trójcy (por. 11, 121, 161, 314, 324). Jako rodzina - poprzez małżeństwo - włączamy się we wzajemny dar z siebie, komunię i miłość, które obrazują tajemnicę Świętej Trójcy, samej będącą tajemnicą z której "wypływa wszelka prawdziwa miłość" (por. 63).
Trójelementowy wir zawarty w logo nawiązuje do staroceltyckich obrazów, które ujmowały tę prawdę. Trzy spirale można znaleźć na starożytnych kamieniach i obiektach w całej Irlandii. W momencie gdy przybyło do niej chrześcijaństwo, trzy spirale znane jako triskelion, zaczęły być używane jako znak Świętej Trójcy obok dobrze znanej koniczyny powiązanej ze św. Patrykiem. Tradycyjnie wierzymy, że św. Patryk używał koniczyny by wyjaśniać tajemnicę Ojca, Syna i Ducha Świętego zjednoczonych razem jako jedna rodzina - jednego Boga w trzech Postaciach, będących w doskonałej wspólnocie miłości"
Triskelion jest znakiem starszym od samego chrześcijaństwa. Najstarsze znalezisko z tym znakiem pochodzi z Malty i jest datowane na neolit, a dokładniej okres 4400-3600 lat p.n.e., ale można odnaleźć go w całej Europie. Znajduje się na megalitycznym grobowcu w Newgrange z 3200 r. p.n.e. (Irlandia) czy na wazach z greckich Myken. Sama nazwa także pochodzi z greki i oznacza "trójnogi". Właśnie w takiej wersji pojawia się na fladze Sycylii, gdzie przywieźli go Grecy, ale również celtyckiej wyspy Man czy herbie bawarskiego miasteczka Füssen. W Polsce znajduje się w magnackim herbie Trąby rodu Radziwiłłów.
(fot. Projekt graficzny: Tadeusz Gajl, POL_COA_blank.svg: Tadeusz Gajl, vector version: Bastianow,POL COA Suchekomnaty.svg: Bastianow,Modification and arrangement of the elements: AvalokitesvaraThis vector image was created with Inkscape. [CC BY-SA 3.0 ], via Wikimedia Commons)
Popularna interpretacja znaku głosi, że triskelion oznacza po prostu liczbę 3, która w pogańskich wierzeniach wiązała się z wyższą siłą lub sensem życia. Właśnie dzięki temu pierwotnemu znaczeniu, a także łatwej do odwzorowania postaci, stał się idealnym kandydatem do ochrzczenia przez pierwszych mnichów - apostołów Irlandii. Błyskawicznie stał się jednym z najpopularniejszych symboli Świętej Trójcy, który zdobił gotyckie katedry.
(fot. Alain Van den Hende [CC BY-SA 4.0], from Wikimedia Commons)
Związek z religiami Azji wydaje się być przypadkowy, choć niewykluczone, że symbol przez wieki przenikał także do tamtych ludów. Możemy zaobserwować na przykład wędrówkę znaku "trzech zajęcy", które przechodziły ze wschodu na zachód. One także symbolizują Ojca, Syna i Ducha Świętego.
(fot. Wikimedia Commons, User:Zefram or Wikimedia Commons, Benutzer:Zefram [CC BY 3.0-2.5-2.0-1.0], from Wikimedia Commons)
Należy pamiętać, że każdy symbol sam w sobie jest czymś pustym i kluczowe jest to jaką interpretację czy znaczenie się mu nadaje. Współcześnie triskelion przechwyciły różne grupy neonazistowskie, neopogańskie czy środowiska BDSM, ale także Departament Transportu USA. W kontekście Światowego Spotkania Rodzin nie wyobrażam sobie żadnej innej interpretacji niż ta tradycyjnie chrześcijańska, powiązana z chrystianizacją Irlandii i obecna w licznych starochrześcijańskich manuskryptach przepisywanych przez mnichów wywodzących się z kultury celtyckiej i posiadających właśnie taką wyobraźnię symboliczną.
Wracając do ornatów. Także ich kolorystyka, którą piętnują niektórzy katolicy z Polski, ma bardzo dobre uzasadnienie liturgiczne, gdzie złoto symbolizuje Boga - Króla, czerwień męczeństwo Jezusa, a zieleń tradycyjnie wiąże się z Duchem Świętym. Bardzo dobrej wykładni dokonuje Kasper M. Kaproń, który podkreśla, że "szata liturgiczna nie jest miejscem na wszelkiego rodzaju święte obrazki. Miejscem obrazów i przedstawień postaci są ołtarze. Do szat nie modlimy się. (…) Szata liturgiczna ma zakrywać celebransa, a nie skupiać na sobie uwagę":
"Zrobił się lekki szum wokół ornatów z Polski przygotowanych na Światowe Spotkanie Rodzin w Dublinie. Jak widać każdy widzi to, co chce zobaczyć. Niektórzy widzą kolorystykę organizacji LGBT, a nawet trzy szóstki. Ja natomiast dostrzegam odniesienie do Trójcy Świętej - wspólnoty Trzech Osób w Jedności - co wyraża potrójna spirala i użyta kolorystyka (złoty - Ojciec, czerwień - Syn, zieleń - Duch). Znak Trójcy Świetej - tak bliski Irlandczykom (trzylistna koniczyna), jak i najbardziej odpowiadający tematowi spotkania (rodzina: wspólnota osób w jedności) został zaczerpnięty ze staroirlandzkich rękopisów: mamy więc do czynienia ze świadomym zabiegiem zakorzenienia współczesnej sztuki sakralnej w rodzimej tradycji. Tkanina użyta wydaje się być naturalną, a nie syntetyczną, która niestety bardzo często jest używana przy produkcji szat liturgicznych w Polsce (przy okazji: najwyższy czas skończyć z tymi syntetycznymi, świecącymi się tkaninani o których mój znajomy współbrat z Brazylii trafnie powiedział, że wyśmienicie nadają się na karnawał w Rio, ale nie do ołtarza) Naturalne tkaniny sprawiają ponadto, że szata swobodnie zwisa z ramion, a nie "sztywno stoi" jak niestety mają do siebie szaty syntetyczne.
Chciałbym także zwrócić uwagę, że szata liturgiczna nie jest miejscem na wszelkiego rodzaju święte obrazki. Miejscem obrazów i przedstawień postaci są ołtarze. Do szat nie modlimy się. Szaty liturgiczne powinny zawierać ornamentykę roślinną, geometryczną lub symboliczną. Szata liturgiczna ma zakrywać celebransa, a nie skupiać na sobie uwagę.
Jedyny zarzut odnośnie szat przeznaczonych na spotkanie w Dublinie to wydaje mi się niezbyt dopracowane wykończenie stuły i "kołnierza". Ale to już szczegół. Ogólnie wielki plus"
Źle by się stało gdyby w Polsce wiedza o tak ważnym wydarzeniu duszpasterskim mającym miejsce w poranionym przez skandale Kościele irlandzkim, ale dotyczącym całego świata, sprowadziła się do domniemań na temat ornatów. Tym bardziej, jeśli domniemania wynikają z braku wiedzy.
Karol Kleczka - redaktor DEON.pl, doktorant filozofii na UJ, współpracuje z Magazynem Kontakt. Prowadzi bloga Notes publiczny.
Skomentuj artykuł