Eucharystia to nie jest spotkanie towarzyskie

(fot. CTV)
Radio Watykańskie / CTV / drr

Msza nie jest spotkaniem towarzyskim, ale prawdziwą obecnością Boga pośród nas. Pamięć o zbawieniu nie może stawać się tylko czymś, co robimy z przyzwyczajenia. Franciszek mówił o tym na porannej Eucharystii w kaplicy Domu św. Marty. Także dziś wśród koncelebransów było ośmiu kardynałów, z którymi Papież w tych dniach omawia sprawy związane z reformą Kurii Rzymskiej.

Nawiązując do czytania z Księgi Nehemiasza Franciszek przypomniał, że kiedy Ezdrasz przyniósł księgę Prawa Mojżeszowego, które Pan nadał Izraelowi, ludzie płakali z radości. Wspominanie stało im się bliskie i dotknęło ich serc, ponieważ doświadczyli bliskości zbawienia - mówił Papież.

"To jest ważne nie tylko przypadku wielkich wydarzeń historycznych, ale także w różnych chwilach naszego życia: wszyscy pamiętamy o zbawieniu, wszyscy. Zastanawiam się jednak, czy ta pamięć jest nam bliska, czy też trochę odległa, rozproszona, archaiczna, taka muzealna… która odeszła sobie daleko od nas. A kiedy pamięć nie jest bliska, kiedy nie mamy doświadczenia bliskości pamięci, ulega ona transformacji i staje się zwykłym wspomnieniem" - powiedział Papież.

DEON.PL POLECA

To jest jedna z zasad życia chrześcijańskiego. Kiedy pamięć o zbawieniu jest nam bliska, rozpala nasze serca i napełnia radością - mówił Franciszek.

"Ta radość jest naszą siłą. Radość bliskości pamięci. Natomiast pamięć oswojona, która oddala się od nas i staje się zwyczajnym wspomnieniem, nie rozpala serca, nie daje nam radości, nie daje nam siły. To spotkanie z pamięcią jest wydarzeniem zbawczym, jest spotkaniem z miłością Boga, który wszedł w naszą historię i nas odkupił. To jest spotkanie dające zbawienie. Bycie zbawionym jest tak piękne, że trzeba się radować" - powiedział Papież.

Franciszek podkreślił, iż podczas Mszy często się nudzimy właśnie dlatego, że prawdziwa pamięć o zbawieniu jest dla nas tylko odległym wspomnieniem, a nie żywą bliskością.

Więcej »

Tworzymy DEON.pl dla Ciebie
Tu możesz nas wesprzeć.

Skomentuj artykuł

Eucharystia to nie jest spotkanie towarzyskie
Komentarze (13)
M
marios
15 października 2013, 12:27
Eucharystia stanowi centrum naszego życia spotkanie ż żywym bogiem który napełnia nasze serca miłością.
AN
a nauki JP II i Prymasa Wyszyńs
4 października 2013, 11:21
 „swąd szatana” w Kościele S: Papież Paweł VI powiedział tak w 1972 roku o efektach wypaczeń reform soborowych. To była metafora. Odnosiła się do ludzi, którzy nie akceptowali reform Soboru Watykańskiego II a pozostali w Kościele oraz do tych, którzy wynaturzali te reformy. Cały eksperyment posoborowy, reformy organizacji katolickich, liturgii, katechezy – to podzieliło Kościół. Przykł.może być zwłaszcza Holandia, gdzie reformy kier.przez teologów zniszczyły wiarę w Boga  w Eucharystię i w ogóle Kościół, który dawał światu najw. liczbę misjonarzy. F: W teologii posoborowej niewiele mówi się o diable. S: Paweł VI poruszał ten temat w audiencjach środowych, za co był wyszydzany. Podobnie jak za encyklikę o celibacie, czy tzw. encyklikę o pigułce - „Humanae vitae”. Nigdy w historii Kościoła autorytet Piotrowy nie był tak sponiewierany, jak wtedy. Profesorowie wystawili wówczas papieżowi dwóję z teologii, przekonywali katolików, że encyklika ich nie obowiązuje, że mają postępować zgodnie z własnym sumieniem. Niektórzy domagali się nawet abdykacji papieża. To był swąd szatana w Kościele. F: Czy to Sobór był jego przyczyną? S: Nie, Sobór był „seminarium Ducha Św.” . jak mówił JP II. To nie szatan go inspirował, tylko Duch Św. Całe zło epoki posoborowej wynikało z jego interpretacji – z podziału na progresistów i konserwatystów, z rozróżnienia między „duchem soboru” a jego literą. Progresiści twierdzili, że myśl soborowa nie została dostatecznie odzwierciedlona w dokumentach. Na tego „ducha” soborowego nałożyła się jeszcze rewolucja obyczajowa, społeczna i polityczna lat 60. W Kościele w Polsce myśmy jej nie przeżyli, ale na Zachodzie do dziś wiele osób, także duchowni, jest nosicielami „wirusa'68”. On niszczy w człowieku – a przez to w Kościele – wizerunek Boga, świętych, Eucharystii. Na to nakładają się jeszcze idee Marksa i Nietschego pomieszane z ideałami Ewangelii.   http://astral-projection.blog.onet.pl oraz fronda.pl, onet.pl
4 października 2013, 11:17
Nie rozumiem, czemu Msza św. może być nudna Nie rozumiem, czemu potrzeba wprowadzać jakieś teatralne niekiedy gesty, jakieś dodatkowe elementy do kanonu. Nie rozumiem, czemu Msze św. ocenia się po kazaniu, liście czy homilii. Wszystko bowiem blednie w obliczu wielkiej Tajemnicy, przemiany Chleba i Wina w rzeczywiste, realnie obecne Ciało i Krew. Wszystko bladnie w realnej, namacalnej obecności Jego.
jazmig jazmig
4 października 2013, 10:56
... skrócić czas mszy św. bo ta trwa aż 45 a czasami nawet 50 minut. ... ... W mojej parafii msza niedzielna trwa godzinę bez tych wszystkich udziwnień, bo gdyby je wprowadzono, msza trwałaby co najmnie 1,5 godz. Jeżeli ludzie nudzą się na mszy, to te procesje niewiele pomogą. Msza to nie procesje, lecz w obecnej mszy uczta eucharystyczna. Moim zdaniem, jeżeli wieni nie mają się nudzić, to należałoby od nowa ją sformułować. Gdy ksiądz podczas mszy mówi Bogu, co On zrobił, to ten fragment jest zbędny, bo Bóg wie, co zrobił. Nie ma potrzeby, żeby Mu to przypominać. Myślę, że można by wprowadzić więcej interaktywności, tzn. kapłan wypowiada jakąś kwestię, a wierni mu odpowiadają w jakiś sposób. W ten sposób wierni są bardziej angażowani w sprawowanie Eucharystii.
T
tmk
4 października 2013, 09:59
Niestety brakuje księży, którzy potrafią oddać istotę Mszy Świętej. U mnie w parafii i proboszcz i wikariusz tylko ględzą byleby coś powiedzieć, zebrać składkę i narazie. A w życiu, szczególnie ludzi młodych potrzebny jest taki kapłan, który będzie potrafił otworzyć nam oczy na Boga. Kiedyś trafiłem na takiego księdza, który nadał sens wierze w moim życiu. Chociaż dziś czuję, że słabsza jest moja wiara i to dużo, to jednak wiem, że tylko dzięki jego nauką jeszcze chodzę do kościoła i szukam na tym portalu chociażby wzmocnienia dla mojej wiary. Mam nadzieję, że jeszcze trafię w życiu na takiego księdza. ... Michał, rzadko dostajemy dobrego przewodnika po drogach wiary, a kiedy się tak zdarzy to trwa to krótko. Być może to Ty teraz masz być tym przewodnikiem dla innych. A widać że chcesz więcej Boga, a to jest bardzo dużo....On nie zostaje obojętny na takie wołania, może tylko czasami udawać że nie słyszy... ale często sprawia zaskakujące rzeczy .  Księży oczywiście nie usprawiedliwiam, ale to jest ich problem (w wymiarze osobistej odpowiedzialności przed Bogiem za własne życie, oraz odpowiedzialności za innych z tego co robią, jak się przykładają, jak się zachowują, oraz tego co nie robią).
CS
chwila skupienia
4 października 2013, 09:24
Witam --a u nas w kościele Msze Św.są krótkie a kazanie sformułowane w kilku zdaniach tak by każdy mógł przemyśleć , rozszeżyć, nie ma czasu na nudę .Jestem zadowolona 
E
Eucharystia i Polska
4 października 2013, 00:21
Maria Kominek OPs, Dlaczego zostałam katoliczką i Polką? – fragment książki pt. „Pokochać Boga, Kościół, Polskę” Nie można zrobić się Polką na siłę. To byłoby coś sztucznego. Jest coś w Polsce, jeśli wolisz w polskości czy w samym Narodzie Polskim, coś co działa, co jest jakby właśnie tym czynnikiem formującym, tym nauczycielem, jeśli wolisz, autorytetem. Polska ma coś takiego w sobie, że albo można ją pokochać w całości i stać się Jej albo odrzucić. Nie chcę konkretyzować, ale znane są przykłady takich ludzi, którzy choć spędzili całe swoje życie w Polsce przy pierwszej nadarzającej się okazji Ją odrzucili. Polska to trochę jak Ewangelia. Proszę nie miej mi za złe tego porównania, ale to jest tak: albo przyjmujesz w całości albo odrzucasz. W tym sensie mówię właśnie, że Polska jest Formatorem. Trudno jest powiedzieć, co dokładnie jest tym źródłem formacji. Myślę, że pewna całość – ziemia, historia, kultura, tradycja, ludzie, obyczaje, mentalność – jednym słowem Polska. Więcej informacji na temat książki – http://kukonfederacjibarskiej.wordpress.com/2013/09/05/nowa-ksiazka-marii-kominek-ops-pokochac-boga-kosciol-polske/ zmarła 23 września 2013
M
Marianna
3 października 2013, 23:44
Eucharystię można wspaniale urozmaicać. Można też brać przykład z amerykańskich kościołów. U polskich jezuitów w Chicago na Irving Park Rd. jest taka jedna niedzielna msza św. odprawiana pezez o. Jerzego Karpińskiego o godzinie 9.30. Urozmaiceń na niej nie brakuje. Oto kilka z nich: - Do mszy celebrans wychodzi procesyjnie okrążając ławki, jest prowadzony przez pana z krzyżem, akolitów i ministrantów. - Czytania mszalne, wstępne ogłoszenia i krótkie rozważanie przed mszą wykonują wspaniale 2 panie z 2-giej ławki. - po płomiennym kazaniu i kilku wesołych uwagach następuje procesja z darami prowadzona przez ministranta z krzyżem a dary przynoszą dziewczynki ze scholi lub członkinie klubu "pababciów" Darami są hostia o średnicy chyba ponad 20 cm i wielki okrągły bochen chleba. - Po podniesieniu odmawiając modlitwę eucharystyczną modli się za papieża Franciszka i biskupa (w oryginalnym brzmieniu) Francis George a nie jak inni na polskich mszach w Chicago Franciszka. - W czasie "Baranku Boży" chodzi długo po kościele przekazując wiernym znak pokoju. - Podczas komuni św. korzysta z uslug panów pomagających w komunikowaniu. - Ogłoszenia muszą zawsze zakończyć się prośbą o więcej chętnych osób do rozdawania komuni, aby skrócić czas mszy św. bo ta trwa aż 45 a czasami nawet 50 minut. Także można usłyszeć opinię na temat mszy trydenckich odprawianych w innych kościołach, że są one nie ciekawe nie zrozumiałe i ich nie poleca i chyba wszyscy mają takie zdanie na ten temat. - Na koniec błogosławi przyniesiony w darach bochen chleba który następnie jakiś pan, ministranci czy jakieś panie łamią na kawałki aby w końcu ministrant mogł roznosić wiernym. Dlaczego tak jest u o. Karpińskiego a nie u innych 4 jezuitów w naszym ośrodku milenijnym. Pozdrawiam wszystkich. P.S. Szczególne pozdrowienia dla o. Mariusza Hana ... Mam nadzieję, że to ironia. W przeciwnym razie jest to rażący przykład nadużyć liturgicznych i braku pokory.
J
Jurek
3 października 2013, 23:10
Eucharystię można wspaniale urozmaicać. Można też brać przykład z amerykańskich kościołów. U polskich jezuitów w Chicago na Irving Park Rd. jest taka jedna niedzielna msza św. odprawiana pezez o. Jerzego Karpińskiego o godzinie 9.30. Urozmaiceń na niej nie brakuje. Oto kilka z nich: - Do mszy celebrans wychodzi procesyjnie okrążając ławki, jest prowadzony przez pana z krzyżem, akolitów i ministrantów. - Czytania mszalne, wstępne ogłoszenia i krótkie rozważanie przed mszą wykonują wspaniale 2 panie z 2-giej ławki. - po płomiennym kazaniu i kilku wesołych uwagach następuje procesja z darami prowadzona przez ministranta z krzyżem a dary przynoszą dziewczynki ze scholi lub członkinie klubu "pababciów" Darami są hostia o średnicy chyba ponad 20 cm i wielki okrągły bochen chleba. - Po podniesieniu odmawiając modlitwę eucharystyczną modli się za papieża Franciszka i biskupa (w oryginalnym brzmieniu) Francis George a nie jak inni na polskich mszach w Chicago Franciszka. - W czasie "Baranku Boży" chodzi długo po kościele przekazując wiernym znak pokoju. - Podczas komuni św. korzysta z uslug panów pomagających w komunikowaniu. - Ogłoszenia muszą zawsze zakończyć się prośbą o więcej chętnych osób do rozdawania komuni, aby skrócić czas mszy św. bo ta trwa aż 45 a czasami nawet 50 minut. Także można usłyszeć opinię na temat mszy trydenckich odprawianych w innych kościołach, że są one nie ciekawe nie zrozumiałe i ich nie poleca i chyba wszyscy mają takie zdanie na ten temat. - Na koniec błogosławi przyniesiony w darach bochen chleba który następnie jakiś pan, ministranci czy jakieś panie łamią na kawałki aby w końcu ministrant mogł roznosić wiernym. Dlaczego tak jest u o. Karpińskiego a nie u innych 4 jezuitów w naszym ośrodku milenijnym. Pozdrawiam wszystkich. P.S. Szczególne pozdrowienia dla o. Mariusza Hana
I
I
3 października 2013, 21:59
U Michała brakuje księży, a w Watykanie brakuje strojów liturgicznych (ornatów). Quo (nos) vadis, Domine?
M
Michał
3 października 2013, 21:37
Niestety brakuje księży, którzy potrafią oddać istotę Mszy Świętej. U mnie w parafii i proboszcz i wikariusz tylko ględzą byleby coś powiedzieć, zebrać składkę i narazie. A w życiu, szczególnie ludzi młodych potrzebny jest taki kapłan, który będzie potrafił otworzyć nam oczy na Boga. Kiedyś trafiłem na takiego księdza, który nadał sens wierze w moim życiu. Chociaż dziś czuję, że słabsza jest moja wiara i to dużo, to jednak wiem, że tylko dzięki jego nauką jeszcze chodzę do kościoła i szukam na tym portalu chociażby wzmocnienia dla mojej wiary. Mam nadzieję, że jeszcze trafię w życiu na takiego księdza.
T
Tomek
3 października 2013, 20:24
To ja powiem tak - cieżko na mszy utrzymywać non stop wysokie napięcie "duchowe", no ciężko. Dwie niedziele temu musiałem wraz z resztą parafian wysłuchać arcynudnego wykładu o życiu jakiegoś pełnego cnót arystokraty, który urodził się i żył w mojej miejscowości. 25 minut monologu. Zamiast tradycyjnego kazania - dodajmy.
W
wojtek
3 października 2013, 19:53
piekne i prawdziwe