"Jezus był bezdomnym przez całe swoje życie". Papież przewodniczył Liturgii Męki Pańskiej

"Jezus był bezdomnym przez całe swoje życie". Papież przewodniczył Liturgii Męki Pańskiej
(fot. PAP/EPA/MAURIZIO BRAMBATTI)
KAI / PAP / kk

Krzyż zawiera w sobie przesłanie zarówno dla biednych, wydziedziczonych i odrzuconych, jak i dla możnych tego świata, przy czym zawsze jest to orędzie miłości i zbawienia, a nie nienawiści czy zemsty. Mówił o tym kaznodzieja Domu Papieskiego o. Raniero Cantalamessa w homilii podczas Liturgii Męki Pańskiej, którą w Wielki Piątek papież Franciszek odprawił w bazylice św. Piotra w Watykanie.

Nabożeństwo rozpoczęło się w ciszy. Ojciec Święty, ubrany w czerwony ornat i białą mitrę, procesjonalnie podszedł przed ołtarz główny i położył się twarzą do ziemi na znak uniżenia wobec Boga. Następnie z miejsca przewodniczenia, usytuowanego przy bocznym filarze nawy bazyliki, odczytał modlitwę rozpoczynającą Liturgię Słowa. W jej trakcie po łacinie odśpiewano opis męki i śmierci Jezusa Chrystusa z Ewangelii według św. Jana.

Zgodnie z tradycją homilię tego dnia wygłosił nie papież, lecz kaznodzieja Domu Papieskiego, którym od 39 lat jest o. Raniero Cantalamessa. Wychodząc od odczytanego na początku nabożeństwa fragmentu z Księgi Izajasza o "człowieku boleści, wzgardzonym i odrzuconym przez ludzi", włoski kapucyn zauważył, że słowa te odnoszą się do Jezusa z Nazaretu. Ojciec Cantalamessa powiedział: "Dzisiaj chcemy kontemplować krzyż jako prototyp reprezentujący wszystkich odepchniętych, ubogich i odrzuconych na Ziemi; tych, przed którymi odwraca się głowę w drugą stronę, by ich nie widzieć". Jezus - dodał - przez całe życie był jednym z nich, był "bezdomny".

DEON.PL POLECA

(fot. PAP/EPA/MAURIZIO BRAMBATTI)

Kaznodzieja mówił o "niekończących się masach mężczyzn i kobiet poniżonych, sprowadzonych do przedmiotów, pozbawionych wszelkiej ludzkiej godności". Przywołał tytuł książki więźnia Auschwitz Primo Leviego - "Czy to jest człowiek".

Podkreślił, że Jezus był bezdomnym nie tylko w chwili swej męki, ale przez całe swoje życie: urodził się w stajence, gdyż nie było dla jego rodziny "miejsca w gospodzie", miał biednych rodziców a przez całą swą działalność publiczną "nie miał gdzie głowy złożyć", był bezdomny. W pretorium Piłata Jezus - ubiczowany, odziany na pośmiewisko w czerwoną szatę, ze związanymi rękoma - jest pierwowzorem osób skutych kajdankami, samotnych, wystawionych na samowolę żołnierzy i oprawców, którzy wyładowują na biednych swą złość i okrucieństwo, nagromadzone w życiu - zaznaczył kapucyn.

Nawiązując do słów Piłata o Synu Bożym: "Oto Człowiek", przypomniał, że można je odnieść do niekończącego się zastępu ludzi poniżonych, sprowadzonych do roli przedmiotów, pozbawionych wszelkiej godności. "Na krzyżu Jezus z Nazaretu staje się symbolem ludzkości upokorzonej i znieważonej. Chce się zawołać: odepchnięci, odrzuceni, nędzarze całej Ziemi; największy człowiek w całej historii był jednym z was. Bez względu na to, do jakiego narodu, rasy czy religii należycie, macie prawo uważać go za swojego" - dodał włoski zakonnik.

Przywołał następnie amerykańskiego czarnoskórego pisarza i teologa Howarda Thurmana, którego Martin Luther King uważał za swego nauczyciela i inspiratora odrzucenia przemocy w walce o prawa człowieka. W swej książce "Jezus i wydziedziczeni" wskazał on, jak bardzo postać Jezusa stała się reprezentatywna dla niewolników Południa, których on sam (Thurman) był bezpośrednim potomkiem. W tym klimacie zrodziły się - przypomniał o. Cantalamessa - słynne do dziś na całym świecie pieśni " negro spirituals", mówiące o męce rozdzielonych małżonków i dzieci, sprzedawanych różnym panom. "Nikt nie zna bólu, którego doświadczyłem, jak tylko Jezus" - głosiła jedna z pieśni.

Ale wszystko to nie jest ani jedynym, ani najważniejszym znaczeniem Jego męki i śmierci, gdyż najgłębszy jest jej wymiar nie społeczny, lecz duchowy - stwierdził kaznodzieja papieski. Wskazał, że ta śmierć "odkupiła świat z grzechu, zaniosła miłość Boga do najdalszych i najciemniejszych miejsc, do których ludzkość została wypędzona w swej ucieczce przed nią, czyli przed śmiercią". To jest największy sens krzyża, który wszyscy, wierzący i niewierzący, mogą uznać i przyjąć - podkreślił o. Cantalamessa.

Zwrócił uwagę, że jeśli dzięki wcieleniu Syn Boży stał się człowiekiem i złączył się z całą ludzkością, to w świecie, w którym się to dokonało, stał się On jednym z ubogich i odrzuconych. Wziął na siebie ich brzemiona, gdy powiedział: "Cokolwiek uczyniliście głodnemu, nagiemu, więźniowi, wygnańcowi, Mnieście uczynili" - przypomniał kaznodzieja. Dodał, nie można się jednak na tym zatrzymywać, bo gdyby Jezus ograniczył się tylko do bycia jednym z wydziedziczonych tego świata, byłby jedynie wspaniałym przykładem i nikim więcej. Ale On po ukrzyżowaniu zmartwychwstał, ze zwyciężonego stał się zwycięzcą, z osądzonego sędzią. Ostatnie słowo nie należało i nigdy nie będzie należało do niesprawiedliwości i ucisku, Jezus zaś nie tylko przywrócił godność wydziedziczonym, ale dał im nadzieję - stwierdził o. Cantalamessa.

Zauważył następnie, że w pierwszych trzech wiekach Kościoła Paschę sprawowano nie tak, jak obecnie, w czasie Triduum Paschalnego, ale w ciągu jednego dnia - nie wspominano oddzielnie śmierci i zmartwychwstania, ale świętowano przejście Chrystusa z tego jednego stanu do drugiego. Przypomniał, że hebrajskie słowo Pesach oznacza właśnie przejście: narodu żydowskiego z niewoli egipskiej do wolności, a potem przejście Chrystusa z tego świata do Ojca oraz wierzących w Niego od grzechu do łaski.

Jest to święto całkowitej zmiany, dokonanej przez Boga i urzeczywistnionej w Chrystusie, oznacza początek i obietnicę jedynego, całkowicie słusznego i nieodwracalnego zwrotu w dziejach ludzkości - zauważył kaznodzieja. Następnie dodał: "Ubodzy, wykluczeni, ofiary różnych form niewolnictwa mających miejsce w naszym społeczeństwie: Wielkanoc jest waszym świętem".

Zakonnik podkreślił, że przesłanie krzyża jest skierowane także "do tych, którzy stoją na drugim brzegu: możnych, silnych, tych, którzy czują się pewnie w swej roli «zwycięzców»". "I to jest jak zawsze orędzie miłości i zbawienia, a nie nienawiści i zemsty. Przypomina im, że na końcu są związani z tym samym przeznaczeniem, że słabi i potężni, bezbronni i tyrani, wszyscy podlegają temu samemu prawu i tym samym ludzkim ograniczeniom" - powiedział kaznodzieja. To jest - zaznaczył - ostrzeżenie przed najgorszym złem dla człowieka, jakim jest "złudzenie wszechmocy". Śmierć niczym miecz Damoklesa na włosie końskim wisi nad głową każdego człowieka, ostrzegając przed największym złem dla człowieka, jakim jest złudzenie wszechmocy - dodał o. Cantalamessa.

(fot. PAP/EPA/MAURIZIO BRAMBATTI)

Przypomniał, że Kościół otrzymał od swego Założyciela polecenie stania po stronie ubogich i słabych, bycia głosem tych, którzy go nie mają. "I dzięki Bogu to właśnie czyni, szczególnie w osobie swego najwyższego pasterza" - wskazał kaznodzieja papieski. Podkreślał, że żadna religia nie może być obojętna wobec mas ubogich, którzy nie mają kawałka chleba i łyku wody dla swych dzieci.

Na zakończenie zaznaczył, że "drugim historycznym zadaniem, jakie religie winny razem dzisiaj podejmować, oprócz wspierania pokoju, jest zabieranie głosu w obliczu widowiska dziejącego się na oczach wszystkich". Otóż niewielu uprzywilejowanych ma dobra, których nie będą mogli zużyć i będą żyli przez całe wieki, a obok nich są ginące masy ubogich, niemających kawałka chleba ani łyka wody, aby dać je swym dzieciom. "Żadna religia nie może pozostawać obojętna, gdyż Bóg wszystkich religii nie jest obojętny wobec tego wszystkiego" - podkreślił z mocą włoski kapucyn.

"Za dwa dni, wraz z obwieszczeniem zmartwychwstania Chrystusa, liturgia nada imię i oblicze także temu Zwycięzcy. Czuwajmy i rozważajmy w oczekiwaniu" - zakończył swe kazanie o. Cantalamessa.

W rozbudowanej Modlitwie Powszechnej proszono Boga w intencjach całego świata: za Kościół, papieża, wszystkie stany Kościoła, katechumenów, o jedność chrześcijan, za żydów, niewierzących w Chrystusa, niewierzących w Boga, rządzących państwami oraz za "strapionych i cierpiących".

Kolejną częścią Liturgii Męki Pańskiej była adoracja krzyża. Papież Franciszek ucałował przyniesiony mu krucyfiks i na chwilę przywarł do czołem do figury ukrzyżowanego Jezusa. Po przeniesieniu krucyfiksu przed ołtarz główny, podchodzili do niego kolejno kardynałowie i biskupi uczestniczący w liturgii i całowali figurę Ukrzyżowanego. Następnie Ojciec Święty stanął pod baldachimem konfesji św. Piotra, trzymając krucyfiks w dłoniach, aby mogli go przez chwilę adorować wszyscy zebrani.

Liturgię zakończyła Komunia święta. Konsekrowane hostie pochodziły ze Mszy św. Wieczerzy Pańskiej, odprawionej w Wielki Czwartek, gdyż w Wielki Piątek Kościół katolicki nie sprawuje Eucharystii.

Tworzymy DEON.pl dla Ciebie
Tu możesz nas wesprzeć.
Raniero Cantalamessa OFMCap

Droga wiary jest zapisana w Credo

Dla chrześcijan Credo to znacznie więcej niż recytowanie dogmatu. To publiczne wyznanie, że prawdy wiary stały się treścią ich życia. Czy jesteśmy świadomi, co tak naprawdę deklarujemy, ilekroć powtarzamy...

Skomentuj artykuł

"Jezus był bezdomnym przez całe swoje życie". Papież przewodniczył Liturgii Męki Pańskiej
Wystąpił problem podczas pobierania komentarzy.
Nikt jeszcze nie skomentował tego wpisu.