Jezus trzyma Kościół w swojej ręce

Fot. Grzegorz Gałązka/galazka.deon.pl
Libreria Editrice Vaticana

Drodzy Bracia i Siostry!

Dziś, po przerwie wakacyjnej, wznawiamy audiencje w Watykanie, kontynuując «szkołę wiary», jaką stanowią dla mnie te środowe katechezy razem z wami.

Dziś chciałbym omówić modlitwę w księdze Apokalipsy, która — jak wiecie — jest ostatnią księgą Nowego Testamentu. Księga ta jest trudna, lecz zawiera ogromne bogactwo. Ukazuje nam ona żywą i gorącą modlitwę zgromadzenia chrześcijańskiego, które spotyka się w «dzień Pański» (Ap 1, 10): taki jest zasadniczy trop, za którym podąża tekst.

Lektor przedstawia zgromadzeniu przesłanie powierzone przez Pana Janowi Ewangeliście. Lektor i zgromadzenie są, że tak powiem, głównymi bohaterami rozwijającej się księgi; do nich od początku zostaje skierowane radosne życzenie: «Błogosławiony, który odczytuje, i ci, którzy słuchają słów proroctwa» (1, 3). Stały dialog, jaki prowadzą, rodzi symfonię modlitwy, która rozwija się w bardzo różnorodny sposób aż do końca. W miarę jak słuchamy lektora, który przedstawia przesłanie, słuchamy zgromadzenia i obserwujemy jego reakcje, ich modlitwa staje się naszą modlitwą.

DEON.PL POLECA

Pierwsza część Apokalipsy (1, 4-3, 22) przedstawia — w postawie modlącego się zgromadzenia — trzy kolejne fazy. Pierwszą (1, 4-8) stanowi dialog, który — jedyny to przypadek w Nowym Testamencie — prowadzony jest przez dopiero co zebrane zgromadzenie i lektora, który kieruje do niego błogosławiące życzenie: «Łaska wam i pokój» (1,4). W dalszym ciągu lektor wyjaśnia, skąd bierze się to życzenie: pochodzi ono od Trójcy: od Ojca, od Ducha Świętego, od Jezusa Chrystusa, razem realizujących zbawczy i stwórczy plan odnośnie do ludzkości. Zgromadzenie słucha i kiedy pada imię Jezusa Chrystusa, ogarnia je radość i reaguje z entuzjazmem, wznosząc następującą modlitwę uwielbienia: «Temu, który nas miłuje i który przez swą krew uwolnił nas od naszych grzechów, i uczynił nas królestwem — kapłanami dla Boga i Ojca swojego, Jemu chwała i moc na wieki wieków! Amen» (1, 5b-6). Zgromadzenie, otoczone miłością Chrystusa, czuje się uwolnione z okowów grzechu i ogłasza, że jest «królestwem» Jezusa Chrystusa, że całkowicie do Niego należy. Uznaje, że wraz z chrztem została mu powierzona wielka misja, jaką jest napełnienie świata obecnością Boga. Kończy to swoje celebrowanie uwielbienia, na nowo kierując spojrzenie na Jezusa, i z rosnącym entuzjazmem uznaje Jego «chwałę i moc» dla zbawienia ludzkości. Końcowe «amen» zamyka hymn uwielbienia Chrystusa. Już w tych pierwszych czterech wersetach zawiera się wielkie bogactwo wskazówek dla nas; mówią nam, że nasza modlitwa musi być przede wszystkim słuchaniem Boga, który do nas mówi. Zarzucani tak wielką ilością słów, nie jesteśmy przyzwyczajeni do słuchania, zwłaszcza do tego, by wewnętrznie i zewnętrznie nastawić się na milczenie, by uważnie wysłuchać tego, co Bóg chce nam powiedzieć. Wersety te uczą nas też, iż nasza modlitwa, często tylko prosząca, musi być przede wszystkim wielbieniem Boga za Jego miłość, za dar Jezusa Chrystusa, który przyniósł nam moc, nadzieję i zbawienie.

Kolejne słowa lektora przypominają następnie zgromadzeniu, porwanemu przez miłość Chrystusa, o zobowiązaniu do tego, by dostrzegać Jego obecność we własnym życiu. Tak mówi: «Oto nadchodzi z obłokami i ujrzy Go wszelkie oko i wszyscy, którzy Go przebili. I będą Go opłakiwać wszystkie pokolenia ziemi» (1, 7a). Po wniebowstąpieniu na «obłoku», symbolu transcendencji (por. Dz 1, 9), Jezus Chrystus powróci tak samo, jak wstąpił do nieba (por. Dz 1, 11b). Wówczas uznają Go wszystkie narody i, jak mówi św. Jan w czwartej Ewangelii, «będą patrzeć na Tego, którego przebili» (19, 37). Będą myśleli o własnych grzechach, przyczynie Jego ukrzyżowania, i, jak ci, którzy byli przy nim na Kalwarii, «będą Go opłakiwać» (por. Łk 23, 48), błagając Go o przebaczenie, by pójść za Nim w życiu i w ten sposób przygotować pełną komunię z Nim, po Jego ostatecznym powrocie. Zgromadzenie zastanawia się nad tym przesłaniem i mówi: «Tak: Amen!» (Ap 1, 7b). Wyraża swoim «tak» pełne przyjęcie tego, co zostało mu przekazane, i prosi, by mogło to stać się naprawdę rzeczywistością. Jest to modlitwa zgromadzenia, które medytuje nad miłością Boga, wyrażoną w najwyższy sposób na krzyżu, i prosi o dar konsekwentnego życia jako uczniowie Chrystusa. I Bóg odpowiada: «Ja jestem Alfa i Omega (...), Który jest, Który był i Który przychodzi, Wszechmogący» (1, 8). Bóg, który się objawia jako początek i koniec historii, przyjmuje i bierze sobie do serca prośbę zgromadzenia. Był, jest i będzie ze swoją miłością obecny i działający w ludzkich dziejach, w teraźniejszości, w przyszłości, jak i w przeszłości, aż do osiągnięcia końcowego celu. Taka jest Boża obietnica. I tu znajdujemy jeszcze jeden ważny element: stała modlitwa rozbudza w nas poczucie obecności Pana w naszym życiu i w dziejach, i jest to obecność, która nas wspiera, prowadzi nas i daje nam wielką nadzieję również w mrokach pewnych ludzkich wydarzeń; prócz tego każda modlitwa, również w najbardziej radykalnej samotności, nie jest nigdy izolowaniem się, nie jest jałowa, lecz stanowi życiodajną limfę, która podsyca chrześcijańską egzystencję coraz bardziej zaangażowaną i konsekwentną.

W drugiej fazie modlitwy zgromadzenia (1, 9-22) jeszcze bardziej pogłębia się relacja z Jezusem Chrystusem: Pan daje się zobaczyć, mówi, działa, i wspólnota, coraz bardziej Mu bliska, słucha, reaguje i przyjmuje. W przesłaniu przekazanym przez lektora św. Jan opowiada swoje osobiste doświadczenie spotkania z Chrystusem: znajduje się na wyspie Patmos z powodu «słowa Bożego i świadectwa Jezusa» (1, 9) w «dniu Pańskim» (1,10a), w niedzielę, kiedy obchodzone jest święto Zmartwychwstania. I św. Jan «doznaje zachwycenia». Duch Święty napełnia go i odnawia, zwiększając jego zdolność do przyjęcia Jezusa, który go zachęca do pisania. Modlitwa zgromadzenia, które słucha, stopniowo staje się coraz bardziej kontemplacyjna, co podkreślają słowa «widzi», «patrzy»: a zatem kontempluje to, co przedstawia lektor, interioryzując to i sobie przyswajając.

Jan słyszy «potężny głos, jak gdyby trąby» (1,10b): głos nakazuje mu, by skierował przesłanie do «siedmiu Kościołów» (1, 11), które znajdują się w Azji Mniejszej a za ich pośrednictwem do wszystkich Kościołów wszystkich czasów i ich pasterzy. Wyrażenie «głos... trąby», zaczerpnięte z Księgi Wyjścia (por. 20, 18), nawiązuje do objawienia się Boga Mojżeszowi na górze Synaj i wskazuje na głos Boga, który mówi ze swego nieba, ze swej transcendencji. Tutaj przypisany jest on Jezusowi Chrystusowi zmartwychwstałemu, który z chwały Ojca mówi głosem Boga do modlącego się zgromadzenia. Gdy Jan odwraca się, by «patrzeć, co to za głos» (1, 12), zauważa «siedem złotych świeczników i pośród świeczników kogoś podobnego do Syna Człowieczego» (1, 12-13), wyrażenie to, odnoszące się do Jezusa, jest Janowi szczególnie bliskie. Złote świeczniki z zapalonymi świecami odnoszą się do Kościoła wszystkich epok, który modli się w liturgii; Jezus zmartwychwstały, «Syn Człowieczy», jest w nim i w szatach starotestamentalnego najwyższego kapłana pełni kapłańską funkcję pośrednika u Ojca. W symbolicznym przesłaniu Jana pojawia się następnie pełna światła postać Chrystusa zmartwychwstałego o cechach boskich, często występujących w Starym Testamencie. Mówi się o «włosach białych jak biała wełna, jak śnieg» (1, 14), które symbolizują wieczność Boga (por. Dn 7, 9) i zmartwychwstanie. Drugim symbolem jest ogień, który w Starym Testamencie często odnosi się do Boga i wskazuje dwie cechy. Pierwsza to zazdrosna żarliwość Jego miłości, która umacnia Jego przymierze z człowiekiem (por. Pwt 4, 24). I tę właśnie palącą żarliwość miłości odczytuje się w spojrzeniu Jezusa zmartwychwstałego: «a oczy Jego jak płomień ognia» (Ap 1, 14a). Drugą jest niepohamowana zdolność zwyciężania zła, jak «ogień trawiący» (Pwt 9, 3). Itak również «stopy» Jezusa, który idzie stawić czoło złu i je zniszczyć, żarzą się jak «drogocenny metal» (Ap 1, 15). Głos Jezusa Chrystusa, «jak głos wielu wód» (1, 15c), rozlega się donośnie, jak «chwała Boga Izraela» idąca do Jerozolimy, o czym mówi prorok Ezechiel (por. 43, 2). Następują jeszcze trzy elementy symboliczne, które pokazują, jak wiele zmartwychwstały Jezus czyni dla swego Kościoła: trzyma go mocno w prawej ręce — mówi do niego z penetrującą siłą ostrego miecza i ukazuje mu blask swojej boskości: «A jego wygląd — jak słońce, kiedy jaśnieje w swej mocy» (Ap 1, 16). Na Janie Zmartwychwstały robi tak niezwykłe wrażenie, że słabnie i pada jak martwy.

Po tym doświadczeniu objawienia apostoł ma przed sobą Pana Jezusa, który z nim rozmawia, uspokaja go, kładzie mu rękę na głowie, wyjawia mu swoją tożsamość Ukrzyżowanego Zmartwychwstałego i powierza mu misję, którą jest przekazanie Jego przesłania Kościołom (por. Ap 1, 17-18). Piękny jest ten Bóg, w którego obliczu słabnie i pada jak martwy. To przyjaciel na całe życie, kładzie mu rękę na głowie. I tak będzie również z nami: jesteśmy przyjaciółmi Jezusa. Objawienie Boga zmartwychwstałego, Chrystusa zmartwychwstałego nie będzie straszne, będzie spotkaniem z przyjacielem. Również zgromadzenie przeżywa z Janem szczególną chwilę światła przed Panem, w połączeniu z codziennym spotkaniem z Jezusem, i pojmuje bogactwo więzi z Panem, która wypełnia całą egzystencję.

W trzeciej i ostatniej fazie pierwszej części Apokalipsy (2-3) lektor przedstawia zgromadzeniu siedmiorakie przesłanie, w którym Jezus mówi w pierwszej osobie. Skierowana do siedmiu Kościołów, usytuowanych w Azji Mniejszej wokół Efezu, mowa Jezusa wychodzi od szczególnej sytuacji każdego Kościoła, po czym rozszerza się na Kościoły wszystkich czasów. Jezus od razu zaczyna omawiać sytuację każdego z Kościołów, ukazując ich światła i cienie, i kieruje do nich usilne wezwanie: «nawróć się» (2, 5. 16; 3, 19c); «trzymaj, co masz» (3, 11); «poprzednie czyny podejmij» (2, 5); «bądź więc gorliwy i nawróć się» (3, 19b). To słowo Jezusa, jeśli słucha się go z wiarą, natychmiast staje się skuteczne: modlący się Kościół, przyjmując Słowo Pana, ulega przemianie. Wszystkie Kościoły muszą uważnie słuchać Pana, otwierając się na Ducha, tak jak Jezus z naciskiem prosi, powtarzając siedem razy to polecenie: «Kto ma uszy, niechaj posłyszy, co mówi Duch do Kościołów» (2, 7. 11. 17. 29; 3, 6. 13. 22). Zgromadzenie słucha przesłania i otrzymuje bodziec do skruchy, nawrócenia, wytrwałości, wzrastania w miłości, a także wskazania na drogę.

Drodzy przyjaciele, Apokalipsa ukazuje nam wspólnotę zgromadzoną na modlitwie, ponieważ właśnie w modlitwie coraz bardziej odczuwamy obecność Jezusa z nami i w nas. Im więcej i im lepiej modlimy się z wytrwałością, żarliwością, tym bardziej upodobniamy się do Niego, a On naprawdę wchodzi w nasze życie i nim kieruje, dając mu radość i pokój. I im bardziej znamy, kochamy i naśladujemy Jezusa, tym bardziej odczuwamy potrzebę, by obcować z Nim w modlitwie, otrzymując pogodę ducha, nadzieję i siłę w życiu. Dziękuję za uwagę.

Po polsku:

Pozdrawiam serdecznie pielgrzymów polskich. Apokalipsa św. Jana Apostoła uczy nas modlitwy, która rodzi poczucie bliskości Chrystusa, uświadamia Jego obecność i działanie w nas oraz w dziejach świata. On jest naszą mocą i nadzieją. Darzy nas radością i pokojem. Prośmy, by On sam przewodził naszemu życiu i nam błogosławił. Niech będzie pochwalony Jezus Chrystus.

Benedykt XVI

Tworzymy DEON.pl dla Ciebie
Tu możesz nas wesprzeć.

Skomentuj artykuł

Jezus trzyma Kościół w swojej ręce
Komentarze (0)
Nikt jeszcze nie skomentował tego wpisu.