Kościół w Korei przed wizytą Franciszka

(fot. Emmanuel DYAN / flickr.com / CC BY)
KAI / drr

W trzy miesiące po pielgrzymce do ogarniętego kryzysem regionu Bliskiego Wschodu Franciszek odwiedzi kolejne "zapalne" miejsce świata - Półwysep Koreański. Od 1953 r. jest on podzielony na dwa pozostające ze sobą formalnie w stanie wojny państwa: Koreę Południową i Koreę Północną.

Głównym celem wizyty Ojca Świętego w Korei Południowej w dniach 13-18 sierpnia będzie jego udział w 6. Azjatyckim Dniu Młodzieży oraz beatyfikacja 124 męczenników koreańskich. Hasłem zbliżającej się podróży są słowa zaczerpnięte z Księgi Izajasza (60,1): "Powstań, świeć!".

"Politycznym“ akcentem pielgrzymki będzie Msza św. w intencji pokoju i pojednania sprawowana w katedrze w Seulu. Na jej zakończenie papież Franciszek zamierza skierować do całego kontynentu orędzie pokoju i miłosierdzia.

Będzie to pierwsza od 13 lat podroż biskupa Rzymu do Azji i pierwsza od 25 lat wizyta następcy św. Piotra w Korei Południowej. W dniach 7-9 października 1989 r. przebywał tam Jan Paweł II z okazji 44. Międzynarodowego Kongresu Eucharystycznego. Po raz pierwszy natomiast papież gościł w Korei Południowej w dniach 3-7 maja 1984 r. - kanonizował wówczas 103 męczenników koreańskich. Zbliżająca się pielgrzymka będzie trzecią podróżą zagraniczną papieża Franciszka - po Brazylii i Ziemi Świętej.

Niezwykły rozwój

Ojciec Święty przybędzie do kraju, który stanowi swego rodzaju religijny fenomen. Podczas gdy Zachód od kilku dziesięcioleci ulega pogłębiającej się sekularyzacji, to w Korei Południowej, szczycącej się tym, że jest 15. gospodarką na świecie, chrześcijan masowo przybywa. Odsetek wyznawców Chrystusa jest dzisiaj naprawdę imponujący. Jeszcze 50 lat temu katolicy stanowili zaledwie 1 proc. społeczeństwa a dzisiaj już 10,4 proc. (5,5 mln), a liczba ta stale wzrasta. A jeśli dodamy do tego jeszcze liczniejszych protestantów różnych odłamów, stanowiących ok. 18 proc. mieszkańców, okaże się, że w liczącym prawie 50 mln społeczeństwie południowokoreańskim prawie 30 proc. stanowią chrześcijanie. Korea jest trzecim - po Timorze Wschodnim i Filipinach - najbardziej katolickim krajem Azji. Wśród protestantów przeważają prezbiterianie, metodyści i zielonoświątkowcy.

Według najnowszych danych największy odsetek katolików zamieszkuje stołeczną archidiecezję seulską - 27,1 proc. ogólnej liczby wiernych. Na drugim miejscu jest diecezja Suwon (na terenie metropolii seulskiej) - 15,2 proc., następnie archidiecezja Daegu - 8,8 proc. i diecezja Incheon - 8,7 proc. ogółu katolików. Na terenie metropolii stołecznej (obejmującej, oprócz archidiecezji, jeszcze diecezje Incheon, Uijeongbu i Suwon) mieszka 56,1 proc. wszystkich katolików południowokoreańskich.

Niezwykłość tego fenomenu pogłębia fakt, że chrześcijaństwo rozwija się tam w ciągle żywej kulturze zdominowanej przez tradycje konfucjanizmu, taoizmu i buddyzmu. Przejawia się to choćby w dyscyplinie, ścisłej hierarchii społecznej, bezwzględnym posłuszeństwie, szacunku do starszych oraz czci przodków. Korea jest też dowodem na to, że chrześcijaństwo może dynamicznie wzrastać nie tylko w krajach ubogich, ale także w kraju będącym gospodarczym "tygrysem" świata i stojącym na najwyższym poziomie rozwoju cywilizacyjnego.

Kościół Męczenników

Obecność Kościoła liczy sobie 230 lat a Korea jest jedynym krajem azjatyckim, do którego wiara chrześcijańska dotarła nie za pośrednictwem misjonarzy zagranicznych, lecz dzięki świeckim. W drugiej połowie XVIII w. Koreańczycy wysłali swoich przedstawicieli z misją do Pekinu; na ich czele stał Yi Sung-hun, który wypełniając swe zadanie dyplomatyczne, szukał też kontaktu z chrześcijanami w dzisiejszej stolicy Chin. Koreańczycy spotkali tam grupę jezuitów, którzy stali się dla nich podstawowym źródłem informacji o chrześcijaństwie. Jako pierwszy przyjął wiarę chrześcijańską sam Yi Sung-hun, który w 1784 r. ochrzcił swoich przyjaciół. Rok ten uznaje się za początek chrześcijaństwa na Półwyspie Koreańskim. Gdy pierwszy kapłan, Chińczyk ks. Jakub Chou dotarł do Korei w 1795 r., zastał tam już około 4 tys. ochrzczonych wiernych i spostrzegł, że wiara rozprzestrzeniła się także wśród elit intelektualnych tego kraju.

Początki Kościoła w Korei nie były jednak łatwe i można powiedzieć, że powstał on na fundamencie męczenników. Już w rok po założeniu go, w 1785 doszło do pierwszych prześladowań, po których następowały kolejne. Za trzy największe uznaje się prześladowania w latach 1801, 1839 i 1846. Za pierwszym razem - w 1801 męczeńską śmiercią zginął pierwszy chiński kapłan w Korei a w 1839 r. zabito pierwszego biskupa - pochodzącego z Francji. Ale najkrwawsze represje spotkały chrześcijan koreańskich w latach 1866-72, gdy śmiercią męczeńską zginęło 10 tys. katolików. Jedną z głównych przyczyn prześladowań było to, że rządząca Koreą w XIX w. dynastia Li w sposób bardzo rygorystyczny izolowała kraj od wpływów zewnętrznych. Żaden obywatel, pod groźbą kary śmierci, nie mógł opuścić kraju i żaden obcokrajowiec nie miał prawa do niego przyjechać. Zerwano wszelkie kontakty ze światem zewnętrznym, z wyjątkiem Chin.

Inną przyczyną tak ostrych prześladowań było to, że chrześcijanie szerzyli w społeczeństwie koreańskim nową wizję życia jednostki i społeczeństwa. Głoszenie miłości bliźniego, powszechności zbawienia, równości wszystkich ludzi wobec Boga, wolności i godności człowieka i innych wartości ewangelicznych ówczesne władze uznawały za herezję, nie do pogodzenia z neokonfucjanianizem, który był oficjalną ideologią państwa. Tym samym nowa religia podważała system społeczny w tym kraju. Dopiero w 1882 r. Korea uznała wolność religijną i pozwoliła na działalność ewangelizacyjną na swoim terenie.

W uznaniu męczeństwa 10 tys. tamtejszych chrześcijan, w 1925 roku w Bazylice św. Piotra w Rzymie 79 Koreańczyków zostało ogłoszonych błogosławionymi, a w 1968 roku dalszych 24. W maju 1984 r. Jan Paweł II podczas pobytu w Korei Południowej w z okazji 200-lecia Kościoła w tym kraju kanonizował 103 męczenników koreańskich (w tym 93 Koreańczyków i 10 francuskich misjonarzy), którzy zginęli w 1866 roku i była to pierwsza od wieków kanonizacja poza Watykanem. Podczas zbliżającej się pielgrzymki Franciszek ogłosi błogosławionymi 16 sierpnia następnych 124 męczenników z XVIII i XIX w.

Kościół w narodowym nurcie

Wpływ na dynamiczny rozwój Kościoła w Korei miało też to, że koreańscy chrześcijanie włączyli się w XIX w. w nurt narodowy, który między innymi promował język rodzimy oraz alfabet - nie chiński czy japoński, ale własny, koreański, w którym ukazywało się chrześcijańskie piśmiennictwo. Z tego też powodu chrześcijan nie uważano za ciało obce. Ponadto ich religia nie była narzucona przez żadne mocarstwo kolonialne, a państw europejskich nie postrzegano jako główne zagrożenie dla kraju. Imperializm kolonialny groził Korei przede wszystkim ze strony Japonii i Chin. Głównym wrogiem była Japonia, która w historii kilkakrotnie najeżdżała Koreę. Najboleśniejszy okres okupacji japońskiej, który nadal jest żywy w pamięci Koreańczyków i leży u podstaw antyjapońskiego nastawienia dużej ich części, rozpoczął się w 1905 r. i trwał prawie do zakończenia II wojny światowej. W tym czasie dochodziło też do prześladowań chrześcijan, z których wielu znalazło się w więzieniu tylko dlatego, że modlili się o pokój.

W XX w. Kościół katolicki zdobył sobie także wielkie uznanie koreańskiego społeczeństwa, gdy jednoznacznie wystąpił przeciwko dyktaturze obalonego w 1960 r. prezydenta Li Syn Mana. Głosił on ideologię antykomunistyczną i próbował zaprowadzić dyktaturę podobną do tej, jaka panowała w komunistycznej Korei Północnej, tyle że o charakterze prawicowym. Kościół bronił w tym czasie praw obywatelskich i wolności osobistej. Podobną postawę zajął w również w czasie rządów wojskowych w latach 1961-79.

Bolesna rana podziału

Bolesną raną na życiu społeczeństwa koreańskiego jest istniejący od 1945 r. do dzisiaj podział kraju na Koreę Południową i Północną oraz żywa pamięć wojny w latach 1950-53. W efekcie Półwysep Koreański dostał się w sferę wpływów Związku Radzieckiego i Stanów Zjednoczonych, rozdzielonych wzdłuż 38. równoleżnika. Od lat Kościół katolicki czyni wielkie wysiłki na rzecz ponownego zjednoczenia i pojednania Koreańczyków. Podczas wizyty Franciszek na pewno odniesie się do tego faktu podczas Mszy św. w intencji pokoju i pojednania w seulskiej katedrze Myeong-dong. Wiadomo już, że nie przybędą na nią katolicy z Korei Północnej. W liście nadesłanym do episkopatu południowokoreańskiego Północnokoreańskie Stowarzyszenie Katolików poinformowało, że jego przedstawiciele nie przybędą na Mszę św. Jako powód odrzucenia zaproszenia podano mające się rozpocząć tego dnia ćwiczenia wojskowe z udziałem sił zbrojnych USA. Wiadomo też, że papież nie będzie mógł odwiedzić nowego kościoła pokoju w Paju, w bliskim sąsiedztwie linii demarkacyjnej z Koreą Północną.

Wcześniej przedstawiciele episkopatu południowokoreańskiego wystosowali szereg zaproszeń do katolików z rządzonej przez komunistów północy kraju na pierwszą pielgrzymkę obecnego Następcy św. Piotra do ich ojczyzny. Niedawno arcybiskup Seulu kard. Andrew Yeom Soo-jung powiedział, że liczy na cud i ma nadzieję, że papieżowi uda się zjednoczyć w modlitwie o pokój prezydentów obu Korei, podobnie jak to się stało z prezydentami Izraela i Palestyny w czerwcu br. "Chciałbym, aby przynajmniej zdołał pobłogosławić Kim Dzong-una i prezydent Park Geun-hye, życząc im pokoju" - powiedział kardynał. Zaznaczył, że Koreańczycy pilnie potrzebują takiego gestu pokoju i odprężenia. Przypomniał też, że sytuacja katolików w Korei Północnej jest bardzo trudna. "Nie ma tam obecnie ani jednego kapłana. Wszyscy biskupi, księża i zakonnice zostali zgładzeni wraz z nastaniem komunizmu" - powiedział metropolita Seulu.

Mimo muru rozdzielającego dwa państwa Kościół południowokoreański od lat udziela pomocy humanitarnej, przede wszystkim lekarskiej, 24-milionowej ludności Północy, w której mniej więcej połowa żyje poniżej progu ubóstwa. Ponadto Kościół na Południu stara się pomagać uchodźcom z Północy, których określa mianem "saeteomin", czyli "osadnicy nowej ziemi". Katolicy rozwijają programy integracji społecznej, kursy językowe i "przystosowania politycznego" oraz pomagają uchodźcom znaleźć pracę, zwalczając w ten sposób mur wrogości, utrzymujący się w miejscowym społeczeństwie w stosunku do "braci z Północy".

Kościół katolicki, podobnie jak inne wyznania, może w rządzonej przez skrajnie totalitarny reżim komunistyczny KRLD działać jedynie jako ściśle kontrolowane przez państwo stowarzyszenie, do którego ma należeć - według oficjalnych deklaracji - około 3 tys. osób. Praktykowanie wiary poza obrębem tej organizacji traktowane jest jako przestępstwo polityczne, surowo karane przez władze.

Przed objęciem władzy przez komunistów w Korei Północnej żyło (według różnych danych) od 50 do 100 tys. katolików i dwa razy tyle protestantów. Obecnie nie można określić liczby chrześcijan, którzy muszą ukrywać swą wiarę, gdyż za jej wyznawanie grożą bardzo surowe kary: więzienie lub obóz pracy, a nierzadko śmierć. Według oficjalnych danych wśród ponad 24 mln mieszkańców Korei Północnej jest tylko 12 tys. protestantów i 800 katolików. Organizacje praw człowieka szacują, że w Korei Północnej ponad 200 tys. osób jest więzionych z powodów politycznych i religijnych, wśród nich co najmniej 30 tys. chrześcijan.

Kościół na ulicy

Kościół w Korei Południowej, podobnie jak inne wyznania chrześcijańskie i wspólnoty religijne, cieszy się pełną wolnością religijną. Ulice miast są pełne symboli, świątyń i instytucji religijnych. Nikogo nie dziwi obecność kaplic w różnych budynkach użyteczności publicznej, należących przede wszystkim do wspólnot protestanckich i sekt. Kościół katolicki, podobnie jak inne religie, jest wyraźnie obecny w życiu społecznym. Katolików widać w miejscach publicznych, gdy obchodzone są święta albo gdy odbywają się modlitwy w intencji ofiar katastrof, jak to było np. po zatonięciu promu Sewol w kwietniu br. Ponadto Kościół zabiera głos w ważnych sprawach społecznych i jest słuchany. Jego opinie są poważnie brane pod uwagę i szanowane przez polityków i w życiu społecznym. Biskupi i kapłani cieszą się ogromnym szacunkiem, co wynika między innymi z dokonywanych przez nich właściwych wyborów i reakcji w konfliktach społecznych i napięciach politycznych. W ostatnich dziesięcioleciach Kościół stał się sumieniem narodu i autorytetem domagającym się sprawiedliwości.

Silne więzi z Kościołem

Katolicy koreańscy bardzo podkreślają swoją więź z Kościołem. Widzialne znaki wiary w życiu codziennym są czymś normalnym choćby przez to, że wierni noszą na rękach małe i duże różańce i modlą się na nich na ulicy, w metrze, autobusach. Częste zdarzają się sytuacje, że ludzie odmawiający publicznie różaniec, są życzliwie pytani o to, czy są katolikami. Wtedy nierzadko druga strona deklaruje również swój katolicyzm i mówi np. do jakiego chodzi kościoła i do jakiej należy parafii. "Widać, jaką radość sprawia Koreańczykom bycie katolikiem. Takie zachowania można zauważyć także wśród tzw. "zimnych" katolików, określanych po koreańsku «neng dam dża», którzy przyjęli chrzest św. i niespecjalnie praktykują swoją wiarę" - mówi ks. Jarosław Kamieński, polski pallotyn, od sześciu lat pracujący w Korei Południowej.

Mocne więzi z Kościołem przekładają się również na wsparcie finansowe, jakiego udziela mu każdy wierny. Stąd sytuacja finansowa Kościoła katolickiego jest dobra. Wierni chętnie dają na Kościół, gdyż wiedzą, że te pieniądze są dobrze rozliczane i użyte. Kościół finansowany jest z ofiar wiernych. Każda parafia ma swoje konto, na które można wpłacać datki. Ponadto ofiary na Kościół można odpisywać od podatku. Niektórzy hojnie obdarowują Kościół na przykład w podzięce za łaski otrzymane od Jezusa Miłosiernego. W przeszłości, ale także dzisiaj są również tacy, którzy przepisują swoje majątki na rzecz Kościoła czy wspólnoty zakonnej. Dlatego też Kościół katolicki może sobie m.in. pozwolić na prowadzenie stacji w telewizji kablowej. Ma również dwa dzienniki katolickie i rozgłośnie radiowe.

Świetnie zorganizowany

W koreańskim Kościele olbrzymią rolę odgrywają świeccy, co ma swoje historyczne uzasadnienie, gdyż to oni byli pierwszymi ewangelizatorami kraju. Skalę ich zaangażowania pokazują liczne ruchy i stowarzyszenia. Największą grupę stanowi Legion Maryi, skupiający ok. 2,25 milionów wiernych w 31 tysiącach grup. Bardzo prężnie działają Stowarzyszenie Miłosierdzia św. Wincentego a Paulo, które wspomaga ubogich i wspólnota charyzmatyczna Odnowa w Duchu Świętym. Silnie rozbudowane są też trzecie zakony - franciszkanów dominikanów i karmelitów.

Ponadto codzienną pracę Kościoła wspierają dynamicznie rozwijające się tzw. wspólnoty podstawowe, powstałe i bardzo rozpowszechnione w Ameryce Łacińskiej. Trafiły one do Korei na początku lat dziewięćdziesiątych ubiegłego wieku i szybko zyskały uznanie i poparcie ze strony biskupów. W łonie komisji episkopatu ds. ewangelizacji powstała nawet podkomisja ds. wspólnot podstawowych, która niedawno ogłosiła przewodnik przedstawiający ducha i zasady działania tych grup.

Kościół ma świetnie zorganizowane struktury diecezjalne i parafialne, które są niezwykle skuteczne, co wynika też z tego, że katolicy, podobnie jak większość Koreańczyków, są bardzo przedsiębiorczy i zaangażowani w sprawy Kościoła. "System zarządzania Kościołem jest perfekcyjny i godny pozazdroszczenia. Nie do pomyślenia jest, żeby w parafii nie działały rady parafialne" - mówi ks. Kamieński. Na co dzień Kościołem zarządzają tylko świeccy: przyjmują intencje mszalne, ofiary na Kościół, ustalają terminy ślubów, pogrzebów itd. Ksiądz sprawuje przede wszystkim funkcje kapłańskie, jest duszpasterzem i duchowym doradcą. Kapłani mają codzienne dyżury i każdy chętny może przyjść do nich na rozmowę.

Powołania kapłańskie

"Kościół koreański nie ma większych problemów z powołaniami kapłańskimi" - mówi ks. Kamieński i dodaje, że sprzyja temu bardzo wysoka społeczna pozycja księdza. "W Korei kapłan jest raczej kojarzony z księdzem diecezjalnym. Stąd też młody człowiek, który poczuł powołanie, na ogół wstępuje do seminarium diecezjalnego. Np. w naszej diecezji suwońskiej każdego roku mamy ok. 50 40 kandydatów do kapłaństwa" - mówi polski pallotyn. Nie ma natomiast zbyt wielu chętnych do zakonów męskich.

Również zakony i zgromadzenia żeńskie nie odczuwają gwałtownego spadku powołań. Do najliczniejszych należą zgromadzenie św. Pawła z Chartres, Siostry Służebnice Najświętszego Serca Pana Jezusa oraz Matki Bożej Nieustającej Pomocy. Aktywnie działają i prowadzą szpitale Siostry Miłosierdzia Św. Wincentego a Paulo, liczne są też salezjanki. Wśród zakonów kontemplacyjnych przeważają klaryski. O tym, że w tamtejszym Kościele nie brakuje kapłanów i zakonnic, świadczy też to, że stał się on misyjny i sam wysyła misjonarzy do innych krajów.

Najnowsze statystyki mówią, że wśród wiernych posługuje 4901 kapłanów, w tym 3995 diecezjalnych i 697 zakonnych oraz 173 misjonarzy; w przytłaczającej większości są to księża rodzimi, gdyż duchownych zagranicznych jest tylko 170. W ub.r. wyświęcono 117 nowych kapłanów, czyli o 2,6 proc. więcej niż rok wcześniej. Braci zakonnych jest obecnie 1564, łącznie z nowicjuszami, podczas gdy sióstr - 10173.

Ekumenizm i dialog międzyreligijny

W stosunkach ekumenicznych Kościół katolicki raczej nie ma problemów, choć nie jest łatwo, zwłaszcza że agresywne są niektóre sekty dalekie od ducha dialogu czy współpracy. Z drugiej strony na poziomie parafii niewiele mówi się na temat relacji ekumenicznych czy międzyreligijnych. "Jeśli odbywają się jakieś oficjalne uroczystości czy dojdzie do narodowej tragedii, to się spotykamy i wspólnie modlimy. Te spotkania mają charakter raczej kulturalny i dyplomatyczny a nie wynikają z potrzeby jakichś szczególnych więzi międzychrześcijańskich" - zwraca uwagę ks. Kamieński.

Stosunkowo dobrze układa się natomiast dialog międzyreligijny z buddystami, którzy stanowią ok. 23 proc. koreańskiego społeczeństwa. "Najczęściej wspólnie odmawiamy swoje modlitwy w intencji pokoju. Nie słyszałem też o jakichkolwiek niesnaskach. Na przykład gdy się spotykamy na ulicy, traktujemy się z szacunkiem i wymieniamy ukłony" - mówi polski pallotyn. Podczas bardzo uroczyście obchodzonego w Korei dnia urodzin Buddy obok świątyni buddyjskiej często można zobaczyć transparentny z napisami: "Radosnego święta narodzin Buddy życzą braciom buddystom katolicy". Buddyści natomiast rewanżują się, wieszając napisy wokół kościołów katolickich w Boże Narodzenia, co świadczy o wzajemnym szacunku i tolerancji.

Ostatnio dialog ekumeniczny przybrał formę instytucjonalną. Kościół katolicki i 10 innych wspólnot chrześcijańskich 22 maja br. utworzyły Komisję ds. Wiary i Ustroju Kościołów Koreańskich. Jej celem jest wspieranie dialogu ekumenicznego, przyczynianie się do ewangelizacji społeczeństwa i stawianie czoła wspólnym wyzwaniom. W tym celu ciało to zbierać się będzie przynajmniej raz w miesiącu. Z kolei członkowie Konferencji Religie dla Pokoju w Korei Południowej wyrazili radość z zapowiedzianej wizyty papieża w tym kraju. We wspólnym oświadczeniu zwierzchnicy katolików, protestantów, anglikanów, buddystów i konfucjanistów zapowiedzieli, że na budowlach sakralnych swych wyznań i religii zawisną plakaty witające Franciszka.

Arcybiskup Seulu kard. Andrew Yeom Soo-jung zapewnia, że Koreańczycy są zaszczyceni wyborem ich ojczyzny na cel pierwszej dalekowschodniej podróży Ojca Świętego. Przypomina to o odpowiedzialności tamtejszych chrześcijan za ewangelizację Azji. W Korei Południowej stanowią oni już 30 procent społeczeństwa. Tymczasem w całej Azji uczniowie Chrystusa są znikomą mniejszością, nie przekraczającą 3 procent ogółu ludności. Kardynał ma zatem nadzieję, że wizyta papieża Franciszka i jego udział w Azjatyckim Dniu Młodzieży zaowocuje misyjnym ożywieniem.

Tworzymy DEON.pl dla Ciebie
Tu możesz nas wesprzeć.

Skomentuj artykuł

Kościół w Korei przed wizytą Franciszka
Komentarze (0)
Nikt jeszcze nie skomentował tego wpisu.