Lekcja soboru

Fot. Grzegorz Gałązka/galazka.deon.pl
Libreria Editrice Vaticana

Drodzy Bracia i Siostry!

Jutro będziemy obchodzili 50. rocznicę otwarcia Powszechnego Soboru Watykańskiego II i rozpoczniemy Rok Wiary. W tej katechezie chcę zacząć rozważania — w formie krótkich refleksji — nad wielkim wydarzeniem kościelnym, jakim był Sobór, wydarzeniem, którego byłem bezpośrednim świadkiem. Jest on, że tak powiem, niejako wielkim freskiem, którego różnorodne i wielobarwne elementy zostały namalowane pod kierunkiem Ducha Świętego. I tak jak na wielkim obrazie, dziś wciąż jeszcze widzimy niezwykłe bogactwo owego czasu łaski, odkrywamy szczególne epizody, fragmenty, okruchy.

Bł. Jan Paweł II na progu trzeciego tysiąclecia napisał: «Szczególnie mocno odczuwam powinność ukazywania Soboru jako wielkiej łaski, która stała się dobrodziejstwem dla Kościoła w xx wieku: został on dany jako niezawodna busola, wskazująca nam drogę w stuleciu, które się rozpoczyna» (List apost. Novo millennio ineunte, 57). Sądzę, że obraz ten jest bardzo wymowny. Dokumenty Soboru Watykańskiego II, do których trzeba powracać, uwalniając je od masy publikacji, które je skryły, zamiast przybliżyć, są również w naszych czasach busolą pozwalającą, by Kościół jak okręt płynął po otwartym morzu, pośród burz lub po łagodnych i spokojnych falach, by jego żegluga była bezpieczna i by dotarł do celu.

Dobrze pamiętam ten okres: byłem młodym profesorem teologii fundamentalnej na uniwersytecie w Bonn i arcybiskup Kolonii kard. Frings, będący dla mnie punktem odniesienia w sensie ludzkim i kapłańskim, zabrał mnie z sobą do Rzymu jako swego teologa konsultanta; później zostałem mianowany również ekspertem soborowym. Było to dla mnie wyjątkowe doświadczenie: po wielkim ferworze i entuzjazmie, które towarzyszyły przygotowaniom, miałem okazję zobaczyć żywy Kościół — prawie trzy tysiące ojców soborowych z całego świata, zgromadzonych pod kierunkiem Następcy apostoła Piotra — który uczył się w szkole Ducha Świętego, prawdziwego inspiratora Soboru. Niewiele razy w historii można było, tak jak wówczas, niemal «dotknąć» w konkretny sposób powszechności Kościoła w momencie wielkiej realizacji jego misji głoszenia Ewangelii w każdym czasie i aż po krańce ziemi. W tych dniach, jeśli zobaczycie zdjęcia z otwarcia tego wielkiego zgromadzenia, w telewizji lub innych środkach przekazu, wy również będziecie mogli odczuć radość, nadzieję i pokrzepienie, jakimi napełniło nas wszystkich uczestniczenie w tym wydarzeniu pełnym światła, które promieniuje do dziś.

W historii Kościoła, o czym jak sądzę wiecie, wiele soborów poprzedziło Vaticanum II. Zazwyczaj te wielkie zgromadzenia kościelne były zwoływane, by zdefiniować podstawowe elementy wiary, przede wszystkim korygując błędy, które stanowiły dla niej zagrożenie. Pomyślmy o Soborze Nicejskim w 325 r., którego celem było zwalczanie herezji ariańskiej i jasne potwierdzenie boskiej natury Jezusa Jednorodzonego Syna Boga Ojca; Soborze Efeskim w 431 r., który ustalił, że Maryja jest Matką Boga; Soborze Chalcedońskim w 451 r., który ustalił, że Chrystus jest jedną Osobą o dwóch naturach, boskiej i ludzkiej. W czasach nam bliższych musimy wymienić Sobór Trydencki w XVI w., który wyjaśnił zasadnicze punkty nauki katolickiej w obliczu reformacji protestanckiej; bądź Vaticanum I, który rozpoczął refleksje na różne tematy, lecz zdążył opracować tylko dwa dokumenty, jeden o poznaniu Boga, objawieniu, wierze i jej relacjach z rozumem, a drugi o prymacie papieża i jego nieomylności, ponieważ został przerwany przez zajęcie Rzymu we wrześniu 1870 r.

Jeśli przyjrzymy się Powszechnemu Soborowi Watykańskiemu II, zobaczymy, że w tamtym momencie na drodze Kościoła nie było jakichś szczególnych błędów w wierze, wymagających skorygowania lub potępienia, ani też nie było konkretnych kwestii doktrynalnych bądź dyscyplinarnych do wyjaśnienia. Można zatem zrozumieć zdziwienie małej grupy kardynałów, obecnych w sali kapituły klasztoru benedyktyńskiego przy bazylice św.Pawła za Murami, kiedy 25 stycznia 1959 r. bł.Jan XXIII zapowiedział rzymski synod diecezjalny i sobór Kościoła powszechnego. Pierwszą kwestią, którą trzeba było rozwiązać w okresie przygotowań do tego wielkiego wydarzenia, było właśnie ustalenie, od czego należało rozpocząć i jaki konkretny cel wyznaczyć. Pięćdziesiąt lat temu bł. Jan XXIII w przemówieniu na otwarcie, 11 października, dał ogólną wskazówkę: wiara miała przemawiać w sposób «odnowiony», bardziej wyrazisty — ponieważ świat ulegał szybkim zmianom — jednakże jej odwieczne treści miały pozostać nietknięte, bez ustępstw i kompromisów. Papież pragnął, aby Kościół zastanowił się nad swoją wiarą, nad prawdami, które nim kierują. Jednakże ta poważna, pogłębiona refleksja nad wiarą miała stać się podstawą nowego stosunku między Kościołem i epoką nowożytną, między chrześcijaństwem i pewnymi istotnymi elementami nowoczesnej myśli, nie po to, by się do nich dostosować, lecz by ukazać temu naszemu światu, który ma skłonność do oddalania się od Boga, potrzebę Ewangelii w całej jej wielkości i czystości (por. bożonarodzeniowe przemówienie do Kurii Rzymskiej, 22 grudnia 2005 r.). Wskazuje na to wyraźnie sługa Boży Paweł VI w homilii na zakończenie ostatniej sesji Soboru — 7 grudnia 1965 r. — w niezwykle aktualnych słowach, kiedy stwierdza, że aby dobrze ocenić to wydarzenie, «trzeba je widzieć w czasie, w którym miało miejsce. Istotnie — mówi Papież — działo się ono w czasie, w którym jak wszyscy przyznają, ludzie myślą bardziej o królestwie ziemskim niż o królestwie niebieskim; w czasie, dodajmy, w którym zapominanie o Bogu wchodzi w zwyczaj, tak jakby to sugerował postęp naukowy; w czasie, kiedy podstawowy akt osoby ludzkiej, która stała się bardziej świadoma siebie i swojej wolności, rości sobie prawo do absolutnej autonomii, uwalniając się od wszelkich praw transcendentnych; czas, w którym 'laicyzm' uważany jest za słuszne następstwo myśli nowożytnej i najmądrzejszą normę doczesnego ładu społecznego... W takim czasie odbywał się nasz Sobór na chwałę Boga, w imię Chrystusa, pod natchnieniem Ducha Świętego». Tak mówił Paweł VI. I na zakończenie wskazał, że głównym punktem Soboru była kwestia Boga, tego Boga, który «istnieje rzeczywiście, żyje, jest osobą, jest opiekuńczy, jest nieskończenie dobry; więcej, nie tylko dobry sam w sobie, ale ogromnie dobry również dla nas, jest naszym Stwórcą, naszą prawdą, naszym szczęściem, do tego stopnia, że człowiek, kiedy podejmuje wysiłek skoncentrowania umysłu i serca na Bogu w kontemplacji, dokonuje najwyższego i najpełniejszego aktu swojego ducha, aktu, który dziś jeszcze może i musi być szczytem niezliczonych dziedzin działalności ludzkiej, z którego czerpią one swoją godność» (AAS 58 [1966], 52-53).

Widzimy, że czasy, w których żyjemy, wciąż cechuje zapomnienie i głuchota w stosunku do Boga. Myślę zatem, że powinniśmy uczyć się od Soboru tego, co stanowi jego najprostszą i najbardziej podstawową lekcję, a mianowicie tego, że w swojej istocie chrześcijaństwo polega na wierze w Boga, który jest trynitarną Miłością, i na spotkaniu, indywidualnym i wspólnotowym, z Chrystusem, który jest przewodnikiem w życiu i nadaje mu kierunek: cała reszta jest tego następstwem.

Rzeczą ważną dziś, podobnie jak było w pragnieniach ojców soborowych, jest to, aby widoczne było — na nowo i wyraźnie — że Bóg jest obecny, ma z nami związek, odpowiada nam. I że kiedy brakuje wiary w Boga, obraca się w ruinę to, co zasadnicze, ponieważ człowiek traci swoją głęboką godność i to, co decyduje o wielkości jego człowieczeństwa, wbrew wszelkim przejawom redukcjonizmu. Sobór przypomina nam, że do Kościoła, we wszystkich jego częściach, należy zadanie, mandat przekazywania słowa miłości Boga, który zbawia, aby było słuchane i przyjmowane Boże powołanie, które niesie z sobą naszą wieczną szczęśliwość.

Patrząc w tym świetle na bogactwo zawarte w dokumentach Vaticanum II, pragnę wymienić tylko cztery konstytucje, niejako cztery główne kierunki na busoli, która wskazuje nam drogę. Konstytucja o liturgii świętej Sacrosanctum Concilium wskazuje, że w Kościele na początku jest adoracja, jest Bóg, że na centralnym miejscu jest tajemnica obecności Chrystusa. A Kościół, ciało Chrystusa i lud pielgrzymujący w czasie, ma za podstawowe zadanie wielbienie Boga, co wyraża Konstytucja dogmatyczna Lumen gentium. Trzecim dokumentem, który chcę wymienić, jest Konstytucja o Objawieniu Bożym Dei verbum: żywe Słowo Boże gromadzi Kościół i go ożywia podczas całej wędrówki w historii. A sposób, w jaki Kościół niesie całemu światu światło, które otrzymał od Boga, aby był uwielbiony, jest zasadniczym tematem Konstytucji duszpasterskiej Gaudium et spes.

Sobór Watykański II jest dla nas mocnym wezwaniem do odkrywania codziennie piękna naszej wiary, do głębokiego jej poznawania, by umacniała się nasza więź z Panem, do pełnego życia naszym chrześcijańskim powołaniem. Niech Najświętsza Maryja Panna, Matka Chrystusa i całego Kościoła, pomoże nam urzeczywistnić i wypełnić to, co ojcowie Soboru, ożywiani przez Ducha Świętego, przechowywali w sercu: pragnienie, by wszyscy mogli poznać Ewangelię i spotkać Pana Jezusa jako drogę, prawdę i życie. Dziękuję.

Po polsku:

Witam przybyłych na audiencję pielgrzymów polskich, a szczególnie Kompanię Węglową i Holding Węglowy ze Śląska. Jutro, wspominając złoty jubileusz inauguracji Soboru Watykańskiego II, rozpoczniemy uroczyście Rok Wiary. Niech będzie on czasem ożywienia w sercach oczekiwań ojców Soboru, by wszyscy ludzie mogli poznać Ewangelię i spotkać Chrystusa, który jest drogą, prawdą i życiem. Z serca wam wszystkim błogosławię.

Benedykt XVI

Tworzymy DEON.pl dla Ciebie
Tu możesz nas wesprzeć.

Skomentuj artykuł

Lekcja soboru
Komentarze (0)
Nikt jeszcze nie skomentował tego wpisu.