Na trzy dni przed wizytą Franciszka w Chile, rozpoczynającą się 15 stycznia, 12 bm. w Santiago doszło do gwałtownych zamieszek i protestów.
W kilku miejscach Santiago doszło do podpaleń (lub usiłowania podpalenia) czterech kościołów. Trzy z nich zostały poważnie uszkodzone, przede wszystkim ich bramy wejściowe i frontony. Jeden zamach udało się udaremnić, gdy przed sanktuarium Chrystusa Ubogiego znaleziono butelkę z benzyną.
Ataki miały miejsce w ciągu nocy w Santiago, stolicy i największym mieście Chile. W jednym kościele drzwi zostały spalone, zanim strażacy zgasili pożar. Na zewnątrz jednego kościoła odkryto ulotki zachęcające rdzennych mieszkańców do stosowania przemocy (Indian Mapuczów) oraz takie, na których grozi się papieżowi: "następne bomby będą w twojej sutannie" - donosi America Magazine. Urzędnik Ministerstwa Spraw Wewnętrznych Mahmud Aleuy nazywał obrażenia "drobnymi".
DEON.PL POLECA
Kapłan, posługujący w jednej z zaatakowanych świątyń, powiedział w miejscowej rozgłośni, że widział przez okno grupę młodych ludzi, wykrzykujących obraźliwe słowa pod adresem Kościoła i ujadanie psa, a następnie zobaczył płomienie. Zaczął wówczas wraz z proboszczem i okolicznymi mieszkańcami gasić ogień, który jednak zdążył wyrządzić znaczne szkody.
Przedstawiciele archidiecezji stołecznej wyrazili "głęboki smutek i ból z powodu tych faktów, sprzecznych z duchem pokoju, towarzyszącym wizycie papieskiej". Wezwali sprawców tych czynów do "zastanowienia się nad koniecznością przestrzegania szacunku i tolerancji przez wszystkich, aby budować ojczyznę braterską".
Akty agresji i podpaleń kościołów, głównie katolickich, nie są tylko "specjalnością" Santiago, gdyż w ciągu ostatniego ćwierćwiecza, szczególnie kilku ostatnich lat, zaatakowano bądź spalono w całym kraju ok. 36 miejsc kultu, łącznie z małymi kaplicami.
Sprawcami większości tych czynów byli członkowie ludu Mapuczów - jednej z najliczniejszych tubylczych grup etnicznych w całej Ameryce Łacińskiej. W Chile mieszka ich ponad półtora miliona, co stanowi prawie 10 proc. miejscowej ludności. Od lat domagają się oni uznania swych praw i uczynienia z tego kraju państwa dwunarodowego, a także zwrotu ziem, zabranych im w ciągu przeszło pięciu wieków i znajdujących się obecnie najczęściej w rękach spółek ponadnarodowych lub zagranicznych właścicieli ziemskich.
Mimo że nie nastawieni szczególnie wrogo wobec Kościoła, który zresztą często występuje w ich obronie, to jednak aby nagłośnić i uwidocznić swe akcje protestacyjne, Mapucze zaczęli podpalać świątynie katolickie, częściowo też protestanckie. Ich działania terrorystyczne wzmogły się szczególnie u progu przyjazdu papieża, gdy oczy świata zwrócone są na Chile. W ten kontekst wpisują się też ostatnie wydarzenia w stolicy, łącznie z okupacją nuncjatury, chociaż bezpośrednimi ich sprawcami nie byli tym razem Mapucze.
Przedstawiciele Kościoła starają się wyciszać emocje, związane z ostatnimi wydarzeniami, tłumacząc, że akty wandalizmu "mają na celu zwrócenie uwagi na ich autorów", ale nie są "żadnymi atakami terrorystycznymi". Zapewniają, że "ludzie czekają z radością na papieża", miejscowy Kościół nie jest zaniepokojony wynikiem wizyty, a od Franciszka oczekują "przesłanie spokoju i pokoju".
Tworzymy DEON.pl dla Ciebie
Tu możesz nas wesprzeć.
Skomentuj artykuł