Papież o swojej pielgrzymce na Kubę i do USA
"Bóg zawsze chce budować mosty, gdy my stawiamy mury" - Franciszek podkreślił, że jego podróż miała wymiar symboliczny: mostu, który buduje Bóg. "A mury padają. Zawsze!" - dodał.
Franciszek podkreślił, że zasadniczym impulsem dla tej pielgrzymki było Ósme Światowe Spotkanie Rodzin w Filadelfii. Program jej został poszerzony o Stany Zjednoczone oraz siedzibę Organizacji Narodów Zjednoczonych, a później również na Kubie, która stała się pierwszym etapem na trasie podróży.
Papież podkreślił, że na Kubę pojechał jako misjonarz miłosierdzia. Bowiem Boże Miłosierdzie jest większe od jakiejkolwiek rany, jakiegokolwiek konfliktu czy ideologii. Przypominając poszczególne odwiedzone miejsca zaznaczył, że była to okazja, aby dzielić z Kubańczykami nadzieję na to, że Kuba otworzy się na świat, a świat otworzy się na Kubę. Wymiar symboliczny miała też podróż z Kuby do Stanów Zjednoczonych Ameryki, będąc jakby mostem między obydwoma krajami.
Mówiąc o pobycie w Stanach Zjednoczonych Ojciec Święty przypomniał, że składały się na nią etapy: Waszyngton, Nowy Jork i Filadelfia. W Waszyngtonie spotkał się z przedstawicielami władz politycznych, zwykłymi ludźmi, biskupami, kapłanami i osobami konsekrowanymi, najuboższymi i zepchniętymi na margines. Dokonał także kanonizacji Junipero Serry, franciszkanina, wielkiego ewangelizatora Kalifornii, który wskazuje drogę radości, by iść i dzielić się z innymi miłością Chrystusa.
W Nowym Jorku papież odwiedził centralną siedzibę ONZ, a w swoim przemówieniu zaapelował o poszanowanie środowiska naturalnego człowieka oraz powstrzymanie i zapobieganie przemocy wobec mniejszości etnicznych i religijnych oraz przeciwko ludności cywilnej. Przypomniał swoją modlitwę o pokój i braterstwo pod pomnikiem na Ground Zero, wraz z przedstawicielami innych religii.
Punktem kulminacyjnym tej podróży było Światowe Spotkanie Rodzin w Filadelfii. Franciszek stwierdził, iż rodzina jest odpowiedzią na wielkie wyzwanie naszego świata. Wyraził przekonanie, że nie jest przypadkiem iż świadectwo Światowego Spotkania Rodzin nadchodzi teraz ze Stanów Zjednoczonych Ameryki, z kraju, który w ubiegłym wieku osiągnął maksymalny rozwój gospodarczy i technologiczny nie zapierając się swoich korzeni religijnych.
- Obecnie właśnie te korzenie domagają się wyjścia od rodziny, aby przemyśleć i zmienić wzorzec rozwoju, dla dobra całej rodziny ludzkiej - stwierdził Ojciec Święty.
Skomentuj artykuł