Papież za wyniesieniem na ołtarze Blaise'a Pascala
(fot. Drop of Light / shutterstock.com // public domain / WikimediaCommons)
KAI /Wikipedia / kk
Papież Franciszek jest za wyniesieniem na ołtarze Blaise'a Pascala. Twierdzi tak 93-letni Eugenio Scalfari, założyciel rzymskiego dziennika "La Repubblica", który kolejny raz informuje czytelników o swym spotkaniu z Ojcem Świętym i cytuje fragmenty rozmowy, jaką odbyli w ubiegły czwartek w Domu św. Marty.
W trakcie rozmowy, podczas której Franciszek zdradził swoją opinię na temat szczytu G20, papież odniósł się także do osobnej sprawy.
Rozmowa nestora włoskich dziennikarzy z papieżem Argentyńczykiem dotyczyła także postaci Blaise'a Pascala. Ze względu na swoją postawę w ostatnich dniach życia, gdy francuski myśliciel prosił, aby w jego domu, na łóżku obok leżał ubogi, tak samo chory, jak on, zasługuje zdaniem założyciela rzymskiej gazety na wyniesienię na ołtarze.
Papież miał odpowiedzieć: "W tym przypadku ma pan, drogi przyjacielu, absolutną rację: ja też myślę, że zasługuje na beatyfikację. Zajmę się konieczną procedurą i zasięgnę opinii kompetentnych instytucji watykańskich, zajmujących się tymi kwestiami, nie mówiąc o mojej osobistej i pozytywnej opinii na ten temat".
Pascal był jednym z najbardziej znanych matematyków i filozofów XVII wieku. Wniósł znaczący wkład w powstanie i rozwój dwóch nowych działów wiedzy. Już jako szesnastolatek napisał pracę obejmującą zagadnienia geometrii rzutowej, później zaś wraz z Pierre'em de Fermatem rozważał kwestie teorii prawdopodobieństwa, wywierając tym samym niemały wpływ na rozwój nowoczesnej ekonomii i nauk społecznych. W późniejszym okresie porzucił działalność naukową, poświęcając się filozofii i teologii.
W "Myślach" zawarł słynny zakład, w którym przedstawił korzyść płynącą z uczestnictwa w praktykach religijnych nawet gdy trwa się w niewierze. Sam doznał cudownego nawrócenia pod wpływem wizji mistycznej.
W listopadzie 1654 roku Pascal stał się prawdopodobnie jednym z uczestników wypadku na moście Neuilly-sur-Seine, gdzie konie prowadzące karetę przeskoczyły barierę, niemalże pociągając za sobą do rzeki pojazd. Szczęśliwie wodze pękły i kareta zawisła na krawędzi mostu, pozwalając pasażerom na wyjście z niebezpiecznej sytuacji bez szwanku. Wrażliwy filozof jednak, przerażony bliskością śmierci, zemdlał i przez pewien czas pozbawiony był świadomości.
Piętnaście dni później, 23 listopada pomiędzy 10:30 a 12:30 w nocy doświadczył wizji religijnej, której treść natychmiast zapisał w krótkiej notatce, zaczynającej się słowami: "Ogień. Bóg Abrahama, Bóg Izaaka, Bóg Jakuba, a nie filozofów i uczonych..." i zakończonej cytatem z Księgi Psalmów 119:16: "Nie zapomnę mów twoich. Amen". Po przeżyciu tym ostrożnie wszył notkę, znaną dziś jako "Pamiątka", w swój płaszcz i zawsze przekładał ją do ubrania, które aktualnie miał na sobie; po jego śmierci została ona przypadkiem odnaleziona przez jednego ze służących.
Był także świadkiem cudu. Jego 10-letnia siostrzenica, Marguerite Périer, cierpiała z powodu bolesnej przetoki łzowej, wywołującej okropnie wyglądające ropotoki z nosa i oczu; lekarze uważali przypadek za beznadziejny i nie dawali dziewczynce szans na wyzdrowienie. Jednak 24 marca 1657 roku do klasztoru przybył pewien mężczyzna przynosząc ze sobą cierń, który uważany był za fragment korony cierniowej Jezusa.
Podczas uroczystej ceremonii, której towarzyszyło wspólne śpiewanie psalmów, zakonnice złożyły cierń na ołtarzu i po kolei podchodziły doń, aby go ucałować. Jedna z nich, zauważywszy pośród zgromadzenia Marguerite, wzięła relikwię i dotknęła nią chorego miejsca na twarzy dziewczęcia. Jak informują źródła, tego wieczoru ból dręczący siostrzenicę Pascala ustał, jej matka zaś z zaskoczeniem stwierdziła, że po przetoce nie pozostał żaden ślad; wezwany lekarz potwierdził, że ropienie i opuchlizna ustały. Zaskoczony nagłym wyzdrowieniem dziewczynki rozpuścił wieść o cudownym uzdrowieniu, zaś siedmiu lekarzy znających jej wcześniejszy stan zdrowia pisemnie potwierdziło cudowność niniejszego zdarzenia.
Do podobnych wniosków doszli zresztą wezwani w celu zbadania sprawy urzędnicy diecezjalni, którzy zezwolili na odcelebrowanie w Port-Royal mszy Te Deum. Tłumy wiernych zjawiły się, by ujrzeć i ucałować słynny cierń, którego cudowność została uznana przez cały katolicki Paryż; później cudu tego używali zarówno janseniści, jak i katolicy w charakterze argumentu w sporach o kwestie wiary. W 1728 papież Benedykt XIII odwołał się do owego zdarzenia dowodząc, iż epoka cudów jeszcze nie przeminęła.
Należał do ruchu jansenistów, który został potępiony przez papieży Innocentego X i Klemensa XI. Jansenizm, powołując się na św. Augustyna, kładł nacisk na zepsucie natury ludzkiej, niezbędność i wystarczający charakter łaski Bożej do przestrzegania przykazań, co zbliżało ją do kalwińskiej teorii predestynacji. Jednym z zaleceń tej nauki było rzadkie i starannie przygotowane przystępowanie do Komunii, ponieważ uważano, że grzesznicy nie są jej godni. Na potępienie wpływ miała również postawa jezuitów, którzy promowali odmienną doktrynę o łasce (molinizm) i moralności (probabilizm), a także zaniepokojenie dworu francuskiego religijnymi namiętnościami.
Tworzymy DEON.pl dla Ciebie
Tu możesz nas wesprzeć.
Skomentuj artykuł