Wacław Oszajca SJ: papież Franciszek kieruje się logiką daru i ofiary

(fot. Jakub.hp [CC BY-SA 4.0])
KAI / kk

"Najnowszym przykładem na realizację takiego sposobu życia jest podróż Franciszka do Iraku. Przed nim pragnął ten kraj odwiedzić Jan Paweł II, ale bezskutecznie. Pamiętamy też jak zawzięcie krytykowano go za ucałowanie Koranu. A jednak prawda była po jego stronie, skoro muzułmanie encyklikę Franciszka, następcy Jana Pawła II, przełożyli na swój język i opublikowali" - pisze jezuita.

Papież Franciszek kieruje się logiką daru i ofiary - uważa jezuita o. Wacław Oszajca. Wybitny publicysta i poeta w odpowiedzi na ankietę KAI „Jak Franciszek zmienia Kościół?” napisał: "Dla Franciszka słowo ofiara, jak też takie nastawienie do życia, jest „rozpędówką” dla daru, a dar dojrzałą myślą przewodnią, źródłem, rdzeniem życia, i co za tym idzie, papieskiego posługiwania".

13 marca przypada 8. rocznica wyboru kard. Bergoglio na papieża.

Publikujemy tekst refleksji:

DEON.PL POLECA


Logika daru i ofiary

Nie liczyłem, ale w chrześcijańskim świecie słowem najczęściej używanym i różnie rozumianym jest zapewne ofiara. Począwszy od krzyżowej ofiary Jezusa, przez Najświętszą Ofiarę czyli mszę, ludzką ofiarność a kończąc na „nie rób z siebie takiej ofiary”. I tak Bóg Ojciec żąda ofiary „za grzechy świata”, koronkę do miłosierdzia Bożego ofiarowujemy za „grzechy nasze i całego świat”, a wiara, nadzieja, miłość, jak każde dobro, też wymagają ofiary. Tymczasem biskup rzymski Franciszek w „Patris corde” mówi: „Szczęście Józefa nie polega na logice ofiary z siebie, ale daru z siebie”. Dlatego: „Każde prawdziwe powołanie rodzi się z daru z siebie, który jest dojrzewaniem zwyczajnej ofiarności. Także w kapłaństwie i w życiu konsekrowanym wymagana jest tego rodzaju dojrzałość. Tam, gdzie powołanie, czy to małżeńskie, do celibatu czy też dziewicze, nie osiąga dojrzałości daru z siebie, zatrzymując się jedynie na logice ofiary, to zamiast stawać się znakiem piękna i radości miłości, może wyrażać nieszczęście, smutek i frustrację”.

Dla Franciszka słowo ofiara, jak też takie nastawienie do życia, jest „rozpędówką” dla daru, a dar dojrzałą myślą przewodnią, źródłem, rdzeniem życia, i co za tym idzie, papieskiego posługiwania. W praktyce, najnowszym przykładem na realizację takiego sposobu życia jest podróż Franciszka do Iraku. Przed nim pragnął ten kraj odwiedzić Jan Paweł II, ale bezskutecznie. Pamiętamy też jak zawzięcie krytykowano go za ucałowanie Koranu. A jednak prawda była po jego stronie, skoro muzułmanie encyklikę Franciszka, następcy Jana Pawła II, "Fratelli tuti" przełożyli na swój język i opublikowali, a wielki imam Ahmed Al Tayyeb nazywa papieża Franciszka bratem. To, co jeszcze parę lat temu wydawało się niemożliwe, okazało się możliwe właśnie dzięki temu, że chrześcijanin i muzułmanin podarowali sobie siebie, tzn. siedli nie tyle naprzeciw siebie, co przy sobie.

Nie przez cierpienie zostaliśmy uratowani przed nami samymi, ale przez wierność Syna Bożego.

Słowo ofiara sugeruje, że w ostatecznym rozrachunku ten co ofiarę przyjmuje, żyje kosztem tego, który się mu ofiarowuje. Natomiast dar podpowiada, że nie chodzi o to, żeby być ofiarodawcą lub ofiarobiorcą i podtrzymywać ten podział, ale nawzajem z siebie tworzyć „jedno ciało”, jeden organizm, którego nie da się podzielić bez unicestwienia. Idąc tym tropem można powiedzieć, że dotychczasowe Franciszkowe papieskie posługiwanie skłania do odkrycia, iż nie przez cierpienie zostaliśmy uratowani przed nami samymi, ale przez wierność Syna Bożego nam, synom ludzkim. Jezus mówi: „Ojciec miłuje Mnie, dlatego że oddaję swoje życie, aby je znowu odzyskać. Nikt mi go nie zabiera, lecz oddaję je z własnej woli. Posiadam bowiem władzę, aby je oddać, jak i ponownie odzyskać. Takie polecenie otrzymałem od mojego Ojca, (J 10, 17-18)”.

Zatem w świetle tej logiki, logiki daru, trzeba będzie popatrzeć zarówno na „szczyt” i „źródło” życia Kościoła, czyli na liturgię, nie zapominając przy tym, o codzienności, gdyż „Liturgia nie wyczerpuje całej działalności Kościoła” (por. Kl 1074 i 1072). Pewnie, wbrew wszelkim obawom, trzeba będzie przesunąć akcent z Eucharystii, czy w ogóle z liturgii, jak i stylu chrześcijańskiego życia, z ascezy, pojmowanych jako ofiara, na dar, czyli na komunię. Jak ta komunia ma wyglądać w praktyce, podpowiada Franciszek: „Różne Kościoły obecne w Iraku, każdy ze swoim wielowiekowym dziedzictwem historycznym, liturgicznym i duchowym, są jak wiele pojedynczych, kolorowych nici, które – splecione razem – tworzą jeden piękny gobelin, nie tylko mówiący o naszym braterstwie, ale także wskazujący jego źródło. Bowiem sam Bóg jest artystą, który wymyślił ten gobelin, utkał go z cierpliwością i z troską go naprawia, pragnąc, abyśmy zawsze byli dobrze ze sobą spleceni jako Jego synowie i córki”.

Tworzymy DEON.pl dla Ciebie
Tu możesz nas wesprzeć.

Skomentuj artykuł

Wacław Oszajca SJ: papież Franciszek kieruje się logiką daru i ofiary
Komentarze (2)
KW
~ka we
9 marca 2021, 22:13
Co do gry słów dar / ofiara to słowa te dotyczą tej samej rzeczywistości i większym rozróżnieniem jest dla mnie to czy w danym ludzkim działaniu jest miłość (1 Kor 13,3). Co do przesuwania akcentów warto zauważyć, że Komunia bez krzyża Chrystusa jest utopią. Dopiero ogołocony i wywyższony na krzyżu Chrystus jest tym, który ma moc do tego by przyciągnąć wszystkich do siebie (J 12,32). On jest kamieniem węgielnym - bez niego nie ma jedności. Paradoksem jest ten moment uświadomienia sobie, że budowanie jedności zaczyna się od odrzucenia przez ludzi Chrystusa (1P 2,4-5). Zbliżając się do Odrzuconego, a jednak Drogocennego u Boga, jesteśmy wbudowywani w Kościół, czyli Komunię: my z naszymi zranieniami i poczuciem odrzucenia (kto dziś ich nie ma w kontekście kryzysów kościoła i covidowych ograniczeń?) zanurzamy to wszystko w Jego odrzuceniu, a także stajemy się bardziej otwarci na innych zranionych i odrzuconych. Podsumowując nie ma komunii bez Chrystusa i jego krzyża.
AS
~Antoni Szwed
9 marca 2021, 18:17
"Pewnie, wbrew wszelkim obawom, trzeba będzie przesunąć akcent z Eucharystii, czy w ogóle z liturgii, jak i stylu chrześcijańskiego życia, z ascezy, pojmowanych jako ofiara, na dar, czyli na komunię." Cóż to za brednie! Kościół katolicki nie ma nic lepszego i wyższego nad Eucharystię. Każde odsuwanie na bok, czy wręcz lekceważenie Eucharystii jest zdradą Pana Jezusa. Jeśli Franciszek rzeczywiście chce poświęcić Jezusa Chrystusa i Jego Ofiarę na rzecz przyjaźni z muzułmanami, to jest heretykiem, i wszyscy ci, którzy taką narrację podchwytują, są heretykami, którzy zdradzają Kościół i Chrystusa. Nie może być żadnej komunii z nikim ponad Głową Chrystusa!!! Tu nie ma miejsca na żadną synkretyczną religię... na jakiś pseudoreligijny zlepek złożony z elementów różnych religii.