Stowarzyszenie Katechistów Świeckich: Czujemy się niezauważani i pomijani w debacie publicznej

Fot. Taylor Flowe / Unsplash
KAI / pk

Jako katecheci świeccy - liczna grupa zawodowa nauczycieli - czujemy się niejako niezauważani i pomijani w debacie publicznej. Gdy mówi się w mediach o katechezie w szkole, to mówi się o Kościele, biskupach, księżach, a spośród osób uczących religii w szkole jesteśmy grupą najliczniejszą - powiedział w rozmowie z KAI katecheta Dariusz Kwiecień. Opowiedział też o planach na przyszłość powstającego właśnie Stowarzyszenia Katechistów Świeckich, którego jest współinicjatorem. Obecnie głównym celem SKŚ jest podjęcie rozmów z MEN pod auspicjami Episkopatu o przyszłości i miejscu religii w systemie oświatowym. Stowarzyszenie jest na etapie rejestracji w KRS.

Anna Rasińska: Skąd wziął się pomysł na powołanie do życia Stowarzyszenia Katechistów Świeckich? Jakie są najważniejsze cele tej inicjatywy?

Dariusz Kwiecień: Najważniejszym celem jest integracja środowiska świeckich nauczycieli religii w Polsce, gdyż jest nas prawie 17 tysięcy na ponad 29 tysięcy katechetów w ogóle. Do tej pory zrzeszaliśmy się na różnych forach internetowych, aby wymieniać się wiedzą i pomysłami na temat prowadzenia lekcji religii, ale ostatnio na tych samych forach po zapowiedziach nowego rządu o ograniczeniu lekcji religii, katecheci zaczęli wymieniać obawy związane z przyszłością ich pracy w szkole, bo mają rodziny na utrzymaniu, niektórzy wieloletnie zobowiązania kredytowe. Dlatego obecnie drugim najważniejszym celem jest podjęcie rozmów z MEN pod auspicjami Episkopatu o przyszłości i miejscu religii w systemie oświatowym.

Pierwszym celem opisanym w statucie SKŚ jest "podnoszenie świadomości dotyczącej roli osób świeckich w Kościele", dlaczego to ważne w Kościele w Polsce?

DEON.PL POLECA

- Po pierwsze dlatego, że jako liczna grupa zawodowa nauczycieli czujemy się niejako niezauważani i pomijani w debacie publicznej. Gdy mówi się w mediach o katechezie w szkole, to mówi się o Kościele, biskupach, księżach, a spośród osób uczących religii w szkole jesteśmy grupą najliczniejszą. Po drugie znajdujemy się akurat w Kościele powszechnym w trakcie procesu synodalności, czyli upodmiotowienia katolików świeckich, więc powołanie stowarzyszenia bardzo dobrze wpisuje się w ten dialog, który odbywa się już w Kościołach lokalnych i diecezjach na wielu polach. Bądź, co bądź katecheci świeccy czują najbardziej puls zmieniającej się dynamicznie naszej cywilizacji i są najbliższej młodego pokolenia, widząc jego potrzeby, nadzieje i obawy.

Statut podkreśla także potrzebę reprezentowania interesów katechetów, czy obecnie te interesy nie są we właściwy sposób usankcjonowane?

- Oczywiście są, ale szczerze mówiąc, trochę inne interesy i priorytety mają nasi bracia księża i ojcowie katechizujący czy siostry zakonne, o których siłą rzeczy jakoś zatroszczą się biskupi w diecezjach czy zgromadzenia zakonne, a inne priorytety mamy my, dla których szkoła jest jedynym miejscem pracy i to jest praca, z którą wielu nas się bardzo zżyło, wykonując ją ponad 30 lat. I nie tylko jako nauczyciele religii, ale wicedyrektorzy, opiekunowie kół charytatywnych, opiekunowie samorządów uczniowskich, twórcy spektakli szkolnych. Jeździmy na wycieczki szkole z uczniami, jesteśmy w komisjach na ich na egzaminach czy maturach. Przecież jesteśmy pełnoprawnymi nauczycielami, bierzemy udział w radach pedagogicznych, przeżywamy sytuacje kryzysowe naszych wychowanków, wspieramy ich swoją wiedzą, doświadczeniem. Mamy oczywiście świadomość, że przy spadających powołaniach i potrzebie utrzymania sióstr w podeszłym wieku w wielu domach zakonnych, pensje szkolne sióstr są istotnym wkładem do budżetu.

Czy członkowie SKŚ mają konkretne propozycje jak zmienić sposób nauczania katechezy w szkole?

- Oczywiście, że mamy takie pomysły i dlatego występujemy jako środowisko, aby się nimi podzielić z władzami i rodzicami. Na przykład większość z nas uczących w szkołach średnich w miastach popiera pomysł, który zresztą został podjęty a następnie zarzucony przez poprzednie władze MEN, obligatoryjnego wprowadzenia religii i etyki nawet za cenę stopniowego odchodzenia od dwóch godzin w tygodniu w planie zajęć. Trochę dziwi nas milczenie środowisk liberalno-lewicowych, którzy nie upominają się wychowanie do wartości wszystkich dzieci. Przecież to Lewica w 1992 skutecznie zabiegała i wprowadziła etykę do systemu szkolnego. W szkołach podstawowych gdzie frekwencja na religii jest jeszcze dość wysoka, można zastosować inne modele rozwiązań, ale trzeba wspólnie siąść i porozmawiać w duchu konsensusu i trzeciej drogi, bo chodzi tu nie tylko o dobro nas nauczycieli ale przede wszystkim o dobro młodego pokolenia Polaków.

Czy jest jakieś wspólne stanowisko SKŚ dotyczące przeniesienia religii do salek katechetycznych?

- Chcielibyśmy i o tym porozmawiać z Episkopatem, jeśliby w szkołach pozostała w przyszłości jedna godzina religii, na jakich zasadach mamy katechizować. Przecież i obecnie wielu katechetów wykonuje dodatkową nieodpłatną pracę w swoich parafiach przygotowując dzieci do I komunii świętej czy młodzież do bierzmowania, przygotowując i opiekując się nimi w ramach wielkopostnych rekolekcji szkolnych, czy prowadząc grupy wolontariackie, misyjne czy formacyjne.

Jakie są plany SKŚ na najbliższą przyszłość?

- Czekamy na oficjalną rejestrację w KRS, ale już teraz zbieramy opinie katechetów z całej Polski, i na ich podstawie przygotujemy oficjalne pisma do MEN, do Marszałka sejmu i innych polityków i powoli nagłaśniamy nasze istnienie w mediach. Chodzi nam nie tylko o nasze miejsca pracy, ale przede wszystkich ukazanie wielkiego udziału religii szkolnej w procesie wychowania dzieci i młodzieży do wyższych wartości. Poza tym towarzyszy nam przekonanie, że w kwestii przygotowania do życia nowego pokolenia Polaków potrzebny jest nam, jako całemu społeczeństwu wyważony i mądry kompromis.

Źródło: KAI / pk

Tworzymy DEON.pl dla Ciebie
Tu możesz nas wesprzeć.

Skomentuj artykuł

Stowarzyszenie Katechistów Świeckich: Czujemy się niezauważani i pomijani w debacie publicznej
Komentarze (10)
ZJ
~Zygmunt Jerzy Stanowski
18 stycznia 2024, 10:23
Nie będzie żadnej katechezy w parafiach. Wybijcie to sobie z głowy. Co najwyżej - jak na zachodzie Europy: katecheza przygotowująca do Komunii dla klasy III i do bierzmowania dla klasy VIII. Polscy księża to przeważnie ludzie po 60-tce, starsi, zajęci obowiązkami parafialnymi. Nie będą w stanie zorganizować żadnej katechezy w żadnych, nieistniejących już zresztą mitycznych salkach katechetycznych.
DW
~Dagmara Wojtoń
12 stycznia 2024, 18:22
Moje dziecko chodzi do katolickiej szkoły gdzie religię ma z zakonnicą. Tylko ta religia to pseudo katecheza. Młodzież głównie siedzi w szkolnej kawiarence a ,,siostra,, w tym czasie załatwia różne inne sprawy szkolne. No cóż posiedzenie w kawiarence chyba słabo wzbogaca duchowo nasze dzieci. A wywalić tych darmozjadów ze szkoły. Mogą się przecież przekwalifikować i zacząć uczciwie pracować.
AM
~Agnieszka Mielniczek
12 stycznia 2024, 07:09
Moja córka nie chodzi na religię i taką możliwość gwarantuje mi konstytucja. Etyka, ok, ale niech będzie w tym samym czasie co religia, a nie dziecko nie dość, że ma dwie godziny okienka w tygodniu w czasie religii, to jeszcze musiałaby czekać dwie godziny po lekcjach na etykę. To może zróbmy zamianę, niech dzieci czekają dwie godziny na religię, a etyka będzie w trakcie lekcji.
MS
~Marcin Szendzielorz
12 stycznia 2024, 17:54
Wg mnie ten argument nie jest argumentem. Jeśli dziecko jest w tym czasie na świetlicy to nie czeka ale odrabia zadanie, może się poczyc na sprawdzian, ewentualnie na jutro, czyli jeśli jest dobrze zorganizowane to po przyjściu do domu rzuca torbę w kąt i może iść pograć w piłkę. A dzieci, które nie "czekają" w domu dopiero odrabiają zadanie, uczą się na następny dzień. Czy można o nich powiedzieć, że są poszkodowani? Jeśli ktoś byłby złośliwy to mógłby tak powiedzieć. Ogólnie pisząc argument "czekania" nie jest argumentem
VU
~Vater Unzer
18 stycznia 2024, 19:59
Mi konstytucja i konkordat gwarantują prawo do katechezy w szkole i nauki religii dla moich dzieci., więc będę walczył o respektowanie tego prawa. Wolno mi, tak samo jak i panu wolno mi w tym przeszkadzać.
RS
~Ronald Sonntag
11 stycznia 2024, 21:09
Naprawdę, dopiero teraz ???? Może napiszecie artykuł o tym, jak po chamsku orano świeckich katechetów ? A może badanie przeprowadzić, jakie to miało przełożenie na obecną sytuację religii w szkołach średnich? Gdzie są ci eksperci od katechezy z doktoratami po zachodnich uczelniach i nie wiem jakich stypendiach? Ich Kościół, ich władza, przywileje ? Gdzie są w debatach publicznych ci wielcy specjaliści okarierowani ? Sprawa jest mocno głęboka
BJ
~Beata Jejndrzejska
11 stycznia 2024, 18:06
Kiedy ograniczano przedmiot wiedza o społeczeństwie w liceum nikt nie martwił się o nauczycieli WOS i ich zobowiązania...
DD
~Dorota Dorota
11 stycznia 2024, 16:21
Tak, należy bronić tego co dobre,bronić wartości. Dziecko potrzebuje również rozwoju duchowego . Dlatego wszyscy o tym zapominają. Mamy Je wychowywać do wartości, do Być a nie mieć. Dlaczego dzisiaj rząd czy Pani minister oświaty chce ograniczenia wolności, lekcji religii? Aby osłabić ducha, siłę woli. Łatwiej rządzić takimi ludźmi...skoro nie wierzą ,to czemu walczą z Bogiem, Kosciolem? Mówią, że kierują się swoim prawem, chyba bezprawiem. To nie prawdziwi przyjaciele dzieci czy młodzieży...Tak, powinno powstać to Stowarzyszenie. To grupa ludzi,którym zależy na dziecku czy młodym człowieku.
AG
~Adam Grodzki
11 stycznia 2024, 15:56
Słuszne działanie. Świeccy nauczyciele religii muszą sami zadbać o siebie, nie mogą liczyć na pomoc instytucji kościelnych. Biskupi liczą, że katechiści (nie katecheci) będą za darmo katechizować w parafiach. Dla księży trzeba zapłacić, a dla świeckich nie.
HT
~Halina Topola
11 stycznia 2024, 16:11
Katecheta świecki to nie jest stały zawód.Jak mają problem z pracą mogą się przebranżowić .Czasy się zmieniają a EPISKOPAT uważa, że na wieki będą kultywować swoje obrzędy.