Teolog o adhortacji: nikogo nie należy wykluczać

(fot. Grzegorz Gałązka / galazka.deon.pl)
KAI / ml

Franciszek wielokrotnie powtarza w tej adhortacji, że nikogo nie należy wykluczać - tak o ogłoszonej dziś adhortacji apostolskiej "Amoris laetitia" mówi teolog Domu Papieskiego, o. Wojciech Giertych.

Polski dominikanin zaznacza, że dokument ten na pierwszy rzut oka wydaje się zbyt obszerny. Wynika to jednak z wielości podjętych w nim tematów.
- «Amoris laetitia» jest przede wszystkim znakiem towarzyszenia ludziom, którzy doświadczają zagubienia w swym życiu rodzinnym. I dlatego właśnie ta adhortacja jest tak długa, bo to są takie życzliwe, duszpasterskie pogaduszki, wykazujące życzliwość, serdeczność i bliskość wobec człowieka, i zapraszające do takiej postawy duszpasterzy. Nie ma tutaj negacji doktryny, ale zaproszenie do serdecznej bliskości wobec wszystkich ludzi, również tych, których życie nie jest właściwe. Papież tu daje obszerną biblijną refleksję, która jest wyłożeniem ewangelicznych przypowieści oraz nauki o miłości św. Pawła. Papież opisuje trud życia małżeńskiego i rodzinnego wobec dzisiejszych wyzwań. Jest świadom bólu, jaki ludzie niekiedy przeżywają, gdy im w życiu nie wyszło. Papież dostrzega zalążki dobra istniejące również w sytuacjach pokomplikowanych i nieregularnych. Dostrzega pragnienie Boga i momenty prawdziwej modlitwy u ludzi, którym się w życiu nie powiodło. Tych ludzi nie odrzuca. Pociesza ich. Daje im praktyczne, codzienne rady, odnoszące się do ciepła rodzinnego i ludzkiego, które w każdej sytuacji należy podtrzymywać, nawet wtedy, kiedy jest się daleko od ideału, gdy nie żyje się łaską sakramentalną - zauważa teolog papieski.
O. Giertych zastrzega, że styl adhortacji odbiega od stylu dokumentów innych papieży. Wynika to z osobistych doświadczeń życiowych Franciszka. - Trzeba być tego świadomym, kiedy przystępuje się do lektury tego dokumentu - zaznacza o. Giertych.
- Papież zwłaszcza na wstępie szereg razy wypowiada się krytycznie o doktrynie, co trochę nas zaskakuje, czy raczej o postawie doktrynerskiej. Mówi, żeby nie przerabiać doktryny na kamienie, którymi się będzie rzucać w innych. Nie oznacza to, że Papież odrzuca odwieczną naukę Kościoła, ale zwraca uwagę na to, jak się do niej odnosimy i jak ją traktujemy. I może odgrywa tutaj rolę pewne jego osobiste doświadczenie. Zarówno Paweł VI, jak i Jan Paweł II, nigdy nie byli w seminarium. Nigdy nie byli klerykami, którzy słuchali wykładów. Byli samoukami, sami nauczyli się nauki Kościoła, która ich fascynowała. Benedykt XVI przeszedł przez normalne i dobre seminarium, miał dobrych profesorów i systematycznie studiował doktrynę Kościoła. Natomiast Papież Franciszek nie miał, zdaje się, zbyt fascynujących profesorów. Lata studiów nie dały mu wielkiej radości. I to też jest doświadczenie Kościoła. Ten fakt jest wyzwaniem dla Kościoła. Bo należy tak przekazywać naukę wiary i tak poznawać teologię, aby ona karmiła wiarę - stwierdził teolog papieski.
Zdaniem o. Giertycha na treść dokumentu rzutuje też specyfika Kościoła w Ameryce Łacińskiej, który z jednej strony jest masowy, ale zarazem składa się z wiernych, którzy tylko po części żyją według tego, co Kościół naucza. Mając takie doświadczenie, Franciszek wielokrotnie powtarza w tej adhortacji, że nikogo nie należy wykluczać.
"Jest oczywiste, że wszyscy ci członkowie społeczności wierzących nie są kandydatami do beatyfikacji. Nie są też koniecznie w stanie łaski uświęcającej. Niektórzy nawet przez długie lata żyją w grzesznej sytuacji, z której nie potrafią się wyplątać. I to nie tylko chodzi o sprawy małżeńskie, ale także o uzależnienia od mafii, od korupcji, od gangów. To jednak nie oznacza, że wszyscy ci ludzie mają być z życia parafialnego wykluczeni. Nawet jeśli żyją w grzechu, sytuacji nieregularnej. Jeśli się garną w jakiś sposób do Kościoła, to trzeba ich przytulić. Więc Papież mówi, że Kościół jest jak szpital polowy, gdzie ludzie pogubieni, zebrani z opłotków, mogą się spotkać. I wysiłek duszpasterski musi tych wszystkich ludzi przygarnąć i pokazać im, że oni wszyscy są przez Boga ukochani" - powiedział o. Giertych.
Tworzymy DEON.pl dla Ciebie
Tu możesz nas wesprzeć.

Skomentuj artykuł

Teolog o adhortacji: nikogo nie należy wykluczać
Komentarze (2)
AT
Anna Tumialis
9 kwietnia 2016, 09:28
gdy myślę o Bożym Miłosierdziu to wyobrażam sobie niepohamowany strumień wody,którego nic nie jest w stanie zatrzymać. Myślę,że wiele osób Kościoła po prostu boi się tego-z obawy,że ten strumień zaleje świat próbują kontrolować tą siłę,trzymać ją w bezpiecznym miejscu.Bo przecież skandal Bożego MIłosierdzia mógłby kogoś nakłonić do grzechu i wyrządzić więcej zła.Ale kierując się tą mentalnością musielibyśmy to samo powiedzieć o sakramencie Spowiedzi-czy stała i nieodwołalna mozliwośc wyswobodzenia się z grzechu nie nakłania czasem do tego,aby grzeszyć? Tak więc wydaje mi się,że zachodzi pewne mocowanie się człowieka,który póbuje ta siłę w jakiś sposób okiełznać,kontrolować a Bogiem,Który pragnie,by Ono zalało świat
AT
Anna Tumialis
8 kwietnia 2016, 22:58
Zapraszam do odwiedzenia strony na Facebooku ,,Niesakramentalni szukający Boga"