Terlikowski: Trzęsienie ziemi. Tak można określić decyzje Stolicy Apostolskiej ws. kard. Gulbinowicza
"To pokazuje, że zarzuty wobec kardynała były bardzo poważne, bardzo wiarygodne, i że nie dotyczyły tylko tuszowania, ale i - o co był oskarżony - o własne nadużycia seksualne, także wobec nieletnich i bezbronnych dorosłych" - pisze publicysta Tomasz Terlikowski.
Nuncjatura Apostolska w Polsce opublikowała dziś komunikat ws. dochodzenia prowadzonego przeciw kard. Henrykowi Gulbinowiczowi. Duchowny był oskarżany m.in. o tuszowanie spraw pedofilii oraz samemu miał się dopuścić molestowania. Do sprawy odniósł się na swoim profilu facebookowym Tomasz Terlikowski. Publicysta napisał:
Trzęsienie ziemi. Tak można określić decyzje Stolicy Apostolskiej zakomunikowane dziś przez nuncjaturę apostolską w sprawie kard. Henryka Gulbinowicza. Zakaz uczestnictwa w nabożeństwach i wydarzeniach publicznych, zakaz używania insygniów biskupich, pozbawienie prawa do nabożeństwa i pochówku w katedrze i wreszcie kara finansowa na rzecz Fundacji św. Józefa - to pokazuje, że zarzuty wobec kardynała były bardzo poważne, bardzo wiarygodne, i że nie dotyczyły tylko tuszowania, ale i - o co był oskarżony - o własne nadużycia seksualne, także wobec nieletnich i bezbronnych dorosłych. Układ Gulbinowicza zresztą w ogóle jest w rozsypce. Najpierw usunięcie biskupa Edwarda Janiaka (wychowanek kardynała i biskup pomocniczy wrocławski), potem dochodzenie wszczęte wobec arcybiskupa Sławoja Leszka Głódzia (sekretarz i kierowca Gulbinowicza za czasów jego posługi w Białymstoku), i aż nie sposób nie zadać pytania, co dalej. Bliskimi współpracownikami kardynała, jego wychowankami byli przecież także biskup Jan Tyrawa i wieloletnie nuncjusz, a później Prymas abp Józef Kowalczyk, który - o czym też już wiadomo - przez lata tuszował rozmaite negatywne informacje dotyczące skandali seksualnych w polskim Kościele. Dzieje się, i wiele wskazuje na to, że będzie działo się więcej.
Do kar nałożonych na kardynała odniósł się również jeden z pokrzywdzonych, który wystąpił w filmie braci Sekielskich. Jakub Pankowiak napisał: "Mało dotkliwe kary spotkały tego człowieka. Przypuszczam, że ma to związek z jego wiekiem i stanem zdrowia. Ważniejsze jest dla mnie to, że coś drgnęło. Czekamy na następnych, kolejka jest długa".
***
Skomentuj artykuł