To jedna z najtrudniejszych rzeczy dla ofiar pedofilii. Przeczytaj wstrząsające wyznanie

(fot. shutterstock.com)
/ kw

"Mam wstrząsające nagranie, z którym przyjechała do mnie matka pięcioletniej dziewczynki. To dziecko z radością opowiada mamie o tym, jak się z tatusiem bawiła w siusiaczka".

Jedną z najtrudniejszych rzeczy dla ofiar nadużyć seksualnych w dzieciństwie jest wyznanie prawdy.

- Taka osoba od samego początku znajduje się w zaklętym kręgu. Nie ma dla niej dobrego momentu, żeby o tym powiedzieć. Jeżeli powie od razu - dorosły jej nie uwierzy. Jeżeli powie za tydzień - usłyszy: "dlaczego nie powiedziałaś wcześniej?". Jeżeli powie po dwudziestu latach, spytają: "co ci się raptem przypomniało?". - mówi w rozmowie z kwartalnikiem "Więź" Agata Baraniecka-Kłos, założycielka i prezes fundacji Stop Przedawnieniu, w dzieciństwie ofiara wykorzystywania seksualnego ze strony ojczyma. Współwłaścicielka kliniki Kriocentrum w Józefowie. - Nie ma więc dobrego momentu, żeby o tym powiedzieć. A co za tym idzie, każdy moment jest dobry, aby o tym powiedzieć.

DEON.PL POLECA

Czemu to takie trudne? Bo opowiadając o swym doświadczeniu, osoba wykorzystana jako dziecko mówi nie tyle: "ty jesteś pedofilem, ty mnie skrzywdziłeś". Ona musi przede wszystkim przyznać się sama przed sobą (albo i przed całym światem), że ktoś robił jej tak straszne rzeczy. Trzeba powiedzieć: "to dotknęło mnie" - dodaje Baraniecka-Kłos.

W wywiadzie rozmówczyni wyznaje również, jak trudne było dla niej wyznanie, że molestował ją ojczym: - Ja mówiłam tak, jak potrafiłam. Że on jest dla mnie niedobry. Że nie chcę, żeby on tu był. Dziecko nie potrafi tego nazwać. Dziecko nie wie, co to jest wykorzystanie seksualne, bo nawet nie wie, że to, co się z nim działo, to jakiś akt seksualny. Nie wie, że to coś złego. - czytamy w wywiadzie "Więzi".

Mam wstrząsające nagranie, z którym przyjechała do mnie matka pięcioletniej dziewczynki. To dziecko z radością opowiada mamie o tym, jak się z tatusiem bawiła w siusiaczka. Z uśmiechem mówi: "Mamo, a później z siusiaka wyszły białe robaki"... I tata wymyślał coraz nowe zabawy... - mówi Baraniecka-Kłos, podkreślając, że świadomość tego, co się wydarzyło w czasie "zabawy" pojawia się dopiero po latach, gdy seksualność ofiar tak często jest zaburzona.

Problem z wyznaniami dzieci tkwi również w tym, że nikt najczęściej im nie wierzy.

Jak mówi inna rozmówczyni "Więzi", Justyna Kopińska, reporterka, z wykształcenia socjolog, laureatka wielu nagród dziennikarskich, m.in. European Press Prize i Grand Press i autorka książek Czy Bóg wybaczy siostrze Bernadetcie, Polska odwraca oczy, Z nienawiści do kobiet: - Gdy pracowałam nad sprawą siostry Bernadetty, która była skazana za przemoc fizyczną, psychiczną i pomocnictwo w gwałtach, okazywało się, że jej dawni wychowankowie od wielu lat bezskutecznie mówili o tym nauczycielom. Bo, jak zauważyłam, osoby molestowane czy gwałcone często zgłaszają się w pierwszej kolejności do swoich nauczycieli. Tylko że ci nauczycieli zupełnie im nie wierzyli! Co gorsze, dzwonili do oprawcy, w tym przypadku do sióstr boromeuszek, żeby zweryfikować te wiadomości. A siostry pytały: "a które dokładnie dziecko to powiedziało?"...

Jak przyznaje dziennikarka, błędne koło zostało przerwane przez gwałconego w ośrodku sióstr chłopca, który powiedział, że "woli się zabić". Dodaje również, że z jej doświadczenia wynika, że szczególnie wyznania dotyczące molestowania przez osoby duchowne są najczęściej poddawane wątpliwości: - W polskim społeczeństwie istnieje bardzo mocne przekonanie, że osoby duchowne są dobre i jakoś nietykalne. Tę sakralność duchownych trzeba wreszcie odczarować - apeluje Kopińska, podkreślając, że dokładnie tak samo było w przypadku 13‐latki gwałconej przez zakonnika ze zgromadzenia chrystusowców, Kasi.

- Ona mówiła mi, że stale słyszała od ks. Romana B.: "Nikt ci nie uwierzy. Pamiętaj, nikt ci nie uwierzy". I to on miał rację - wspomina dziennikarka.

Zdanie Kopińskiej i Baranieckiej-Kłos poparł w rozmowie z "Więzią" również Adam Żak SJ, dyrektor Centrum Ochrony Dziecka na krakowskiej Akademii Ignatianum, koordynator ds. ochrony dzieci i młodzieży z ramienia Konferencji Episkopatu Polski.

Co więcej, wskazał na różne powody tego, że nie wierzymy ofiarom molestowania seksualnego. Jak podkreślił jezuita: - Bardzo niewielu ludzi ma umiejętność zinterpretowania oznak wykorzystania. A ponieważ mamy skłonność do myślenia życzeniowego, do uważania innych za dobrych, to sprawcom jest, niestety, łatwiej manipulować ofiarami, aby unikać odpowiedzialności.

Całość rozmowy jest dostępna w najnowszym kwartalniku "Więź".

Tworzymy DEON.pl dla Ciebie
Tu możesz nas wesprzeć.

Skomentuj artykuł

To jedna z najtrudniejszych rzeczy dla ofiar pedofilii. Przeczytaj wstrząsające wyznanie
Komentarze (6)
TR
Tomasz rodo
22 kwietnia 2020, 20:27
Na początku lat 2000 mój brat wówczas po 20stce miał romans z bardzo nieletnią kuzynką.. Potem ona go szantażowała. groziła samobójstwem. on jej płacił.. w tamtym on czasie podchodzi do mnie i mówi: żebym nie szukał sobie dziewczyny. Natalka dała mu D. i mi też da ale musi na nią przepisać nasze mieszkanie.. Oczywiscie odmówiłem.. nasze stosunki nigdy nie były dobre ale po tym stały sie fatalne.. prowokacje. donosy. nastawianie. rodziny i znajomych po to żeby zrobić ze mnie wariata albo przestepce.. W grudniu mu o tym przypomniałem. To powiedział ze jak komuś o tym pisne to zrobi mi z gęby D. W oczach mamy jest ideałem.. Ciągle mieszkamy razem. jestem niepełnosprawny, nie mam dokąd iść. Stosinki są coraz bardziej napięte.. Kuzynka w tym roku kończy 30 lat.
Ewa Zawadzka
5 stycznia 2019, 20:16
Pedofilia zdarza się w różnych wyznaniach np. ostatnio wyszła na jaw w Kościele Anglikańskim gdzie oskarżony został prymas Burundi Bernard Ntahoturi. Dotyka również nauczycieli, lekarzy, prawników czy murarzy. Ostatnio w Polsce wyszła na jaw prowokacja dotycząca policjanta z Niemiec w wyniku której ten został skazany prawomocnym wyrokiem. I to jest właśnie ta różnica. Wszystkie instytucje wyciągnęły wnioski z przeszłości i odsuwają sprawców moletowania od dzieci i karają. Tylko w Kościóle część wysoko postawionych hierarchów wciąż mówi o jakimś ataku i mimowolnie broni sprawców oskarżając ofiary. Choćby sprawa o. Marciala Maciela, założyciela Legionu Chrystusa - o czym Watykan wiedział od 1943 roku i przez 63 lata tuszował jego działania a nawet go bronił. Dopiero po śmierci JPII kolajeny papież w 2006 roku zajął się pedofilem, lecz nie został w żaden sposób ukarany ze względu na wiek. Na naszym podwórku najgłośniejsze przykłady dotyczą ks. Jankowskiego i abp. Paetza. Choć przykład z grudnia 2018 dotyczący ks. Adama S. z dieciezji łomżyskiej świadczy że nic się zmieniło - ofiary są zastraszane, a ksiądz który przyznał się do molestowania nieletniego mimo zakazu sądowego ma kontakt z dziećmi. Dopóki takie te sprawy nie będą rozliczone a molestowanie seksualne dalej będzie tuszowane probelm nie zniknie - o czym rzymianin1 powienien wiedzieć.
5 stycznia 2019, 19:22
Widzę, że Ewa_Z jest bardzo aktywna (domyślam się, że „gościnnie”) na katolickim Deonie i tropi z pełną nienawiści zaciekłością wszystko to, co dotyczy pedofilii wśród katolickiego duchowieństwa. Mam nadzieję, że z taką samą nienawiścią tropi problem pedofilii wśród innych religii i wyznań, na przykład u protestantów, prawosławnych, muzułmanów czy wyznawców religii mojżeszowej. Chyba że (może tego w mojej naiwności nie wiedziałem) w innych religiach tego problemu nie ma? To wtedy bym się zgodził trochę z taką narracją. Więc niech powie otwarcie, że wszystkim katolickim pedofilom, tym którym udowodniono i tym, których tylko pomówiono, należy się kara śmierci, że nie mają prawa żyć, a w najgorszym wypadku posłać ich do obozów pracy w Chinach, Korei Płn., więzień w Turcji, Iraku, lub choćby do Pakistanu, gdzie 9 lat byłą więziona Asia Bibi. I do dożywotnio. Ten problem trzeb przecież rozwiązać jako „ostateczną kwestię”, prawda? Odwagi życzę. A Autorce artykułu „gratuluję” płynnego przejścia od opowieści o pedofilu ojcu czy ojczymie (siusiaczek!), do wstrętnych pedofilów w sutannach i habitach, do księży i sióstr zakonnych. Ci dopiero są straszni, co tam ojciec, on nie ma takich znowu więzi z dzieckiem, za to księża, to co innego, a już siostry zakonne. No i środowiska świeckie są bezradne i niewinne w tym, że nie wierzą dzieciom, ale w Kościele katolickim to zmowa, beton, znieczulica, itp. Świetnie pani Autorko, świetnie to przeprowadzone.
6 stycznia 2019, 09:23
Może to absurd ale czasami odnoszę wrażenie,że gdyby nie ci nawet nieprzychylni KK i szukający sensacji to być może do dzisiaj KK nie zajął by się tym problemem.
6 stycznia 2019, 11:39
Jego ofiarami byli licealiści, seminarzyści, księża, podlegli mu mnisi. To „dorobek” czterech dekad - od lat 50. do 90. A jednak kariera kardynała Hansa Hermanna Groëra przyśpieszyła w latach 80. ubiegłego stulecia. Watykan go promował, nie wszczął postępowania w sprawie kardynała - mimo apelu duchownych i wiernych. O sprawie wiedział Jan Paweł II „Przyszły kardynał prosił, by podwładni przychodzili do niego na spowiedź, kazał się im rozbierać, a potem używał ich sobie do woli. Według dziennikarzy śledczych Groër mógł nadużyć zależności wobec ponad 2000 chłopców i młodych mężczyzn” – pisze Artur Nowak. Opinia publiczna domagała się jego ustąpienia, a przeciwko kardynałowi wypowiadali się duchowni. Papież Jan Paweł II wysłał wówczas trzystronicowy list do biskupów Austrii, w treści którego skrytykował „brutalne ataki na honor” kardynała.
Ewa Zawadzka
5 stycznia 2019, 13:33
To teraz porównajmy to świadectwo z postawą arcybiskupów Głódzia i Gądeckiego bagatelizujących problem szeregu oskarżeń dotyczących molestowania nieletnich przez ks. Jankowskiego. Co takiego ukrywają, że boją się zająć tak poważnym problemem w polskim Kościele? Czy chodzi o dobro Kościoła (ale przecież Kościół na tym traci) czy może mają jakieś osobiste powody by tuszować problem? Sprawa sekscesów w domu prowadzonym przez boromeuszki z Zabrza pojawi się w filmie. Powstała tam pętla przemocy - dzieci molestowane w dzieciństwie same molestowały młodsze pod okiem zakonnic. Gdyby nie doszło do śmierci w ośrodku nikt tą sprawą by się nie zajął. Władze świeckie ograniczał konkordat. Przełożona zakonna była nagradzana (szok) za działalność społeczną. To co się tam działo jest wyjątkowo wstrząsające .