"To mocne wezwanie Franciszka do rachunku sumienia"
Katechezy papieża Franciszka to mocne wezwanie do rachunku sumienia - mówi w wywiadzie dla KAI znany duszpasterz, autor książek z zakresu psychologii i duchowości, rekolekcjonista o. Józef Augustyn SJ.
Zakonnik wskazuje, że słowem - kluczem papieskich rozważań głoszonych 2 czerwca podczas Jubileuszu Kapłanów jest miłosierdzie, co jest istotą kapłaństwa.
Publikujemy rozmowę z o. Józefem Augustynem SJ:
Alina Petrowa-Wasilewicz, KAI: Co Ojca najmocniej uderza w papieskim przesłaniu do kapłanów?
O. Józef Augustyn SJ: Optymizm, który nie obawia się prawdy o ludzkiej kruchości i nędzy. Uderza mnie też realizm w patrzeniu na życie. Papież ma odwagę przypomnieć nam naszą śmierć i jej konsekwencje: "Nawet człowiek najbogatszy, kiedy umrze stacza się w nędzę i nikt nie ciągnie za swoim orszakiem ciężarówki na przeprowadzkę".
Uderza mnie także pełne czułości nabożeństwo do Matki Najświętszej: "Jeśli czasami zauważacie, że wasze spojrzenie stało się twardsze, [...] spójrzcie na Nią ponownie", a Ona uleczy was. Uderza mnie także gorące wezwanie do troski o ubogich.
Nie jest łatwo komentować te trzy papieskie katechezy skierowane do księży, ponieważ mają one niewątpliwie charakter mistyczny. Już na samym początku Franciszek mówi: "Kontemplujemy tę krew, gdy wchodzi i wypływa z Jego [Jezusowego] serca i z serca Ojca. To nasz jedyny skarb, jedyne, co mamy do zaofiarowania światu: krew, która oczyszcza i jedna wszystko i wszystkich. Krew Pana, który odpuszcza grzechy".
Jako ludzie niepewni siebie, powierzchowni, często postrzegamy naszą ludzką rzeczywistość w sposób płaski, dwuwymiarowo, i to jedynie w kolorze czarno-białym, jak na starych filmach. Tymczasem nasza rzeczywistość jest wielowymiarowa, w 3D; ale by ją dostrzec, trzeba włożyć odpowiednie okulary - Słowo Boże: "Musimy postawić siebie w przestrzeni, gdzie współistnieją nasza najbardziej haniebna nędza i nasza najwznioślejsza godność" - mówi Papież. Nasza nędza nie przeszkadza nam służyć wiernym, trzeba jedynie pozwalać Jezusowi, aby codziennie umywał nam nasze nogi.
W swoim słowie do księży z okazji Roku Miłosierdzia Papież dzieli się tym, czego sam doświadczył. Księdzu i biskupowi Bergoglio bliżej było do Guadalupe w Meksyku niż do europejskich sanktuariów Lourdes czy Fatimy. Stąd też w swoim świadectwie miłości do Matki Bożej nawiązuje do przeżyć przed obrazem «Morenity» z Guadalupe. Dzieli się z nami tym, czym żyje. Nawiązuje nieustannie do swojego latynoskiego doświadczenia; z tego doświadczenia czerpie przykłady. Wychodząc od doświadczenia Kościoła lokalnego mówi jednak o problemach całego Kościoła, dotyka powszechnych pokus, zagrożeń, oczekiwań i nadziei. Przesłanie Papieża jest ponadkulturowe, jest zakorzenione w samej istocie i tajemnicy człowieka.
Miłosierdzie to niewątpliwie słowo-klucz katechez, które Papież Franciszek wygłosił do księży.
Trzy medytacje rekolekcyjne mają jeden temat: kapłańskie miłosierdzie. To wielka zachęta i jednocześnie przestroga. Papież powtarza kolejny raz, że ksiądz nie jest funkcjonariuszem, czy co gorsza, najemnikiem, ale miłosiernym i pokornym sługą ludu i winien być nieustannie do jego dyspozycji. W życiu księdza nie ma alternatywy dla postawy miłosierdzia: "Bycie miłosiernym to nie tylko pewien sposób bycia, ale jedyny styl bycia. Nie ma innej możliwości bycia księdzem".
Papież używa przy tym bogatego obrazowego języka, daje przykłady z życia świętych oraz dzieli się swoim świadectwem. Najcięższe grzechy kapłańskie to te, które są przeciwko miłosierdziu - mówi Franciszek. "Nasz lud wybacza księżom wiele wad, za wyjątkiem przywiązania do pieniędzy", ponieważ to ono zamyka jego serce i czyni go niemiłosiernym.
Ksiądz ma być człowiekiem miłosierdzia, działać miłosiernie.
Miłosierdzie nie jest jednak pobłażliwością dla grzechu, własnego i cudzego. Miłosierdzie kapłańskie rodzi się w doświadczeniu napięcia pomiędzy "najbardziej haniebną nędzą a naszą najwznioślejszą godnością" - mówi Papież. "Brudni, nieczyści małostkowi, próżni, egoistyczni, a jednocześnie z obmytymi stopami, powołani i wybrani, mający rozdawać rozmnożone chleby, błogosławieni przez nasz lud, kochani i doznający opieki" - to jest kapłańskie miłosierdzie. I tu padają przejmujące słowa: "Tylko miłosierdzie sprawia, że można znieść to stanowisko".
Bycie miłosiernym to z jednej strony doświadczenie własnej nędzy, a z drugiej doświadczenie godności. Papież stwierdza, że ksiądz staje się człowiekiem twardego serca zarówno wtedy, gdy nie widzi swojej nędzy, jak i wtedy, gdy nie doświadcza godności dziecka Bożego, nad którym zmiłował się Pan.
Ojciec święty używa tutaj nośnego sformułowania: grzech jest "rezerwuarem miłosierdzia". Każdy z nas posiada wielki "rezerwuar miłosierdzia" - własną nędzę. "Nędza" - to pojęcie było zawsze bliskie świętym i mistykom. Wystarczy czytać Faustynę czy Teresę od Jezusa. Teresa pisze w jednym ze swoich poematów mistycznych: "I Tyś ukochał i tak uwielmożnił mnie w swej nicości, w nędzy pogrążoną", a Faustyna modli się: "Przecież Tyś Bóg, a ja stworzenie Twoje, Tyś Król nieśmiertelny, a ja żebraczka i nędza sama".
Święty Ignacy w "Ćwiczeniach duchowych" w rozważaniu o grzechach własnych każe rekolektantowi "spojrzeć na siebie jak na jakąś ranę i wrzód, z którego wypłynęło tyle grzechów, tyle niegodziwości i cały ten jad tak bardzo wstrętny", ale jednocześnie zachęca go, aby kontemplował Jezusa ukrzyżowanego i pytał siebie: "Co uczyniłem dla Chrystusa? Co czynię dla Chrystusa? Co chciałbym uczynić dla Chrystusa?" Papież Franciszek uczy nas postrzegania naszej ludzkiej nędzy poprzez mękę i zmartwychwstanie Jezusa.
W swoich katechezach mówi Ojciec Święty o miłosierdziu oraz o granicy miłosierdzia, o proporcji między miłosierdziem a wymogiem stosowania się do prawa moralnego.
Nie ma żadnej sprzeczności między miłosierdziem a prawem. Prawo jest przecież wyrazem miłosierdzia, ale miłość i miłosierdzie są pierwsze. "Kto mnie miłuje, zachowuje moje przykazania" - mówi Jezus. To miłosierdzie jest źródłem przykazań, a nie odwrotnie. To z miłosierdzia matka zakazuje dziecku używać ostrego noża. Miłosierdzie nie tylko nie wyklucza odpowiedzialności wobec prawa Bożego, ale je wręcz zakłada.
Jezus nie usuwa prawa, ale je wypełnia. Jeżeli gdzieś dochodzi do konfliktu między miłosierdziem a prawem, to tylko dlatego, że nie jest to tak naprawdę prawo Boże, ale niedoskonałe ludzkie interpretacje. Jezus takie prawa pomija. Faryzeuszów i uczonych teologów oskarżał zaś, że mnożą prawa, których jednak sami nie przestrzegają.
Papież podkreśla z naciskiem, że miłosierdzie nie zwalnia z odpowiedzialności za swoje życie. To z miłosierdzia Jezus wzywa do odpowiedzialności: "Idź i nie grzesz więcej, aby ci się coś gorszego nie przydarzyło". Ojciec Święty przypomina kapłanom o powadze sytuacji człowieka zranionego grzechem. Okazać miłosierdzie nie znaczy zwolnić z odpowiedzialności, ale uczyć jej, dać osobisty przykład odpowiedzialności, pocieszać, wlewać nadzieję.
Miłosierdzie ojca z przypowieści nie zwalnia bynajmniej syna marnotrawnego w jego osobistego wysiłku powrotu do domu. Ojciec nie szukał syna przy korycie, gdzie ten z wieprzami jadł żołędzie, ale czekał cierpliwie aż ten wróci do domu - mówi Papież. By doświadczyć miłosierdzia, grzesznik musi wejść w napięcie pomiędzy własną nędzą, a godnością Bożego dziecka.
Miłosierdzie nie jest więc zachętą do laksyzmu: "Możesz grzeszyć, robić to, co ci się podoba, ponieważ Ojciec wszystko ci przebaczy" i sprawa zostanie załatwiona. Pamiętam rozmowę z pewnym człowiekiem, który wyrządził komuś wielką krzywdę. Przychodzi do mnie i naiwnie pyta: "Jak to można by załatwić i zakończyć całą sprawę". Tego nie da się "załatwić", "zakończyć", za to trzeba wziąć odpowiedzialność.
Doświadczenie miłosierdzie zaczyna się od przyznania się go grzechu, do wyrządzonej krzywdy. Wtedy otwierają się wrota miłosierdzia Boga. Fiodor Dostojewski za działalność rewolucyjną był skazany na śmierć, którą potem zamieniono mu na cztery lata katorgi na Syberii. Do tego faktu obsesyjnie wracał całe życie w swojej twórczości. On doskonale rozumiał miłosierdzie. Miłosierdzie to darowanie życia skazanemu na śmierć. Zapłatą za grzech jest przecież śmierć - mówi św. Paweł.
Papież wzywa też kapłanów do pokory.
Mówi, że "Psalm 50, króla Dawida, to Magnificat serca skruszonego i pokornego, które w swoim grzechu ma wielkość wyznawania Boga wiernego, który jest większy niż grzech". W ostatnich latach politycy w Polsce oskarżają siebie nawzajem o pychę podrzucając sobie jak gorący kartofel apoftegmat Ojców Pustyni: "Pycha kroczy przed upadkiem".
Także przed upadkami kapłańskimi kroczy zawsze pycha. Papież jest świadomy, iż bez pokory nasza posługa staje się administracyjnym rządzeniem, panoszeniem się, wynoszeniem nad innych, wykorzystywaniem ludzi. Cytując "Pamiętnik wiejskiego proboszcza" Georga Bernanosa Franciszek mówi, że nie tylko służba ludziom wymaga pokory, ale też miłość samego siebie. Mamy bowiem kochać samych siebie, jak umęczone członki Jezusa: "Gdyby wszelka pycha w nas umarła, najwyższą łaską byłoby kochać pokornie samego siebie, jak każdy z umęczonych członków Jezusa Chrystusa".
Właśnie, gdyby... To powinno być nasze wielkie pragnienie. O to winniśmy się gorąco modlić. Jeżeli przed grzechem i upadkiem kroczy pycha, to przed zwycięstwem miłości, miłosierdzia, przed doświadczeniem osobistej godności, kroczy pokora.
Wspomniał Ojciec o języku przemówień papieskich.
Język jest bogaty, ale jednocześnie prosty. Jest wiele odniesień do Pisma Świętego, tradycji duchowej Kościoła, przykładów z codziennego życia, jak na przykład ten, który porównuje Samarytankę do czajki: "Piszczała z jednej strony, ale gniazdo miała z drugiej". To wręcz poetyckie ujęcie sytuacji wewnętrznego rozdarcia tej kobiety. Papież wyraża też swoje uczucia. Mówi księżom, że modlił się za nich przed cudownym wizerunkiem Pani z Guadalupe: "Prosiłem Ją za was, drodzy kapłani, abyście byli dobrymi księżmi". W taki prosty sposób Ojciec Święty daje świadectwo miłości pasterskiej.
Wydaje mi się, że te trzy rozważania są ważne dla tych księży, którzy mają jakieś uprzedzenia do Papieża Franciszka oparte jednak bardziej na przekazie medialnym, niż na realnych faktach. Papież odsłania swoje wielkie zatroskanie pełne pasterskiej gorliwości o nas, kapłanów. Jeżeli ktoś z nas księży miałby najmniejsze uprzedzenia do obecnego Papieża, to niech przemodli z uwagą wygłoszone przemówienia. Pomogą mu one zrozumieć go.
Przykre były wypowiedzi pewnych katolickich dziennikarzy przed Synodem o rodzinie, w tym pojedynczych księży, którzy podejrzewali Papieża o to, że chce zmienić naukę Kościoła o małżeństwie, że porzucił nauczanie Jana Pawła II w tym względzie. Te trzy rozważania o miłosierdziu skierowane do kapłanów są okazją, by pełniej uświadomić sobie, o co Ojcu Świętemu tak naprawdę chodzi, gdy czasami napomina nas, wzywając do ofiarniejszej służby, większej pokory i ubóstwa.
Ojciec Święty zwraca się też do biskupów.
I prosi ich, aby nie pozostawiali swoich kapłanów w "samotności i opuszczeniu". To właśnie samotność źle przeżywana oraz poczucie opuszczenia leżą najczęściej u źródeł kapłańskiego zagubienia. W tym kontekście Papież mówi coś bardzo ludzkiego: "Wszyscy potrzebujemy, by nas czujnie strzeżono", ale zaraz dodaje: "strzeżono bezinteresownie".
Biskupi mają "czujnie strzec" księży, ale "z miłością". Ojciec Święty zachęca też biskupów, by uczyli się czytać w spojrzeniach swoich kapłanów, czym oni naprawdę żyją; dzielili ich radości, towarzyszyli im w ich cierpieniach i porażkach. My, księża, winniśmy się troszczyć o wiernych świeckich, a biskupi w pierwszym rzędzie mają troszczyć się o nas kapłanów. Owcami biskupa są najpierw jego księża.
Papież zwraca też uwagę, że gdy jakiś kapłan "odejdzie z Judaszem w nocy", biskupowi nie może zabraknąć ojcostwa. "Odejście z Judaszem w nocy" - to mocne sformułowanie. Miłosierdzie domaga się prawdy i sprawiedliwości, ale "sprawiedliwości" w rozumieniu biblijnym. Bycie miłosiernym to nie tylko pewien sposób bycia, ale jedyny sposób bycia i to zarówno, gdy chodzi o relacje księdza z wiernymi, jak też relacje biskupa z kapłanami. Biskup jest też tym, który ma budować kapłańską wspólnotę.
Za niecałe dwa miesiące Papież Franciszek będzie w Polsce? Jak skorzystać z rekolekcji dla kapłanów Franciszka, by przygotować się na spotkanie z Nim?
Papież w tych trzech medytacjach otworzył przed nami swoje serce, dzięki czemu - gdy stanie między nami - będziemy mogli lepiej go rozumieć, słuchać z większą uwagą, nie zatrzymując się na tym, jak prezentują go media. Potrzebujemy bezpośredniego kontaktu z papieskim nauczaniem pozbawionym komentarzy "światowych mediów". Papież ma doskonały kontakt z wielkimi mediami, także lewicującymi, ale nie łudzi się, co do ich intencji i zamiarów: "Świat patrzy na nas uważnie, ale po to, by nas «pożreć», aby nas przemienić w konsumentów".
Medytacje do kapłanów papieża Franciszka to najwyższej klasy kaznodziejstwo, to wzór przepowiadania, z pięknym obrazowym językiem. Jest tu wszystko, co najważniejsze dla naszej posługi i życia kapłańskiego. Katechezy Franciszka do kapłanów - mocne wezwanie do rachunku sumienia. Tekst osobiście mocno mnie dotknął, byłem nim poruszony. I niech mi będzie wolno zachęcić rekolekcjonistów kapłańskich, by prezentowany dokument wzięli za fundament tegorocznych rekolekcji kapłańskich. Inna prosta propozycja: wziąć te trzy nauki rekolekcyjne, zamknąć się na kilka dni w jakimś klasztorze i w ciszy je medytować. Na końcu poprosić doświadczonego spowiednika o rozmowę i sakrament pojednania.
Skomentuj artykuł