Tomasz Krzyżak: nie jest tak, że Kościół to PiS, a PiS to Kościół
"Dlaczego zatem ogólne wrażenie społeczne jest takie, że Kościół znów mieszał się do polityki?" - pyta publicysta "Rzeczpospolitej".
Cały tekst przeczytasz tutaj >>
W swoim najnowszym felietonie Tomasz Krzyżak podkreśla, że przed wyborami "biskupom w większości udało się zachować apolityczność". Zaznacza, że - mimo kilku wypowiedzi hierarchów i części księży, którzy ujawniali publicznie swoje polityczne preferencje - udało się uniknąć jawnego stawania po stronie konkretnych partii. Porównuje to do innych wyborów przez ostatnie 30 lat, przypominając sytuacje, gdy duchowni mówili wprost, na kogo należy głosować, a na kogo nie, a Kościół "był czynnym uczestnikiem politycznej gry". "Teraz tego nie było" - podkreśla Krzyżak. A jednak nie udało się ocalić poczucia całkowitej bezstronności ze strony Kościoła. Dlaczego?
Według Krzyżaka Kościół był wciągany - "celowało w tym głównie Prawo i Sprawiedliwość", jak zaznacza publicysta - do polityki, przy jednoczesnym braku "zdecydowanego głosu, by tego nie robić". Wymienia hierarchów, którzy odnosili się krytycznie wobec partii rządzącej i konkretnych praktyk przez nią stosowanych, związanych z niewłaściwym stylem pracy w parlamencie. Jednocześnie Krzyżak podkreśla, że ich głos nie przebił się szerzej w ogólnej narracji, ponieważ nie miał wsparcia ze strony mediów publicznych, zdominowanych przez władzę. Tak więc zamiast głosów chociażby abpa Polaka, abpa Gądeckiego, bpa Czai czy bpa Jareckiego, słychać było przede wszystkim najbardziej przychylnych obozowi rządowemu: bpa Meringa czy abpa Jędraszewskiego, który, jak podkreśla Krzyżak, w kontekście swoich wypowiedzi światopoglądowych, "doskonale wpisywał się w kampanię PiS i stał się nawet jedną z jej twarzy".
Krzyżak, jako inną przyczynę, wymienia też działania o. Tadeusza Rydzyka jako jednego z "głównych rozgrywających". "Redemptorysta z Torunia stał się szarą eminencją polskiej polityki, której zdanie liczy się bardziej aniżeli głos np. prymasa Polski" - podkreśla publicysta. Właśnie to wskazuje jako powód gwałtownych reakcji opozycji, która "momentami wyolbrzymiała sojusz tronu i ołtarza".
"W istocie nie jest jednak tak, że Kościół to PiS, a PiS to Kościół" - puentuje Krzyżak. - "Ale jeśli Kościół będzie milcząco zgadzał się na to, by być politycznym narzędziem w rekach tych, których program może i jest bardziej zgodny z jego nauczaniem niż innych ugrupowań, to wciąż będzie oskarżany o polityczne zaangażowanie."
Skomentuj artykuł