Tragedia w Brazzaville, Kościół niesie pomoc
Ponad dwieście osób zginęło w eksplozji składu amunicji w stolicy Konga, Brazzaville. Rannych jest co najmniej dwa tysiące osób. Szpitale pękają w szwach. W punkty pierwszej pomocy zamienionych zostało wiele kościołów i domów zakonnych. Dramatyczny bilans tragedii może jeszcze wzrosnąć, ponieważ wielu ludzi znajduje się pod gruzami zawalonych budynków.
O aktualną sytuację w Brazzaville zapytaliśmy nuncjusza apostolskiego w Republice Konga. Jest nim Polak abp Jan Romeo Pawłowski. Warto dodać, że w wyniku eksplozji ucierpiał także budynek nuncjatury, nikomu z pracowników jednak nic się nie stało.
Abp J. R. Pawłowski: Sytuacja w tej chwili jest spokojna. Początkowo myślano, że to być może jest początek jakiejś wojny, zarzewie zamachu stanu. Gdy jednak okazało się, że był to nieszczęśliwy wypadek, który spowodował serię potężnych wybuchów, ludzie się uspokoili, przestali też uciekać do innych dzielnic. Zniszczenia są jednak ogromne, wielu ludzi jest rannych. Mówi się o ponad 2 tys., a być może nawet więcej. Także liczba 200 zabitych tak naprawdę jest wciąż prowizoryczna. Sytuacja jest naprawdę dramatyczna.
Abp J. R. Pawłowski: Kiedy nastąpiła seria pięciu wybuchów, ludzie znajdowali się w kościele św. Ludwika. Leży on blisko składu amunicji. Do eksplozji doszło na zakończenie Mszy św., kiedy ludzie rozchodzili się do domów. Kościół się zawalił. Nie mamy bliższych informacji na temat sytuacji, ponieważ jest to strefa zamknięta, gdzie pracują tylko służby ratownicze. Prawdopodobnie będą tam jeszcze ranni, być może nawet zabici, ale trudno mi w tej chwili cokolwiek powiedzieć.
Abp J. R. Pawłowski: Od samego początku Kościół katolicki zajął się przede wszystkim rannymi, tymi, którzy stracili dach nad głową, a także dziećmi, które potraciły rodziny i pogubiły się w tym ogromnym chaosie. Pod opieką naszych parafii jest co najmniej 2 tys. ludzi. Koczują oni m.in. na przykościelnych boiskach. Otrzymują tam miejsce do spania, jedzenie, a także pomoc w poszukiwaniu zaginionych, by jak najszybciej połączyć rozproszone rodziny. W niesienie pomocy włączyła się też UE i różnego rodzaju organizacje humanitarne. Do Brazzaville dotarł już transport lekarstw, mają też przybyć lekarze. Tym ludziom potrzeba także takiej duchowej solidarności, potrzebują wsparcia i świadomości; że się o nich myśli i pamięta.
Skomentuj artykuł