Trzeba zmienić model katechezy w szkołach

(fot. andythedreamer / flickr.com)
KAI / slo

Tęsknię za zmianą modelu katechezy szkolnej - wyznał w rozmowie z KAI biskup koszalińsko-kołobrzeski Edward Dajczak, delegat Konferencji Episkopatu Polski ds. duszpasterstwa nauczycieli. Zdaniem biskupa "za wolno dokonuje się proces przetransponowania katechezy w metodę wyraźnie ewangelizacyjną". Wczoraj rozpoczął się w Kościele w Polsce II Tydzień Wychowania.

Po ponad dwudziestu latach obecności nauki religii w szkołach bp Dajczak wskazuje na jej pewne słabości. - Katecheza jest lekcją, która ma uczyć życia, a więc sięgać do doświadczeń, sytuacji życiowych młodych ludzi. Myślę, że to jest słaba strona obecnej katechezy - ocenia biskup.

DEON.PL POLECA


- Jestem wobec katechezy szkolnej krytyczny i doskonale znam jej braki. Katecheza jest dziś bardziej lekcją, co nie znaczy bezowocną, ale sama w sobie nie jest ewangelizacyjna. Jest zbyt katechetyczna. To, że liczba osób praktykujących maleje, rośnie liczba rozwodów, młodzi chętniej wybierają życie w konkubinacie jest jasnym sygnałem, że trzeba zmienić model katechezy - uważa bp Dajczak.

Ordynariusz koszalińsko-kołobrzeski zastrzega jednocześnie, że lekcja religii nie rozwiąże problemu braku wiary młodego pokolenia. - Kryzys wiary jest wieloaspektowy, bo to jest m.in. wpływ kultury masowej, która przekonuje, że Bóg jest nieobecny, albo że wiara w Boga właściwie nie bardzo zmienia życie - tłumaczy biskup. Jego zdaniem trzeba sobie uświadomić, że spory odsetek tych młodych ludzi, którzy przychodzą na lekcje religii, jest na granicy niewiary. - To nie są jeszcze ateiści, ale jak tacy ludzie tam się zjawiają, to trzeba spróbować nawiązać z nimi dialog i taki model powinna mieć katecheza. Trzeba do tych ludzi iść z orędziem kerygmatu, pokazać co Jezus proponuje - powiedział bp Dajczak w rozmowie z KAI.

Dzieci i młodzież dziś często na starcie mają duży problem z wiarą, bo w dużej mierze pochodzą z domów, gdzie wiara jest "letnia". - Ich rodzice jeszcze nie mówią: nie chcemy Kościoła wcale, ale też nie mają żywej wiary. Nie są więc w stanie przekazać dzieciom swojego doświadczenia Boga, czy przekonać je, że liczą się w życiu z Bogiem, bo to wyraża się m.in. przez codzienną modlitwę, udział w niedzielnej Eucharystii. Jeżeli takie dzieci przyjdą na lekcje religii i zaczniemy je tylko uczyć, to Bóg zostanie tylko zapamiętanym, omówionym, wyuczonym pojęciem - wyjaśnia bp Dajczak.

W liście pasterskim, poprzedzającym rozpoczęty wczoraj II Tydzień Wychowani, biskupi podkreślili jak "nieocenioną pomocą w kształtowaniu serc młodego pokolenia jest katechizacja". Obchodzony w Polsce już po raz drugi Tydzień Wychowania ma być nie tylko czasem modlitwy o ducha chrześcijańskiego wychowania, ale także okazją do ożywienia współpracy środowisk wychowawczych: rodziny, szkoły i Kościoła na poziomie parafii.

W ramach II Tygodnia Wychowania księża w czasie homilii będą poruszali problematykę wychowawczą. Katecheci poprowadzą specjalne katechezy dla dzieci i młodzieży. Podobnie jak w zeszłym roku, uczniowie na koniec Mszy wypowiedzą słowa "Aktu zawierzenia Bogu Ojcu dzieła wychowania". Nie zabraknie też konferencji na tematy wychowawcze dla rodziców.

Tworzymy DEON.pl dla Ciebie
Tu możesz nas wesprzeć.

Skomentuj artykuł

Trzeba zmienić model katechezy w szkołach
Komentarze (8)
AC
Anna Cepeniuk
17 września 2012, 19:40
Dziękuję Biskupowi Dajczakowi za troskę i pochylenie się nad prawdą o katechezie..... i nie tylko...... W liście Episkopatu odczytywanym w niedzielę........ wspomnienie o 20 lat katechizacji w szkole..... i zalecenie modlitwy.......... A to jak widać juz nie wystarcza.....
P
PanSatyros
17 września 2012, 18:46
Przez całe swoje życie, tylko w jednej klasie miałem katechezę, prowadzoną tak, że wiedziałem po co tam ide. Otórz ksiądz nie bał się (tak, to prawda) i przebrnął z nami przez całą historię naszej religii ;) Zaczynając od podstaw, co to jest biblia, kiedy została spisa (ogólny rys historyczny), przebrnięcie przez historię KK na przestrzeni wieków (tą niewygodną także), zapoznanie z kilkoma tekstami apokryficznymi (i dlaczego zostały za nie uznane), poczet papieży, historia panstwa kościlnego, fundamentalne prawdy naszej wiary i jak je rozumieć (to całkiem ciekawe po latach 'klepania' pacierza), gdy ktoś wreszcie wyjaśni, czego dotyczy powtarzany przez ciebie tekst, o czym on jest i jak go rozumieć, po co sa modlitwy takie jak litanie, różaniec, koronki, co znaczą poszczególne ich wersy a także zapoznanie nas z podstawami Islamu czy religi takiej jak Buddyzm. i to co dla mnie było chyba najlepsze... zapoznanie nas z relacją 'historia polski - wiara polaków' - rola religii w historii Polski'. Tak, to była religia, która gromadziła całą klase, nawet tych, którzy byli pozwalniani z tej lekcji, tudziesz po prostu deklarujący swój światopogląd jako - ateiści. Niestety trwało to tylko rok, póxniej, trafił do nas ksiądz, który był jak dla mnie niczym więcej jak bezpłuciową amoebą, która nawet nei starała się zainteresowac ludzi, a i niewybrednymi żartami na temat płci pieknej zniechecił sporą rzesze ludzi do uczxestnictwa.
G
grześ
17 września 2012, 16:51
I co zrobić? Jest jakieś wyjście?
K
ks.
17 września 2012, 16:21
 Masz racje gedeon:) Tak to własnie jest niestety... chętnie wróciłbym do salki z katechezą, ale co zrobi te blisko 15 tyś. świeckich katechetów? Ilość dzieci jaka przyjdzie do salki bedzie wynosiła z 20%. O ile...  Większość parafii nie da rady finansowo zatrudnić katechety(ZUS itd) Więc co  zrobić z taka masą ludzi? To dlatego katecheza jest w szkole,aby uniknąć dramatu zwolnienia 15 tyś ludzi...
G
Galileo
17 września 2012, 16:19
 Dobrze, że biskup Dajczak wie, że jest źle. Sposób prowadzenia katechezy rzeczywiście niewiele ma wspólnego z ewangelizacją. Przypomina kolejną nudną lekcję. A oceny z religii to kompletna pomyłka. Lepsze jest nauczanie przez przykłady mające związek z otaczającym światem - to zachęca do pójścia drogą wiary. Trudno mi uwierzyć, że na młodego człowieka spłynie łaska wiary tylko dlatego, że sumiennie powtarzał podane treści i zdobył maksymalne oceny końcowe. Nie tędy droga. Wprowadzenie religii do szkół od razu wzbudziło moje wątpliwości. W ten sposób Kościół Katolicki wchodzi w uzależniającą relację z państwem które za nie "płaci". Lekcje religii powinny odbywać się w domach katechetycznych i być opłacane bezpośrednio przez rodziców. Wtedy rośnie ich wartość dla dzieci i rodziców.
G
gedeon
17 września 2012, 14:05
radość wypełnia moje serce, gdy słyszę biskupów tak bardzo mających pojęcie o tym co dzieje się w szkole. Ksiądz, który na 45 minut ani nie staje się nauczycielem, ani nie pozostaje księdzem, katecheta świecki często niewiele mający wspólnego ze wspólnotą Kościoła, kontrole, programy nauczania, wynikowe plany, wzrok historyków, którym właśnie obcięli godziny, brak efektów przy wielkim nakładzie sił, wyczerpanie odpychające księdza od posługi w parafii, frustracje wynikające z zastanej sytuacji itp. jestem na tak. w katechezie muszą być jakieś zmiany!
T
teresa
17 września 2012, 12:11
Usiąść w ławce z nimi i zapytać,czy byli już u ginekologa i wiedzą skąd się biorą dzieci?
G
grześ
17 września 2012, 11:25
Pytanie, jak nawiązać kontakt, kiedy ma się w klasie 20-30 osób i tym bardziej nikt nie chce się "wychylić" w sprawach wiary?!