Ukraiński teolog: Moskwa nie dokona już globalnego rozłamu w światowym Prawosławiu
„Decyzje obradującego w październiku Świętego Synodu Rosyjskiego Kościoła Prawosławnego świadczą, że Moskwa nie dokona już globalnego rozłamu w światowym Prawosławiu - z powodu uznania nowego Prawosławnego Kościoła Ukrainy przez inne Kościoły lokalne” – uważa archimandryta Cyryl Howorun, czołowy teolog nowego Kościoła na Ukrainie.
17 października 2019 r. w Monasterze św. Daniela w Moskwie zebrał się Święty Synod Rosyjskiego Kościoła Prawosławnego Patriarchatu Moskiewskiego, aby naradzić się w jaki sposób odpowiedzieć Grekom na uznanie Prawosławnego Kościoła Ukrainy, co dokonało się pięć dni wcześniej.
Wprowadzenie w życie faktycznego uznania Prawosławnego Kościoła Ukrainy, dokonane ostatecznie przez sobór biskupi Kościoła Hellady w sobotę 12 października, wymagało jeszcze podjęcia dwóch symbolicznych kroków. Pierwszym, zrealizowanym 19 października była uroczysta koncelebra odprawiona przez zwierzchnika Kościoła Hellady, arcybiskupa Aten Hieronima II (Liapisa) razem z patriarchą ekumenicznym Bartłomiejem. Uroczystość odbyła się w jednym z najważniejszych greckich sanktuariów, katedrze Panagia Acheiropoietos (Ikony Matki Bożej nie wykonanej ręką ludzką) w Salonikach, doskonale zachowanej starożytnej bazyliki z V wieku. Rangę wydarzenia podkreślił fakt uczestnictwa w koncelebrze prezydenta Grecji Prokopisa Pawlopulosa, premiera Kiriakosa Mitsotakisa, ministrów rządu greckiego i przedstawicieli wszystkich klubów Parlamentu.
Obaj najwyżsi hierarchowie, wymienili imię zwierzchnika Prawosławnego Kościoła Ukrainy, wprowadzone na 15 miejscu do dyptychu Kościoła Hellady. Umieszczenie imienia zwierzchnika nowego Kościoła w dyptychu i wymienienie jego imienia, oznacza w tym konkretnym wypadku fakt oficjalnego wstąpienia greckiego Kościoła w kanoniczne relacje z Kościołem Ukrainy. Od tego momentu duchowieństwo obu Kościołów może wspólnie odprawiać Boską Liturgię, prowadzić spotkania i wzajemnie odwiedzać swoje świątynie.
Niezbędne jest teraz jeszcze ogłoszenie „urbi et orbi” pełnej jedności obu siostrzanych Kościołów, co nastąpi podczas koncelebry odprawionej przez arcybiskupa Hieronima II wraz z metropolitą kijowskim Epifaniuszem. Wspólne odprawienie Boskiej Liturgii przez zwierzchników Kościołów Hellady i Ukrainy, będzie stanowić ostateczne potwierdzenie wspólnoty eucharystycznej i sakramentalnej obu Kościołów. Nie ogłoszono jeszcze daty wydarzenia.
Obecnie metropolita Epifaniusz przebywa z wizytą w USA i Kanadzie, gdzie 19 października został uhonorowany przez miejscową wspólnotę helleńską i amerykańskich hierarchów prawosławnych jednym z najwyższych z greckich odznaczeń kościelnych – „Nagrodą im. patriarchy ekumenicznego Athenagorasa na rzecz wolności religijnej, praw i godności człowieka oraz troski o zachowanie środowiska”.
Decyzja Kościoła Hellady początkiem procesu uznania PKU
Wraz z uznaniem Prawosławnego Kościoła Ukrainy przez Kościół Hellady rozpoczął się nieodwracalny proces uznania go przez inne prawosławne Kościoły lokalne. Wydaje się, że Rosyjski Kościół Prawosławny de facto pogodził się już z tym, mimo włożenia gigantycznych wysiłków i środków w działania mające za cel niedopuszczenie do uznania tego nowego Kościoła. Patriarcha Cyryl dokładnie zdaje sobie sprawę, że jeszcze gorszym rozwiązaniem byłoby zrywanie stosunków ze wszystkimi prawosławnymi Kościołami lokalnymi, w miarę uznawania przez nich nowego Kościoła ukraińskiego.
Dotychczasowe działania Moskwy
Jak wiadomo, przed rokiem Patriarchat Moskiewski 15 października 2018 r. zerwał wszelkie stosunki z Patriarchatem Konstantynopolitańskim. Było to reakcją na zapowiedź utworzenia Prawosławnego Kościoła Ukrainy i udzielenia mu autokefalii (co odbyło się w dwa miesiące później) oraz zdjęcie przez patriarchę Bartłomieja ekskomuniki nałożonej przez Moskwę na metropolitę Filareta (Denysenko) zwierzchnika ówczesnego Patriarchatu Kijowskiego nie uznawanego przez inne Kościoły prawosławne, na bazie którego powstawał nowy Kościół.
Drugą przyczyną zerwania było unieważnienie przez patriarchę Bartłomieja kluczowego dla Patriarchatu Moskiewskiego tomosu patriarchy Dionizego IV z 1686 r. w którym patriarcha ekumeniczny pozwolił patriarchom moskiewskim na tymczasowe wyświęcanie metropolitów kijowskich, wybranych przez miejscowe duchowieństwo i laikat. Spowodowało to, że Moskwa traktuje do dziś dnia ustępstwo patriarchy Dionizego na jej rzecz, wymuszone za pomocą szantażu i korupcji, za w pełni legalne przekazanie Kijowa pod jej jurysdykcję. Patriarchat Moskiewski potraktował unieważnienie tomosu sprzed 332 lat za zamach na jej terytorium kanoniczne, utożsamiane z obszarem ZSRR w granicach z 1989 roku.
Dzięki unieważnieniu tomosu udzielonego Moskwie przez Fanar w 1686 r., terytorium Ukrainy formalnie powróciło pod jurysdykcję Konstantynopola. Umożliwiło to Patriarchatowi Konstantynopolitańskiemu włączenie do swojej jurysdykcji dotychczas nie uznawanych, ukraińskich wspólnot prawosławnych nie podlegających Moskwie.
Kolejną przyczyną zerwania było uznanie przez Święty Synod Kościoła Konstantynopolitańskiego wszystkich święceń kapłańskich i biskupich udzielonych przez Denysenkę na Ukrainie, a czwartą uznanie sukcesji apostolskiej, założonego w roku 1921 Ukraińskiego Autokefalicznego Kościoła Prawosławnego, który po swoim powrocie na Ukrainę nie był uznawany przez inne Kościoły lokalne. W odwecie za to, po ustanowieniu Prawosławnego Kościoła Ukrainy, Patriarchat Moskiewski traktuje jego duchowieństwo i hierarchów za „ludzi świeckich” „bezprawnie przebranych” w sutanny.
Zerwanie relacji eucharystycznej z innym prawosławnym Kościołem lokalnym, to bynajmniej nie tylko zerwanie stosunków dyplomatycznych. Jest to publiczne ogłoszenie, że drugi Kościół lokalny znalazł się poza granicami całego Kościoła powszechnego. Przecież werset z Credo: „Wierzę… w jeden, święty, powszechny i apostolski Kościół” nie mówi o żadnym Kościele lokalnym: greckim, moskiewskim, czy rzymskim. Pojęcie „jeden”, na co zwrócił uwagę polski teolog prawosławny ks. Henryk Paprocki, w używane jest w relacji do Chrystusa, a nie do jakiegokolwiek Kościoła lokalnego, czy też jego zwierzchnika. Kościół jest jeden, bowiem jeden jest Chrystus. Ponieważ sakramenty dokonują się tylko i wyłącznie wewnątrz tak rozumianego Kościoła (10 i 45 Kanony Apostolskie), wobec czego zerwanie relacji eucharystycznej, jest równoznaczne z ogłoszeniem, że sakramenty udzielane w drugim Kościele utraciły swa moc soteriologiczną, wobec czego nie może być nawet mowy o wspólnej Eucharystii. Zerwanie jest najmocniejszym ze sposobów wyrażenia braku wszelkiego zaufania do drugiego Kościoła. Zrobiła to rok temu Moskwa wobec Konstantynopola, tym niemniej Patriarcha Bartłomiej pokazał swoją klasę i nie tylko nie zerwał stosunków z Patriarchatem Moskiewskim, ale bardzo zwraca uwagę na to, aby w trakcie odprawianych liturgii, nie zapomnieć wymienić imienia Cyryla, patriarchy moskiewskiego.
Katastrofa moskiewskiej dyplomacji kościelnej
Przez cały rok rosyjska propaganda, zarówno kościelna jak i państwowa, prowadziła akcję dezawuowania Prawosławnego Kościoła Ukrainy w oczach opinii światowej. Darowanie autokefalii przez Konstantynopol „ukraińskim schizmatykom”, wyjaśniano jako rezultat „knowań” administracji Stanów Zjednoczonych, dążącej do poderwania „przewodniej roli” Patriarchatu Moskiewskiego w świecie prawosławnym oraz do sprowokowania rozłamu w światowym prawosławiu. Mimo to, metropolita Epifaniusz, zwierzchnik nowo utworzonego Kościoła, podobnie jak patriarcha ekumeniczny pilnuje się, aby nigdy nie opuścić wymienienia imienia patriarchy Cyryla.
Kierujący dyplomacją Patriarchatu Moskiewskiego metropolita wołokołamski Hilarion (Ałfiejew) wspierany przez dyplomację Federacji Rosyjskiej, objeżdżał zwierzchników kolejnych prawosławnych Kościołów lokalnych, aby pozyskać ich obietnicami udzielenia przez Rosję ich Kościołom wysokich kredytów na działalność i budowę świątyń. A jeśli pokusy nie odniosły skutków, to formułował liczne groźby.
Na skutek tych działań nawet wewnątrz Kościoła Hellady zostało stworzone lobby prorosyjskie, gdyż od pewnego czasu szereg eparchii tego Kościoła funkcjonował dzięki różnego rodzaju „pomocy” ze strony Rosji. W decydującym momencie, w sobotę 12 października br., na dodatkowej sesji greckiego Soboru Biskupów kilku metropolitów rzeczywiście wypowiedziało się przeciwko uznaniu Prawosławnego Kościoła Ukrainy. Ale było ich raptem 9 na prawie 100 uczestników Soboru (episkopat grecki liczy 107 biskupów).
Uznanie Kościoła Ukrainy przez Kościół Hellady stanowi więc kolejną katastrofę moskiewskiej dyplomacji kościelnej i tego faktu nie da się moskiewskiej propagandzie już niczym zagłuszyć.
Co teraz może zrobić Moskwa?
Według opinii Aleksandra Sołdatowa, religioznawcy, redaktora naczelnego prawosławnego rosyjskiego portalu Credo.press, na decyzję podjętą przez Sobór Kościoła Hellady, która może wpłynąć na układ sił w światowym prawosławiu, Patriarchat Moskiewski mógł teoretycznie odpowiedzieć w trojaki sposób.
Wariant twardy, to pełne zerwanie stosunków z Kościołem Grecji, tak jak przed rokiem Patriarchat Moskiewski zerwał z Konstantynopolem. Towarzyszyć temu może stworzenie własnych, „równoległych” struktur na terenie Grecji. Zwołany 17 października Rosyjski Święty Synod, nie zdecydował się jednak na zerwanie z prawosławnym Kościołem Hellady, analogicznym do dokonanego przed rokiem zerwaniem z Kościołem konstantynopolitańskim, według wszelkiego prawdopodobieństwa obawiając się, że ryzykuję schizmą w prawosławiu, której skutków – podobnie jak Schizmy Wschodniej z 1054 r. - nie da się już zatrzymać. Możliwe natomiast jest zerwanie przez Patriarchat Moskiewski relacji z samym zwierzchnikiem greckiego Kościoła. Obradujący w Moskwie synod, na swym ostatnim posiedzeniu upełnomocnił patriarchę Cyryla do ogłoszenia zerwania ze zwierzchnikiem Kościoła Hellady, kiedy on „zacznie w trakcie liturgii wymieniać imię „metropolity” Epifaniusza Dumienko, zwierzchnika Prawosławnego Kościoła Ukrainy.
Wariant miękki - zdaniem Sołdatowa – to propozycja zwołania Powszechnego Soboru Prawosławia w sprawach ukraińskich, który mógłby przyjąć stanowisko Moskwy. Prawdopodobnie patriarcha Cyryl wariant taki uznał jednak za nierealny. A potwierdził to 21 października ks. Nikołaj Bałaszow, zastępca przewodniczącego Wydziału Stosunków Zewnętrznych Patriarchatu Moskiewskiego. W wywiadzie udzielonym rosyjskiej TV, oświadczył, że utraciło wszelki sens dążenie do zwołania kolejnego Soboru Powszechnego Prawosławia poświęconego sprawom ukraińskim.
W komentarzach czołowych teologów ukraińskich, dotyczących tego wystąpienia, zostało wysunięte przypuszczenie, że rezygnacja Rosyjskiego Kościoła Prawosławnego zwołania takiego Soboru, świadczy o tym, że obradujący obecnie w Moskwie Synod podjął decyzję o zaprzestaniu dotychczasowej twardej polityki wobec innych prawosławnych Kościołów lokalnych - decydując się na zastosowanie bardziej subtelnych metod odziaływania.
Wszystko wskazuje, że Patriarchat Moskiewski postawił teraz na budowanie lobby prorosyjskiego wewnątrz episkopatów poszczególnych Kościołów lokalnych. Uznał również za celowe udzielanie wsparcia wszelkim skrajnie konserwatywnym rozłamowym wspólnotom, tzw. „starokalendarnikom”, działającym na terenach jurysdykcji tych Kościołów, np. rumuńskiego czy greckiego.
Uznanie polityki „dziel i rządź” za priorytet Patriarchatu Moskiewskiego wyjaśnia przyczyny, dlaczego Święty Synod Rosyjskiego Kościoła Prawosławnego nie podjął decyzji o radykalnym paleniu mostów z Kościołem Hellady.
Archimandryta Cyryl Howorun, czołowy teolog Prawosławnego Kościoła Ukrainy napisał, że „decyzje Świętego Synodu RKP świadczą przede wszystkim o tym, że Moskwa nie dokona już globalnego rozłamu w światowym Prawosławiu. Będzie ona najwyżej realizować tymczasowe i punktowe zrywanie stosunków z poszczególnymi biskupami-ordynariuszami z innych Kościołów prawosławnych”.
Wyciągam z tego wniosek następujący – „decyzje podjęte przez październikowy Synod RKP mają za cel zachowanie twarzy przez Rosyjski Kościół Prawosławny i nie zawierają one poważnych zagrożeń dla procesu uznania Prawosławnego Kościoła Ukrainy przez inne Kościoły”.
Skomentuj artykuł