USA: katoliccy wyborcy podzieleni
Niemal równo po połowie rozkładają się głosy amerykańskich katolików, którzy deklarują swoje sympatie polityczne przed listopadowymi wyborami prezydenckimi. Jak wynika z raportu sporządzonego przez Ośrodek ds. Badań Stosowanych w Apostolstwie (CARA) przy Uniwersytecie Georgetown, 47 proc. katolików deklaruje, że zamierza poprzeć Baracka Obamę, a 45 proc. - kandydata republikańskiego Mitta Romney’a. "To różnica zbyt mała, by wskazać zwycięzcę" - mówią zgodnie komentatorzy.
Zdaniem ekspertów, o zwycięstwie w tegorocznych wyborach zdecyduje niewielki procent przewagi jednego z kandydatów do Białego Domu. Kluczową rolę mogą odegrać tu katolicy. Przynależność do Kościoła katolickiego deklaruje bowiem w USA co czwarta osoba uprawniona do głosowania.
Raport CARA z 17 września br. powstał w oparciu o dane zebrane z sondaży przeprowadzonych przez renomowane instytuty badawcze, jak: Pew, Gallup czy TIPP.
Romney prowadzi z Obamą wśród protestantów (51 do 40 proc.). Osoby, które nie deklarują związków z żadnym Kościołem i religią wolą obecnego prezydenta (63 proc.). W sondażach z marca i lipca Obama wygrywał z Romneyem o 9 punktów procentowych, ale w kwietniu republikanin był lepszy od demokraty o 5 punktów.
Dotychczas uważano, że katolicy stanowią ważną grupę wyborców i zazwyczaj kandydat, który zyska przewagę wśród tego elektoratu został prezydentem USA. Inni jednak kwestionują tę zasadę, gdyż - jak podnoszą - katoliccy wyborcy nie stanowią jednolitej grupy i są mocno podzieleni.
Według najnowszych danych CARA w USA jest 78 mln osób, które określają siebie jako katolicy. Z kolei statystyki Kościoła (Official Catholic Directory) mówią, że takich ludzi jest ponad 66 mln. Z kolei odsetek dorosłych katolików, którzy chodzą do kościoła raz w tygodniu wynosi w 24 proc., czyli tylko około 19 mln Amerykanów można uznać za katolików praktykujących.
Skomentuj artykuł