Watykan: Ożywiona dyskusja o rozwiedzionych

(fot. Agnieszka Masłowska / DEON.pl)
KAI / slo

Wczoraj po południu i dziś do południa w auli synodalnej toczyła się ożywiona dyskusja wokół takich kwestii jak duszpasterstwo osób żyjących w nowych związkach - poinformowano podczas briefingu w Biurze Prasowym Stolicy Apostolskiej.

Wzięli w nim udział także Przewodniczący Papieskiej Rady ds. Interpretacji Tekstów Prawnych, kard. Francesco Coccopalmerio oraz przewodniczący episkopatu kanadyjskiego, abp Paul-André Durocher.

Charakteryzując ton wystąpień ojców synodalnych rzecznik Watykanu, ks. Federico Lombardi SJ określił je jako pogłębione i zaangażowane. Wielu mówców wskazywało na konieczność bardzo jasnego przepowiadania Ewangelii małżeństwa, nie wyrażając zgody na udzielanie Komunii św. osobom rozwiedzionym, żyjącym w nowych związkach. Z drugiej strony postulowano, by nie negując nauki o nierozerwalności małżeństwa pogłębić rozeznanie, jak do tych przypadków podchodzić w szczególnych sytuacjach. Ks. Lombardi nie określał jak wielka jest każda z tych dwóch grup. Jednak być może odzwierciedlać to będzie dokument końcowy - Relacja Synodu.

Rzecznik Stolicy Apostolskiej zaznaczył, że ojcowie synodalni są zgodni co do potrzeby weryfikacji, uproszczenia procedur stwierdzenia nieważności sakramentu małżeństwa. Pojawiły się konkretne propozycje utworzenia urzędów w poszczególnych diecezjach. Zaznaczono, jednak również, że konieczne jest wyraźne przestrzeganie obowiązującego prawa, aby unikać wrażenia, że może być coś takiego jak "katolicki rozwód". Pytany o relacje między ustanowioną 20 września br. komisją ds. reformy kanonicznego procesu małżeńskiego, a obecnym Synodem kard. Coccopalmerio zaznaczył, że prace te są niezależne od siebie, chociaż w okresie do przyszłorocznego Synodu może ona zaproponować pewne rozwiązania. Jednocześnie podkreślił, że Kościół nie ma władzy orzekania nieważności małżeństwa ważnie zawartego.

DEON.PL POLECA

Abp Durocher zaapelował, by nie przeciwstawiać miłosierdzia sprawiedliwości, gdyż również niezgoda, by ludzie rozwiedzeni żyjący w nowych związkach przyjmowali Komunię św. jest wyrazem miłosierdzia. Linia Kościoła jest zawsze związana z posłuszeństwem woli Bożej - podkreślił przewodniczący kanadyjskiego episkopatu.

Mówiono ponownie o konieczności lepszego przygotowania narzeczonych do małżeństwa, aby było ono procesem rozwoju obydwu osób.

Poruszano też złożone kwestie ekumeniczne, kiedy osoby zmieniają wyznanie i wynikających stąd problemach dla orzekania ważności małżeństw osób różnych wyznań w kontekście możliwości rozwodu przewidzianego przez Kościoły prawosławne.

Seria wystąpień dotyczyła duszpasterskiego wysłuchania ludzi w sytuacji nieuregulowanej kanonicznie, zarówno pojedynczych osób jak i grup, kierowania wspólnej prośby o przebaczenie, Komunii św. duchowej. Wskazywano, że ważny jest język, którym posługuje się Kościół, by nie potępiać moralnie.

Ks. Lombardi zaznaczył, że w auli synodalnej niewiele mówiono o sytuacji związków osób homoseksualnych. Zaznaczono, że także i w tych sytuacjach potrzebne jest wysłuchanie tych osób, darzenie ich szacunkiem, zakładając, że działają w dobrej wierze. Nie oznacza to jednak zgody na błogosławienie takich związków. Małżeństwo możliwe jest jedynie między mężczyzną a kobietą - mówili ojcowie synodalni.

Dziś rano rozpoczęto poruszanie kwestii związanych z przyjęciem życia i metodami regulacji poczęć, odpowiedzialnym rodzicielstwem, ale dyskusja na ten temat toczyć się będzie jeszcze po południu.

Tworzymy DEON.pl dla Ciebie
Tu możesz nas wesprzeć.

Skomentuj artykuł

Watykan: Ożywiona dyskusja o rozwiedzionych
Komentarze (7)
9 października 2014, 21:44
"Wskazywano, że ważny jest język, którym posługuje się Kościół, by nie potępiać moralnie." Zmieńmy jezyk, nawijmy szambo życia w grzechu perfumerią, a problem współczesnego braku wiary w nierozerwalność małżeństwa i powszechne wśród katolików przyzwolenie na życie w grzechu nieczystosci przestanie istnieć.
O
ona
9 października 2014, 20:48
Widać, że na Synodzie próbują różnych sztuczek: jak nie uda się oficjalnie zmienić "dyscypliny" udzielania Komunii świętej, to można wprowadzić Komunię dla cudzołożników tylnymi drzwiami: uprościć stwierdzanie nierozerwalności małzeństw, ale tak, żeby nikt nie odniósł wrażenia, że wprowadzono kościelne rozwody... Tracę wiarę, że jest jeszcze w Kościele jakaś prawda stała i niezmienna..
J
Jacol
9 października 2014, 20:56
Oj! Ulegasz zludzeniu, że taka prawda była kiedykolwiek. Wynika to z braku wiedzy o historii Kościoła.
G
gnG
9 października 2014, 18:16
Nie potrafię wysłać do rzecznika Watykanu prośby, żeby nie był uczniem większym od Mistrza: cokolwiek zwiążesz na ziemi będzie związane w Niebie, a co rozwiążesz na ziemi będzie rozwiązane w Niebie. Cokolwiek to cokolwiek, z pewnością ma inne brzmienie niż wyjątek albo niektóre rzeczy.
E
eva
9 października 2014, 17:23
"Nowy nadzwyczajny Synod poświęcony sprawie duszpasterstwa rodzin rozpoczął się. Owoce Synodu zależą nie tylko od pracy ojców, ale i od współpracy całej wspólnoty chrześcijańskiej z Duchem Świętym" – napisał abp Stanisław Gądecki w relacji z III Nadzwyczajnego Zgromadzenia Ogólnego Synodu Biskupów. Blog na temat wyzwań duszpasterskich wobec rodziny w kontekście nowej ewangelizacji można znaleźć na stronie blog2014.archpoznan.pl.
E
eva
9 października 2014, 17:16
Abp Gądecki, który reprezentuje Kościół w Polsce na synodzie zwołanym przez papieża Franciszka, szczegółowo opisuje poszczególne głosy uczestników zgromadzenia. Zauważa, że „komentarze dziennikarskie roztrząsają wypowiedzi tego lub innego kardynała czy biskupa, sprawiając wrażenie, że to jest Synod”, gdy tymczasem te „są tylko jakimś światłem, które w żadnej mierze nie musi mieć wpływu na sam Synod”. „Nie należy się ekscytować tymi lub innymi wypowiedziami Ojców Synodalnych, w szczególności jeśli brzmią one 
J
Jacol
9 października 2014, 16:34
To dla Kościła jest problem kwadratury koła. Jak nie potępiać moralnie ludzi, którzy żyją niemoralnie? Jak potępimy - będziemy tymi złymi. Jak niepotępimy - relatywizujemy naukę KK. Myślę, że gdyby katolicy sami siebie nie spostrzegali jako lepszych niz ci niemoralni - nie byłoby problemu. Nie rozwiodłem się jak ty bracie, ale to tylko dlatego, że okoliczności temu sprzyjały (tak zostałęm wychowany, moja żona mnie kocha, mam inny niż ty charakter, żyję w innym niż ty środowisku). Zapewne może gdybym miał inny charakter, poddany byłbym presji społecznej, byłbym mniej inteligentny, etc. - też bym się rozwiódł. Nie przypisuję sobie zasług. To Bóg mnie uchronił od zła. To że go nie popełniłem nie oznacza, że jestem lepszy od ciebie - bracie rozwodniku w dtrugim związku...