Więź: ofiara ks. Jankowskiego wciąż nie otrzymała odpowiedzi od gdańskiej kurii

(fot. Antoni Buczek / CC BY 2.0 / wikimedia commons / depositphotos.com)
"Więź" / Michał Lewandowski

Zgłoszenie wysłane przez Barbarę Borowiecką wpłynęło do gdańskiej kurii 25 stycznia. Do dzisiaj nie uzyskała na nie odpowiedzi.

Jak podaje portal wiez.pl: "25 stycznia do Kurii Metropolitalnej Gdańskiej Barbara Borowiecka przesłała zgłoszenie wielokrotnego wykorzystania seksualnego przez ks. Henryka Jankowskiego". Do dzisiejszego dnia nie otrzymała odpowiedzi z kurii ani potwierdzenia, że zgłoszenie wpłynęło.

Prawie miesiąc temu Barbara Borowiecka, która obecnie mieszka w Australii, wysłała do kurii list w którym opisuje wydarzenia z lat 60. "Ja, Barbara Borowiecka, zgłaszam oficjalnie molestowanie mnie przez księdza Henryka Jankowskiego […] będąc wikarym w kościele św. Barbary w Gdańsku dopuścił się wielokrotnego molestowania mnie" - tak zaczyna się wiadomość, która kobieta wysłała do gdańskiej kurii.

DEON.PL POLECA

Pod pomnikiem ks. Jankowskiego pojawił się napis "pedofil". Uderzający reportaż wywołuje błyskawiczną reakcję >>

Jak relacjonuje "Więź", zgodnie z procedurą list został wysłany na nazwisko delegata metropolity gdańskiego ds. ochrony dzieci i młodzieży ks. Krzysztofa Szerszenia. List został dostarczony dwiema drogami: e-mailem wysłanym przez Borowiecką i listem poleconym z potwierdzeniem odbioru, który nadał polski franciszkanin pracujący w Australii.

W treści listu Borowiecka przyznaje, że historia opisana w "Sztuce czułości" Joanny Podsadeckiej (Wydawnictwo WAM) dotyczyła jej osoby i molestowania przez ks. Henryka Jankowskiego. W kontekście tej publikacji autorka zgłoszenia do kurii przyznaje, że "nie zostało ujawnione nazwisko księdza Jankowskiego, ale: tak, potwierdzam, że historie w tej książce są prawdziwe, a osobą molestującą mnie był ksiądz Jankowski".

Barbara Borowiecka napisała, że nazwisko oprawcy zostało ujawnione dopiero w reportażu Bożeny Aksamit w "Dużym Formacie" 3 grudnia. "Zgłaszam do kurii, że były to zdarzenia prawdziwe i miały miejsce w latach sześćdziesiątych. Wnioskuję o zbadanie tej sprawy. Oficjalne pismo zostało wysłane pocztą jako list polecony, z dokładnym opisem faktów, przez ojca franciszkanina księdza Tomasza Bujakowskiego z Perth, Zachodnia Australia. Jeżeli zaistnieje taka konieczność, to zeznam pod przysięgą, że molestowanie miało miejsce" - napisała Borowiecka.

Czy ks. Kaczkowski pomógł kobiecie skrzywdzonej przez ks. Henryka Jankowskiego? Oświadczenie autorki >>

Z relacji "Więzi" wynika, że 7 lutego napisała kolejną wiadomość elektroniczną do kurii w której poprosiła ks. Szerszenia o potwierdzenie odbioru zgłoszenia. "Do tej pory - a jest już 7.02.2019 - nie otrzymałam potwierdzenia mojego zgłoszenia przez Kurię. Proszę o oficjalną odpowiedź w sprawie mojego zgłoszenia" - argumentowała Borowiecka.

Zauważyła także, że okres 13 dni to wystarczający czas na potwierdzenie zgłoszenia. Wyraziła nadzieję, że oryginalny list wysłany przez ojca Bujakowskiego znalazł się już w rękach kurii. "Myślę, że Watykan powinien się dowiedzieć, jak gdańska kuria reaguje na takie zgłoszenia" - napisała w wiadomości.

"To może być koronny dowód w sprawie ks. Jankowskiego". Przyszedł czas na wysłuchanie ofiar? >>

Jak informuje "Więź", mimo kolejnych dwóch tygodni, które minęły, Borowiecka nie otrzymała żadnej odpowiedzi.

Mieszkający w Australii ojciec Bujakowski w rozmowie z “Więzią" stwierdził, że nie otrzymał potwierdzenia odbioru listu poleconego wysłanego do Polski. Dodał również, że przed wysłaniem korespondencji powiadomił ks. Szerszenia o wysłaniu dokumentów.

"Więzi" udało skontaktować się z ks. Szerszeniem. Gdy ten usłyszał pytanie o Borowiecką, powiedział, że "odpowiedź została już wysłana", "dodał, że to jest wszystko, co ma w tej sprawie do powiedzenia" - zaznacza "Więź".

Dziennikarz, publicysta, redaktor DEON.pl. Pisze głównie o kosmosie, zmianach klimatu na Ziemi i nowych technologiach. Po godzinach pasjonują go gry wideo.

Tworzymy DEON.pl dla Ciebie
Tu możesz nas wesprzeć.

Skomentuj artykuł

Więź: ofiara ks. Jankowskiego wciąż nie otrzymała odpowiedzi od gdańskiej kurii
Komentarze (4)
PW
Paweł Wittek
24 lutego 2019, 15:14
po co mają odpowiadać przecież wiadomo że to jej wina - prowokowała wielce wielmożnego pralata
22 lutego 2019, 22:44
Od kiedy to w redakcji "Więzi" jest kancelarią kurii gdańskiej i otrzymała "autoryzowane" prawo wyłaczności do pośredniczenia w korespondencji? Takie praktyki przypominają najgorsze czasy SB w PRL-u. A jak się ma ujawnienie danych przez "Więzi" do RODO? Widać, że redakcja "Więzi" nie wie co to jest list polecony - od kiedy na odbiorcy listu poleconego ciąży obowiązek powiadomienia nadawcy o otrzymaniu listu? Przecież robi to podpisując odbiór u kuriera. Korespondencja emailowa nie jest korespondencją urzędową i pełni jedynie rolę pomocniczą.
Piotr Stanibor
22 lutego 2019, 20:22
Hierarchowie w swojej "mądrości" wezmą sprawę na przemilczenie i przeczekanie.
I
Ignacy
22 lutego 2019, 18:10
Powinno być chyba "domniemana ofiara"?