Wspólnota, która prowadzi na manowce. Po czym rozpoznać toksyczną grupę?

Zdjęcie ilustracyjne (Fot. depositphotos.com/pl)
dm

Choć religijność – zwłaszcza przeżywana we wspólnocie – może ożywiać duszę i zdrowie człowieka, to jednak czasami życie wiarą przybiera niewłaściwy obrót. Religia staje się wówczas nie wsparciem i drogą do transcendencji, lecz ogromnym ciężarem, z którym wiąże się lęk, frustracja i bezsilność. Jest to szczególnie widoczne w religijnych grupach destrukcyjnych, czyli takich, których członkowie są manipulowani, okłamywani i wykorzystywani – zarówno emocjonalnie, jak i np. finansowo, a czasami seksualnie. Grupą o charakterze destrukcyjnym może być wspólnota religijna działająca pod egidą chrześcijaństwa, krąg pozornie religijnych znajomych, a także stowarzyszenie, które w swoim statucie odwołuje się do zasad religijnych.

Oczywiście istnieją również zupełnie świeckie (w tym ateistycznie) sekty i toksyczne grupy – ponieważ jednak w tej książce skupiamy się na emocjach w wierze, będziemy poruszać temat problemów wspólnot nawiązujących w jakimś stopniu do wiary w chrześcijańskiego Boga, których członkowie
posługują się religijną nomenklaturą. Warto zaznaczyć, że w każdej grupie religijnej mogą zdarzyć się czasami pewne błędy i niewłaściwe zachowania; w grupie funkcjonującej w wystarczająco zdrowy sposób z upadków wyciąga się wnioski, a należące do niej osoby mają poczucie bezpieczeństwa i osobistej wolności. W grupach manipulacyjnych perwersyjne dążenie do władzy nad jej członkami i przekraczanie ich granic stanowi codzienność – wręcz rdzeń funkcjonowania wspólnoty.

DEON.PL POLECA

 

 

Aby lepiej unaocznić, jak funkcjonują religijne grupy destrukcyjne, stworzyłam akronim KANA Ł; od jego liter zaczynają się kolejne określenia cech i znaków szczególnych tego typu miejsc. Z toksycznej wspólnoty i z dysfunkcyjnej rodziny – podobnie jak z kanału – czasami trudno się wydostać. Staje się to jednak łatwiejsze, jeśli wyłapiemy i nazwiemy elementy patologiczne.

Toksyczną wspólnotę rozpoznamy zatem po:

K – kontroli
A – apodyktycznym liderze
N – niechęci do świata
A – afekcie
Ł – „ładnym opakowaniu”


Po pierwsze, w toksycznej wspólnocie często podejmowane są próby kontrolowania wszystkich aspektów życia jej członków. Lider i osoby, które są blisko niego, próbują wpływać na to, z kim uczestnicy się kontaktują, co myślą, jaki mają obraz Boga i po jakie teksty kultury sięgają (czasami tworzą wręcz coś w rodzaju „indeksu ksiąg zakazanych”, czyli książek i filmów, których powinno się unikać). Istnieją wspólnoty, gdzie mówi się wprost, na kogo członkowie mają głosować, jak powinni się odżywiać i do jakich szkół wysyłać swoje dzieci, a czasem także – jak się malować i ubierać (z racji tego, że wciąż żyjemy w patriarchalnej kulturze, kwestie dotyczące wyglądu dotykają częściej kobiet, którym zakazuje się np. malowania paznokci na jaskrawe kolory).


Dlaczego tak się dzieje? Ponieważ kontrola stanowi rodzaj władzy, a tej właśnie – na co zwracał uwagę choćby znawca ludzkich namiętności J.R.R. Tolkien – ludzie pożądają ponad wszystko. Miejsca, w których źle się dzieje, są zwykle zarządzane przez osoby o niezdrowo ukształtowanej osobowości, pragnące tej władzy jeszcze bardziej niż inni, gdyż ma ich ona dowartościowywać i dawać poczucie sensu życia.

Apodyktyczny lider – kolejny istotny aspekt funkcjonowania grupy destrukcyjnej – to zwykle osoba, która nie tylko nie znosi sprzeciwu, ale potrafi też za niego karać (np. poniżeniem, wykluczeniem, podżeganiem innych osób do ostracyzmu). Zdrowa wspólnota przetrwa, jeśli zmieni się jej lider – choć oczywiście zmiana taka może wiązać się z kryzysem i koniecznością reorganizacji.

Toksyczna wspólnota, czyli wszystko kręci się wokół lidera

We wspólnocie toksycznej niemal wszystkie sprawy „kręcą się” wokół lidera: to on jest jej spoiwem, podejmuje wszystkie kluczowe decyzje, a działalność grupy ma tak naprawdę zaspokajać jego potrzebę wyjątkowości i atencji. Tego rodzaju liderzy często mają narcystyczny lub psychopatyczny rys osobowości, nie dopuszczają krytyki, a powierzonych sobie ludzi traktują w sposób przedmiotowy. Lider grupy destrukcyjnej jest zwykle osobą nieprzeciętnie charyzmatyczną, ujmującą i budzącą zaufanie – zwykle jednak jego czar pryska, gdy zostanie skrytykowany albo gdy ktoś zada mu „niewygodne” pytanie.

Niechęć do świata również występuje w niemal każdej grupie destrukcyjnej. Wyjątkowość wspólnoty opiera się – zdaniem osób jej przewodzących – na tym, że jest ona o wiele lepszym miejscem niż cały otaczający ją, zepsuty świat. Liderzy tego typu wspólnot widzą i opisują współczesną rzeczywistość jako przesyconą grzechem, pełną duchowych zagrożeń, nieznającą Boga i nadającą się właściwie już tylko do zniszczenia (stąd tak częste w wielu grupach tego typu oczekiwanie końca świata i paruzji). Członkowie grup destrukcyjnych często są karmieni teoriami spiskowymi, które mają dowieść, że niemal cały glob znajduje się pod panowaniem Antychrysta. Zabiegi te służą wzbudzeniu lęku, a następnie „zaradzeniu” mu poprzez mocne uwikłanie jednostek w działalność wspólnoty, która – niczym biblijna arka – ma im zapewnić bezpieczeństwo.

Interpretacja świata jako tzw. mentalność oblężonej twierdzy

Czasami narracja o wspólnocie i świecie przypomina tzw. mentalność oblężonej twierdzy – cały świat jawi się w niej jako niszczący, dążący do unicestwienia podzielanych przez nas wartości i całej naszej grupy, która jako jedyna jest bezpiecznym domem. Elementy takiego myślenia można oczywiście spotkać nie tylko w poszczególnych wspólnotach, ale też w nauczaniu niektórych księży czy w religijnej publicystyce. Warto pamiętać, że choć sam Jezus mówił o szatanie i niegodziwych ludziach rządzących światem, to głęboko szanował ludzką wolność i regularnie przebywał z grzesznikami (co zresztą gorszyło wielu faryzeuszy).

Toksyczny lider, czyli emocjonalny rollercoaster

Wymieniony w akronimie afekt oznacza, że u członków wspólnoty wywoływane są niezwykle silne emocje. Samo przeżywanie uczuć – również w duchowym obszarze – jest czymś zupełnie naturalnym i nie musi budzić lęku. Jednak grupy destrukcyjne charakteryzują się tym, że ich członkowie doświadczają częstych ekstaz i euforii, wręcz „zachłystują się” tym, co mówi lider, a chwilę później są w stanie odczuwać wstręt czy wręcz nienawiść do osób, które są przez wspólnotę postrzegane jako wrogowie. Życie we wspólnocie tego typu wiąże się czasami z emocjonalnym rollercoasterem – z radością i błogością, gdy wypełnia się wolę lidera, a także silnym lękiem przed karą i odrzuceniem, kiedy pojawia się możliwość złamania określonych zasad.

Okładka książki „Wspólnota, która leczy - wspólnota, która rani”, Angeliki Szelągowskiej-Mironiuk, wyd. WAM (Fot. WAM)

Intelektualne dociekania są na ogół obecne w takich wspólnotach w dużo mniejszym stopniu niż karmienie się silnymi uczuciami. „Ładne opakowanie” oznacza z kolei pewną bardzo prostą zasadę: aby toksyczna wspólnota działała i werbowała nowych członków, musi wydawać się z zewnątrz bardzo atrakcyjna. Może to przejawiać się na różne sposoby: organizowaniem wielu oryginalnych, pełnych rozmachu imprez, kuszeniem tajemniczością, obiecywaniem życia wolnego od doczesnych trosk albo
przedstawianiem swoich członków jako niemal nadludzi, do których – jeśli tylko się dostosujemy – będziemy mogli dołączyć. „Ładne opakowanie” przejawia się czasami
tym, że członków wspólnoty w szczególny sposób obowiązuje dbanie o ubiór i urodę – np. w niezwykle destrukcyjnej grupie Fundamentalistycznego Kościoła
Jezusa Chrystusa Świętych w Dniach Ostatnich (dokument o tej grupie, pod tytułem Bądźcie życzliwi: Modlitwa i posłuszeństwo, jest dostępny na platformie Netflix)
członkinie miały obowiązek nosić włosy splecione we francuski warkocz i sukienki w pastelowych kolorach.

Oczywiście w samym dress codzie obowiązującym w pewnych sytuacjach nie ma niczego niewłaściwego; sekty często jednak używają uniformizacji, by tłumić unikalną tożsamość jednostki i podkreślać wyjątkowość całej wspólnoty. Wątek ten wiąże się ze wspomnianą wcześniej kwestią kontroli – dbałość o urodę, o perfekcyjnie prowadzone social media ma jednak uwydatniać rzekomą atrakcyjność grupy. Osoba, która po raz pierwszy trafia na spotkanie toksycznej wspólnoty,
ma wrażenie, że trafiła do miejsca idealnego – wokół niej znajdują się sami piękni ludzie, a osoby bardziej wtajemniczone obiecują lub sugerują, że oto znalazła się
w miejscu, które zaspokoi wszystkie jej potrzeby i pragnienia (również te głęboko skrywane). Jest to jednak niebezpieczna iluzja, a nie rzeczywistość.

* * *

Fragmenty pochodzi z książki „Wspólnota, która leczy - wspólnota, która rani”, Angeliki Szelągowskiej-Mironiuk. Jest ona również dostępne również jako: pliki MP3 i ebook.

* * *

Angelika Szelągowska-Mironiuk – psycholog, polonistka, psychoterapeutka systemowa, seksuolog, dr nauk humanistycznych. Ukończyła psychologię na Uniwersytecie Łódzkim, szkolenie psychoterapeutyczne w Ośrodku Szkoleń Systemowych w Krakowie oraz seksuologię na SWPS. Prowadzi terapię młodzieży, osób dorosłych, par i rodzin. Specjalizuje się m.in. w pracy z obniżonym nastrojem, depresją, zaburzeniami lękowymi oraz trudnościami w relacjach. Pracuje w nurcie systemowym, dbając o budowanie bezpiecznej więzi terapeutycznej i poddając swoją praktykę regularnej superwizji.

Tworzymy DEON.pl dla Ciebie
Tu możesz nas wesprzeć.

Skomentuj artykuł

Wspólnota, która prowadzi na manowce. Po czym rozpoznać toksyczną grupę?
Komentarze (0)
Nikt jeszcze nie skomentował tego wpisu.