Wychowujesz? Nie bój się prawdy!

(fot. sergis blog / flickr.com)
KAI / slo

Do pomocy w odkrywaniu ostatecznej prawdy o świecie, człowieku i o Bogu apelują polscy biskupi do rodziców, nauczycieli i wychowawców.

W liście na IV Tydzień Wychowania, który obchodzony będzie od 14 września podkreślają, że "współczesny świat próbuje narzucić ludziom przekonanie, że nie ma żadnej obiektywnej prawdy a każdy człowiek rozumie i stosuje ją na swój własny, indywidualny sposób". List ten jest dziś czytany w kościołach w całej Polsce.

Autorzy listu zwracają uwagę, że na człowieka głoszącego istnienie obiektywnej prawdy, patrzy się z podejrzliwością czy lekceważeniem. Dlatego, przypominają, Kościół przestrzega przed swego rodzaju "dyktaturą relatywizmu".

Biskupi podkreślają znaczenie wychowania do prawdy. "Polega ono na tym, aby na wszystkich etapach procesu wychowawczego - dokonującego się w domach, w przedszkolach i szkołach - rodzice, nauczyciele i wychowawcy ukazywali wartość odkrywania ostatecznej prawdy o świecie, o człowieku i o Bogu" - czytamy w liście.

DEON.PL POLECA

Zdaniem biskupów, ukazywanie młodemu pokoleniu w jaki sposób dążyć do prawdy i kierować się nią w codziennym życiu jest dziś szczególnie ważne. "Tylko wtedy będziemy mogli z ufnością patrzeć w przyszłość, mając pewność, że dzięki temu ukształtuje się społeczeństwo, w którym ludzie będą kierowali się wewnętrzną uczciwością, prawością i rzetelnością" - przekonują autorzy listu.

Biskupi zaznaczają jednocześnie, że konsekwencją głoszenia obiektywnej prawdy może niekiedy okazać się cierpieniem, ale, jak dodają dla człowieka wierzącego nie ma innej drogi niż ta, którą szedł Jezus Chrystus.

W liście pasterskim biskupi kierują do wychowawców gorący apel: "Nie bójcie się prawdy! Dążcie do niej z odwagą i zapałem! Uczcie jej innych! Wychowujcie do niej wszystkich, których Wam Pan Bóg powierzył! Nie dajcie się zwieść namiastkami prawdy czy półprawdami! Brońcie się przed manipulacją ze strony tych, którzy są niechętni Chrystusowi i Jego Kościołowi".

List pasterski "Wychowywać do prawdy" jest dziś odczytywany w kościołach. V Tydzień Wychowania obchodzony będzie w Polsce dniach 14-20 września br.

Tworzymy DEON.pl dla Ciebie
Tu możesz nas wesprzeć.

Skomentuj artykuł

Wychowujesz? Nie bój się prawdy!
Komentarze (20)
W
wert
8 września 2014, 11:57
sluchajac wczoraj tego listu doszedlem do wniosku, ze nasi biskupi nie byli wychowywani w prawdzie, boja sie prawdy jak diabel swieconej wody. uciekaja od prawdy, zamiataja wszystko pod dywan.
W
Weronika
8 września 2014, 03:16
Ja wychowuję - tak jak w tytule - nawet dość duże grupy i staram się cały czas wpajać młodym ludziom sceptycyzm, wątpliwości tak, żeby Ci co wierzą - zwątpili w istnienie wszelkich sił, bytów, postaci metafizycznych. Uczę przedmiotów przyrodniczych, gdzie tego rodzaju rozważania są wręcz naturalne.
N
ng
8 września 2014, 15:38
Czyli zwyczajnie wierzysz, że istnieje tylko materia i prawa nią rządzące. Nauki przyrodnicze zakładają (przyjmują za aksjomat) istnienie tylko materii i tym się wyłącznie zajmują, ale tego nie dowodzą. Bo też nie jest to przedmiotem ich badań. Takim postępowaniem wyrządzasz wielką krzywdę swoim wychowankom, bo z powodów swoich pozanaukowych przekonań, swojej wiary w istnienie tylko tego co materialne redukujesz ich do samej tylko materii.
BZ
b. znamienne
7 września 2014, 19:40
Polscy biskupi piszą b. ważny list pasterski do wiernych, a na podobno katolickim deonie tylko kiepskie jego streszczenie w niemal kilku zdaniach ! Cały list ze strony Konferencji Episkopatu Polski: [url]http://episkopat.pl/dokumenty/listy_pasterskie/6080.1,Wychowywac_do_prawdy.html[/url]
N
n
7 września 2014, 20:04
Prawda w oczy kole
K
Kuba
7 września 2014, 13:39
Gdyby katolicy tak bardzo lubili wychowanie w prawdzie, to mówiliby małym dzieciom "wierzę, że jest Bóg", anie "jest Bóg", "wierzę, że istnieje niebo" zamiast "istnieje niebo", itd. Jakoś rzadko się to spotyka (przynajmniej wśród katolików, których znam).
NJ
noc jest mi światłem
7 września 2014, 20:14
Wiara pozwala byc pewnym, ze Bog jest - z naciskiem na taką kolejność wyrazów. Niepewnosc wierzacego ma inny wymiar, stawia raczej pytania: czy Bóg jest blisko? czy mnie nie opusci? czy mnie kocha, akceptuje?... czy mnie nie zawiedzie?
K
Kuba
7 września 2014, 20:44
To chyba sprzeczność? Jeśli jest wiara to z definicji nie ma pewności. Można sobie najwyżej wyobrażać, że się ma pewność.
NJ
noc jest mi światłem
7 września 2014, 21:00
Lingwistycznie rzecz biorąc - ma rację ten Pan :) ... ale swojemu dziecku powiedziałabym, że Bóg jest - trudno... :P
K
Kuba
7 września 2014, 21:13
A co z wychowaniem w prawdzie? Bez tej manipulacji wiara w Boga się nie obroni?
NJ
noc jest mi światłem
7 września 2014, 22:07
Się obroni :D ...oczywiście zakładając, że moje życie potwierdzałoby taką deklarację
PK
pewny Kuba
7 września 2014, 23:20
czy Kuba ma pewność, że jutro wstanie, będzie zdrowy, kupi piwko, nie wyleci z roboty, ruski nie zaatakują, itd, itp... Może sobie najwyżej wyobrażać, że ma pewność.
WK
wierzący Kuba
8 września 2014, 00:46
bez usilnej wiary w skuteczność swojego tutaj pisania, Kuba by tego nie napisał.
W
Weronika
8 września 2014, 03:18
oczywiście, że nie ma takiej pewności, tylko co to ma do rzeczy. Są w życiu rzeczy mniej i bardziej prawdopodobne. Bóg należy do tych skrajnie nieprawdopodobnych. Kupienie piwa - do tych bardzo wysoce prawdopodobnych - jeżeli tylko ktos ma ochotę się napić.
K
Kuba
8 września 2014, 11:02
powodem mogła być też np. chęć przetestowania co się stanie. Poza tym trzeba byłoby zdefiniować kiedy mój wpis były skuteczny. Czy kiedy mi ktoś odpowie, czy kiedy zachęcę kogoś do myślenia, czy w jeszcze innej sytuacji. I co najważniejsze, da się sprawdzić skutek mojego postu. Proszę, ktoś mi odpowiedział. Ja nie muszę się poruszać wyłącznie w sferze wyobraźni.
K
Kuba
8 września 2014, 11:12
Dokładnie tak, prawdopodobieństwo. Oczywiście, że nie mam pewności, skąd pomysł, że mam? Mam za to dwie rzeczy: 1. Doświadczenie, które mówi, że jest możliwe wstać rano, być zdrowym, kupić piwko, pracować, nie prowadzić wojny, itd, itp. 2. Jutro będę mógł sprawdzić, czy wstanę z łóżka, kupię piwo itd. I nie tylko ja to zobaczę, mogę też udowodnić innym, że mam piwo. Nie będzie to tylko mój personalny "dowód",  nie muszę umierać, żeby się o tym "przekonać". Dlatego nie bardzo rozumiem jak poleganie na tym co wiemy ma się do wyobrażania sobie nieweryfikowalnego Boga?
N
ng
8 września 2014, 15:41
Otóż to właśnie. Kluczowe jest doświadczenie. Z faktu, że nie doświadczasz Boga wyprowadzasz nieuprawomocniony wniosek ogólny (generalizujesz), że nikt Go nie doświadcza, a zatem że Boga nie ma. Dość to prymitywne rozumowanie.
K
Kuba
8 września 2014, 17:16
Nic podobnego nie napisałem. Nie chodzi o doświadczenie w sensie odczucie, ale o doświadczenie w sensie eksperyment. Są ludzie, którzy doświadczają (czują) ból w nodze, która to noga jest dawno amputowana. Na szczęście da się to sprawdzić, że nogi nie ma. I nikt mnie nie oszuka swoim "doświadczeniem", że ma nogę. Tak samo możesz sprawdzić, że ja mam piwo, że wstałem z łóżka, itd. A jak mam sprawdzić Boga, którego niektórzy doświadczają? Mieści się to raczej w kategorii doświadczeń ludzi, którzy widzieli potwora z Loch Ness, UFO itd. Takie twierdzenia są nieodróżnialne od kłamstwa (obecnie, a być może i na zawsze). Dodatkowo, po wychowaniu w rodzinie katolickiej wiem jak to doświadczanie często wygląda. Np. spotkałem się z opiniami typu "znalazłam pracę, dzięki Bogu". Skąd ta osoba wie, że dzięki Bogu? W jaki sposób odczuwa, że to dzięki Bogu? A jednak ta osoba przytoczyła to w dyskusji jako argument. Przypisywanie z założenia wszystkiego co dobre na poczet działania Boga to nie to samo co doświadczenie, nawet rozumiane jako odczucie. Nie mówię, że zawsze to tak wygląda, ale jednak jest to nagminne. I jeszcze wyprzedzając ewentualne dalsze gdybania co do moich poglądów: nie wiem, czy istnieją jacyś bogowie, ilu ich może być i jakie mają cechy. Nie mam bladego pojęcia. Tak samo jak nie zakładam, że istnieje tylko materia (co za bzdurny pomysł). Po prostu jeśli czegoś nie wiem, to mówię że nie wiem. Podejmuję działania na podstawie tego, co wiemy, a nie tego, co sobie wyobrażamy (np.: istnieje piwo).
N
ng
8 września 2014, 19:50
Kuba, czy przeprowadziłeś eksperyment otwierania się na Boga ? Warunki metodologiczne tego eksperymentu znajdziesz w Piśmie Św. Jest prawdą, że wymaga to dobrej woli, wytrwałości i troszkę szerszych horyzontów niż klapki nauk przyrodniczych. No ale w końcu to Twój problem, bo to Twoje życie na końcu którego czy chcesz, czy nie zweryfikujesz swoją obecną wiarę i przekonania. 
K
Kuba
8 września 2014, 19:58
"Kuba, czy przeprowadziłeś eksperyment otwierania się na Boga ?" Tak, około 20 lat przeprowadzałem w odniesieniu do Boga Jahwe i nic. Dodatkowo podczas tych 20 lat nie dowiedziałem się, jak miałbym pokazac, że nie oszukuję siebie i innych kiedy mówię o Bogu. W Piśmie Świętym natomiast nie ma podanej metody jak poznać, że rzeczywiście doświadczyło się Boga (a nie np. własnych wyobrażeń napędzanych chciejstwem). I co teraz? Mam spróbować innego Boga? Dodatkowo nie wiem, o jakiej mojej wierze piszesz.