Zakaz tytułów religijnych dla prezydenta?
Dwaj komunistyczni deputowani do francuskiego Zgromadzenia Narodowego złożyli projekt zmiany Konstytucji, który „zabrania prezydentowi Republiki przyjmowania jakichkolwiek tytułów religijnych”.
– Zgodnie z tradycją Nicolas Sarkozy został kanonikiem Kościoła katolickiego na Lateranie 20 grudnia 2007 r. w Watykanie. Prezydent wypowiedział tam m.in. następujące skandaliczne zdanie: „W przekazywaniu wartości i uczeniu rozróżniania dobra od zła nauczyciel nigdy nie będzie mógł zastąpić księdza lub pastora” – piszą Maxime Gremetz i Jean-Jacques Candelier.
Przypominają, że „zgodnie z dziedzictwem historycznym” szefowi państwa francuskiego przysługują z urzędu różne tytuły religijne. Jednak – ich zdaniem – „to pomieszanie gatunków między polityką i religią jest nieuzasadnione w naszej Republice”.
Propozycja deputowanych z Francuskiej Partii Komunistycznej polega na wprowadzeniu do artykułu 5. Konstytucji, mówiącego o uprawnieniach szefa państwa, jednego zadnia: „Nie może przyjmować żadnego tytułu religijnego”. Nie wiadomo jeszcze, czy i kiedy ich propozycja zostanie wprowadzona pod obrady parlamentu.
Po raz pierwszy honorowym kanonikiem kapituły laterańskiej został w r. 1604 król Henryk IV. Nawrócony na katolicyzm z protestantyzmu, korzystał on z pomocy kanoników tej bazyliki. Wynagrodził za to kapitułę dochodami z opactwa benedyktyńskiego w Clairac w południowej Francji. Ona zaś przyznała pierwszemu francuskiemu monarsze z dynastii burbońskiej tytuł honorowego kanonika. Zobowiązała się też odprawiać co roku 13 grudnia - czyli w dniu jego urodzin - Mszę w intencji Francji. Tradycję kontynuowano również wówczas, gdy głowami państwa byli cesarze i prezydenci.
Z czasem jednak przysługujący im tytuł kanonika honorowego w praktyce popadł w zapomnienie. Dopiero w 1957 r. zwyczaj uroczystego objęcia kanonii w rzymskiej bazylice wznowił prezydent René Coty. Podobnego aktu dokonali też jego następcy, poczynając od gen. Charles'a de Gaulle'a - z wyjątkiem prezydentów Georges'a Pompidou i François'a Mitterand'a.
Skomentuj artykuł