Znamy pierwszego laureata nagrody Okulary Kaczkowskiego. Poznajcie Doktora Judyma z Podlasia
Zrezygnował z pracy w Warszawie, by na Podlasiu stworzyć domowe hospicjum dla chorych bez opieki. Poznajcie doktora Pawła Grabowskiego, zwycięzcę konkursu "Okulary ks. Kaczkowskiego. Nie widzę przeszkód".
Doktor Paweł Grabowski otrzymał nagrodę konkursu zorganizowanego przez Fundację im. Ks. Jana Kaczkowskiego. Celem konkursu było wyłonienie osób, grup i instytucji, które z pasją i zaangażowaniem - a często też wbrew okolicznościom - działają na rzecz drugiego człowieka.
Kim jest doktor Paweł?
Był chirurgiem i stomatologiem. Jak informuje portal TVN24, napisał również kilka sztuk teatralnych i tomików wierszy. Zostawił jednak dotychczasowe życie, by całkowicie poświęcić się pracy z chorymi i samotnymi mieszkańcami Podlasia.
W rozmowie z Agatą Puścikowską z "Gościa Niedzielnego", zapytany o to czy nie żałuje, odpowiedział, że "jeśli chodzi o tzw. robienie kariery, to jest to sprawa mocno przereklamowana". Pracował w klinice chirurgii twarzowo-szczękowej, ale nie wspomina dobrze tego czasu.
Są tacy ludzie, na których życie patrzysz i wiesz, że właśnie o to chodzi, że to jest pełna wolność, że to jest...
Opublikowany przez Piotrek Żyłka Piątek, 20 września 2019
"Środowisko hermetyczne, niezbyt przyjazne względem siebie. Specjalizację udało mi się zrobić w Warszawie. Po kilku latach w tamtejszej klinice uniwersyteckiej doktorat napisałem z… patologii relacji międzylekarskich" - wyznaje w wywiadzie. Podkreśla jednak, że tamta praca zwróciła jego uwagę na inny wymiar medycyny, czasem niewidoczny na pierwszy rzut oka.
"Tam umierało wielu pacjentów. Obserwowałem ich, zastanawiałem się, jak najlepiej pomóc, jak towarzyszyć podczas tego wyjątkowego czasu: odchodzenia" - wspomina. Właśnie dlatego zrobił specjalizację z medycyny paliatywnej, bo chciał towarzyszyć człowiekowi w każdym wymiarze życia, ulepszając czas jaki pozostał cierpiącemu.
Wyjazd na Podlasie wiązał się ze zdecydowaną zmianą. „Pomyślałem wtedy, żeby rzeczywiście pójść na całość, zaryzykować i otworzyć hospicjum gdzieś tutaj” – mówi doktor Paweł, cytowany przez TVN 24. Miejscem, które wybrał lekarz stał się Michałowo w północno-wschodniej Polsce. W okolicy nie ma żadnego hospicjum.
Opublikowany przez Paweł Grabowski Piątek, 2 sierpnia 2019
"Pan Bóg tym miejscem zaskoczył. Mówiłem Mu: «Panie Boże, miało być zadupie. Ale czy aż takie!?». Czasem brak prądu, bezdroża, ubodzy i piękni ludzie, niewygody. Jak na misjach. Nawet Afryki nie potrzeba" - opowiadał dziennikarce "Gościa".
Jak informuje portal TVN24, założone przez doktora Pawła Hospicjum proroka Eliasza pomaga ponad trzydziestu pacjentom, utrzymując się jedynie z darów ludzi oraz „jednego procentu”. Patron jest nieprzypadkowy, bo jak wyznawał w "Gościu Niedzielnym", Eliasz był prawdziwym wojownikiem, który działał bez lęku. Jest też patronem ekumenicznym, a hospicjum działa na styku kultur oraz wyznań katolickiego i prawosławnego. Po trzecie, co najważniejsze, Eliasz nie umarł. Bóg porwał go wprost do nieba. Trudno o lepsze przesłanie dla działalności hospicyjnej.
Przez pierwsze lata doktor Paweł leczył całkowicie za darmo. Od kilku miesięcy NFZ płaci mu za opiekę nad czternastoma pacjentami. Pensja wystarcza mu na skromne życie.
"Pan Bóg tym miejscem zaskoczył. Mówiłem Mu: «Panie Boże, miało być zadupie. Ale czy aż takie!?»"
Doktor Paweł nie ma rodziny, postanowił całkowicie oddać się potrzebującym jego pomocy. Jeszcze gdy był w Warszawie, był w świeckim Karmelu przez pięć lat, ale zrezygnował z tej drogi, by wyjechać pomagać chorym. " Świadomie wybrałem drogę samotnego wojownika. Dom w wiosce, w której zamieszkałem, niedaleko hospicjum, to też trochę moja pustelnia" - mówił na łamach "Gościa Niedzielnego".
W czym odnajduje największą radość? "W jeżdżeniu do ludzi, którzy ciągle mają plany, nadzieje. Myślę sobie, że jeśli jeszcze można mieć nadzieję, mając przed sobą kilka dni życia, to można mieć ją w każdej sytuacji” – powiedział, cytowany przez TVN24.
Praca, którą wykonuje doktor Paweł razem ze swoim zespołem jest ogromna. Świadczą o tym słowa ludzi, którym pomaga. „On jest tak bliski... I tak potrafi podejść do człowieka, jakby to on był najbliższą rodziną. On mnie traktuje jak swoją babcię” – mówi 95-letnia pani Jadwiga. Podchodząc do pacjentów z ciepłem, starają się nie zabierać im szacunku.
"Doświadczam tu spraw, o których nie śniło się lekarzom. I ludziom w ogóle. Bez Boga nie dałoby się tego ogarnąć"
Niestety, wizyty w domach pacjentów to za mało. Niekiedy przychodzą też momenty załamania, ale w takich sytuacjach stawia sprawę bardzo bezpośrednio, bo jak tłumaczy w "Gościu": "fakty są takie: jestem tu potrzebny. Więc działam". Teraz czeka go kolejne zadanie: budowa stacjonarnego hospicjum. Potrzeba na nie około 15 milionów złotych.
"Tu się toczy walka duchowa. Na każdym kroku, przy każdym oddechu. Czuję to i widzę. Gdybym nie żył sakramentami i modlitwą, dawno bym już nie żył. Duchowo, a może i fizycznie. Doświadczam tu spraw, o których nie śniło się lekarzom. I ludziom w ogóle. Bez Boga nie dałoby się tego ogarnąć" - podsumowuje swoją pracę doktor Grabowski.
Chcesz pomóc w realizacji projektu doktora Pawła? Pod tym linkiem znajdziesz wszystkie informacje, jak wspomóc dzieło
Skomentuj artykuł