Dla tysięcy Polek "seks" równa się "gwałt". Ich życie to koszmar

(fot. shutterstock.com)

Danuta już nie wierzy w lepsze życie. Właśnie skończyła 40 lat, a jej ukochany zginął w wypadku. "Sprzedaję się od małego. Rano matka szła do kościoła, a wieczorem przyprowadzała faceta, który uprawiał ze mną seks - mówi. - Za jednego z nich wyszłam za mąż, Robert nawet mi się podobał".

Po trzech miesiącach zaczęło się bicie i gwałty. Uciekła po roku, jak tylko urodziła syna. "Nie mogłam pozwolić, by coś mu zrobił" - wspomina. Wróciła do prostytucji, tym razem klientów szukała już sama.

"Rodzeństwo z matką szybko zabrało mi dziecko. Bo to hańba rodzinna. Zapomnieli, że w wieku 16 lat regularnie zarabiałam na to, by miały co jeść". Wcześniej była molestowana i gwałcona przez ojca i jego kumpli. "Moje życie to koszmar. Już nic lepszego mnie nie spotka".

DEON.PL POLECA

Danutę poznałem podczas spotkań z osobami bezdomnymi na Plantach w Krakowie. Do dziś kobieta zna tylko jeden sposób uzyskiwania dochodu, choć się do tego nie przyznaje.

Dlaczego? Nie potrafi mówić o tym, co z jej życiem zrobili mężczyźni. Pochodzi z małego, górskiego miasteczka w Małopolsce. Podobnie jak setki tysięcy kobiet jest ofiarą przemocy seksualnej w domu. Podobnie jak dziesiątki tysięcy kobiet jest ofiarą gwałtu, którego nigdy nie zgłosiła.

Gwałt, czyli temat tabu

- W naszej placówce niewiele kobiet otwarcie mówi o doświadczeniach związanych z przemocą seksualną, wciąż jest to drażliwy temat w naszym społeczeństwie - przyznaje Emilia Wesołowska, pracowniczka socjalna w ośrodku charytatywnym "Tylko" prowadzonym przez Caritas Archidiecezji Warszawskiej. - Kobiety niechętnie mówią o tych doświadczeniach, dopóki nie stają się one widoczne dla otoczenia, np. siniaki na ciele.

Dr Sylwia Spurek, Zastępczyni Rzecznika Praw Obywatelskich, wymienia kilka przyczyn, dla których nie mówi się o gwałcie: - Przede wszystkim są to krzywdzące stereotypy, mity które nadal funkcjonują w naszej kulturze.

- W kontekście małżeństwa mówi się o małżeńskich obowiązkach, wiele osób uważa, że nie ma czegoś takiego jak gwałt w małżeństwie. Co więcej, gdy dochodzi do aktów przemocy, kobieta zazwyczaj traktowana jest jako współwinna, nikt z rodziny nie chce jej pomagać, oskarża się ją o "rozpad rodziny" - mówi Spurek.

Problemem są również nieprawidłowe lub niedoskonałe przepisy. - Co prawda przestępstwo zgwałcenia ścigane jest z urzędu, a prawo przewiduje w tych sprawach szczególne procedury. To sąd przesłuchuje ofiarę. I powinien to zrobić jak najszybciej. Tymczasem od złożenia zawiadomienia o przestępstwie na policji do przesłuchania ofiary przez sąd upływa nawet trzy miesiące. A to dlatego, że przepisy nie określają precyzyjnie terminu. Zmuszamy w ten sposób kobietę do powrotu do traumatycznych doświadczeń. To wtórna wiktymizacja - podkreśla Sylwia Spurek.

- Krewni nie traktują poważnie przemocy na tle seksualnym. Bagatelizują - mówi Wesołowska, która na co dzień pracuje z ofiarami przemocy. - Rozmowa na ten temat bywa czasami tak krępująca, że choć rodziny "domyślają się", że ich siostra, córka czy kuzynka doświadcza przemocy, to nie potrafią zareagować.

Niedoskonałość przepisów, o których mówi Sylwia Spurek, jest bardzo widoczna: ze statystyk Ministerstwa Sprawiedliwości wynika, że w latach 2012-2016 odsetek kar w zawieszeniu za gwałty wahał się pomiędzy 34 proc. a 43 proc. Na nadzwyczajne złagodzenie kary wpływa fakt, że między ofiarą a sprawcą istnieją więzi rodzinne i doszło między nimi do pojednania. - To bardzo niebezpieczne dla ofiar, biorąc pod uwagę, że większość gwałcicieli to członkowie rodzin i bliscy znajomi, a organy ścigania i wymiaru sprawiedliwości nie stosują żadnych prawnych narzędzi ochrony ofiary. - przyznaje Spurek.

Na zmniejszenie wyroku wpływa również sytuacja, w której gwałciciel przyznaje się do winy i "pojedna się z ofiarą". Bo rodzina jest wtedy uratowana.

Jakie kary za gwałt?

O gwałtach Polek mówi się raczej tylko w kontekście tego, co działo się po nadejściu Armii Czerwonej w 1945 roku czy medialnie nagłośnionych spraw, jak np. gwałt na plaży w Rimini. Statystyki mówią jednak, że przemoc to tragiczna codzienność Polek żyjących współcześnie - według policyjnych danych w 2015 roku niemal 70 tysięcy kobiet (nie licząc dzieci) padło ofiarą przemocy w rodzinie. Są to dane pochodzące ze zgłoszonych i potwierdzonych przypadków. Ile jest ich naprawdę?

Równie trudno jest określić, ile kobiet zostało zgwałconych. Z danych Prokuratury Krajowej wynika, że w 2016 roku wszczęto przeszło 3,5 tys. śledztw z art. 197 k.k. W ciągu całego ubiegłego roku prokuratura umorzyła natomiast prawie 2,6 tys. takich spraw, a w 622 przypadkach w ogóle odmówiła podjęcia śledztwa. W tym samym okresie do sądów wpłynęło łącznie 915 aktów oskarżenia o gwałt, a sądy skazały 624 sprawców.

Spośród tych 624 spraw jedynie 9 proc. gwałtów miało miejsce poza domem. Polacy gwałcą swoje żony i córki, osoby najbliższe.

Według statystyk Centrum Praw Kobiet w 83 proc. sprawcami gwałtów są osoby, które kobieta zna i którym ufa. W 20 proc. są to stali partnerzy seksualni, w 20 proc. - mężowie ofiar. Najbardziej zatrważające są wyniki raportu fundacji "Ster" - aż 91,8 proc. ofiar gwałtu nie zgłosiło go policji.

Nielicznym gwałcicielom, których sprawy zostały doprowadzone do końca, grozi kara pozbawienia wolności od lat 2 do 12, jeśli doszło do stosunku seksualnego, lub kara od 6 miesięcy do lat 8, jeśli czyn obejmował inną czynność seksualną. Wiele spraw kończy się jednak... wyrokiem w zawieszeniu.

- Kobiety boją się o tym mówić, nie zgłaszają gwałtów w małżeństwie, przez co nie znamy pełnej skali zjawiska. Często nie otrzymują koniecznej pomocy psychologicznej, a pytania zadawane podczas przesłuchania są dla nich poniżające i sugerują, że do gwałtu nie doszło, albo że to one są za niego odpowiedzialne - mówi Spurek. - Gdy okazuje się, że mąż-gwałciciel może trafić do więzienia, rodzina nierzadko wywiera presję, by kobieta wycofała swoje zeznania.

- To nie dotyczy tylko rodzin ubogich lub tych, które przeżywają kryzysy - mówi Wesołowska. Siostra Anna Bałchan ze stowarzyszenia Po MOC odmawia podawania liczb, gdy pytam o przypadki w prowadzonym przez nią ośrodku dla ofiar przemocy, właśnie z tego względu: - Wyjdzie panu, że to problem osób ubogich. Statystyki mogą mylić i tak jest w tym przypadku - podkreśla.

- Rodziny w kryzysach są częściej pod opieką pracowników socjalnych z ośrodków pomocy społecznej i w tych rodzinach temat jest "bardziej zbadany" - mówi Wesołowska. - Dopóki temat przemocy seksualnej w społeczeństwie będzie tematem zamiatanym pod dywan, dopóty skala tego problemu będzie niezbadana i wciąż nie będziemy mieć wiarygodnych danych na ten temat.

"Katolicy płacą dużo za seks bez prezerwatywy"

- Agnieszkę spotkałam, gdy miała 17 lat. Urodziła wtedy swoje pierwsze dziecko - mówi Irena Dawid-Olczyk, prezeska Fundacji La Strada, działającej przeciw handlowi ludźmi i niewolnictwu. - Uciekła z agencji towarzyskiej w Krakowie, do której sprzedali ją ojciec i jego sąsiad po śmierci matki. Miała wtedy 16 lat, a jej mamą stała się prowadząca tę agencję kobieta.

Jest jeszcze gorszy problem, na który wskazuje Dawid-Olczyk. - Z tym zjawiskiem nie da się do końca walczyć. Przypadków, w których rodzina zmusza matkę, żonę lub córkę do prostytucji, nie da się zbadać. Policja tego prawie w ogóle nie rejestruje - tłumaczy prezeska Fundacji La Strada.

Dlaczego to robią? Dla pieniędzy. - Znamy sporo przypadków kobiet, które wyjechały na Zachód, zostawiając dziecko z babcią. Zaczęły zarabiać dużo na prostytucji, wysyłać pieniądze do Polski - mówi Dawid-Olczyk. - Gdy ta forma życia zaczęła je męczyć, babcia razem z dzieckiem protestowali. Przyzwyczaili się do wysokiego poziomu życia. - twierdzi Dawid-Olczyk.

Tak samo z mężami, którzy zobaczyli, że zmuszanie żony do prostytucji jest ogromnym zastrzykiem finansowym dla rodziny. - Oni już wtedy nie muszą pracować. I kontrolują wszystko - mówi Dawid-Olczyk.

Danuta mówiła mi o płatnym seksie, do którego zmuszała ją matka tak, jakby to było coś normalnego. "Musieliśmy z czegoś żyć, byłam najstarsza" - tłumaczyła. "A co ty byś zrobił, jakby ci się mąż zapił? Mama potrzebowała pomocy, na początku nie było fajnie, no i nie mogłam mieć chłopaka" - stwierdzała.

- Są dziewczyny, które nie widzą nic złego w przygodnym seksie na ulicy za np. kupienie wódki lub ciuchów - tłumaczy Emilia Wesołowska.

Przyzwolenie na prostytucję kobiety z rodziny coraz bardziej rośnie: - Jeszcze 20 lat temu to była hańba. Ale dzisiaj coraz mniej osób patrzy na to w ten sposób. Ważne są inne rzeczy, np. żeby podczas seksu nie używać prezerwatywy - tłumaczy Irena Dawid-Olczyk. - Sieci międzynarodowe, których La Strada jest członkiem, zauważają, że w Polsce mężczyźni płacą dużo więcej za seks bez prezerwatywy. Widać, że z jednej strony kuleje świadomość na temat zagrożeń, z drugiej, że nadal pokutuje kult macho, który chce "prawdziwego seksu". Nie ma wątpliwości, że większość z tych mężczyzn to katolicy.

Co prowadzi do sytuacji, w której mężczyzna gwałci swoją żonę lub partnerkę albo zmusza córkę do prostytucji? Siostra Anna Bałchan nie ma wątpliwości: - Najważniejsza jest więź, otwartość, miłość. Jeśli nie ma więzi, nie ma miłości, ale jest tylko poczucie obowiązku i powinność, to jest coś nie w porządku. Jeśli nie mówi się o seksie, jest to temat tabu, to łatwo prowadzi to do napięć. I seks staje się formą rozładowania napięcia, a nie sposobem okazania swojej czułości i delikatności - tłumaczy zakonnica.

Mity o małżeństwie

"Wyjściowa sytuacja idącej ulicą kobiety jest całkowicie odmienna od sytuacji idącego ulicą mężczyzny" - napisała Dominika Dymińska w tekście pt. "Jak pisanie o przemocy seksualnej uczyniło ze mnie seksistkę". Trafiła w sedno. Rzeczywistość kobiet w Polsce, szczególnie w kontekście przemocy seksualnej, jest zupełnie inna niż rzeczywistość mężczyzn. To kobiety są ofiarami w zdecydowanej większości przypadków.

- U ofiar przemocy, kobiet, obserwuję jedną wspólną cechę - tłumaczy mi Emilia Wesołowska. - One nieświadomie mają w sobie przyzwolenie na przemoc, poddają się pewnym schematom, które wynikają z przyjętych obrazów tego, jak powinna zachowywać się kobieta w relacji z mężczyzną i jak należy budować związek.

Joanna pojawiła się w ośrodku Caritas po tym, jak została zgwałcona przez partnera. "Nic się tak naprawdę nie stało" - mówiła. "Wszystko jest w porządku, za dwa tygodnie pójdę do pracy" - przywołuje jedną ze znanych sobie historii Wesołowska. Joanna wyszła z ośrodka, trafiła w towarzystwo obcych mężczyzn, którzy zgwałcili ją kilka tygodni później. - Takich sytuacji, szczególnie wśród kobiet w kryzysie bezdomności, jest wiele. Nie traktuje się ich jednak poważnie, bo nie są medialnie nagłośnione, jak kampania #metoo - tłumaczy Wesołowska.

Pracownicy socjalni są urzędowo zobowiązani do zgłaszania przypadków przemocy seksualnej. - Ale kobiety nawet po zgłoszeniu wycofują się. Boją się, czują się słabsze - mówi Wesołowska. - Najtrudniejsze w naszej pracy jest to, by pokazać im, że ich postrzeganie nie pozwala zobaczyć rzeczywistości. To ogląd z pozycji ofiary. One często nie doświadczyły dobrej relacji małżeńskiej, nie mają szacunku do siebie, nie mają poczucia godności - dodaje pracowniczka socjalna.

Kościół też nie jest bez winy

Choć doktryna katolicka promuje model seksualny, w którym nie może być miejsca na przemoc, w którym seks nie jest wiązany z ofiarą, nie może być na siłę, ale ma być oznaką miłości małżeńskiej, to jednak są też miejsca przy Kościele, które nauczają o czym innym.

- Pod taką poradnię lepiej podłożyć bombę - mówi mi siostra Bałchan. - To znaczy zamknąć. Miłość nigdy nie jest powinnością, seks nie jest do używania - oburza się, gdy opowiadam jej o ostatnio głośnym przypadku porad umieszczonych na stronie doradców rodzinnych z Wrocławia. Wielu internautów nie miało wątpliwości, że nie jest to odosobniony przypadek.

Czego dowiemy się z informacji zamieszczonych na stronie? Że "kobieta jest stworzona do dawania życia, macierzyństwa, praktycznie nie ma popędu seksualnego, bo jest z natury czysta i wstydliwa". Seks jest na dole hierarchii podstawowych potrzeb kobiety, "najlepiej raz w miesiącu" (w przeciwieństwie do mężczyzn, którzy umieszczają współżycie na pierwszym miejscu i mogą uprawiać seks "zawsze i wszędzie").

"Trzeba zrozumieć różnicę w seksualności mężczyzny i kobiety" - tłumaczą cierpliwie autorzy strony, wskazując, że kobieta "ma się z radością oddawać mężowi", mężczyzna zaś "zaspokajać potrzebę miłości". Dla niej seks jest przede wszystkim "ofiarą": "nie odmawiaj zbyt często współżycia", "skoncentruj się na okazywaniu czułości mężowi" i "pozwól sobie czasem na śmielsze zachowania".

Relacja seksualna między kobietą i mężczyzną w takim schemacie nie opiera się więc na wzajemnym okazywaniu miłości, ale na zaspokajaniu mężczyzny.

- Niestety, nadal w wielu rodzinach, spotykamy się z niebezpiecznymi mitami o relacjach damsko-męskich, np. tym dotyczącym "wypełniania obowiązku małżeńskiego" - przyznaje Sylwia Spurek.

"Dziewczyna powinna zdawać sobie sprawę, że więcej niż chłopiec płaci za nietrafny wybór, bo nie ma równości w naturze. On jest dawcą życia, »siewcą«, natomiast jej ciało »glebą«, w której wzrastało nowe życie. Postawa chłopców, którzy stają się ojcami, bywa różna" - czytam w podręczniku polecanym przez MEN "Wędrując ku dorosłości. Wychowanie do życia w rodzinie dla uczniów klas I-III gimnazjum" (red. Teresa Król).

Czy więc wina, a przynajmniej jej część, leży po stronie dziewczyny, dlatego że jest dziewczyną?

Kobieta nad sobą nie panuje, więc ma milczeć

Kolejne dwa mity, tak często potwierdzane w rozmaitych poradniach rodzinnych, dotyczą emocjonalności kobiet oraz ich roli w "utrzymaniu jedności małżeństwa". Jak czytamy na wspomnianej stronie z poradami, "kobieta często wyolbrzymia". W dziale z dowcipami znajdziemy teksty mówiące, że Pan Bóg stworzył kobietę jako głupią, bo inaczej nie pokochałaby brzydkiego Adama.

W podręczniku pod redakcją Teresy Król czytamy też np.: "jeśli zdecydujesz się pomóc koleżance w geometrii, zdobądź się na cierpliwość i wyrozumiałość, choć może Cię irytuje, że tak wolno myśli albo czegoś nie pamięta".

- Zeznania kobiet są bardzo często poddawane w wątpliwość. - przyznaje Sylwia Spurek - Procedury prawne nie chronią ich w pełni przed wtórną wiktymizacją. Trudno się dziwić, że wiele ofiar nie zgłasza przestępstwa.

Innym problemem jest mit, że zerwanie związku małżeńskiego lub rozwód to najgorsza rzecz, jaka może ich spotkać. "Prof. M. Guzewicz w swojej książce o małżeńskich kryzysach stwierdza, że dla dziecka rozwód jest gorszym przeżyciem niż śmierć jednego z rodziców, a św. ojciec Pio nazywa rozwód wprost: bramą do piekła" - czytam na stronie z poradami.

- W wyniku odebranej edukacji i przede wszystkim doświadczeń wiele kobiet rzadko tak naprawdę wie, czym jest miłość - mówi Emilia Wesołowska. - Godzą się na bycie ofiarą, nie wiedząc, że to, co robi im mąż lub partner, to nie jest więź, zdrowa relacja. Zamiast szukać szczęścia i spełnienia swoich pragnień, poświęcają się w imię trwania toksycznego związku.

- Kościół oczekuje trwania rodziny, często podkreśla, że jest ono zależne przede wszystkim od kobiety, od tego, jak "wypełnia swoje obowiązki" - mówi Irena Dawid-Olczyk z Fundacji La Strada.

- W seksie i małżeństwie nie może chodzić tylko o spełnienie pragnień, nie można używać drugiej osoby - mówi s. Anna Bałchan. - Takie myślenie kończy się tragicznie.

Co jest jego źródłem? Emilia Wesołowska nie ma wątpliwości, że w ostatnich latach problem rozmaitych stereotypów wzmacniają media: - W mojej ocenie dużym problem są media, które kreują seks z pozycji przemocowej ze strony mężczyzny. Nie tak dawno w kinach wiele kobiet oglądało "50 twarzy Greya", film, który opowiada o seksualnych potrzebach mężczyzny, które wiążą się z przemocą, wykorzystywaniem swojej siły fizycznej nad kobietą. Taki wzór relacji damsko-męskich przekłada się na codzienność wielu kobiet - mówi.

Siostra Bałchan wskazuje, że pornografia rozbudza "taki model postępowania", w którym seks jest towarem należnym mężczyźnie, a kobieta to przedmiot. To on pełni w małżeństwie rolę "głowy rodziny" i kontroluje wszystko: również zachowania żony, finanse i sprawy związane z seksem. Gdy przychodzi do przesłuchania lub rozprawy w sądzie, osamotniona przez rodzinę kobieta łatwo wycofuje się z jakichkolwiek zarzutów.

"Kościół to niedoceniany sojusznik"

Nie jest jednak tak, że Kościół nie robi nic. - Potrzeba nam rzetelnej edukacji na temat przemocy wobec kobiet, w tym przemocy w rodzinie i przemocy seksualnej, której brakuje w szkołach. Kościół może więc wypełnić tę lukę. - mówi Sylwia Spurek - Przecież takie tematy jak godność czy prawa człowieka, ich niedopuszczalna nienaruszalność są bardzo bliskie doktrynie katolickiej. Trudno byłoby wskazać inny podmiot w Polsce, który mógłby odegrać tak dużą rolę w edukacji na ten temat. Kościół to niedoceniany sojusznik - dodaje Spurek.

Zastępczyni RPO wskazuje również, że w wielu sprawach pozytywną rolę odegrał ksiądz proboszcz, który znał daną rodzinę: - Są księża, którzy słyszeli o "Niebieskiej Linii" i kierują tam kobiety, ofiary przemocy. Księża często wiedzą, że w przypadku przemocy należy przede wszystkim udzielić wsparcia kobiecie, zaufać jej i ochronić. Uwierzenie ofierze to kluczowy aspekt - podkreśla Sylwia Spurek.

Irena Dawid-Olczyk nie ma wątpliwości, że ogromną pracę na tym polu wykonuje siostra Bałchan. - Sądzę, że Kościół zaczyna zauważać powagę tego problemu - przyznaje prezeska Fundacji La Strada. - Pomoc rozmaitych fundacji katolickich dla samotnych matek i ofiar przemocy jest duża. Widziałam też podczas spotkania przełożonych zakonów żeńskich, że temat handlu ludźmi i przemocy seksualnej jest ważny dla sióstr.

- Gdy słyszę o przemocy seksualnej w rodzinie, myślę o kobietach poniżanych, które tracą poczucie własnej godności, a które jeszcze wiele lat nie będą miały odwagi przyznać się do tego, co się w ich życiu dzieje. Myślę o dzieciach wychowywanych w tych rodzinach, które w przyszłości będą miały problemy z budowaniem swoich własnych rodzin - mówi Emilia Wesołowska. - To jest naprawdę sprawa fundamentalna, sprawa godności człowieka. Rola wspólnoty katolików jest tutaj ogromna - mówi pracowniczka jednego z kilku w Polsce ośrodków dla osób dotkniętych przemocą prowadzonych przez Caritas.

Pomoc interwencyjna jest konieczna, ale statystyki wskazują, że potrzebna jest profilaktyka - tylko 32 proc. uczniów i uczennic poruszało temat przemocy seksualnej na lekcjach WDŻ. Według raportu grupy Ponton aż 45 proc. nastolatków korzysta z pornografii jako źródła wiedzy o seksualności.

Według badań Gemiusa z 2016 roku na strony pornograficzne przynajmniej raz w miesiącu wchodzi ok. 45 proc. internautów, czyli ok. 12 mln osób. Problem jest masowy.

Jak pomóc zgwałconej lub molestowanej kobiecie?

Co robić, gdy jesteś ofiarą przemocy seksualnej lub wiesz, że ktoś nią jest? Przede wszystkim pamiętaj, że to przestępstwo i że należy je zgłosić odpowiednim służbom, najlepiej policji. Policjanci muszą przyjąć zawiadomienie w formie protokołu z przyjęcia ustnego zawiadomienia o przestępstwie lub przesłuchania w charakterze świadka. Sama ofiara nie jest przesłuchiwana przez policję lub prokuratora. Tam składa jedynie zawiadomienie, a policja lub prokurator nie powinien jej przesłuchiwać. Odbiera od niej jedynie informacje na temat najważniejszych faktów i dowodów.

Pamiętaj, że nie musisz iść na komisariat - można też zadzwonić. Policja ma 30 dni, by wszcząć postępowanie lub podjąć decyzję, by go nie wszczynać. Pamiętaj, że jeśli zostałaś zgwałcona, będziesz przeżywać głęboki szok, poczucie bezsilności i wstydu. Nie wyrzucaj ubrania ani pościeli. Zostaw wszystko i zawiadom jak najszybciej policję.

Prawdopodobnie służby przyślą karetkę, by zbadał cię lekarz. Pamiętaj, że wiele organizacji społecznych zajmujących się problematyką praw kobiet oraz ofiar przestępstw może udzielić ci pomocy, jeśli się do nich zwrócisz (ich listę znajdziesz np. tutaj).

- Kobieta, która jest ofiarą przemocy seksualnej oprócz zgłoszenia sprawy na policję powinna jak najszybciej znaleźć wsparcie u boku kogoś bliskiego, np. przyjaciółki, której nie tylko opowie o swoich traumatycznych przeżyciach, ale również otrzyma wsparcie w sprawach formalnych - mówi Emilia Wesołowska. - Wsparcie bliskiej osoby jest niesamowicie istotne, ponieważ ofiara przemocy często poddaje się, wycofuje z podjętych już działań, traci wiarę w to, że może zmienić swoje życie, a przede wszystkim tkwi w ogromnym poczuciu wstydu i strachu przed swoim oprawcą. Siła bliskiej osoby w tym przypadku może być źródłem sukcesu.

Czym jest przemoc seksualna?

Nawet jeśli nie znasz ofiar przemocy seksualnej i sama nią nie jesteś, przekazuj wiedzę.

Przemoc seksualna to nie tylko gwałt lub fizyczne molestowanie. To również nieodpowiednie słowa, a nawet wpatrywanie się. Jak wyraziła to jedna z moich znajomych: "jeśli na mój widok coś w mężczyźnie zaczyna się dziać, to ja naprawdę nie muszę o tym czymś wiedzieć".

Pamiętaj, że przemoc w ogólnym sensie może dotyczyć wszystkich kobiet, nie tylko wolnych lub tylko zamężnych. Możesz jej doświadczać od chłopaka, który cię poniża. Gdy mówi o twoich przyjaciółkach w obraźliwy sposób lub o tobie, że jesteś beznadziejna lub że do niczego się nie nadajesz.

Przemoc seksualna dotyczy sytuacji, w których mężczyzna wymusza seks bądź inne czynności seksualne bez twojej zgody (np. gdy śpisz lub jesteś pod wpływem alkoholu). Nie ma znaczenia, czy jesteś po ślubie czy nie. Nikt, nawet mąż, nie może domagać się współżycia seksualnego, jeśli tego nie chcesz. Nikt nie może zmusić cię do oglądania pornografii.

Do przemocy seksualnej zalicza się również zmuszanie do prostytucji, handel ludźmi w celach seksualnych lub zmuszanie do aborcji. Nie są to wcale tak rzadkie przypadki, jak może ci się wydawać. To że media lub policyjne statystyki milczą o jakimś zjawisku, to nie znaczy, że ono nie istnieje.

Jeśli ofiarą przemocy seksualnej padłaś w przeszłości i od wydarzeń tych minęło wiele czasu, zajrzyj do internetu: - Internet jest pełen portali dla ofiar przemocy. Warto zgłosić się do najbliższej poradni zdrowia psychicznego w miejscu swojego zamieszkania w celu podjęcia terapii dla ofiar przemocy - mówi Emilia Wesołowska. - Ponadto polecam grupy wsparcia. Nic bardziej nie pomoże jak wsparcie kobiet, które w przeszłości doświadczały przemocy seksualnej, a które obecnie uwolniły się od sprawcy przemocy i układają swoje życie na nowo.

Irena Dawid-Olczyk: do Fundacji La Strada można zgłaszać wszelkie przypadki zmuszania do prostytucji, także za granicą i także cudzoziemek w Polsce. Zapewniamy dyskrecję (tel. +48 22 628 99 99).

Karol Wilczyński - dziennikarz DEON.pl. Współtworzy islamistablog.pl

Tworzymy DEON.pl dla Ciebie
Tu możesz nas wesprzeć.

Skomentuj artykuł

Dla tysięcy Polek "seks" równa się "gwałt". Ich życie to koszmar
Komentarze (10)
ZW
Zenon Warczyblacha
20 września 2018, 18:46
I pomyśleć że w Polsce miałbybyć całkowity zakaz aborcji to takich dzieci były by dziesiątki tysiecy po za wszelką kontrolą nie mówiąć już że pedofile płacili by 10% tego co teraz
KB
Kasia Brzez
31 sierpnia 2018, 15:04
Bardzo dobry artykuł. Autor sięgnął po wypowiedzi specjalistów w tej dziedzinie, dzięki czemu mamy w nim sporo konkretów i można wyciągać jakieś wnioski, myśleć co z tym problemem dalej robić. Nad tym chciałabym się zatrzymać - mając gdzieś z tyłu głowy świeże, poruszające informacje o pedofilii wśród duchownych. Sprawa wygląda tak: nie da się pracować nad czymś, co jest złe, jeśli się o tym nie myśli, nie mówi, odwraca oczy, mydli innym oczy itp., itd. Dlatego ja cieszę się, gdy na katolickim portalu czytam takie właśnie publikacje (ten styl, narracja). Jeśli stanie się to normą, to WRESZCIE przestaniemy udawać, że nie ma rzeczy, które są. To właśnie dlatego, że księża uważają się za ekspertów od: seksu, in vitro, wychowania dzieci, psychologii młodzieży i par, wykorzystywania kobiet - prowadzą na ten temat wykłady (czytaj: kazania, rekolekcje), dlatego właśnie jest tak jak jest w Kościele: mijanie się z prawdą. Księża i osoby świeckie z nimi związane nie są guru we wszystkich tematach! Co więcej, powinny się wycofać na bok, jeśli chodzi o sprawy, o których nie wiedzą za dużo, choćby z racji braku zawodowego przygotowania. To, że ksiądz słucha ludzi przy spowiedzi, nie znaczy, że zna się na wszystkim... On ma za zadanie w tym Sakramencie ułatwić człowiekowi spotkanie z miłosiernym Ojcem, a nie występować w roli psychologa, a w przyszłości, gdy nabierze pewności, policzy sobie statystyki i wyciągnie wnioski, przedstawiać je jako tzw. (przez niektórych nadal)  "słowo boże"...Księża niech się specjalizują w przybliżaniu ludzi do Boga, w głoszeniu Ewangelii, w udzielaniu Sakramentów. My, świeccy związani z Kościołem, kierujmy się logiką i chęcią rozwiązywania problemów, a nie kształtujmy w sobie w XXI wieku, po tych wszystkich ujawnionych skandalach w szczególności, postawy: "znowu atakują nasz Kościół, brońmy Go za wszelką cenę". Gdy dzieje się zło, mówmy i piszmy o nim, po to przecież, by zacząć je wykorzeniać i zwalczać. Pozdrawiam.
31 sierpnia 2018, 00:28
Artykuł ciekawy, chwytający za serce, ale przerażające, że autor sięgnął w zasadzie tylko do autorytetów z jednej strony (środowisk LGTB i proaboracyjnych), co w chrześcijańskim portalu dziwi, jak napisał choćby Tadeusz_25. Jak można cytować raport z fundacji STER, skoro nawet środowiska do nich zbliżone skrytykowały raport za zbyt szeroką definicję molestowania. Do tego nie można bezkrytycznie podchodzić do raportów fundacji, która walczy o prawo do aborcji (także dziewczynek!) i z tym się nie kryje [url]https://rownosc.info/media/uploads/biblioteka/badania/sojusznicy_czy_przeciwnicy.pdf[/url]  Katolicki autor/redaktor powinien więc być ostrożny w takim "dobieraniu" raportów czy wypowiedzi autorytetów, albo przynajmniej zacytować też co sądzą na temat i jakie mają badania jednoznacznie katolickie/chrześcijańskie fundacje czy stowarzyszenia. Tu ich głos jest w zasadzie pomienięty. Uważam osobiście, że tak szerokie traktowanie przemocy seksualnej (autor dochodzi do kwestii nawet spojrzeń) szkodzi sprawie, bo utrudnia pomoc rzeczywistym ofiarom przemocy, ale może się mylę..
AK
Anna K
30 sierpnia 2018, 00:58
Artykuł bardzo wazny i potrzebny, bo problem rzeczywiście istnieje. Ale... Niech szanowna redakcja poważnie zastanowi się nad tytułem tego artykułu, a zwłaszcza nad nagłównkiem na fb: "Polacy gwałcą przede wszystkim swoje zony i córki".  1. Jeśli publikuje się artykuły, to trzeba wiedzieć, jak działa ludzki mozg, mieć jakieś podstawy z pr, z neurodydaktyki. Trzeba dobrze przemyśleć nie tylko, co sie pisze, ale jak sie te treści przedstawia, zeby nie wyrządzić więcej szkody niż pożytku. 2. W pamięci zapisuje się przede wszystkim to, co było na początku, dużymi literami, co zostało umieszczone w nagłówku. To "pierwsze wrażenie" może być nie do zatarcia przez kolejne fragmenty tekstu - stąd wielka odpowiedzialność. Tytuł musi być wyważony, eksponować główną tezę, a nie wywoływać sensacje, jak w brukowcach. 3. Co wynika z tytułu i nagłówków? Że Polacy gwałcą. Polacy - a więc inne narody nie. Polacy - a więc wszyscy, to cecha narodowa. Gwałcą )nie ma, że niektórzy, że czasem) - a więc to jest powszechne. Co więcej - gwałcą żony i córki - jak wyżej. Tytuł sugeruje ocenę całego narodu. W dodatku w opozycji do innych krajów. A przecież to nie tak. 4. Odpowiedniejszy byłby tytuł typu: "O godność kobiety" - bo podkresla, na czym nam zależy. Albo "Problemy w mzłżenstwach"- bo wskazuje, ze to coś niepokojącego, albo "Pomóżmy ofiarom gwałtów" itp.
T
Tadeusz_25
29 sierpnia 2018, 21:39
Panie Karolu, zanim pan napisze następny artykuł, proszę zapisać się na wizytę u psychologa lub psychiatry. Po tym artykule widać, że pan sam jest mocno poraniony i ma poważny problem ze sobą. A jakie pan ma autorytety: Centrum Praw Kobiet – fundacja feministyczna działająca w Polsce (czyli to te same, co krzyczały w kościele w czasie Mszy św.); lewacka fundacja STER promująca LGBT+; Sylwia Spurek feministka, zastępczyni niejednokrotnie skompromitowanego RPO ds. Równego Traktowania - gratuluję "autorytetów moralno-naukowych", wprost genialnych jak na stronę DEON-u... "Nie ma wątpliwości, że większość z tych mężczyzn [płacących za seks przygodny] to katolicy" - może jakiś dowód na tę tezę?
TK
teresa kaczmarczyk
29 sierpnia 2018, 23:42
prawda boli!!!usiłuje pan deprecjonowac ten artykuł i centrum praw kobiet,ale to się już nie uda,,,przypuszczam,że takim betonom katolickim jak pan w głowie się nie mieści gwałt w małżeństwie(no bo jak to ,żona ma obowiązek,w koncu jest własnością katolickiego faceta),a co do autorytetów moralnych,to ten pański kościół,to raczej kiepski przykład---pedofilia,homoseksualizm,życie ponad stan,kochanki,dzieci,i na to nie trzeba dowodów,wystarczy czytac,analizowac i uzmysłowic sobie,że tej ohydy nie da się "już zamiatac pod dywan",jak to w zwyczaju kościoła było!
TK
teresa kaczmarczyk
29 sierpnia 2018, 23:52
a co do tezy ,że większośc tych mężczyzn ,płacących za seks to katolicy---jest jeden niezbywalny dowód,wedle statystyk kościelnych ---pana kościół upiera się ,że katolików w polsce jest coś koło 90%,to chyba pan nie sądzi,że prostytucję w polsce napędza tylko 10 % ateistów,,zresztą wątpię by ateiści łazili na prostytutki,,,,ci zazwyczaj cieszą się udanym życiem seksualnym,bo nie ograniczają ich pierdoły kościelne!!!
30 sierpnia 2018, 12:49
Agresywny ton pani tereni nie wskazuje na udane życie....
31 sierpnia 2018, 09:50
@terenio miesza pani różne statystyki, a do tego podaje je niedokładnie. Z pani wpisu wynika, że jest pani poza Kościołem i ma pani do niego stosunek bardzo silnie emocjonalnie negatywny. Nie wiem skąd u pani przekonanie, że ateiści nie korzystają z usług prostytutek, bo przecież wielu z nich obnosiło się z tym publicznie, a nawet postulowali w swoim czasie uznanie tego "zawodu". Pani wypowiedź jasno świadczy, że pani również ma jakieś poranienia w sferze komunikacji międzyosobowej (seksualnej? nie wiem). Stąd w trosce polecam moją radę z pierwszego zdania do pana Karola.
SK
Sofia Kowalik
29 sierpnia 2018, 21:29
Oho, zaraz prawdziwki podniosą larum, że to na pewno nie prawda. Gwałty w polskiej katolickiej rodzinie? No skądże znowu. To niemożliwe.