"Islam przynosi pokój, nie przemoc" [WYWIAD]

Anetta Dziedzic pierwsza po prawej stronie (fot. (C) Sam's Photography / Centrum Muzułmańskie w Krakowie)
Anetta Aisha Dziedzic / Alicja Straszecka / Karol Wilczyński

O radykalny islam, o przemoc, o burki i Koran - zadaliśmy wiele trudnych pytań Anetcie Dziedzic z Małopolskiego Oddziału Ligi Muzułmańskiej w RP.

Karol Wilczyński, DEON.pl: Dlaczego wybrałaś islam jako własną drogę? Co cię w nim pociągnęło najbardziej?

Anetta Dziedzic, Liga Muzułmańska RP: Pomimo tego, że jest to najczęstsze pytanie, jakie słyszę, nadal nie potrafię na nie odpowiedzieć w kilku zdaniach, bo droga do islamu zajęła mi prawie dwadzieścia lat, a z drugiej strony to bardzo osobiste pytanie. To sprawa między mną a Bogiem.

Przez te lata przede wszystkim szukałam odpowiedzi: jaki jest Bóg i czego od nas, ode mnie oczekuje i odpowiedzi na te pytania znalazłam w islamie. Tego z pewnością nie da się powiedzieć w kilku zdaniach i nawet nie spróbuję. Najprościej - pociągnęła mnie koncepcja Boga w islamie, która była zawsze najbliższa mojemu sercu.

DEON.PL POLECA

Alicja Straszecka, wydawnictwo WAM: Co to za koncepcja? Powiedz o tym coś więcej.

Że jest tylko Jeden, Jedyny, Wszechmogący Bóg. Niezrodzony i niestworzony, nie mający początku ani końca. Z naciskiem na słowo Jeden. To tyle.

Alicja Straszecka: Prawie się zgadzamy, poza tym, że ja wierzę w Syna Bożego, który jest zrodzony. Właśnie dlatego nie chrześcijaństwo?

Między innymi właśnie dlatego. Nie chrześcijaństwo? Zdecydowanie nie jestem katoliczką. A chrześcijanką? Nie wiem, ale pewnie też nie, wiele osób tak by stwierdziło. Rozważam na ten temat, ale nie mam jeszcze jasnej odpowiedzi.

Całe moje życie oparte było na naukach Jezusa i nadal tak jest, bo nie jest to sprzeczne z islamem, ale nie wierzę, że był/jest Bogiem, ani nie mogłam w to uwierzyć, że umarł za nas na krzyżu. Już jako dziecko często myślałam o tym i nijak miało się to do koncepcji Boga miłującego nas, sprawiedliwego, wszechmogącego etc. Bardziej wtedy przypominał mi tyrana, a teraz wiem, że tak nie jest.

Ale proszę, nie rozmawiajmy o tym. Po pierwsze nie chciałabym nikogo urazić, a po drugie chodzi o dwadzieścia lat moich osobistych rozważań na ten (między innymi) temat, który jest bardzo rozległy. Wszelkie moje rozważania o religiach miały charakter czysto osobisty. Nigdy nie sądziłam, że przyjdzie mi publicznie wypowiadać się na te tematy i trzeba przyznać, że nie jest to łatwe.

To z osobistych rozmów, czytań czy rozważań wyciągałam wnioski i wprowadzałam je w swoje życie. Nie potrafię zawsze uzasadnić swojego wyboru czy postępowania konkretnym fragmentem z Biblii, Koranu czy innej konkretnej księgi. Po prostu wiem i to mi wystarczało.

Alicja Straszecka: Zadam inne pytanie, które pewnie równie często się pojawia. Dlaczego nosisz hidżab?

Bo Koran, ale też i Biblia, bardzo często podkreślają to, żeby kobiety się skromnie nosiły i zachowywały. Mówi o tym Księga Kapłańska, mówi o tym św. Paweł w pierwszym Liście do Koryntian.

Ja osobiście nie przywiązuję tak wielkiej wagi do zakładania chustki, bo nie uważam, że to jest najważniejsze w mojej religii. Z drugiej strony Koran mówi wprost, że kobieta powinna zasłaniać swoje ozdoby (sura 24, 31).

Alicja Straszecka: Ale co tak naprawdę ma dawać taka osłona?

Poczucie bezpieczeństwa, skruchy i poddania woli Boga. Myślę, że ubiór zobowiązuje nas do pewnego rodzaju zachowania. Dla mnie noszenie chustki nie jest związane z opresją, ale jest pomocne w pracy nad sobą. Nad własnym charakterem i zachowaniem w kontaktach z innymi ludźmi oraz Bogiem.

Alicja Straszecka: W takim razie dlaczego mężczyźni nie muszą tego robić?

Oczywiście, że muszą. Mówi o tym Koran (sura 24, 30).

Alicja Straszecka: W jaki sposób muzułmanie mają się zakrywać?

Podobnie jak u kobiet, hidżab dotyczy w tym przypadku przede wszystkim całego zachowania, nie tylko stroju. Są reguły dotyczące zachowania kobiet i są reguły dotyczące zachowania mężczyzn.

Alicja Straszecka: Czyli nie ma równości?

Na pewno kobieta nie ma wyglądać jak mężczyzna, a mężczyzna jak kobieta. Czy jest to nierówność? Ja osobiście nazwałabym to sprawiedliwością. No przecież włosy u mężczyzn nie są jakąś szczególną ozdobą.

Karol Wilczyński: Ale hidżab też może być ozdobą. To właśnie on zwraca szczególną uwagę przechodniów na ulicach - przynajmniej w Polsce.

Tak, też się nad tym zastanawiałam. Hidżab nie tylko zasłania ozdobę, jaką są włosy, ale w kontekście europejskim wskazuje dokładnie, że dana osoba jest wierząca. Łatwo rozpoznać nas - muzułmanki. Tutaj powstaje pytanie, czy dzięki temu możemy czuć się bezpieczne? Czy nasze nakrycie głowy nie wywołuje agresji?

Ostatecznie jednak nie chcę z niego rezygnować. Sądzę, że skromne ubranie - np. takie jak ubranie sióstr zakonnych - pozwala poczuć się też bliżej Boga.

Karol Wilczyński: Czy jednak potrzebne są do tego burki, taki wór zakrywający całe ciało, czasem łącznie z oczami? Czy kobiety, które je noszą, przed czymś się ukrywają?

Oczywiście, że takie zakrycie jest czymś zupełnie innym niż hidżab, który noszę sama. Ja nie znalazłam żadnego uzasadnienia w Koranie czy hadisach, by nosić burkę, nie chciałabym też, by moje siostry muzułmanki w taki sposób się ubierały. Choć nie chcę im sprawiać przykrości swoją opinią, ale uważam, że to przesada, nadgorliwość.

Z innej strony, nie mam wątpliwości, że większość ludzi czuje dyskomfort rozmawiając z osobą, która ma zakrytą twarz, której nie znamy, nie wiemy, jak wygląda, nie wiemy, co czuje i myśli. Nie czyń drugiemu, co tobie niemiłe...

Zresztą wychowałam się w takiej kulturze, gdzie czapka kominiarka kojarzy się wyłącznie z przemocą i napadami. Nic dziwnego, że mamy takie skojarzenia.

Karol Wilczyński: OK. A co sądzisz o zakazach dotyczących ubierania burek w niektórych krajach w Europie?

Sama bym się pod takimi zakazami podpisała. Natomiast nie możemy zakazywać kobietom zakrywania włosów, to dwie różne rzeczy.

Karol Wilczyński: Ale czy noszenie burek nie wynika bezpośrednio z religii? Nie jest konsekwencją - no właśnie - gorliwego wyznawania islamu? W żadnej innej kulturze nie spotyka się takiego ubioru dla kobiet.

Kulturze. To słowo klucz - niektóre kultury niestety nie przyjęły w wystarczającym stopniu islamu i nałożyły swoje tradycje na to, co rozumieją obecnie jako religię.

Kultura miała ogromy wpływ na zachowanie i to nie tylko dotyczy islamu. Weźmy Amerykę Południową, Afrykę, Meksyk. W Europie również widzimy różnice w tradycjach chrześcijańskich, czy to w obchodzeniu Świąt Wielkanocnych czy Bożonarodzeniowych.

Alicja Straszecka: Ale jednak kwestia ubioru i zakrywania kobiet wynika z szariatu, czyli prawa opartego na przepisach Koranu.

Rzeczywiście szariat to reguluje, ale kobieta ma wybór i to również ma zagwarantowane w prawie muzułmańskim.

Karol Wilczyński: Nie masz jednak obaw, że to właśnie radykalna wersja islamu, np. ta promowana przez Saudów, wygra w Europie? Mają przecież wpływ na społeczności muzułmańskie w całej Europie, niedawno mówiono nawet o tym, że budują jakieś centrum dla Muzułmańskiego Związku Religijnego w RP (jednej z dwóch największych organizacji muzułmańskich w Polsce - przyp. red.).

A pisaliście o tym na DEON.pl? Bo ja czytam tylko was (śmiech). A tak na poważnie - osobiście podporządkowuje się Bogu i nie boję się. Nie wierzę, że ktoś, czy to Saudowie, czy to jacyś inni imamowie, byliby w stanie tak manipulować ludźmi, na taką skalę.

Sądzę, że islam w naszym kraju dąży w dobrym kierunku, nad tym też pracujemy.

Alicja Straszecka: Mówi się często o radykalnych imamach wzywających w europejskich meczetach do przemocy. Ktoś jednak radykalizuje młodych muzułmanów z drugiego, trzeciego pokolenia, którzy przyłączają się do organizacji terrorystycznych.

Tak. Są różni imamowie. Ale to nie znaczy, że mamy iść za nimi ślepo, wyłączając rozum i serce. Dla mnie, moich braci i sióstr, religijnym autorytetem jest nasz mufti Nidal Abu Tabaq, czy imam Józef z Poznania (Youssef Chadid - przyp. red.).

Nie wynika to tylko z ich obszernej i rzetelnej wiedzy, jaką niewątpliwie posiadają na temat naszej religii, ale również z tego, jakimi są ludźmi na co dzień. Znam wielu muzułmanów, również w Krakowie, którzy - tym jak żyją, jak traktują ludzi i co mówią - również są dla mnie osobiście wzorami, wiele się od nich uczę.

Czy w tej sytuacji ktoś anonimowy, nie wiadomo skąd, jest w stanie być dla mnie i moich braci i sióstr ze wspólnoty autorytetem? Czy ktoś, kto będzie chciał nagle wszystko zmieniać, kto będzie wypowiadać się w agresywny sposób zyska nasz szacunek? Wątpię.

Karol Wilczyński: W takim razie, jak to możliwe, że w rozmaitych krajach Europy się ich słucha? I potem młodzi ludzie jadą do Syrii czy Iraku, by walczyć o samozwańczego kalifa?

Ja jestem muzułmanką, ale też jestem Polką. Podobnie jak wielu moich przyjaciół muzułmanów, którzy albo stąd pochodzą, albo przyjechali dziesiątki lat temu, kocham swoją ojczyznę i swoje miasto. W naszym środowisku w żaden sposób nie kłóci się to z wyznawaną religią. Tu jesteśmy u nas, w Polsce, w Krakowie czy innych miastach. I panują tu nasze polskie zasady i tradycje.Nawet jeśli przyjadą tu setki imigrantów z innych krajów, nie mogą ich sobie zmieniać tak po prostu, arbitralnie.

Jak to się dzieje, że młodzi chłopcy jadą do Syrii lub Iraku, by walczyć? Myślałam o tym długo. Sądzę, że pierwszym powodem jest poczucie wykluczenia, wyobcowania. Młodzi, bezrobotni, odrzuceni przez zachodnią kulturę i wykluczeni z możliwości odniesienia sukcesu, niechciani, spychani na margines.

Łatwo manipulować takimi ludźmi. Wciągnąć grupy takich młodych do struktur przestępczych, wmówić im prostą, czarno-białą ideologię. Gdyby czuli się akceptowani, włączeni w kulturę i ekonomię, może byłoby inaczej. Myślę, że ktoś, kto czuje się pełnoprawnym obywatelem, będzie szanował zasady kraju, w którym żyje. Zresztą, przecież to marginalne zjawisko i nie dotyczy tylko młodych, którzy uważają się za muzułmanów, ale ich rówieśników, którzy wstępują do różnych grup przestępczych czy gangów, by zaistnieć w swoich środowiskach. Już dużo wcześniej pojawił się ten problem i nie był on związany z islamem.

Alicja Straszecka: Co jednak zrobić z tymi imamami?

Z tymi, którzy nawołują do przemocy i nienawiści? Nie wiem. Nie widzę takiego zagrożenia u nas w Polsce, więc nie zastanawiałam się, ale chyba to, co z każdym przestępcą, który nawołuje do przemocy czy nienawiści, czyli oddać w ręce policji.

Ponadto wszystkich nas czeka sąd ostateczny. Nie chciałabym być wówczas w skórze tych imamów.

Karol Wilczyński: Czy więc twoim zdaniem terroryści powołujący się na islam to muzułmanie? Czy swoimi aktami i nawoływaniem do przemocy nie "wypisali" się ze swojej religii?

Nie mówmy tak. To "wypisywanie" kojarzy mi się z partiami politycznymi. Zadajmy sobie najpierw pytanie - kim jest muzułmanin? To osoba wierząca i poddana woli Boga. To określenie muzułmanina.

Ja nie wiem, czy terrorysta wierzy w Boga. Może wierzy bardziej niż my tutaj razem wzięci, nie mnie to oceniać. Ale czy poddał się woli Boga? Zdecydowanie nie! Wolą Boga jest troska o życie, jeden z najwyższy Jego darów, Pana naszego życia i śmierci, nie ma przyzwolenia na zabijanie, nawet w szczególnych przypadkach, jak w czasie wojny zakazane jest zabijanie dzieci, kobiet itd. To o czym my tu mówimy? Żaden terrorysta nie jest muzułmaninem.

A tych, którzy powołują się na islam czeka kara piekielna, co jest wiele razy wspomniane w Koranie, w kontekście przypisywania nieprawdy Bogu.

Karol Wilczyński: Ale jak to? Terrorysta uznaje, że wypełnia wyrok Boga.

Nie wiem, gdzie on to czyta. Powtórzę, najwyższym darem Boga dla człowieka jest życie. Oni je niszczą, nie dbając o nakazy Boga, nie są mu posłuszni (por. Sura 5, 32). To nie ma nic wspólnego z islamem.

Karol Wilczyński: Ale nie jest tak, że Koran zaleca przemoc? Czytamy np. w odniesieniu do kobiet: "Mężczyźni stoją nad kobietami ze względu na to, że Bóg dał wyższość jednym nad drugimi (…). I napominajcie te, których nieposłuszeństwa się boicie, pozostawiajcie je w łożach i bijcie je!" (Sura 4, 34). To jest bezpośrednie wezwanie do bicia kobiet.

Będzie mi ciężko odpowiedzieć, bo nie jestem filologiem języka arabskiego. Nie ukrywam, że gdy pierwszy raz czytałam Koran, to ten fragment zrobił na mnie negatywne wrażenie. "I bijcie je" - sięgając po Koran, wiedziałam, że sięgam po dzieło największego spośród autorów. Pomyślałam, że skoro Bóg nakazuje bicie, które dla mnie zawsze było oznaką słabości, to coś jest bardzo nie w porządku z tekstem.

Pokładając ufność w Bogu czułam, że nie mógł nakazać bicia kobiet, więc zaczęłam szukać i pytać. I okazało się, że rzeczywiście ten fragment, który przytoczyłeś, został źle przetłumaczony przez Józefa Bielawskiego.

Karol Wilczyński: To znaczy?

Już w tym tłumaczeniu, które obecnie czytam - nie potrafię przytoczyć oryginału - to słowo, które u Bielawskiego występuje jako "bić", przetłumaczone jest jako "karcić", ale można je również przetłumaczyć jako "nacisk".

Podczas ostatniej rozmowy dowiedziałam się, że można to słowo również rozumieć jako "oddalenie". Może chodzi więc o zdystansowanie się, ale zdecydowanie nie o przemoc. Mocno wierzę, że najnowsze tłumaczenie, które opracowuje Liga Muzułmańska w RP, będzie bardzo dobrze odzwierciedlało przekaz Boga.

Karol Wilczyński: Czyli Koran nie zaleca przemocy?

Nie zaleca? Ja bym powiedziała, że zabrania i widzimy to bardzo dokładnie w sunnie na przykładach traktowania żon przez Proroka Mohammeda.

Karol Wilczyński: Ale inni czytają to inaczej. Jak zatem podchodzić do trudnych fragmentów Koranu?

Szukać, uczyć się, dowiadywać się, a nie ślepo przyjmować. Jeśli masz problem, czytaj dalej.

Wszystkie problemy biorą się przede wszystkim z braku edukacji, wykształcenia. Pierwszym słowem objawionym w Koranie było "czytaj", które można traktować jako "ucz się", "zdobywaj wiedzę". Przeczytanie raz Koranu nie zwalnia nas z obowiązku zdobywania wiedzy. Nawet jeśli czytam Koran w oryginale, nie oznacza, że już wszystko wiem.

Znam ludzi, którzy bardzo dobrze znają świętą księgę i obalają tłumaczenie zaproponowane przez Józefa Bielawskiego. Trzeba o tym pamiętać przy dyskusji na temat Koranu. Po drugie, znaczenia słów zmieniają się. To, co dane pojęcie oznaczało kilkanaście wieków temu, może być czytane dzisiaj zupełnie inaczej, potocznie. To są trudne rzeczy, ale ufam, że właśnie to powinniśmy zgłębiać.

Alicja Straszecka: A jak to jest z niebem dla terrorystów? Przecież oni wierzą, że...

...tak, dostaną 99 dziewic (śmiech).

Alicja Straszecka: No tak. Jak to jest, na poważnie, z tymi dziewicami? Co według ciebie czeka na nas w niebie?

Myślę, że 99 dziewic to metafora. Przecież to żadna nagroda, 99 kobiet. Co nam Bóg szykuje? Nie wiem, ale myślę, że będzie cudownie. Islam naucza, że będzie siedem poziomów piekła i siedem poziomów nieba. Każdy otrzyma nagrodę w zależności od tego, jak żył.

Karol Wilczyński: Boisz się piekła?

Czasem, w bardzo trudnych sytuacjach życiowych lub w momencie zagrożenia życia, przychodzi myśl: "a co jeśli nie zasłużyłam na niebo?" Natomiast na co dzień wierzę w miłosierdzie i sprawiedliwość Boga, choć wiem, że muszę się starać, walczyć - prowadzić swój dżihad, czyli walkę o dobre życie i to nie ze strachu przed Bogiem czy przed karą piekła, ale z czystej miłości do Boga.

Alicja Straszecka: W Koranie widać sporą nierówność w traktowaniu kobiet. Na przykład kobieta zgodnie z szariatem mniej dziedziczy. Albo że jej głos liczy się mniej niż głos mężczyzny. Albo, że żona jest dla męża jak pole uprawne - "Wasze kobiety są dla was polem uprawnym. Przychodźcie więc na wasze pole, jak chcecie, i czyńcie pierwej coś dobrego dla samych siebie" (Sura 2, 223). Nie widzisz takiej nierównowagi w Koranie między kobietą a mężczyzną?

Nie miałam niestety okazji czytać Koranu w oryginale. Staram się jednak te niejasne fragmenty wyjaśniać, szukać. Nie sądzę, że Bóg przyrównuje nas - kobiety - do pól uprawnych. Czytałam to również w tłumaczeniu.

Co do wyższości mężczyzn nad kobietami... Nie chodzi tu o władzę, ale opiekę. Bóg nakazuje mężczyznom opiekę nad ich żonami, córkami, siostrami, matkami. I wierzę, że to jest dobre. Są fragmenty w Koranie czy hadisy, które świadczą, że jesteśmy dla siebie - kobiety i mężczyźni - uzupełnieniem. Nie ma wyższości mężczyzny nad kobietą, poza warunkami fizycznymi. Osobiście uważam, ba, jestem święcie przekonana, że chociaż pozornie nie ma równouprawnienia w islamie, to jest to jedyna religia, która najbardziej sprawiedliwie układa relacje między kobietami a mężczyznami.

Jeżeli weźmiemy tylko sposób dziedziczenia np. pieniędzy i to, na co ten majątek musimy przeznaczyć, to w tym konkretnym przypadku to mężczyźni mogliby się poczuć gorzej potraktowani. Nie zapominajmy, że obowiązkiem mężczyzny jest utrzymać rodzinę, a kobieta nie ma takiego obowiązku, więc kto dostaje więcej? Bóg wie najlepiej, co jest dla nas sprawiedliwe.

Poza tym nie zapominajmy, że przed islamem kobiety z Półwyspu Arabskiego nie miały żadnych praw, a w Europie też musiały sobie je wywalczyć.

Alicja Straszecka: Jednak to tylko mężczyźni mogą mieć kilka żon, a kobiety tylko jednego męża.

Serio? Z jednym czasem ciężko wytrzymać, a co dopiero z trzema (śmiech).

Czytając Koran, warto znać genezę danego wersetu, przyjrzeć się temu, w jakich warunkach i w jakim celu został objawiony. To nie jest tak, że Bóg chciał dogodzić mężczyznom i dać im po kilka żon. Przed islamem ta kwestia była zupełnie nieuregulowana: można było mieć nawet kilkadziesiąt żon. W Koranie jest napisane, że możesz mieć jedną, dwie, trzy lub cztery żony, ale najlepiej jedną (Sura 4, 3). Dlaczego? Bo dla większej ilości kobiet zapewne będziecie niesprawiedliwi. Lepiej więc mieć jedną żonę. Myślę, że bogobojny muzułmanin nie weźmie sobie kilku żon, bo praktycznie nie ma możliwości spełni
tego warunku, aby być sprawiedliwym dla wszystkich żon. Należy w tym miejscu przytoczyć inny fragment, mówiący o tym, że najlepszy spośród was to ten, który jest najlepszy dla swojej żony/żon. Ciężko mi sobie wyobrazić dobrego i sprawiedliwego męża dla kilku żon, ale być może się mylę.

Warto dodać, że w VII w., kiedy kobiety zostawały same w rodzinie, bo np. mąż, ojciec czy brat zginął w jakiejś bitwie, to ciężko było im samym utrzymać się, nie miały zagwarantowanej pomocy socjalnej, na jaką możemy liczyć dzisiaj, więc takie rozwiązanie, mam na myśli wielożeństwo, było sensowne. Dzięki niemu kobiety nie były pozostawiane na pastwę losu i wierzę, że to był główny powód objawienia tego fragmentu.

Alicja Straszecka: Kto tak naprawdę decyduje o tym, co jest uznane w islamie? W Kościele Katolickim mamy papieża, dogmaty, biskupów. A u was?

Rady Imamów, my również taką mamy w Polsce, która w oparciu o Koran i sunnę wydają fatły, coś w rodzaju rozporządzeń, dekretów, które dotyczą kwestii wiary i jej praktykowania. Warto tutaj zaznaczyć, że nie każde takie rozporządzenie będzie obowiązywać jednakowo w każdym kraju, jest to zróżnicowane chociażby nawet pod względem położenia geograficznego, kultury itd.

Może wydawać się to podobne do władz kościelnych. Imamowie mogą wskazać coś jako złe lub niedobre. Czy to ostatecznie wpływa na ludzi? W jakimś stopniu tak, ale przecież nie determinuje. Nie wszyscy chrześcijanie słuchają papieża Franciszka. Nie wszyscy muzułmanie słuchają swoich imamów.

Karol Wilczyński: A propos papieża Franciszka... czy dla muzułmanina mogą istnieć jakiekolwiek inne autorytety, osoby które nie są muzułmanami?

W takim ludzkim sensie, nie doktrynalnym - oczywiście.

Karol Wilczyński: A co z wysiłkami papieży i Kościoła na rzecz dialogu międzyreligijnego? Czy uważasz, że są słuszne? Że ma to sens?

Tak. Wiem o tym. Wszyscy pochodzimy od tego samego Boga. I nawet jeśli podążamy do niego innymi drogami, jeśli się w tym nie wspieramy i nie jesteśmy w tym razem, to powinniśmy iść nimi w pokoju. I po to jest, jak myślę, dzień islamu w Kościele Katolickim.

Karol Wilczyński: A jesteśmy w stanie w czymś się wspierać? Robić coś razem - jako katolicy i muzułmanie?

Tak, budowanie pokoju to coś, co powinniśmy robić razem. Gasić przemoc i zapobiegać walce. Poznawać się wzajemnie, a przy okazji - siebie samych.

* * *

Zapraszamy na obchody XVIII Dnia Islamu w Kościele Katolickim w Polsce w dniu 26 stycznia. Więcej szczegółów na temat modlitw, spotkań, wykładów oraz wspólnej zbiórki krwi (wyjątkowo: 28 stycznia) i szpiku kostnego znajdziesz tutaj.

Anetta Aisha Dziedzic - członek Rady Naczelnej Ligi Muzułmańskiej RP. Liderka krakowskiej wspólnoty muzułmanów

Alicja Straszecka - z wykształcenia filozof i polonistka, pracuje w wydawnictwie WAM

Karol Wilczyński - dziennikarz portalu DEON.pl. Współtwórca islamistablog.pl

Tworzymy DEON.pl dla Ciebie
Tu możesz nas wesprzeć.

Skomentuj artykuł

"Islam przynosi pokój, nie przemoc" [WYWIAD]
Komentarze (1)
JK
~Janyk Kowelski
14 września 2023, 10:16
chyba zwymiotuje