"Pewnie zasłużyła" i inne mity o przemocy domowej
Związane jest z nimi konkretne niebezpieczeństwo - sprawiają wrażenie wiarygodnych, niosących wiedzę o tym, jak funkcjonują relacje międzyludzkie. W rzeczywistości jest to tylko wprowadzające w błąd złudzenie.
Trudno jednoznacznie określić powszechność występowania zjawiska przemocy domowej. Oczywiście dysponujemy statystykami policyjnymi, które potrafią nam podać konkretne dane, ale dotyczą one przypadków zgłoszonych, wobec których rozpoczęto procedurę Niebieskiej Karty.
O ilu ofiarach nie wiemy? Jak wiele osób doświadcza przemocy i nie szuka pomocy? To pozostaje tajemnicą. Wiemy jednak, że bywają to osoby, które z jakiegoś powodu same nie potrafią wyrwać się z kręgu przemocy. Potrzebują wsparcia, kogoś, kto wyciągnie pomocną dłoń.
Powszechność i głębokie zakorzenienie niektórych mitów dotyczących przemocy domowej bardzo utrudnia dotarcie ze skuteczną pomocą do tych, którzy jej potrzebują. Tymczasem brak reakcji i podjęcia adekwatnych działań może zakończyć się tragicznie. W tym tekście postaram się skutecznie rozprawić z najpowszechniej występującymi mitami lub stereotypami i opisać faktyczne mechanizmy napędzające przemoc domową.
Mit pierwszy: pewnie zasłużyła
Ten potworny mit jest źródłem niewyobrażalnego cierpienia i ogromnych tragedii. Po pierwsze: jedynym winnym przemocy jest jej sprawca. Nie ma żadnych okoliczności, które mogłyby usprawiedliwić jego przemoc. Nie istnieją też sytuacje, w których w jakikolwiek sposób moglibyśmy na ofiarę przerzucić choćby część winy za wyrządzone zło. Powtórzę jeszcze raz: wina leży po stronie sprawcy. Zawsze.
Przemoc zachodzi tam, gdzie silniejszy wykorzystuje swoją przewagę (nie mówię tu tylko o sile fizycznej, bo i przemoc fizyczna nie jest jedyną formą krzywdzenia, jakiego może doświadczać człowiek), aby w jakiś sposób skrzywdzić drugiego, wywołać u niego cierpienia lub zmusić do czegoś, czego ten zrobić nie chce. Jak zatem może nam przyjść do głowy, że istnieją okoliczności, w których moglibyśmy usprawiedliwiać wykorzystywanie przemocy lub że można na nią w jakikolwiek sposób "zasłużyć"?
Być może od postawienia tych pytań powinniśmy rozpocząć obalanie pierwszego mitu. Trzeba nam bowiem postawić sprawę jasno, przemoc jest niedopuszczalna, nie jest ona sposobem na rozwiązywanie konfliktów czy drogą do budowania zasad funkcjonowania gospodarstwa domowego.
Jedynym winnym przemocy jest jej sprawca
Człowiekowi doświadczającemu przemocy trudno jest znaleźć siłę, aby komuś zaufać i opowiedzieć o tym, czego doświadcza. Jeśli mimo tego ofiara przemocy obdarzy kogoś zaufaniem i zdecyduje się otworzyć, a w odpowiedzi usłyszy: to pewnie twoja wina, nie jesteś dobrą żoną / pewnie jakoś zasłużyłaś / może zrobiłaś coś, co go zdenerwowało, to znów doświadcza kolejnej przemocy, również wyjątkowo bolesnej.
Osoba krzywdzona odczuwa wówczas ból niezrozumienia, pogłębiającej się samotności, zagubienia związanego z tym, że już nie wie, co robić, nie wie, gdzie szukać pomocy. Dlatego takie zderzenie się z niezrozumieniem może skutkować tym, że zaprzestanie ona poszukiwania pomocy i wsparcia, a to może skończyć się nawet jej śmiercią.
Mit drugi: skoro wciąż z nim jest, to na pewno nie jest tak źle
Wydaje nam się, że sprawa jest prosta. Czyż nie jest tak, że w sytuacji, w której mąż stosuje wobec swojej żony przemoc (fizyczną, psychiczną, ekonomiczną, seksualną) ona po prostu mu na to nie pozwala i aby uniknąć takiego traktowania od razu szuka pomocy lub od niego odchodzi? Cóż, ta kwestia jest o wiele bardziej zawiła i coś, co wydaje się oczywiste, oczywistym zupełnie nie jest.
Możemy sobie wyobrazić kobietę, której dzieciństwo było przepełnione przemocą. Jej ojciec krzywdził ją i jej bliskich, odkąd pamięta. Tak zwany zdrowy rozsądek podpowiedziałby nam, że kobieta z tak trudną przeszłością, gdy tylko osiągnie samodzielność i będzie mieć szansę na zbudowanie własnej rodziny, nigdy nie wejdzie w związek z mężczyzną stosującym przemoc. Niestety, taka wizja często nie ma odzwierciedlenia w rzeczywistości. Każdy z nas najbardziej komfortowo i bezpiecznie czuje się w środowisku i pośród okoliczności, które najlepiej zna.
Opisana kobieta nie zaznała życia innego niż to, które przepełnione jest bólem, strachem i prawem siły. Dlatego bardzo możliwe, że wchodząc w relacje romantyczne i budując związki, będzie preferować partnerów stosujących przemoc. Nauczyła się już funkcjonować w świecie, w którym będzie bita i poniżana, zupełnie nie zna takiego, w którym byłaby szanowana, kochana i traktowana po partnersku. Strach przed nieznanym jest większy niż ten przed kolejną awanturą, wizytą policji czy dotkliwym pobiciem.
Pomoc takiej osobie jest trudna. Wymaga przełamania schematu, który był wzmacniany przez lata, wskazania innej perspektywy, nauczenia się życia na nowo. To duże wyzwanie, ale wciąż możliwe do zrealizowania. Bezcenna w takich sytuacjach jest współpraca bliskich lub przyjaciół ofiary ze specjalistą (psychologiem, interwentem kryzysowym, pracownikiem socjalnym). Potrzebna jest też pamięć o tym, że rzeczywistość nie jest czarno-biała, a pewne zależności nie są tak oczywiste jak mogłoby się na pierwszy rzut oka wydawać.
Mit trzeci: przecież mu przysięgałaś, przecież macie dzieci, przecież trzeba się poświęcać
Na ten mit składają się patologiczne ujęcia wierności oraz poświęcenia. Nikt z nas nie jest zobowiązany do tego, aby trwać u boku drugiego człowieka, gdy taka relacja jest niebezpieczna dla zdrowia lub życia jednej ze stron. Ofiara przemocy ma święte prawo do tego, aby szukać pomocy i sposobów na to, aby zapewnić bezpieczeństwo sobie oraz innym (na przykład dzieciom).
Bywa też tak, że partner wyładowuje całą swoją agresję na partnerce i nie bije dzieci. Zdarza się wówczas, że kobieta w imię wierności pozostaje przy mężu, umacniając się w swojej decyzji tym, że jako matka musi się poświęcić. Przecież mąż bije "tylko" ją, a nie dzieci, one są bezpieczne, a dzieci muszą mieć ojca, muszą mieć rodzinę, inaczej nie będą szczęśliwe. Tymczasem dzieci, dokładnie tak jak ich matka, w tej sytuacji także są ofiarami przemocy. Każdy, kto jest świadkiem przemocy, sam również jej doświadcza. W tym wypadku dzieci obserwujące przemoc fizyczną (ojciec bijący matkę) same stają się ofiarami przemocy psychicznej (takie wydarzenia są traumatyzujące).
Osoba doświadczająca przemocy potrzebuje wsparcia, które pomoże jej w wyrwaniu się z błędnego koła zadawania bólu, w którym utknęła. Rolą osób, które są w jej otoczeniu jest dołożenie wszelkich starań, aby ten niszczący mechanizm przerwać, a nie wzmacniać jego działanie podsuwaniem wypaczonych obrazów wierności czy poświęcenia.
Mit czwarty: ofiarami przemocy są tylko kobiety
Statystyki policyjne wykazują, że kobiety stanowią zdecydowaną większość wśród ofiar przemocy domowej. Z tego też powodu, to im poświęciłam najwięcej miejsca w tym tekście (choć zagadnienia zawarte w poprzednich punktach można też odnieść do sytuacji, gdy krzywdzeni są mężczyźni). Chcę wyraźnie podkreślić, że zarówno sprawcami, jak i ofiarami przemocy mogą być różne osoby, tak kobiety jak i mężczyźni.
Na początku tekstu zaznaczyłam, że nie potrafimy jednoznacznie określić o jak wielu historiach doświadczania przemocy nie wiemy. Moim zdaniem, w przypadku mężczyzn, którzy są ofiarami różnych form przemocy, margines niedoszacowania może być znaczący. Mężczyźni bywają krzywdzeni, tak przez kobiety, jak i przez innych przedstawicieli tej samej płci, a ich sytuację utrudniają stereotypy, które mocno wpływają na to jak postrzegamy tzw. prawdziwych mężczyzn. Dotyczą one m.in. siły, samodzielnego radzenia sobie z trudnościami i "bycia twardym" (za wszelką cenę). W świecie, w którym takie stereotypy, niestety, wciąż są żywe trudno przyznać się mężczyźnie do tego, że doświadcza jakiejś formy przemocy ze strony kobiety.
Każdy, kto jest świadkiem przemocy, sam również jej doświadcza.
Idąc dalej, nie ma ośrodków specjalizujących się w tym, aby nieść pomoc mężczyznom, którzy są ofiarami przemocy domowej (takie ośrodki tworzy się z myślą o krzywdzonych kobietach). A prawda jest przecież taka, że oni tak samo cierpią, tak samo tracą nadzieję na lepsze jutro i radość życia. Każda osoba doświadczająca przemocy, niezależnie od swojej płci (i jakichkolwiek innych czynników) zasługuje na szacunek, pomoc i wsparcie. Pamiętajmy o tym, bo dzięki temu nasze działania będą bardziej skuteczne.
Nie kierujmy się mitami, tylko szukajmy wiedzy
Mity oraz stereotypy dotyczące przemocy domowej są powszechne i często głęboko zakorzenione w naszych umysłach. W końcu słyszeliśmy je odkąd pamiętamy, powtarzało je tak wiele osób. Związane jest z nimi konkretne niebezpieczeństwo - sprawiają wrażenie wiarygodnych, niosących wiedzę o tym, jak funkcjonują relacje międzyludzkie. W rzeczywistości jest to tylko wprowadzające w błąd złudzenie. Stereotypy i mity to niczym niepoparte uproszczenia, które ułatwiają wyciąganie pochopnych wniosków i ocenianie, ale nie mogą być użyteczne w niesieniu wsparcia innym oraz w zrozumieniu ich sytuacji, ponieważ nie pomagają nam w odkryciu prawdy.
Warto zdobywać wiedzę na temat mechanizmów działania przemocy domowej, bo nigdy nie wiadomo czy na drodze naszego życia nie stanie człowiek uwikłany w przemoc. Mając choćby niewielką wiedzę w tym zakresie już zwiększamy szansę na to, że temu, już skrzywdzonemu, człowiekowi nie dołożymy cierpienia, ale będziemy potrafili wesprzeć, wlać w serce trochę nadziei i towarzyszyć w znalezieniu specjalistycznej pomocy.
Skomentuj artykuł