163 razy podchodził do egzaminu. Prawo jazdy w Polsce to stres, nie test umiejętności

Polacy masowo oblewają egzaminy na prawo jazdy. Fot. Depositphotos
onet / jh

Egzamin na prawo jazdy to dla wielu Polaków nie tylko sprawdzian umiejętności technicznych, ale również test psychicznej wytrzymałości. Statystyki są bezlitosne: rekordzista w Polsce podchodził do teorii aż 163 razy, inny próbował zdać praktykę ponad 100 razy, a ponad 19 tysięcy osób ma na koncie więcej niż dziesięć podejść. Skąd takie wyniki? Zdaniem ekspertów problem nie leży w braku umiejętności, lecz w presji, jaką wywołuje sam system egzaminacyjny.

„Egzamin w WORD to osobna liga”

Większość ludzi nie oblewa dlatego, że nie umie jeździć. Oblewają, bo nie umieją jeździć pod presją. A presja w WORD to osobna liga – mówi w rozmowie z Onetem doświadczony instruktor nauki jazdy z Warszawy. Od 14 lat przygotowuje kursantów i jak sam przyznaje, stres na egzaminie bywa dla wielu nie do zniesienia, nawet jeśli technicznie radzą sobie bez zarzutu.

DEON.PL POLECA

 

 

Szkoły nauki jazdy często uczą „na pamięć”: jeden schemat parkowania, stały układ ruchów, a wszystko działa tylko wtedy, gdy nic nie pójdzie nie tak. – Lewy kierunkowskaz, dwa obroty kierownicą, stop. To działa tylko wtedy, gdy nic cię nie zaskoczy – tłumaczy instruktor. Jego zdaniem pomoc psychologiczna mogłaby pomóc wielu osobom przełamać blokadę.

Prawo jazdy bardziej na papierze niż w głowie

Andrzej, 47-letni specjalista IT, przez ponad dwie dekady żył bez prawa jazdy. Pierwszy raz próbował w 1999 roku, ale oblał teorię i odpuścił. Wszystko zmieniło się, gdy nastoletnia córka rzuciła: – Z tobą to nigdzie nie można pojechać.

Na kursie czuł się jak outsider. Młodzi kursanci nagrywali TikToki, a instruktorzy śmiali się z memów. Zdał za szóstym razem, ale nigdy nie powiedział o tym nikomu. Dopiero po kilku tygodniach sam pojechał do Lidla. Dziś ma prawo jazdy, ale, jak mówi: – Bardziej na papierze niż w głowie.

Monika: „Każda porażka to była osobista klęska”

Monika, nauczycielka języka polskiego z Krakowa, próbowała zdobyć prawo jazdy przez sześć lat. Każda kolejna porażka była dla niej dowodem na to, że "znowu zawiodła". Najgorsze jednak nie działo się na egzaminie, ale po nim. Ojciec pytał z niedowierzaniem: "Znowu? Przecież dziewczyny zwykle zdają szybciej". Koleżanki z pracy żartowały: "Ty to już powinnaś mieć rower z przyczepką, a nie samochód". Za jedenastym razem Monika w końcu zdała. Przez trzy dni nikomu o tym nie powiedziała. Dziś samochód stoi przed jej blokiem, ale ona wciąż nim nie jeździ.

DEON.PL POLECA


Egzamin to nie wszystko. Brakuje wsparcia psychicznego

Wielu instruktorów przyznaje, że kursanci nie są przygotowani emocjonalnie do egzaminu. Potrzeba pomocy psychologicznej, a nie tylko jazd. Stres obniża refleks, zaburza koncentrację. Nawet najlepsi kierowcy mogą wtedy spanikować – tłumaczy instruktor z Warszawy.

W niektórych krajach (np. w Niemczech czy Holandii) wprowadza się dodatkowe szkolenia z radzenia sobie ze stresem w ruchu drogowym. W Polsce takie rozwiązania dopiero raczkują.

Egzamin na prawo jazdy – co mówią liczby?

Według danych Ministerstwa Infrastruktury:

  • Średnia zdawalność teorii to ok. 55 proc.

  • Praktyki – zaledwie ok. 35 proc.

  • Najniższe wskaźniki odnotowano w dużych miastach: Warszawie, Krakowie i Poznaniu.

  • Najlepiej wypadają mniejsze WORD-y – np. w Ostrołęce, Nowym Sączu czy Łomży.

Egzamin to za mało, liczy się wsparcie i psychika

Egzamin na prawo jazdy w Polsce to nie tylko techniczny sprawdzian, ale często psychologiczna przeprawa. Kolejne nieudane podejścia potrafią złamać pewność siebie, wywołać wstyd i frustrację. Potrzeba nie tylko lepszych metod nauki jazdy, ale przede wszystkim więcej empatii, wsparcia emocjonalnego i indywidualnego podejścia.

Tworzymy DEON.pl dla Ciebie
Tu możesz nas wesprzeć.

Tematy w artykule

Skomentuj artykuł

163 razy podchodził do egzaminu. Prawo jazdy w Polsce to stres, nie test umiejętności
Komentarze (6)
SB
~Sebastian Brudziński
8 lipca 2025, 09:55
Często egzaminator to teoretyk w praktyce bez umiejętności i doświadczenia. Są kwestie bardzo sporne lecz z wynikiem "Egzaminator ma zawsze rację, a jak nie ma jego kolego i tak cię obleje".Jezdżę pocalej Europe i bylem na kilku egzaminach,w większości wygląda to tak że kursant przyjeżdża swoim pojazdem na egzamin z zaświadczeniem od rodzica i opłatą. Na placu jedzie do przodu ok 100m i cofa do egzaminator,dostaje zaswiadczenie i zielony liść na szybę lub we Włoszech naklejkę P.W UE tylko Polska i chyba Łotwa ma plac manewrowy,reszta państw już dawno się z tego anachronizmu wycofała. Miała być zmiana przepisów wykluczająca plac manewrowy lecz szefowie WORDów zablokowali wraz z ludźmi z OSK bo kasa za egzamin jest wazniejsza,namalowane linie WORD muszą się zwrócić.
MW
~Marek Walczewski
8 lipca 2025, 08:43
Im bardziej kraj katolicki tym większa korupcja bezprawie i kłody pod nogi rzucane ludziom.
SK
~Solomon Kane
6 lipca 2025, 21:58
Jednak za komuny jakos sie zdawało. Prawko zdawalem z całą klasą w liceum. W wieku 17 lat. Na Maluchu. Stres byl ale nie ogromny. Jezdzilo sie z instruktorem i egzaminatorem.
JA
~Jan Anonim
2 lipca 2025, 15:02
Znam kolku egzaminatorów, żeby wymagać od kursanta trzeba samemu przestrzegać przepisów.
DD
~Dawid Dadik
1 lipca 2025, 23:56
Jeżdżę od 15 roku życia osobówka ciężarówka motocyklem. 25 lat bez uprawnień nigdy nie miałem wypadku nigdy nikomu nie zrobiłem krzywdy, a egzaminu nie potrafię zdać . Egzaminy na prawo to jakaś kpina zarówno teoretyczny jak i praktyczny to nijak się ma do sytuacji na drodze....
PR
~Ppp Rrr
3 lipca 2025, 12:33
Żadna nowość: oblany egzamin nie dowodzi braku umiejętności (stres, przypadek) tak samo, jak zdany nie dowodzi wysokich kwalifikacji (szczęście, łagodny egzaminator). Pozdrawiam.