Camino daje wolność. Wędrując do Santiago de Compostela

fot. Depositphotos

Niektórzy odkrywają ją już po kilku krokach i wypatrzeniu pierwszych drogowskazów, inni po pięciu czy dziesięciu dniach marszu, a inni dopiero po przekroczeniu progu katedry w Santiago de Compostela, kiedy słyszą w swoim sercu głos: "Wreszcie jesteś. Czekałem na ciebie".

Camino de Santiago to jeden z najstarszych i najbardziej znanych szlaków pielgrzymkowych Europy. Właściwie cała sieć szlaków, którymi do grobu św. Jakuba Apostoła w hiszpańskiej Galicji zmierzali od średniowiecza pielgrzymi z całego kontynentu. Wśród nich koronowane głowy, papieże, szlachta, rycerze, mnisi, mieszczanie i prosty lud. Święci i grzesznicy.

Współczesny fenomen popularności Camino de Santiago trudno wytłumaczyć, a fascynacja tym zjawiskiem rośnie. Skąd współczesna moda na Camino i prawdziwy renesans szlaków? Dlaczego tak wiele osób, które często nie mają już nic wspólnego z wiarą i Kościołem, wyrusza na pielgrzymkę, by znosić upał, deszcz, zimno, zmęczenie, a może i głód? Dlaczego zamiast wakacji na Costa Brava wybierają "Drogę"?

Do współczesnej rewitalizacji szlaków przyczyniło się kilka czynników, a wśród nich wezwanie Jana Pawła II do odkrycia chrześcijańskich korzeni Europy, skierowane do Starego Kontynentu właśnie z Santiago de Compostela. Ten niestrudzony pielgrzym odwiedził to sanktuarium dwukrotnie, dał też przykład, docierając do grobu św. Jakuba pieszo, w charakterystycznym stroju pielgrzyma, w kapeluszu z muszlą, wspierając się na lasce z tykwą na wodę.

DEON.PL POLECA

Wróćmy więc i my do początków tego miejsca, a zarazem początków chrześcijaństwa...

Święty Jakub, zwany Starszym lub Większym, był wraz z bratem, św. Janem Ewangelistą, wśród pierwszych powołanych Apostołów. Zawsze blisko Jezusa, był świadkiem ważnych ewangelicznych wydarzeń, jak Przemienienie na Górze Tabor czy konanie w Ogrójcu. Po Zmartwychwstaniu i Wniebowstąpieniu Jezusa Jakub został pierwszym biskupem Jerozolimy, a około 44 roku podczas prześladowań za Heroda Agryppy został uwięziony i wkrótce skazany na śmierć przez ścięcie mieczem.

Powstała w średniowieczu "legenda jakubowa" uzupełniła jego hagiografię o kolejne epizody. Według niej św. Jakub, zanim został biskupem Jerozolimy, po Zesłaniu Ducha Świętego udał się głosić naukę Chrystusa do Hiszpanii. Prowadził tam misję ewangelizacyjną, przeżywając chwile triumfu i zwątpienia, czego efektem jest inne ważne hiszpańskie sanktuarium - Matki Bożej z Filaru w Saragossie. Ale to temat na zupełnie inną opowieść... Jakub dotarł aż na krańce znanego ówcześnie świata, Finis Terrae - do zamieszkanej przez potomków Celtów Galicji i miał być tam bardzo dobrze przyjęty. Gdy wrócił do Jerozolimy, by zostać pierwszym biskupem, został - jak wiemy - pojmany i ścięty, ponosząc jako pierwszy z Apostołów śmierć męczeńską.

Dalej legenda opowiada, jak jego ciało zostało złożone do łodzi i zepchnięte na wzburzone morze, aby ślad po męczenniku zaginął. Tymczasem łódź po długiej podróży, w której szczątkom św. Jakuba towarzyszyli jego dwaj uczniowie - Atanazy i Teodomir, dobiła bezpiecznie do brzegów Galicji w dzisiejszym miasteczku Padron. Uczniowie pochowali ciało Apostoła w pobliżu miejscowości Iria Flavia, a że czasy były niespokojne, narastały prześladowania chrześcijan, pierwszych uczniów św. Jakuba, wkrótce pamięć o miejscu jego grobu zaginęła.

Minęło blisko siedem wieków, kiedy w 711 roku chrześcijańska Hiszpania została najechana i bardzo szybko zdobyta przez berberyjskich muzułmanów z Maroka. Miejscem ostatniego oporu wizygockich rycerzy stał się wąwóz Covadonga w Asturii. Dzięki cudownej interwencji Matki Bożej zdołali pokonać wielokrotnie liczniejsze siły wroga. To wydarzenie i rok 722 uważane są za początek rekonkwisty, czyli odzyskiwania przez chrześcijan podbitych przez wyznawców proroka ziem hiszpańskich. Matka Boża z Covadonga jest także szczególnie bliska sercom Hiszpanów i nosi tytuł Generalissimusa wojsk hiszpańskich!

Jak trudny był proces rekonkwisty, niech świadczy fakt, że zakończyła się ona dopiero po blisko 800 latach zdobyciem Granady w 1492 roku. Walki prowadzone przez władców królestw Asturii, Nawarry, Leónu i Kastylii prowadzone były ze zmiennym szczęściem aż do 813 roku, kiedy to rycerstwo hiszpańskie otrzymało zupełnie niespodziewaną pomoc.

Pewien pobożny mnich Pelagiusz (Pelayo), modląc się w nocy, ujrzał deszcz gwiazd spadających na ziemię. Powiadomił o tym miejscowego biskupa w Iria Flavia - Teodomira, który postanowił sam odwiedzić to miejsce. Jedna z gwiazd wciąż oświetlała miejsce, gdzie biskup odnalazł grób św. Jakuba Apostoła. Od tego cudownego zdarzenia miejsce nazwano "polem gwiazd", czyli po łacinie "campus stellae", stąd dzisiejsza nazwa Compostela. Santiago zaś to po hiszpańsku św. Jakub.

Cudowne zdarzenie umocniło ducha rycerzy i sprawiło, że rekonkwista ruszyła ze zdwojoną siłą, tym bardziej, że wkrótce pobożne przekazy podały, iż św. Jakub sam na białym koniu poprowadził rycerstwo hiszpańskie do zwycięstwa w bitwie pod Clavijo (844 rok). Stąd drugie popularne przedstawienia św. Jakuba, obok postaci w stroju pielgrzyma, to także rycerz na koniu z mieczem jako Matamoros - pogromca Maurów.

W miejscu grobu walecznego Apostoła wzniesiono pierwszy kościół, a jednym z pierwszych pielgrzymów i dobroczyńców był ówczesny król Leónu i Kastylii - Alfons II. Za jego sprawą wieść o cudownym odnalezieniu grobu św. Jakuba Apostoła trafiła do papieża Leona III i cesarza Karola Wielkiego. Wkrótce cała Europa ruszyła na szlak! Królowie dbali o pielgrzymów, budując drogi, mosty, schroniska, szpitale dla wędrowców, a w końcu XI wieku powstała nowa ogromna katedra, która chroni grób Santiago do dziś.

Kiedy Arabowie podbili Ziemię Świętą, a papieże byli zmuszeni opuścić Rzym, to właśnie Santiago de Compostela stało się najważniejszym sanktuarium średniowiecznej Europy. "Szlaki Jakubowe" oplotły całą Europę, spajając ją i integrując w kulcie Świętego. Najstarsze drogi do Composteli to Camino Primitivo (szlak pierwotny) z Leónu, Camino del Norte (droga północna), szlak francuski i portugalski z Lizbony, Coimbry i Bragi. Największe znaczenie zyskała z czasem Droga Francuska, Camino Frances, która stała się głównym szlakiem pielgrzymów nie tylko z Francji, ale także z całej środkowej, północnej i wschodniej Europy. Wszystkie ich drogi spotykały się bowiem po francuskiej stronie Pirenejów w Saint-Jean-Pied-de-Port, aby stamtąd rozpocząć trudną przeprawę przez Przełęcz Roncesvalles (tę bronioną przed Saracenami przez rycerza Rolanda). Dalej szlak schodził do Nawarry i La Rioja po hiszpańskiej stronie, wiódł przez spaloną słońcem Mesetę Kastylii, a następnie wzgórza Leónu i wkraczał do Galicji. Jako pierwszy opisał tę drogę francuski mnich Aymeric Picaud w V części Kodeksu Kalikstyńskiego "Liber Santi Jacobi". Tak więc pierwszy przewodnik dla pielgrzymów powstał już w XII wieku!

775 kilometrów przez góry, rozpaloną pustkę Mesety, wzniesienia i doliny deszczowej Galicji, 28–30 dni marszu. To Camino Frances - szlak francuski - którym dzisiaj, jak przed wiekami, przybywa największa liczba pielgrzymów. Idą, pokonując narastający ból nóg, pleców, ale pozdrawiając niezmiennie innych wędrujących radosnym "Buen camino". Wreszcie docierają do celu - do katedry i grobu św. Jakuba Apostoła. Tradycyjnym zakończeniem pielgrzymki jest "Abrazo", czyli uścisk posągu św. Jakuba, który znajduje się w ołtarzu katedry, zejście do grobu Świętego i uczestnictwo we mszy świętej dla pielgrzymów, która odprawiana jest codziennie o godzinie 12. Często uruchamiane jest wtedy słynne Botafumeiro - olbrzymia kadzielnica, wprawiana w ruch przez 8 mężczyzn i szybująca wzdłuż transeptu z szybkością 80 km na godzinę.

Jeżeli jednak sądzicie, że osoba, która w trudzie i znoju maszerowała miesiąc, po dotarciu do celu zrzuca plecak i z ulgą wraca do codziennych zajęć, jesteście w błędzie. Bardzo trudno jest zostawić Camino, po prostu przestać iść. Z tego powodu wielu, jeżeli czas, zdrowie i środki finansowe pozwolą, rusza dalej, na "koniec świata", czyli do miejscowości Fisterra nad Atlantykiem. 80 kilometrów, kolejne trzy dni marszu. Tak zresztą robili średniowieczni pielgrzymi - docierali do morza, aby się w nim wykąpać, symbolicznie zmywając stare grzechy, paląc wysłużony pielgrzymi strój i jako "nowy człowiek" z muszlą przegrzebka na znak odbytej pielgrzymki wracali do swoich społeczności. Stąd symbolem pielgrzymki do grobu św. Jakuba w Santiago de Compostela stała się charakterystyczna muszla.

Inni składają samym sobie obietnicę powrotu na Camino. Niektórzy wędrują latami, zaczynając pielgrzymkę od progu swojego domu i rozkładają ją na etapy. Bo "Droga" wciąga, stając się sposobem na życie. Sama jestem tego przykładem - cztery razy na Camino, a największe wyzwanie, czyli Camino Frances, ciągle przede mną.

Co stanowi o fenomenie Camino de Santiago? Co sprawia, że ludzie w różnym wieku, kondycji, światopoglądzie, również tacy, którym niekoniecznie jest po drodze z wiarą, osoby, które porzuciły Kościół i kult Świętych lata temu, decydują się na wysiłek, który zdaje się ponad możliwości przeciętnego człowieka? Myślę, że jest to poczucie wolności. Niektórzy odkrywają je już po kilku krokach i wypatrzeniu pierwszych drogowskazów, inni po pięciu czy dziesięciu dniach marszu, a inni dopiero po przekroczeniu progu katedry w Santiago de Compostela, kiedy słyszą w swoim sercu głos: "Wreszcie jesteś. Czekałem na ciebie". Znam niejedno takie świadectwo.

Wolność, jaką daje Camino, nie polega na odcięciu się od codziennych obowiązków, na zapomnieniu o problemach, rodzinie... Camino jednak pozwala spojrzeć na nasze życie z zupełnie innej perspektywy, stając się drogą do poznania własnego serca. Zwykle w naszej codzienności jesteśmy zabiegani, uwikłani w relacje, obowiązki, tak że tracimy z oczu cel i wartości naszego życia. Camino jest przestrzenią, w której możemy z dystansu przyjrzeć się własnym myślom. Dla wielu jest czasem skupienia i modlitwy, dla innych możliwością odnalezienia Boga. Do tego pokonywanie siebie, swojego bólu i fizycznych ograniczeń wyzwala w ludziach niesamowitą energię, która każe im wołać radośnie do każdego na szlaku słynne pozdrowienie pielgrzymów: "Buen camino!".

Rok 2021 jest jubileuszowym Rokiem Jakubowym. Przypada on wtedy, kiedy dzień św. Jakuba, 25 lipca, przypada w niedzielę. Ze względu na ograniczenia, jakie niesie rzeczywistość Covid-19, papież Franciszek zdecydował o wydłużeniu błogosławieństwa Jubileuszowego Roku Jakubowego także na kolejny, 2022 rok. Drzwi Święte zostały otwarte 1 stycznia, a wspaniale odnowiona katedra czeka na pielgrzymów.

Jeśli myślisz, że to nie jest pielgrzymka dla Ciebie, bo jesteś za słaby/za stary/masz zbyt wiele obowiązków, wiedz, że najtrudniejsze w Camino jest podjęcie decyzji. Dalej wszystko staje się proste, a "Droga" sama prowadzi cię tam, gdzie najbardziej potrzebujesz, do Santiago i do Twojego serca.

Z wykształcenia archeolog, z zamiłowania antropolog kultury, etnograf i historyk. Podróżowanie to mój sposób na życie, zarówno samotne, jak i towarzysząc grupom jako pilot-przewodnik. Pandemia sprawiła, że nie mogąc w pełni realizować swojej pasji opowiadania o świecie, zaczęłam opisywać miejsca, które odwiedziłam, zabytki i ludzi, których spotkałam. Pisanie to doskonały sposób, aby dzieląc się wspomnieniami, nadal „zarażać” pozytywną pasją poznawania świata.

Tworzymy DEON.pl dla Ciebie
Tu możesz nas wesprzeć.

Skomentuj artykuł

Camino daje wolność. Wędrując do Santiago de Compostela
Komentarze (1)
MR
~Maciek RODO
17 lutego 2021, 03:04
Chciałbym pójść. Daj Boże!