Być wiernym Ojczyźnie. Aż do końca...

(fot. shutterstock.com)
Józef Kosiarski / pk

Żyjemy w czasach, gdy znaczna część polskiego społeczeństwa przywiązuje coraz mniejszą wagę do tej ogromnej wartości jaką jest niepodległa i w pełni suwerenna Ojczyzna. W czasach, gdy ten bezcenny dar Bożej Opatrzności, za który tylu naszych rodaków w ciągu wieków oddawało życie i cierpiało prześladowania - staje się dla wielu z nas coraz mniej ważny… A takie pojęcie jak patriotyzm, oznaczające należny ojczystemu krajowi szacunek, gotowość ponoszenia dla niego ofiar, własnego zdrowia i życia nie wyłączając - staje się dziś słowem coraz bardziej obcym, nieznanym, żeby nie powiedzieć abstrakcyjnym.

Bo jak ocenić sytuację, kiedy do pełnienia stanowisk i funkcji decydujących o losie niemal czterdziestomilionowego narodu w samym sercu Europy i w miejscu gdzie od wieków ścierają się interesy agresywnych mocarstw i potęg militarnych - obywatele tego kraju wybierają człowieka bez ogródek stwierdzającego że polskość to nienormalność…

A przecież nie zawsze tak było… Nie zawsze pozwalaliśmy sobą poniewierać, dawać się wykorzystywać w obcych interesach, czy pozwalać opluwać to co polskie, uświęcone krwią obrońców i wielowiekową tradycją - twierdząc że to tylko deszcz pada…

DEON.PL POLECA

I właśnie dlatego warto i trzeba teraz przypominać o tych wydarzeniach z naszej historii, z których możemy być naprawdę dumni, nawet jeżeli miewały one nieraz tragiczny wydźwięk i nie przynosiły oczekiwanych efektów.

Mija właśnie kolejna rocznica jednej ze zwycięskich bitew, jakie stoczyli najlepsi synowie naszego narodu z rosyjskim zaborcą, który przez wiele pokoleń starał się wszelkimi środkami zawładnąć zarówno jego dobytkiem jak i duchem. 14 lutego 1831 roku, podczas trwającego już od kilku miesięcy powstania listopadowego, doszło w okolicach Stoczka Łukowskiego do starcia dowodzonych przez Józefa Dwernickiego oddziałów polskich zmierzających w kierunku Wołynia aby rozszerzyć tam działania powstańcze, z częścią rosyjskiej dywizji strzelców konnych Fiodora Geismara. Bitwa ta wykazała bezsprzecznie wyższość zarówno wyszkolenia polskiego żołnierza jak i umiejętności naszych dowódców nad siłami zaborcy. Mimo iż nie miała większego znaczenia strategicznego, podniosła znacząco ducha wśród sił powstańczych i umocniła wiarę w możliwość zwyciężania wroga nawet wtedy, gdy dysponuje on przewagą liczebną.

Dzień 14 lutego to także kolejna, jakże ważna rocznica w naszej historii. W tym to dniu, w roku 1942, na mocy rozkazu Naczelnego wodza Polskich Sił Zbrojnych na Zachodzie - generała Władysława Sikorskiego, działająca na ziemiach polskich konspiracyjna organizacja jaką był Związek Walki Zbrojnej, została przekształcona w Armię Krajową. Pod koniec wojny Armia Krajowa liczyła około 250 tysięcy żołnierzy, stanowiąc tym samym najliczniejsze i najlepiej zorganizowane w Europie siły zbrojne o charakterze partyzanckim, działające na ziemiach polskich pod okupacją niemiecką i sowiecką, skupiające w swoich szeregach najlepszych synów narodu ze wszystkich jego warstw społecznych. Jeszcze w latach 50-ych XX w. ostatni żołnierze tej formacji z bronią w ręku do końca walczyli z narzuconym Polsce systemem kolejnej okupacji, a przez następne dziesiątki lat tzw. "ludowa władza" wszelkimi sposobami starała się wymazać pamięć o nich…

Niech rota przysięgi wojskowej Armii Krajowej przybliży nam ideały tego niezwykłego w naszych dziejach wojska:

"W obliczu Boga Wszechmogącego i Najświętszej Maryi Panny, Królowej Korony Polskiej kładę swe ręce na ten Święty Krzyż, znak Męki i Zbawienia, i przysięgam być wiernym Ojczyźnie mej, Rzeczypospolitej Polskiej, stać nieugięcie na straży Jej honoru i o wyzwolenie Jej z niewoli walczyć ze wszystkich sił - aż do ofiary życia mego. Prezydentowi Rzeczypospolitej Polskiej i rozkazom Naczelnego Wodza oraz wyznaczonemu przezeń Dowódcy Armii Krajowej będę bezwzględnie posłuszny, a tajemnicy niezłomnie dochowam, cokolwiek by mnie spotkać miało. Tak mi dopomóż Bóg".

Tworzymy DEON.pl dla Ciebie
Tu możesz nas wesprzeć.

Skomentuj artykuł

Być wiernym Ojczyźnie. Aż do końca...
Komentarze (5)
G
gng
16 lutego 2015, 10:27
Tytuł aż dech zapiera. Ilustracja stawia na baczność! A tekst? No... taki sobie... jak z kalendarzyka.
J
JA
16 lutego 2015, 10:31
A może gdyby społeczeństwo cześciej zaglądało do podobnych "kalendarzyków", nie bylibyśmy aż tak lekceważeni i pomiatani w Europie?
OS
Ob. Serwator
16 lutego 2015, 10:05
Nikłe zainteresowanie poruszonym tematem dowodzi, że autor teksu ma niestety rację. Wielu mieszkańcom kraju między Odrą a Bugiem - wolna ojczyzna jest  już niepotrzebna... Pranie mózgów osiągnęło efekt zamierzony przez naszych "sąsiadów"...
F
franek
14 lutego 2015, 01:03
Małżeństwo to sakrament. Ojczyzna to nie jest sakrament. Czy ci patrioci bardziej kochali swoje żony czy ojczyznę? Być może, bo człowiek wierny jest wierny w każdej sytuacji. Ale czy wszyscy wybrali właściwie?
14 lutego 2015, 01:54
Zdaję sobie sprawę z tego, że moja wypowiedź jest nieco obrazobórcza, ale obawiam się, że DLA MNIE Ojczyzna to jednak sakrament...Przez wiele lat zastanawiałam się, dlaczego tak boli zdrada itd.Teraz wiem, dlaczego. POLSKA to jest dodatkowy sakrament, dla mnie. Polska.