Być wiernym Ojczyźnie. Aż do końca...
Żyjemy w czasach, gdy znaczna część polskiego społeczeństwa przywiązuje coraz mniejszą wagę do tej ogromnej wartości jaką jest niepodległa i w pełni suwerenna Ojczyzna. W czasach, gdy ten bezcenny dar Bożej Opatrzności, za który tylu naszych rodaków w ciągu wieków oddawało życie i cierpiało prześladowania - staje się dla wielu z nas coraz mniej ważny… A takie pojęcie jak patriotyzm, oznaczające należny ojczystemu krajowi szacunek, gotowość ponoszenia dla niego ofiar, własnego zdrowia i życia nie wyłączając - staje się dziś słowem coraz bardziej obcym, nieznanym, żeby nie powiedzieć abstrakcyjnym.
Bo jak ocenić sytuację, kiedy do pełnienia stanowisk i funkcji decydujących o losie niemal czterdziestomilionowego narodu w samym sercu Europy i w miejscu gdzie od wieków ścierają się interesy agresywnych mocarstw i potęg militarnych - obywatele tego kraju wybierają człowieka bez ogródek stwierdzającego że polskość to nienormalność…
A przecież nie zawsze tak było… Nie zawsze pozwalaliśmy sobą poniewierać, dawać się wykorzystywać w obcych interesach, czy pozwalać opluwać to co polskie, uświęcone krwią obrońców i wielowiekową tradycją - twierdząc że to tylko deszcz pada…
I właśnie dlatego warto i trzeba teraz przypominać o tych wydarzeniach z naszej historii, z których możemy być naprawdę dumni, nawet jeżeli miewały one nieraz tragiczny wydźwięk i nie przynosiły oczekiwanych efektów.
Mija właśnie kolejna rocznica jednej ze zwycięskich bitew, jakie stoczyli najlepsi synowie naszego narodu z rosyjskim zaborcą, który przez wiele pokoleń starał się wszelkimi środkami zawładnąć zarówno jego dobytkiem jak i duchem. 14 lutego 1831 roku, podczas trwającego już od kilku miesięcy powstania listopadowego, doszło w okolicach Stoczka Łukowskiego do starcia dowodzonych przez Józefa Dwernickiego oddziałów polskich zmierzających w kierunku Wołynia aby rozszerzyć tam działania powstańcze, z częścią rosyjskiej dywizji strzelców konnych Fiodora Geismara. Bitwa ta wykazała bezsprzecznie wyższość zarówno wyszkolenia polskiego żołnierza jak i umiejętności naszych dowódców nad siłami zaborcy. Mimo iż nie miała większego znaczenia strategicznego, podniosła znacząco ducha wśród sił powstańczych i umocniła wiarę w możliwość zwyciężania wroga nawet wtedy, gdy dysponuje on przewagą liczebną.
Dzień 14 lutego to także kolejna, jakże ważna rocznica w naszej historii. W tym to dniu, w roku 1942, na mocy rozkazu Naczelnego wodza Polskich Sił Zbrojnych na Zachodzie - generała Władysława Sikorskiego, działająca na ziemiach polskich konspiracyjna organizacja jaką był Związek Walki Zbrojnej, została przekształcona w Armię Krajową. Pod koniec wojny Armia Krajowa liczyła około 250 tysięcy żołnierzy, stanowiąc tym samym najliczniejsze i najlepiej zorganizowane w Europie siły zbrojne o charakterze partyzanckim, działające na ziemiach polskich pod okupacją niemiecką i sowiecką, skupiające w swoich szeregach najlepszych synów narodu ze wszystkich jego warstw społecznych. Jeszcze w latach 50-ych XX w. ostatni żołnierze tej formacji z bronią w ręku do końca walczyli z narzuconym Polsce systemem kolejnej okupacji, a przez następne dziesiątki lat tzw. "ludowa władza" wszelkimi sposobami starała się wymazać pamięć o nich…
Niech rota przysięgi wojskowej Armii Krajowej przybliży nam ideały tego niezwykłego w naszych dziejach wojska:
"W obliczu Boga Wszechmogącego i Najświętszej Maryi Panny, Królowej Korony Polskiej kładę swe ręce na ten Święty Krzyż, znak Męki i Zbawienia, i przysięgam być wiernym Ojczyźnie mej, Rzeczypospolitej Polskiej, stać nieugięcie na straży Jej honoru i o wyzwolenie Jej z niewoli walczyć ze wszystkich sił - aż do ofiary życia mego. Prezydentowi Rzeczypospolitej Polskiej i rozkazom Naczelnego Wodza oraz wyznaczonemu przezeń Dowódcy Armii Krajowej będę bezwzględnie posłuszny, a tajemnicy niezłomnie dochowam, cokolwiek by mnie spotkać miało. Tak mi dopomóż Bóg".
Skomentuj artykuł