Jak dzieci widzą pijanych rodziców? Zobacz mocną kampanię

Fot. Fragile Childhood / Lasinen Lapsuus / YouTube
Lasinenlapsuus / youtube.com / pk

Przez alkoholizm cierpią małżonkowie, rodzice, krewni, a nawet współpracownicy osób uzależnionych. Najbardziej dotyka on jednak ich dzieci.

Zobacz, jak według twórców kampanii, pijani rodzice wyglądają w oczach swoich pociech.

W Polsce żyje około 1,5 miliona dzieci alkoholików.

DEON.PL POLECA


Tworzymy DEON.pl dla Ciebie
Tu możesz nas wesprzeć.

Skomentuj artykuł

Jak dzieci widzą pijanych rodziców? Zobacz mocną kampanię
Komentarze (17)
WC
~Wojciech Chajec
5 lutego 2021, 22:07
Przypomina mi się wierszyk z dzieciństwa: "Na podwórku jest kałuża, a z kałuży się wynurza... hipopotam - powiadacie? - nie, To tatko po wypłacie". A na poważnie: Z obserwacji wiem, że alkoholizm rodzica bywa dziedziczony, niestety. Filmiku nie obejrzałem. Nie lubię angielskiego. Anglojęzyczny filmik raczej nie trafi do naszych alkoholików. Czy w ogóle alkoholizm da się wyleczyć filmikami? Podobno alkoholik musi sięgnąć dna, żeby wyjść z alkoholizmu. Skoro trudno z alkoholizmu wyjść, to chyba najlepiej weń nie wchodzić.
AC
~Anna Ciurka
3 lutego 2020, 21:13
Bzdurna kampania, spłycajaca problem. Jestem DDA i widze, ze duzo ludzi watpi w szkodliwość alkoholizmu rodziców, a ja znam ludzi, ktorzy mieli rodziców alkoholikow i maja problemy, ale jak slysza o DDA to drwią - niedopuszczja myśli, że mają cechy DDA. Rodzić jest potworem kiedy pijany robi awantury, a tak dla małego dziecka jest ukochanym rodzicem. To prawda, ze rodzic piajny jest jakby obcy, ale w tym spocie zostalo to zle przedstawione. Jesli chodz o problem alkoholizmu to polecam film " wszyscy jesteśmy Chrystusami"
J
ja
20 lutego 2015, 09:53
No bez przesady , teraz chyba jakies inne dzieci się rodza. Nigdy tak nie spostrzegałam swego ojca. Mimo jego pijaństwa nigdy nie wyglądał jak monstrum i w mojej glowie też taki się nie jawił.
M
M.
23 lutego 2015, 03:17
w tym filmiku jest dużo przenośni zawartej w obrazach. Poza tym jest coś taki mechanizm jak racjonalizacja. Można sobie przetłumaczyć, że "takie" czy takie wychowanie było normalne, zdrowe i przekazywać innym, że to wzór i dlatego wyszło się na ludzi (chodzi o przemoc czy to słowną czy fizyczną).
A
andrzej
19 lutego 2015, 17:03
Straszna jest rzeczywistość dzieci z rodzin ludzi uzależnionych. Najpierw człowiek staje się monstrum, które niszczy własną duchowość oraz duchowość dziecka. Następnie samo dziecko wyrasta na takie samo monstrum i staje się chwastem tej Ziemi. Ta gorzka i dosadna prawda, wcale nie jest karykaturą. Potrzeba ogromnego wysiłku i pracy w dialogu z Bogiem, aby z monstrum znowu zrobić człowieka, a dopiero w dalszej perspektywie czasu dziecko Boga. Zło hackuje dusze takich ludzi z ogromną łatwością, a oni sami (ci ludzie) mają ogromny problem ze zrozumieniem istoty Boga, jego miłości do nas, a przede wszystkim do zrozumienia, że Bóg naprawdę istnieje i pragnie, abyśmy posiedli dziedzictwo boże; osiągnęli zbawienie i dostęp (po śmierci ciała) do wymiaru Bożej Miłości.
A
andrzej
19 lutego 2015, 17:24
c.d. Nie oznacza to jednak, że wszyscy akloholicy, czy narkomani są tym monstrum non stop. Wielu ma przebłyski normalności, tak że stają się jakby w pełni ludźmi. Podobnie i z dziećmi takich ludzi. Nie wszystkie stają się tym monstrum, bo Bóg doskonale zna ten proceder złego i wdraża swoje plany w życie takich dzieci i ich rodziców. Takie dzieci nie są pozostawione samym sobie, bo Bóg z natury wstawia się za najsłabszymi. Dopiero jak człowiek świadomie wybierze zło staje się jego (złego) avatarem czyli monstrum. Tym samym powyższy mój post niechaj będzie przestrogą, że każde uzależnienie pochodzi od złego i prowadzi człowieka do stanu upadku, którego żaden człowiek nie zrozumie póki go nie osiągnie. Dopiero osiągnąwszy ten niski poziom może sobie zdać sprawę, że coś jest nie tak z jego życiem, że to nie tak miało ono wyglądać, że paradoksalnie wygrywając stał się przegranym.
T
Tomasz
20 lutego 2015, 03:43
Co za psedo inteligenckie pierdololo... Co ty wiesz o ludzich uzależnionych. Czy ich dzieciach które jak napisałeś "Wysrastają na chwasta...". Boję się ludzi którzy z taką łatwością stygmatyzują innych. Z bogiem... więcej miłosierdzia i współczucia Ci życzę.
SA
syn alkoholika
23 lutego 2015, 17:46
nie mogę zgodzić się z twoim wstępem a mianowicie , zacytuję "Następnie samo dziecko wyrasta na takie samo monstrum i staje się chwastem tej Ziemi." poszedłeś bardzo, bardzo daleko. nie każde dziecko takie wyrasta, nie każde staje się chwastem ziemii. miałem ojca alkoholika, ale nie jestem taki jak on, moi braci również nie są. żaden z nas nie pije, poza tym nawet nie palimy. każdy z nas ma prace, zarabiamy, a przede wszystkim mamy ze sobą stały kontakt. nie wiem skąd u ciebie takie porównania, ale "wkładanie" wszystkie dzieci alkoholików do jednego, złego, worka to nie jest najlepszy pomysł i błędne jest myślenie, że takie dzieci to "potwory".
26 lutego 2016, 02:00
Nie rozumiem zupełnie Twojego toku myślenia. Po pierwsze stwierdzenie "chwast na tej Ziemi" obraża wszystkich, którzy mają lub mięli jakąkolwiek styczność z osobą uzależnioną na co nie mięli wpływu. Po drugie nawet alkoholik nie jest monstrum. Nazwałabym go raczej osobą o słabej woli, która nie potrafi sobie poradzić z własnym życiem. Piszę to bo uderzyły mnie Twoje słowa. Mój ojciec jest alkoholikiem ale nigdy nie nazwałabym go monstrum. Przez jego chorobę zarówno ja i cała moja rodzina wiele wycierpieliśmy. Żadne z nas nie poszło w ślady ojca. Wręcz przeciwnie. Patrząc na patową sytuację wyciągaliśmy wnioski i uczylismy się jak sobie radzić w życiu. Dodam też że cała moja rodzina jest religijna i trzyma się razem. I to właśnie Bóg nadrabiał braki w ojcostwie i dawał pocieszenie gdy było ciężko. Nie wiem z czego wynika Twoja wnikliwa analiza wyrastania dzieci alkoholików z monstrum na dziecko Boga. Braku zaufania do niego? Wydaje mi się że dzieckiem Boga jest się od zawsze i to on daje siłę by przejść przez cieżkie chwile, daje ukojenie kiedy chcemy z nim pogadac o tym co nas boli albo radość kiedy mówimy mu o tym co dobrego się stało. To on ma nas w swojej opiece i czuwa nad nami.
I
IDA
19 lutego 2015, 16:31
Alkoholizm jest czym potwornym. I tak jak jest tu pokazane, dzieci cierpią najbardziej. Chcą pomóc rodzicom, którzy mają gdzieś swoje dzieci. Niszczą ją. Moje doświadczenie z tym jest na tyle bolesne, że wiem jak bardzo alkohol niszczy psychikę właśnie dzieci. Teraz jest tydzień modlitw o trzeźwość i to jest moment zjednoczenia modlitw w tej intencji..ale modlić się o to trzeba nieustannie, bo alkoholizm w rodzinie rujnuje nie tylko aktualne zycie, ale i przyszłe dzieci już dorosłych. Co do terapii, jeśli ktoś sam nie pomyśli nad tym rzedne słowo "powinieneś" z ambony nic nie da.DDa zmień nieco swój pogląd na to, bo jest bardzo niestosowny, jeśli nie wieszna 100% jak prowadzone są takie własnie badania.
D
DDa
19 lutego 2015, 15:20
Chyba te półtora miliona to dzieci tych alkoholików, którzy piją dzień w dzień. A są jeszcze takie, które uważają, że to co wyczyniali ich rodzice jest "normalne" i nie biorą udziału w statystykach. Szkoda, że Kościół każe się modlić za alkoholików,a tym zawierzać swój nałóg Bogu, a nikt wprost z ambony nie powie, że i jako alkoholik, i dorosłe dziecko alkoholika i osoba współuzależniona powinni iść przede wszystkim na terapię. Mi też ostatnio ksiądz powiedział, że jak będę się kłócić z mężem to on Z MOJEJ WINY zostanie alkoholikiem. Do dzisiaj nie mogę wyjść z szoku.
P
pp
19 lutego 2015, 16:13
O matko. Ksiądz tez człowiek i czasaem palnie totalną głupotę. Nie trzeba się martwic tylko iśc na terapie i modlić się. Razem jest mega skuteczne :)
A
A-Z
19 lutego 2015, 16:16
Kościół niczego nie każe, zachęca. Czykiedykolwiek słyszałaś o modlitwie za umocnienie alkoholików? To tak jak modlitwa za chorych. Przecież nie prosimy aby choroba się umocniła.DDa zastanów się co mówisz.Kobieto napewno nie chodzisz do kościoła. Bo ja nieraz słyszałam w ogłoszeniach o zachętach do leczenia. Przy moim kościele jest nawe grupa AA. Spotykają się , pomagają sobie nawzajem. A tak naprawdę to wierzący w Chrystusa  po winien modlić się nawet za swojego wroga. Kapujesz? Zirytowałaś mnie. Muszę się za Ciebie pomodlić aby Bóg rozjaśnił Twój mózg.
A
A-Z
19 lutego 2015, 16:28
I jeszcze jedno DDa. Kościół nie jest od potępiania ani wytykania z ambony grzechów i nieprawości wiernych.To my wierzący mamy Dekalog i mamy żyć według niego. Jeśli grzeszymy to po pomoc idziemy do konfesjonału, do spowiedzi. To tyle. My odpowiadamy za siebie, nie ksiądz.
A
andrzej
19 lutego 2015, 16:48
Wszystko to prawda! Jednak patrząc na świat jedynie z naszej perspektywy wielu rzeczy nie sposób dostrzec. To jak z ruchem ulicznym. Wychodzimy na naszą uliczkę przed domem i jest pusto, ale już z perspektywy nieopodal stojącego wieżowca i jego 10 piętra widać, że wiele ulic naszego miasta jest zakorkowanych, bo minęła np. godzina 15sta. Taką umiejętność spojrzenia z dystansu na siebie samych, ale też i na innych możemy otrzymać w darze od Boga. Ta bogatsza boża perspektywa zawiera czasem przeszłość, która jest rozciągnięta na naszych przodków; dziadków, pradziadków, prapradziatków..., a czasami Bóg nawet potrafi ukazać nam jakiś obraz z przyszłości naszego dziecka, czy nas samych, abyśmy zmienili swoje postrzeganie, podejście do najbliższych, sposób komunikowania się z nimi. Krzyk, kłótnie, a czasem nawet nagminne napominanie wcale nie są dobrą motodą komunikacji z najbliższymi. Bóg tak nie postępuje z nami. On uczy, że czasem należy dobrze przemyśleć plan działania i najlepiej abyśmy skonsultowali ten plan z Nim, aby go poprawił. W życiu wygląda to tak, że modlitwa jest formą rozmowy z Panem Bogiem. A więc modlimy się wierząc, że On słucha, że jest obecny w naszym życiu. Następnie wcielamy nasz plan i ku naszemu zdziwieniu następują serie nieprzewidzianych wypadków. Właśnie te wypadki czasami są korektą naszych planów czynionych przez Boga. I choć my się wnerwiamy, że nam nie wychodzi, to tak naprawdę plan posuwa się na przód tylko my nie potrafimy tego dostrzec w krótkiej perspektywie czasu, w jaki postrzegamy świat i otoczenie. Musimy pogodzić się, że jesteśmy stworzeniem strasznie niedoskonałym i dopiero w rękach Boga możemy zacząć się doskonalić. Dlatego powinniśmy zacząć się uczyć ufności Panu i nie wykłócać się z nim o swoje lecz uczyć się na Jego wskazówkach jakie nam daje. Jednak aby zacząć tą niełatwą drogę życia we wspólnocie z Bogiem trzeba się nastroić niczym instrument aby móc bez przeszkód porozumiewać się z Bogiem w sposób dwustronny.
A
andrzej
19 lutego 2015, 16:50
c.d. My mówimy Bóg słucha, ale gdy Bóg zaczyna przemawiać my również powinniśmy nauczyć się słuchać i rozważać jego słowa w umyśle duszy, bo Bóg nie przemawia łatwym językiem. Wielu świętych opisywanych na kartach Pism Świętych po rozmowie z Panem bogiem zadawało sobie pytanie: "Co te słowa mają oznaczać, jak je rozumieć?" Dialog z Bogiem nie należy do łatwych, bo Bóg czasami posłuży się obrazem, a innym razem odczuciami, jakie poczujemy. Nie zawsze słowo nawet odnalezione (nie przypadkiem) w Piśmie Świętym jest łatwe do interpretacji. Oczywiście z czasem to pojmiemy, ale rzadko od razu, bo nasz niewytrenowany umysł duszy nie zbyt dobrze radzi sobie z takimi informacjami, od Boga. Dlatego bardzo często Bóg podąża drogą bardzo drobnych kroczków abyśmy się nie pogubili i za Nim nadążyli. Czasami to wywołuje u nas nawet znużenie, bo czas przemija, a tu się pozornie nic nie zmienia. W rzeczywistości tak wcale nie jest. Nasza perspektywa na czas jest tylko jedna, on ciągle ucieka i to stanowi dla nas problem. Dla Boga czas nie jest żadnym problemem, bo w jego wymiarze przeszłość, teraźniejszość i przyszłość jest na jednej płaszczyźnie. Tego nie ogarniemy i może dlatego nie warto nad tym głębiej się zastanawiać.  Boga choć byśmy chcieli nie pojmiemy poza małą cząstką, którą nasze tzw. serce może z wielkim trudem pojąć na przestrzeni całego naszego życia. Przykładów jest wiele, ba nawet sami Aniołowie mają z tym problem, choć są o wiele doskonalsi od nas.
M
M.
23 lutego 2015, 03:21
a mi z kolei Ksiądz doradzał, że mam iść na terapię. Tak więc nie ma na to reguły. Też nie każde dda musi przechodzić terapię, ale lepiej by szło... bo jak ma uznawać nienormalne za normalne i przekazywać to dalej...