"Ocalałem prowadzony na rzeź"
Imię: Józef
Nazwisko: Haza
Urodzony: 26 marca 1923 roku we wsi Przysietnica k. Starego Sącza.
Numer obozowy: 95591
Miejsce: Auschwitz-Birkenau, Sachsenhausen, Buchenwald, Flossenbürg, niewolniczy robotnik III Rzeszy, ocalały z Marszu Śmierci.
Aresztowany: 17 stycznia 1943 roku podczas odwetowej łapanki w kościele w Barcicach. Partyzant, zwiadowca Batalionów Chłopskich, po przysiędze, pseudonim "Kafka".
Przesłuchiwany: komenda gestapo w Nowym Sączu i Tarnowie.
Zeznania: nie zdradził nikogo, gotowy na śmierć.
Wyrok: rozbita głowa i podbródek, uszkodzony żołądek, rany na rękach i nogach. Skierowany do obozu w Auschwitz-Birkenau.
Transport: 28 stycznia 1943 roku w bydlęcych wagonach wraz z dwoma tysiącami innych więźniów.
Sposób powiadomienia rodziny: imię, nazwisko, adres spisane pożyczonym ołówkiem na skrawku papieru, który ktoś później odnalazł i przekazał rodzinie.
Pierwszy dzień w obozie: rampa kolejowa obozu w Brzezince, okropny mróz i śnieg. Krzyk gestapowców, warczące psy. Więźniowie w pośpiechu wyskakujący z wagonów. Marsz za druty kolczaste na plac, całonocny apel. Głód i wyczerpanie. Numer 95591 wytatuowany na przedramieniu.
Ostatni dzień niewoli: koniec kwietnia 1945 roku, czeskie Kaplice, odbity z Marszu Śmierci przez czesko-ukraińskich partyzantów.
Ocalony: "przeżyłem obóz dzięki gorącym modlitwom mojej mamy. Kiedy śmierć była tuż, tuż w ostatniej chwili i w najmniej spodziewanym momencie przychodził ratunek - to Matka Boża Bolesna wysłuchała jej próśb".
65 lat po wyzwoleniu…
Pamięta:
Ukraińca, który zaopiekował się nim podczas Marszu Śmierci i który dla umierającego zrobił z koca kołyskę podwieszoną u sufitu wagonu.
Przyjaciela i krajana, Wojtka Lisowskiego, który wmuszał w niego marne jedzenie, gdy - jako "muzułman" - nie miał sił, by jeść. "Jedz dziadu jeden. Musisz żyć, w domu płaczą i czekają na ciebie".
Żydowskiego lekarza, który uratował go od komory gazowej, przeprowadzając na inny blok po tym, jak otrzymał zastrzyk z tyfusem plamistym.
Młodego warszawskiego powstańca, który w zamian za wydziergane skarpety przyniósł mu niemiecką menażkę z ziemniakami, sosem i kapustą - najsmaczniejszym jedzeniem, jakie w życiu jadł.
Czterdzieści par oczu, wpatrujących się w tę menażkę i czterdzieści osób w milczeniu zjadające po łyżce strawy.
Niemieckiego majstra z fabryki czołgów w Dreźnie - "z wyglądu tak groźnego, a tak dobrego" - który opiekował się nim jak ojciec.
Czeskich gospodarzy, którzy zaopiekowali się nim i przywrócili do żywych.
Sny, jakie miał po uzyskaniu wolności, sny o lataniu…
Żałuje:
Tego, że zapomina się o tradycji i historii.
Tego, że polscy więźniowie nigdy nie doczekali się należnego odszkodowania i uwagi ze stron władz niemieckich, ale także i polskich.
Tego, że jego dzieci w szkole przezywane były "oświęcimiaki".
Chce, by inni pamiętali:
...że obóz Auschwitz-Birkenau to niemiecki obóz koncentracyjny, a napis "Arbeit Macht Frei" jest tego dowodem i świadectwem.
...że trzeba walczyć o pamięć, wzorem Żydów, którzy przekazują ją swoim dzieciom i wnukom.
...że nie czuje do nikogo nienawiści, bo "w sercu zemsty nosić nie wolno". Że źli są ludzie, ale nie narody. Że człowiek zawsze musi zachować swą godność i szanować godność innych.
Skomentuj artykuł