Jak zamek, to tylko w Malborku
Drugiego takiego próżno szukać w całej Europie. Nawet jeśli w dużej mierze jest to budowla, która tylko udaje średniowieczną warownię, bo zbudowana została praktycznie od nowa w XIX wieku, malborski zamek musi budzić szacunek i podziw. Kiedy dojeżdża się do miasta pociągiem od strony Gdańska, wyłaniająca się zza zakrętu gigantyczna budowla z czerwonej cegły zachwyca i poraża swoim rozmiarem.
Dziś, odnowiona, utrzymywana w dobrym stanie, malborska warownia jest jednym ze stałych punktów wszystkich wycieczek po Pomorzu.
Historia zamku sięga XIII wieku, kiedy to zajmujący te tereny rycerze zakonu Najświętszej Marii Panny, popularnie zwani Krzyżakami, zaczęli umacniać swoje panowanie za pomocą sieci zamków, w których stacjonowali lokalni przywódcy rycerzy, czyli komturowie. Na początku XIV wieku, kiedy nad Nogatem stała tylko mała część dzisiejszego zamku, Krzyżacy zdecydowali się przenieść do Malborka główną siedzibę swojego zakonu, mieszczącą się do tej pory w Wenecji. To była dla pomorskiego zamku decyzja przełomowa - jako nowo namaszczona stolica państwa zakonnego, mógł liczyć na pokaźne subwencje i szybką rozbudowę. Tak też się stało - w kolejnych latach dobudowywano kolejne wieże, linie obronne i siedziby mieszkalne. Malborski zamek powoli stawał się największą tego typu budowlą w Europie.
Największą, a ponadto - nigdy nie zdobytą. Kiedy wojska polskie, które rozbiły Krzyżaków w słynnej bitwie pod Grunwaldem, ruszyły pod zamek, nie zdołały jednak przekroczyć jego murów obronnych. Stało się to dopiero pół wieku później i to na skutek transakcji handlowej, a nie operacji wojskowej. Król Kazimierz Jagiellończyk zamek po prostu... kupił od nie dostających od dłuższego czasu od Krzyżaków należnego żołdu czeskich najemników.
Potem zamek przechodził kilkakrotnie z rąk do rok - a to za sprawą potopu szwedzkiego, a to zaborów. Pod koniec XVIII wieku znalazł się w granicach Prus i został przeznaczony na koszary. Ten pomysł okazał się dla zamku morderczy - Prusacy, przystosowując warownię na potrzeby swojego wojska, zniszczyli większość wewnętrznych instalacji i wybili wszystkie okna.
I tak pewnie zostałoby do dziś, gdyby nie Conrad Steinbrecht - konserwator zabytków, który jako pierwszy dostrzegł olbrzymią wartość historyczną malborskich murów. Przez wiele dekad trwała odbudowa zamku według jego wskazówek, której efekty widoczne są do dziś. Część jego osiągnięć zniszczona została w czasie II wojny światowej, po której znów konieczna była kompleksowa odbudowa warowni. W zimie 1945 roku, tuż przed końcem wojny, zamek po raz ostatni posłużył jako budowla obronna - zamknięci w nim hitlerowscy żołnierze bardzo długo i skutecznie bronili się przed Armią Czerwoną.
Jaki jest więc efekt tej całej burzliwej historii? Kiedy dziś zwiedza się zamek, można bez trudu znaleźć w obrębie jego murów oryginalne fragmenty, budowane jeszcze przez Krzyżaków, części restaurowane na przełomie XIX i XX wieku przez pracowników Steinbrechta oraz fragmenty najświeższe, powstałe pół wieku temu. Ale czy to przeszkadza? Nie bardzo. Przecież chodzi tylko o odcień czerwieni cegieł albo stopień ich wytarcia przez wiatry i deszcze. Zamek znakomicie komponuje się jako całość, bez trudu dostrzec można mistrzostwo sztuki fortyfikacyjnej, którym wykazywali się przez lata jego konstruktorzy, a zarazem - kunszt tych, którym dwa razy przyszło go podnosić z ruin. A przechodząc po średniowiecznych krużgankach i przyglądając się dziedzińcom przez maleńkie, strzelnicze okienka, bez trudu poczuć można klimat średniowiecznych czasów.
Nic dziwnego, że to właśnie w Malborku, u stóp zamku, co roku odbywa się jeden z największych w Europie zjazdów towarzystw historycznych. W rocznicę bitwy pod Grunwaldem, 15 lipca, tysiące ludzi, którzy w swoim czasie wolnym starają się żyć tak, jak żyło się w średniowieczu, stawiają w Malborku swoje obozowisko, gotują strawę nad ogniskiem, kują broń i zbroje, wyplatają kolczugi i szyją wzorowane na dawnych modelach ubrania. Zamek zdaje się wówczas ożywać i przypominać sobie swoją młodość z dawnych, krzyżackich jeszcze, czasów.
Skomentuj artykuł