"Małe diablątko" - święta pianistka z charakterem

(fot. Willuconquer [CC BY-SA 3.0 or GFDL], via Wikimedia Commons)

Wielu jest świętych, ale nie każdy potrafi tak zainspirować swoim życiem jak św. Elżbieta od Trójcy Przenajświętszej. Kochała życie, ludzi, świętowanie - była niczym Frassati.

Urodziła się 18 lipca 1880 r. we Francji jako Elżbieta Catez. Jej ojciec był kapitanem, a matka zajmowała się prowadzeniem domu. Jako dziecko była pełna energii, wybuchowa i niezwykle uparta. Tata nazywał ją swoim "małym diablątkiem". Matka nieprzychylnie spoglądała na to, jak ojciec rozpieszczał córkę i akceptował jej wybryki. Dlatego, gdy zmarł, zajęła się wychowaniem córki. Postępowała z nią bardzo surowo, ale nigdy nie żałowała jej też czułych gestów. Krótko po śmierci rodzinę spotkały finansowe problemy i matka z córką zdecydowały się sprzedać droższe mieszkanie, aby zamieszkać w skromnym domu w sąsiedztwie karmelitanek bosych. Tam pierwszy raz Ela spotkała siostry, w których charyzmacie później całkowicie się zakochała.

DEON.PL POLECA

Pierwszym ważnym duchowym przeżyciem była dla niej Pierwsza Komunia. Od tego dnia postanowiła pracować nad sobą, aby nie postrzegano jej już jako rozkapryszonej dziewczyny. W czym młoda Elżbieta była podobna bł. Piotra Frassatiego? Tak jak on kochała życie, spotkania ze znajomymi, relacje z ludźmi i świętowanie. Chodziła często na zabawy i była duszą towarzystwa. Grała też pięknie na fortepianie, a na lekcje poświęcała codziennie przynajmniej godzinę. Wygrała nawet konkurs fortepianowy.

(fot. Willuconquer [CC BY-SA 3.0 or GFDL], via Wikimedia Commons)

Kilkunastoletnia dziewczyna była postrzegana przez przyjaciół i ludzi z zewnątrz jako niezwykła i charyzmatyczna. Posiadała hipnotyzującą wręcz osobowość. W swoim sercu nosiła jednak wielką tajemnicę, o której nikomu wcześniej nie mówiła, nawet matce. Dlatego nikt nie mógł się pogodzić z jej wyborem życiowej drogi. Ludzie po prostu za nią tęsknili. W wieku 14 lat złożyła osobiste śluby czystości i podjęła decyzję o wstąpieniu do karmelitanek bosych. Gdy była już pełnoletnia poinformowała o tym swoją matkę, a ta zareagowała bardzo negatywnie. Ograniczyła córce uczestniczenie w nabożeństwach przez większą ilość obowiązków domowych. Widziała jednak starania córki i jej przemianę z krnąbrnej dziewczyny w dojrzałą młodą kobietę. Po pewnym czasie wydała zgodę na jej odejście do zakonu, ale dopiero po ukończeniu 21 lat.

W 1901 r. Elżbieta wstąpiła do Karmelu i przybrała imię Elżbiety od Trójcy Przenajświętszej. Bardzo starała się w swoim życiu realizować to wezwanie zapisane w jej imieniu. Zrezygnowała całkowicie z dalszego grania na fortepianie. Całe jej duchowe i mistyczne przeżycia znamy dzięki dziennikom, które prowadziła, będąc w zakonie. Dowiadujemy się z nich m.in., że miała mistyczne doznania, w których spotykała Jezusa podczas adoracji i Komunii Świętej. Chciała mu się cała oddać i być Jego chwałą na ziemi. Otrzymała mistyczne imię "Laudem Gloriae", które tłumaczyła jako "chwała Majestatu". Podczas swojej zakonnej drogi wiele razy przeżywała moment poczucia samotności i tzw. nocy wiary. Nie poddawała się i walczyła.

Na początku 1906 r. zaatakowała ją choroba Addisona. Postępowała ona bardzo boleśnie, a niedoczynność nadnerczy powoli odbierała jej sprawność. Przestała jeść, bardzo szybko chudła. W tamtych czasach choroba była jeszcze mało poznana i nie leczona powszechnie. 30 października kolejny atak choroby sprawił, że Elżbieta została przykuta do łóżka. W takim stanie spędziła swoje ostatnie dni. Zmarła 9 listopada wczesnym rankiem, wypowiadając przed śmiercią ostatnie słowa: "Idę do Światła, do Miłości, do Życia".

25 listopada 1984 r. św. Jan Paweł II beatyfikował młodą zakonnicę. Był pod jej wielkim wrażeniem i wygłosił wtedy ważne słowa, że "wraz z bł. Elżbietą rozbłyska dla nas nowe światło, w naszym świecie tak pełnym niepewności i ciemności pojawia się nowy przewodnik - pewny i bezpieczny". Kanonizacji dokonał papież Franciszek 16 października 2016 r. w Watykanie.

Elżbieta była niesamowicie piękną kobietą i fizycznie, i duchowo. Jej przenikające spojrzenie zostało uwiecznione na zdjęciu. Jeśli potrzebujesz umocnienia, wytrwałości i chcesz oddać się Bogu, ale boisz się utracić radość życia, to św. Elżbieta pomoże ci odnaleźć spokój. Radość pochodzi z serca.

Szymon Żyśko - redaktor DEON.pl, grafik, prowadzi autorskiego bloga "Pudełko NIC"

Tworzymy DEON.pl dla Ciebie
Tu możesz nas wesprzeć.

Skomentuj artykuł

"Małe diablątko" - święta pianistka z charakterem
Komentarze (0)
Nikt jeszcze nie skomentował tego wpisu.