Świadectwo piosenkarza o walce duchowej

(fot. youtube.com / aj)
Gość Niedzielny / kw

W ostatnim wywiadzie Dariusz Malejonek, lider "Maleo Reggae Rockers", mówi o swoich zmaganiach duchowych. Przeczytaj piękne świadectwo.

Artysta mówi, jak wśród artystów i muzyków postrzegany jest Kościół i jego wiara: - To dla mojego środowiska jest rzeczą kompletnie niezrozumiałą. Kościół jest przedmiotem szyderstwa: jest dla nich szajką pedofili, watykańską sektą, która łupi kasę z naiwnych ludzi, organizacją przestępczą odpowiedzialną za wyniszczenie Indian i płonące stosy.

- Ja poznałem prawdziwy, piękny Kościół, wspaniałych kapłanów. Tu wzrastam i staję się chrześcijaninem. To długi proces - przyznaje Malejonek.

Mówi również o dzieleniu się wiarą, o tym, jak sobie radzi w trudnym środowisku: - Kiedyś próbowałem dyskutować z ludźmi na Facebooku czy w realu, ale dochodziło tylko do nerwowych przepychanek. Zrozumiałem: nie tędy droga.

DEON.PL POLECA

W wywiadzie bardzo dużo uwagi poświęca temu, że "jest szczęściarzem", że dzięki Bogu jest szczęśliwy, zbudował rodzinę, zrealizował marzenia - i tym życiem daje świadectwo.

Artysta podkreśla także to, że nie wolno potępiać innych, niewierzących. Mówił m.in. o tym, jak łatwo wpaść w sidła zła, szatana, "który choć czyha na człowieka, to ma ograniczone możliwości".

- Diabeł jest jak pies na łańcuchu. Jak nie podejdziesz zbyt blisko (nie usiądziesz przy komputerze, by włączyć stronę z pornografią, nie wejdziesz w szemranie itd.), nie ugryzie cię. On jest niebezpieczny tylko na swoim terytorium - mówi Malejonek.

Wskazuje również narzędzia do obrony: - Potrzebny jest oręż, i taki daje nam Bóg. To tarcza wiary, hełm zbawienia itd. Diabeł boi się tego, kim możemy się stać, gdy wyzwolimy się spod jego wpływu. Boi się, że będziemy znakiem dla świata.

- Nauczyłem się, by rano zapraszać do serca Boga, a wyrzekać się diabła. Gdy czuję wokół siebie jakiś diabelski smród, gdy ogarnia mnie lęk, zniechęcenie, gdy sypią się relacje, padam na kolana i staram się namierzyć Złego, określić, jaki to duch i po prostu go wyrzucić - tłumaczy artysta.

Tworzymy DEON.pl dla Ciebie
Tu możesz nas wesprzeć.

Skomentuj artykuł

Świadectwo piosenkarza o walce duchowej
Komentarze (15)
MAŁGORZATA PAWŁOWSKA
10 grudnia 2015, 08:36
W chrześcijaństwie cudne jest to, że nikogo, do ostatniego tchnienia, a nawet po śmierci, nie przekreśla. Potężne Miłosierdzie Jesusa działa błyskawicznie, nawet w ostatnich sekundach życia, jak w przypadku skruszonego Łotra. Nie znamy imienia tego pierwszego kanonizowanego z Krzyża, pod Jego imieniem każdy może widzieć siebie. I słusznie, bo w gruncie rzeczy niewiele się od niego różnimy. Ale z drugiej strony, każdy może wejść na drogę, którą przeszedł Pan Jezus, nic nie tracąc ze swojej wyjątkowości, ale ubogacając sobą innych, idących w tym samym kierunku. A ON, Pan, towarzyszy nam i buduje nas w drodze, jeśli tylko Mu ufamy.
10 grudnia 2015, 07:42
Dziękuję Dariuszowi Majelonkowi za to świadectwo, zwłaszcza za słowa: " Ja poznałem prawdziwy, piękny Kościół, wspaniałych kapłanów. Tu wzrastam i staję się chrześcijaninem". 
10 grudnia 2015, 08:04
Majelonek to "jątrzyciel" odróżniający dobro od zła i nazywający je po imieniu, "rozdrapywacz" zagadnień z historii Polski, które dla łżeotwartersów są tematami tabu i których samo poruszanie nie w sposób relatywizujący, a taki w jaki porusza je Majelonek, stanowi dowód zamknięterstwa, nienawiści, obskurantyzmu.
10 grudnia 2015, 08:07
Bardzo cię proszę Piotrku Słowiński, czy mógłbyś z samego rana nie trzeszczeć mi do ucha słowami " łżeotwartersi", "zamknięterstwo", "nienawiść" "obskurantyzm". Dziękuję.
10 grudnia 2015, 02:44
"Diabeł boi się tego, kim możemy się stać, gdy wyzwolimy się spod jego wpływu." Manipulacja, pokusa i strach. Przeprowadzę małe studium Diabła – tak, żeby Go oswoić, zrozumieć i… pokochać. :-)   Zmanipulowany jest ten, który próbuje pozyskać ludzi dla siebie czy dla organizacji, którą reprezentuje "sprzedając" mu pewną ideologię czy przekonania np. religijne, a w zamian za to czerpie „korzyści”, bo staje się bożyszczem, celebrytą, eminencją, władcą, kontrolerem, królem, panem, któremu oddaje się cześć, który jest wynoszony na piedestał, na tron, czczony i hołubiony przez szare masy, owce czy jakkolwiek by nie nazwać niewolników - kupców danej ideologii. Ten właśnie służy „Panu Diabłu”, Lucyferowi (imion też nosi wiele) i staje się owym wilkiem w owczej skórze. Człowiek ten prawdopodobnie nie zdaje sobie nawet z tego sprawy, bo sam pozwolił się zmanipulować i nawet nie za bardzo nawet wie, kiedy to się stało. Zmanipulowany jest również i ten, który Jemu ulega – on przyjmuje rolę niewolnika, owcy prowadzonej gdziekolwiek – do Nieba, do Piekła – zwali jak zwali.
10 grudnia 2015, 02:43
Diabeł musi mieć pożywkę, bez której nie mógłby dokonać swojego Wielkiego Dzieła - ZNIEWOLENIA kogoś, uzależnienia go od siebie, przekonania go, że bez "jedynego słusznego" prowadzenia jest się zgubionym i idzie się na zatracenie. A jeśli przy tym podeprze się "Bogiem" i powie, że "Bóg tak chce", że "Bóg tak powiedział", to już w ogóle z nieświadomymi tego mechanizmu istotami jego droga staje się dla Niego przysłowiową „bułką z masłem” - można im wmówić naprawdę baaardzo wiele rzeczy nazywając je "prawdą", koniecznie właśnie tak - byle w nią uwierzyć, byle do niej kogoś przekonać nawet jak nie ma na nią żadnych twardych dowodów. Jest w tym zawarta ogromna manipulacja, gdyż raz wyrobiony "autorytet pasterza" staje się dla ludzi tak wiarygodny, że są w stanie widzieć wroga w każdym, kto spróbuje podważyć te zakupione przez nich chrztem posłuszeństwa i obudowane rodzinną tradycją przekonania.
10 grudnia 2015, 02:43
Jest to iście piekielny obraz, który obserwujemy w świecie, w którym miliardy ludzi tak bardzo są przekonane, że myślą samodzielnie, podczas gdy nie zdają sobie sprawy, że ich umysł został na niesamodzielne myślenie, na zniewolenie oprogramowany. "Diabeł" boi się tego, że jego niewolnicy któregoś dnia otworzą oczy, obudzą się z hipnozy i zrozumieją, że są wolni, że Go już dłużej po prostu nie potrzebują. Dopóki jednak iluzja potrzeby nie jest postrzegana jako iluzja, ale jako potrzeba bycia prowadzonym przez kogoś  w ślepym autorytarnym posłuszeństwie, istnieć będzie uzależnienie, istnieć będzie "Diabeł", który tym kimś będzie kierował. I będzie to czynił w obliczu tzw. „świętości” w bardzo przebiegły sposób obudowany ceremoniami, kultem jednostki, wzniosłymi słowami i „świętymi” księgami będzie dyktował innym swoje warunki przekonując go, że ten sam tego właśnie pragnie, by coś osiągnąć. Osiągnąć oczywiście Diabeł sam z siebie mu nie pozwoli, ale jak każda Boża istota wolnej woli też pogwałcić nie może.
10 grudnia 2015, 02:42
Diabeł nie lubi takich słów jak wolność, odwaga, samodzielność i wzięcie odpowiedzialności za siebie. Ale, że te wiążą się z wysiłkiem i zmianą myślenia, to zdaje sobie sprawę, że może sobie jeszcze żyć jak pan. Sam jednak fakt, że się boi zdradza, że i On wybrał poczucie zniewolenia, które nosi w sobie i dlatego sam nie pragnąc wolności, czyni siebie jedynie panem niewolników. On służy sobie, swoim interesom, nie drugiemu. Lecz dopiero jak nikt Go więcej nie będzie potrzebował, postanowi powrócić do Źródła, postanowi  zrozumieć i pokochać siebie. Wtedy i On znów uświadomi sobie, że jest i zawsze był Pełnią, której się zbuntował, którą raz dla doświadczenia postanowił odrzucić, by móc do niej kiedyś powrócić. Gdyby służył drugiemu, musiałby bezwarunkowo oddać mu wolność stanowienia o sobie, w wtedy przestałby być Diabłem, a zaczął być Bogiem.
10 grudnia 2015, 02:42
Współczuję Diabłu roli, którą gra, bo to trudna rola wymagająca niesamowitego sprytu, kombinowania i naprawdę ogromnej inteligencji. Mówi się, że „diabeł tkwi w szczegółach”, o które On rzeczywiście musi dbać ale, że to co głosi – dla równowagi oparte jest na kłamstwie, to też wygląda na to, że czasem wymknie się mu coś spod kontroli. Nic bardziej mylnego - we wprowadzeniu wątpliwości w chaosie, niepokoju czy zamieszaniu też tkwi diabelska sztuczka – ludzie się pokłócą, pobiją, powalczą ze sobą kto bardziej ma rację, nabiorą wątpliwości, no i znów Mu życie sprzyja. Hulaj dusza, piekła nie ma. Ludzie z Nim walczą, boją się Go, nienawidzą, wyrzekają, stronią od Niego, a On stanowi przecież tę integralną część nas, której się baliśmy, bo nie rozumieliśmy dotąd.  A przecież wszystko jest Jednym, jest Pełnią. Dobra Nowina jest taka, że Diabeł straci całkowitą moc nad ludźmi, gdy ci zrozumieją, że sami są Pełnią, że są Bogami, którzy Diabła zaprosili do swojej rzeczywistości, by ich przez jakiś czas przez te manowce wiary w odseparowanie od Boga, od siebie prowadził - tak długo dopóki sobie z własnej nieprzymuszonej Bożej woli nie przypomną Kim są w istocie, skąd pochodzą i dokąd zmierzają. Wtedy rola Diabła dopełnia się w ich życiu, a Jego dotychczasowa siła oddziaływania w ich świecie po prostu znika…
Martino
10 grudnia 2015, 07:53
Ludzie z Nim walczą, boją się Go, nienawidzą, wyrzekają, stronią od Niego, a On stanowi przecież tę integralną część nas, której się baliśmy, bo nie rozumieliśmy dotąd.  A przecież wszystko jest Jednym, jest Pełnią. Co to za religia/filozofia? Trochę New Age'm zalatuje...
10 grudnia 2015, 08:03
Ludzie z im walczą, boją się go, nienawidzą, wyrzekaja, stronią od niego, a on stanowi tę integralną część nas, której się baliśmy, bo nie rozumieliśmy dotąd. A przecież wszystko jest Jednym, jest Paełnią. @Milosc, czyli historia kobiety która polubiła, zaprzyjaźniła się, oswoiła, zrozumiała i wreszcie pokochała Diabła. Swoją drogą idelany tytuł do jakiejś kolorowej gazetki :-)
10 grudnia 2015, 10:14
Pamięta Pan obraz walki Chrystusa z Szatanem. Przecież Jezus był sam, zgadza się? Ta walka toczy się wewnątrz każdego z nas. To całe przesłanie, które należy zrozumieć.
10 grudnia 2015, 10:16
W ten jeden sposób "dobro" zwycięża "zło". Czyż nie uczono nas tego w barwnych bajkach? ;-)
Martino
10 grudnia 2015, 14:22
I z tego miałoby wynikać, że szatan był integralną częścią Jezusa?
10 grudnia 2015, 16:06
Szatan jest częścią Pełni. Jak wiesz, to Bóg dokonał aktu stworzenia. Nie ma nic, co nie byłoby Bogiem, a wszysto co stworzył było dobre. Anioł się zbuntował, lecz nadal pozostał aspektem Boga, częścią Pełni. My też ten aspekt zawieramy - my też się buntujemy, my też się nie zgadzamy, my też się kłócimy, czyż nie? Kiedy zrozumiemy jednak dlaczego się klócimy, dlaczego się buntujemy dojdziemy do wniosku, że robimy to z miłości do czegoś.   Zauważ, Jezus nie walczył z Szatanem w dosłownym tego słowa rozumieniu, nie obrażał Go ani nie ubliżał Mu. Po prostu znał swoje pochodzenie i wieczną, stałą wartość duchową (z Kim Ja Jestem Jedno od zawsze i po eony) cenił wyżej niż doczesną, niestałą wartość materialną (dążenia natury ego tj, do posiadania materialnego bogactwa, władzy nad kimś, bycia podziwianym itp., które oczywiście przemijają). Dlatego i my jesteśmy zanurzeni w tym świecie - materialnym, celem zdobywania doświadczeń (SYN-Ja-Ego), ale nasze Królestwo nie jest z tego świata - jest ono duchowym Królestwem Boga (OJCA), który materię przenika i za jej pomocą się wyraża (DUCH ŚW.).