Meteora ciągle żyje

Meteora ciągle żyje
(fot. shutterstock.com)
Logo źródła: Posłaniec Jan Gać / slo

Jest miejsce w Tesalii, które wprawia w zachwyt nawet najbardziej oschłe umysły, przywykłe do traktowania wszelkich cudowności ze spokojem godnym mędrca. To przedziwny zespół średniowiecznych monasterów zawieszonych pod niebem na gigantycznych ostańcach.

Skały Meteory - bo o nich tu mowa - przybierają kształt głów cukru, pinakli, wieżyc, maczug, przy których nasza Maczuga Herkulesa z Doliny Prądnika wygląda jak zapałka. Piękno przyrody, odległość od ludzkich siedzib i naturalna obronność skalnych formacji - oto zewnętrzne walory umożliwiające podjęcie życia pustelniczego. Jak na Bizancjum to dość późno, bo dopiero w połowie XIV wieku, ustronie to na równinach Tesalii odkryli pustelnicy dążący nie tylko do izolowania się od świata. Poszukiwali także miejsc z natury pięknych, bo już samo piękno otoczenia porywa duszę ku Stwórcy. Niczym po szczeblach mistycznej drabiny duchowego rozwoju Jana Klimaka podjęli wspinaczkę po skałach, na podobieństwo ptasich gniazd w skalne szczeliny wciskali sklecone z byle czego szałasy - kelliony. W samotności poszukiwali sposobów doskonalenia się.

Anachoreta - cenobitą

DEON.PL POLECA

Tak jak w tylu innych miejscach, tak i tu pustelnicy stawali się z czasem ofiarą swego pustelnictwa. Wieść o świętości ich życia i heroicznych czynach rozchodziła się po okolicy, dołączali do nich podobni im zapaleńcy, szukający przewodników duchowych na drodze samodoskonalenia się. Niebawem otoczony uczniami anachoreta stawał się zasadźcą wspólnoty - cenobitą.

Do takich należał pewien Atanazy, jeden z wędrujących po Grecji samotników, który w poszukiwaniu miejsca dla siebie, odwiedziwszy najpierw Konstantynopol, Kretę, Atos i wiele pomniejszych ośrodków życia zakonnego w Bizancjum, za radą biskupa dotarł do Meteory, do wysokich skał założonych - jak powiadano - przez Demiurga na początku świata. Towarzyszył mu inny zapaleniec uświęcania się w pojedynkę, Grzegorz Stylita. Osiedliwszy się w tym bajecznie urodziwym zakątku Grecji, nie mieli już odwrotu. Musieli poświęcić ideał życia anachoreckiego na rzecz zawiązującej się wokół nich wspólnoty. Tak powstał w Meteorze pierwszy klasztor z kościołem pod wezwaniem Przemienienia Pańskiego - Metamorfosis. Po nim wznoszono kolejne, tak iż druga połowa XIV wieku to czas wielkiej budowy na skalnych ostańcach Meteory.

Ciągłość tradycji monastycznej

Zbiegło się to z wydarzeniami politycznymi. Stulecie XIV to początek upadku Bizancjum, upadku spowodowanego z jednej strony wojną domową, z drugiej - zagrożeniem ze strony Turków, którzy podbiwszy Anatolię, przekroczyli już Dardanele i weszli do Europy. Panujący w Konstantynopolu cesarz nie był w stanie zapewnić integralności terytorialnej swojego państwa. Spod jego władztwa odpadały kolejne prowincje, także te rdzennie greckie, jak właśnie Tesalia. Nad Tesalią, niemal u samych wrót Konstantynopola, rozciągnął panowanie wielki car serbski Stefan Duszan, twórca potężnej Serbii. Marzył o uratowaniu Bizancjum, ale pod swoim berłem, dążył do ocalenia przed muzułmanami tysiącletniego cesarstwa chrześcijańskiego. To on właśnie, a po nim jego następcy na serbskim tronie otoczyli opieką i wsparciem budujące się na skalnych wierzchołkach Meteory monastery.

Podobno było ich ponad dwadzieścia, mniejszych i większych, nie licząc setek pustelni. Zachowała się dawna rycina, przedstawiająca owe ostre górki, o profilach tak dobrze znanych z malarstwa ikonowego. Każda z nich zajęta jest przez mocno rozbudowany kompleks klasztorny. Do podwieszonych jakby pod niebem zabudowań można się było dostać tylko za pomocą drabin i sieci wciąganych na linie kołowrotem. Cierpiącym na zawrót głowy pasażerom zawiązywano oczy nad przepaściami.

Dziś pielgrzym lub turysta nie doświadczy podobnych podróży podnoszących poziom adrenaliny. Miejsce sieci i drabin zajęły wykute w skałach tunele i schody, a nad przepaściami przerzucono mostki. Bo do sześciu żyjących monasterów ciągną nieprzebrane tłumy. I chcę wierzyć, że nie tylko turystów spragnionych egzotyki, ale i ludzi świadomie poszukujących chrześcijańskiej duchowości. Wielka Meteora (czyli Metamorfosis), Barlaam, Hagia Triada, Hagios Stefanos i Rousanou przez wieki przechowały po dziś dzień całe bogactwo chrześcijaństwa wschodniego. Monastery zasiedlone są nie tylko starszymi, ale i młodymi mnichami. Zachowują obserwancję zakonną i sprawują codzienną liturgię. I trzeba ujrzeć owe wspaniałe freski od XV wieku kładzione na wszystkich ścianach i sklepieniach katolikonów, owe cudownie rzeźbione w drewnie i wyzłocone ikonostasy, owe kolekcje ikon, sprzętów liturgicznych, ksiąg i relikwiarzy, żeby zrozumieć, że to nie relikt przeszłości. Meteora ciągle żyje.

Tworzymy DEON.pl dla Ciebie
Tu możesz nas wesprzeć.

Skomentuj artykuł

Meteora ciągle żyje
Wystąpił problem podczas pobierania komentarzy.
Nikt jeszcze nie skomentował tego wpisu.